Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.
[Adrian] Kolejny tydzień kwarantanny w NBA. Celtics właśnie kończą 14 dniową izolację i dowiedzieliśmy się, że nikt poza Marcusem Smartem nie został zakażony koronawirusem. Był to jedyny przypadek i reszta zawodników jest zdrowa, a na dniach ruszą przygotowania do jakiś treningów. Niestety nie będą to raczej treningi drużynowe, bo NBA właśnie rozszerzyła obostrzenia i wszystkie hale treningowe drużyn NBA są zamknięte. Najgorsze co może się przytrafić drużynie, to kompletne roztrenowanie.
[Timi] Niestety to roztrenowanie może w dużym stopniu dotyczyć każdego zespołu, choć w bostońskim zespole raczej lekkoduchów nie ma i podejrzewam, że wszyscy zostają jednak w gotowości. To, że nikt poza Smartem nie jest zarażony to też bardzo ważna informacja i miejmy nadzieję, że ten stan rzeczy się utrzyma, choć to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych nie napawa optymizmem.
[Adrian] Część zawodników, szczególnie starszych stażem oraz z zasobniejszym portfelem, mają w swoich domach nawet nie tyle pokoje do treningu, co praktycznie małe hale. Reszta siedzi zamknięta w 4 ścianach i może co najwyżej porobić pompki i pokozłować w kuchni piłkę. Hardworkerów mamy dużo, pewnie prawie wszyscy, ale nic nie zrobią jak nie będzie możliwości trenować w hali, a aktualnie nie ma – siłownie też pozamykane, Semi pewnie podnosi meble z nudów. Nie wygląda to dobrze, a gdy to piszę USA przymierzają się do jeszcze większych obostrzeń dotyczących wychodzenia z domu, tak jak mamy to teraz w Polsce.
[Timi] Wiesz, po lokautach zawsze znalazło się co najmniej paru zawodników, co to stawiło się z powrotem do gry w niezbyt dobrej formie – akurat czegoś podobnego w Bostonie nie przewiduję, ale jestem ciekaw, kto tym razem będzie miał tego typu problemy.
[Adrian] Sixers wyszli mocno przed szereg i postanowili obniżyć swoim pracownikom pensje o 20%. Zasada ta miała odnosić się do pracowników zarabiających powyżej 50 tys rocznie, ale i tak spotkała się to z ostrą reakcja zawodników, oraz części zarządu. Embiid przeznaczył 500 tys na wypłaty dla tych pracowników. Koniec końców dwóch największych udziałowców wycofało się z tego pomysłu. Żeby nie było tak różowo dla nas, to w Bostonie miała miejsce podobna akcja, ale dotyczy ona bardziej Bruins niż Celtics, bo chyba oni zarządzają TD Garden.
[Timi] Yup, chodzi o Bruins i ich właściciela, którym jest Jeremy Jacobs, a który zarządza też TD Garden. Celtics swoje zrobili i nadal będą płacić tym pracownikom, którzy pomagają organizować ich mecze. Wielka szkoda, że Bruins nie poszli w ślady Celtów.
[Adrian] Sytuacja w USA z dnia na dzień zaczyna wyglądać coraz gorzej. Emocjonalne nagranie w sieci wrzucił KAT, którego mama zaraziła się koronawirusem i jest w śpiączce podpięta pod respirator. Chłopak przeżywa trudne chwile, tak jak całe USA, które jest jeszcze słabiej przygotowane do walki z epidemią niż nasz kraj. Eksperci twierdzą, że Stany Zjednoczone są jeszcze bardzo daleko od szczytu zachorowań i będzie tylko gorzej.
[Timi] Przygotowanie to jedno, ale mentalność to druga sprawa, bo jeszcze kilka dni temu Amerykanie tłumnie pojawiali się w różnego rodzaju miejscach i nadal zresztą widać, że w wielu miastach ulice wcale nie opustoszały. Widać musi się zrobić sytuacja na tyle krytyczna jak w Nowym Jorku, aby do ludzi dotarło… W tym momencie NBA schodzi na dalszy plan, patrząc na to, że wirus dotyka coraz większej liczby osób, w tym także bezpośrednio zawodników. A skoro ma być jeszcze gorzej to należy przygotować się na długą przerwę od rozgrywek.
[Adrian] Może nie tyle wszyscy Amerykanie, co studiująca młodzież, która wyjechała sobie na Florydę jak co roku, by cieszyć się przerwą międzysemestralną. Nie polepszyło to sytuacji, z rozlewającym się po USA wirusem. Zresztą nawet teraz, pisząc te słowa, sprawdziłem sobie kamery internetowe w USA, z podglądem na najbardziej popularne miasta i wprawdzie w USA jest wcześnie rano, to jednak nie wszędzie stosują się do zakazu opuszczania domów. Wolność nie pozwala im nie tylko opróżnić ulice z broni, od której giną ich dzieci (każdego dnia w przedziale od 7 do 11 lat, od broni palnej w szkołach ginie prawie 3 uczniów), ale też nie pozwala trzeźwo spojrzeć na problem pandemii. Co do przerwy od rozgrywek. Paradoksalnie im w USA gorzej, tym większe ciśnienie na przywrócenie wszystkiego, bo straty gospodarki są ogromne. Sam Trump na to naciska, bo on traci dziesiątki milionów, a śmierć kilkunastu tysięcy jego rodaków, to tylko statystyka.
[Timi] Tyle tylko, że przywrócić wszystko w tak szybkim tempie może powodować kolejne straty – weźmy NBA, gdzie przypuśćmy liga wróci do gry w maju tylko po to, by któryś z zawodników znów się zaraził i po raz kolejny trzeba będzie wszystko przesuwać. Może się okazać, że koronawirus w Stanach Zjednoczonych to będzie jeszcze historia kolejnych miesięcy, a wtedy naprawdę trudno przewidzieć, kiedy sport mógłby na nowo ożyć.
[Adrian] NBA chciała podglądać ligi azjatyckie, które zapowiadały, ze niedługo wznowią rozgrywki – w Chinach, Korei Płd czy Japonii tez zawieszono wszelkie rozgrywki sportowe. Pierwsza wystartowała Japonia i okazało się to kompletną klapą. Rozgrywki znowu zostały zawieszone. Jednak każda taka sytuacja, to lekcja podglądowa dla NBA czego unikać, na co zwrócić szczególna uwagę.
[Timi] Jednak w Azji sytuacja zaczyna powoli się normalizować – od kwietnia mają ruszyć rozgrywki CBA, choć nie wszyscy amerykańscy gracze zgodzili się na powrót do Chin. Paradoksalnie zdaje się jednak, że jest tam dziś dużo bezpieczniej niż np. w Stanach Zjednoczonych. Zobaczymy jednak, czy uda się Chińczykom z ligą wystartować – nie jest to koszykówka najwyższych lotów, ale w tych czasach nie można być wybrednym wobec sportu…
[Adrian] CBA w Chinach już ogłosiło przełożenie wznowienia rozgrywek na maj, właśnie po klapie w Japonii. Kibice piłki nożnej oglądają rozgrywki ligi białoruskiej, bo w Europie chyba tylko oni jeszcze grają. Całę szczęście, że nie jestem kibicem piłki kopanej, bo to naprawdę solidny upadek. To tak jakby alkoholik przesiadał się z szampana na wodę brzozową.
[Timi] Ale to samo będzie jak zaczniemy z tego wszystkiego oglądać CBA… Natomiast fakt faktem, że znów zostało to przysunięte, a też nie wszyscy zagraniczni zawodnicy wrócili do Chin i nie wiadomo, czy w ogóle wrócą.
[Adrian] Adam Silver zaczyna rzucać różnymi pomysłami, ale… nadal nie ma pomysłu co z finansami w NBA. Ostatnie analizy przeraziły nawet mnie, a w poprzednim Tygodniku stałem na stanowisku, że te spadki wpływów, a co za tym idzie obniżenie Salary będzie znaczne. Finansiści spodziewają się spadku wpływów na poziomie miliarda dolarów, a to oznacza spadek Salary o ok 14-15 mln. Teraz już ten spadek robi na Tobie wrażenie, czy nadal nie?
[Timi] No ja się tego właśnie obawiałem, spadku nie o kilka, a nawet o kilkanaście milionów dolarów – mówi się, że nawet jeśli dograć tylko fazę play-off to ten spadek może wynieść 7-8 milionów. Zwróć też uwagę na to, że to pociągnie za sobą nie tylko obniżenie progu salary cap, ale też progu luxury tax.
[Adrian] No właśnie dlatego pisałem w poprzednim Tygodniku, że kilka drużyn będzie robiło wyprzedaże, pozbywając się kontraktów, żeby nie wpaść w sidła luxury tax. Ja tu widzę szanse dla nas na znalezienie czwórki, może nawet tego Arona Gordona, którego chciałeś, bo właściciele Orlando nie lubią płacić podatku, a dodatkowo jakoś fanatykami Gordona nie są. Bogatsze drużyny, z właścicielami, którzy nie uciekają od luxury, gdy jest szansa na walkę o tytuł mogą zrobić kilka dobrych ruchów. Takie Bucks przecież, nawet w najlepszym finansowo okresie w NBA jaki był do niedawna, unikało luxury oddając za darmo Brogdona. Teraz znowu będą musieli kogoś poświęcić.
[Timi] Pytanie czy jak teraz poświęcą po raz kolejny to nie stracą Giannisa już na dobre, bo przecież nie jest wcale tajemnicą, że Grek nie był zadowolony z odejścia Brogdona. Natomiast ja mam w pamięci też to, że ostatnie lata to wielkie zyski niemal wszystkich klubów, więc mogłoby się wydawać, że większość jest przygotowana na tego typu kryzys i może tego zaciskania pasa w dobie problemów finansowych nie trzeba będzie przeprowadzać. Nie ma jednak wątpliwości, że przynajmniej kilka klubów będzie chciało się ratować i to rzeczywiście może wprowadzić bardzo ciekawą sytuację na rynku transferowym, gdyby się okazało, że ten spadek progu salary cap (a co za tym idzie luxury tax) naprawdę będzie tak ogromny i NBA w żaden sposób tego nie załagodzi.
[Adrian] Czy są przygotowani na tego typu kryzys? Wyżej rozmawialiśmy o tym, że bardzo bogaci ludzie jak właściciele klubów np tych Sixers chcieli ciąć pensje zwykłym pracownikom. Zaciskanie pasa w USA dopiero się zacznie. W tygodniu pomiędzy 16 a 21 marca 3,28 mln amerykanów wystąpiło o zasiłek dla bezrobotnych bo stracili pracę – to jest ok 2% zatrudnionych w sferze pozarolniczej. A przecież kryzys jeszcze się nie zaczął, to dopiero były przedbiegi związane z zamknięciem większości restauracji, barów, fastfoodów… Zapowiada się mega kryzys, który uderzy przede wszystkim w dziedziny nie będące niezbędne do życia. Sport jest jedną z tych dziedzin, tak jak cała branża rozrywkowa i turystyczna. Czy NBA będzie to łagodzić? No to dość trudne, bo wszystko to regulują przepisy, czy zawodnicy będą chcieli negocjować? Nie – bo przypomnij sobie, że po poprzednim kryzysie, gdy zgodzili się na mniejszy udział w przychodach NBA – to do dziś nie odzyskali takiego pułapu procentowego udziału w kasie, jaki mieli przed kryzysem. Kolejny raz nie pójdą na ustępstwa.
[Timi] Tyle tylko, że taki kompromis może być im bardzo mocno na rękę – polecam ten artykuł, który niezwykle szczegółowo zagłębia się w problemy finansowe NBA. Jednym z potencjalnych rozwiązań, które proponuje autor, jest właśnie kompormis ligi oraz związków zawodników co do wysokości progu salary cap, gdzie ten próg nie jest ustalany na zasadzie cyferek itp. Wtedy można by pominąć w obliczeniach straty tego sezonu, przyjmując że Morey w przyszłym sezonie nie wywoła kolejnego kryzysu jednym tweetem, a rozgrywki nie zostaną po raz kolejny przerwane przez pandemię koronawirusa. Takie podejście byłoby chyba najlepsze dla obu stron, choć oczywiście nie oznacza to, że tak się rzeczywiście stanie i do kompromisu rzeczywiście dojdzie.
[Adrian] Rozmawialiśmy w poprzednim Tygodniku o kontraktach, wpływie epidemii na nie – to mam ciekawostkę z aktualnego CBA. Tam jest zapis o takich przypadkach jak epidemia, oraz jak odwołane mecze wpływają na wypłaty – otóż każdy mecz sezonu zasadniczego, który nie odbył się z tego powodu to 1,08% wypłaty z kontaktu mniej dla zawodnika. Większość drużyn ma jeszcze do rozegrania 18 spotkań – w takim przypadku najlepiej zarabiający zawodnicy mogą stracić nawet 7-8 mln dolarów. Każdy będzie chciał dograć ten sezon do końca.
[Timi] Ostatnia potwierdzona wypłata ma być 1 kwietnia – potem nie wiadomo już , czy będą kolejne, czy też kluby skorzystają z tego zapisu w CBA. Ważna jest jednak inna rzecz: zawodnicy mogą sobie wybrać sposób otrzymywania tych pieniędzy. Albo dostajesz 12 transz począwszy od 15 listopada, albo rozkładasz to sobie na cały rok kalendarzowy. Ci, którzy skorzystali z pierwszej opcji po tej wypłacie 1 kwietnia będą mieli więc już 90 procent swoich zarobków, natomiast wedle drugiej opcji to jest zaledwie około 40 procent! Teraz pytanie, która grupa przeważa w NBA, bo może się okazać, że niektórym graczom aż tak bardzo zależeć nie będzie.
[Adrian] Oczywiście, że przeważa pierwsza opcja – ja nie wiem czy znajdziesz kogokolwiek kto wybrał drugą opcję (bo to by oznaczało, że gdy podpisywał nowy kontrakt, to wybrał pół roku bez wypłaty). Zawodnicy wchodzący do NBA już w lipcu kupują nowe samochody – dla nich ta pierwsza wypłata po podpisaniu umowy, to manna z nieba. Tylko zawodnicy NBA nie dostają całej kwoty od razu, cześć i tak jest deponowana na kontach NBA. Nie wydaje mi się, żeby NBA wiedziała iż może być wstrzymana wypłata 20% uposażenia, oraz wypłacała im dalej kasę ponad te 80% które muszą dostać. Spokojnie – to nie nasza Agencja Rezerw Materiałowych, która skupowała węgiel, żeby górnicy nie strajkowali, zamiast maseczek, fartuchów i okularów ochronnych dla szpitali.
[Timi] Nie no, z tego co ja zrozumiałem to albo dostajesz wypłatę przez pół roku od listopada do maja (12 transz), albo przez cały rok, czyli od listopada do listopada (24 transze). Spojrzałem na artykuł Wojnarowskiego w tym temacie i trochę się zaskoczyłem, bo według niego większość graczy dostaje pieniążki przez cały rok, czyli z tego wynika, że większość zawodników nie otrzymała jeszcze nawet połowy swojego wynagrodzenia za trwający sezon, więc to ciśnienie na dogranie rozgrywek będzie rzeczywiście wysokie.
[Adrian] Aż sam pobuszowałem, żeby zgłębić temat i Larry Coon twierdzi, że nie tyle większość zawodników wybiera ten dłuższy okres wypłaty pieniędzy, co NBA go „zaleca”. W praktyce wygląda to tak, że tylko nieliczni i to w obliczu jakiś ważnych życiowo sytuacji mogą wybrać półroczne rozliczenie, lub jednorazowo zainkasować do 80% wypłaty. Byłem przekonany, że wypłaty zaczynają się w lipcu, bo młodzi wtedy kupują samochody. Tu też poszperałem – kupują z odroczonym terminem płatności – w końcu wiadomo, że zawodnicy NBA są wypłacalni i będzie z czego ściągnąć w najgorszym razie przez komornika.
[Timi] Człowiek całe życie się uczy:) Ale z tego wynika, że zawodnikom też będzie mocno zależeć na tym, aby ten sezon dograć do końca, skoro zdecydowana większość z nich otrzymuje te wypłaty na przestrzeni całego roku, a jednak te około 20 meczów zostało jeszcze wszystkim klubom do rozegrania.
[Adrian] To porozmawiajmy o najlepszym debiutancie. Rookie of the Year wędruje do? Zion czy Ja? Osobiście postawiłbym na Moranta, bo jego wpływ na drużynę jest olbrzymi, no i on w przeciwieństwie do Ziona wpływ na drużynę ma. Natomiast być może wszystko się zmieni, jeśli dogramy sezon do końca i to Zion doprowadzi Pelsów do PO, a Morant padnie z Miśkami na ostatniej prostej – co zresztą wieszczę od kilku tygodni. Identyczne zdanie mają przedstawiciele mediów w USA, bo na 70 głosujących Zion nie otrzymał żadnego głosu – wszyscy wytypowali Moranta.
[Timi] Mimo wszystko tu chyba decyduje przede wszystkim zbyt mała liczba rozegranych meczów Williamsona – gdyby grał od początku rozgrywek tak jak gra to myślę, że statuetka byłaby jego, oczywiście niczego nie ujmując Morantowi, bo też notuje bardzo dobry debiutancki sezon. Co do wpływu na drużynę: Grizzlies mają bilans 31-28 w 59 rozegranych meczach z Morantem, a Pelicans w 19 meczach z Zionem mają bilans 10-9, więc ta różnica w procencie zwycięstw nie jest aż tak duża, co pozwala stwierdzić, że obaj ten wpływ mają pozytywny.
[Adrian] Sexton w swoim drugim roku w NBA robi prawie 21 pkt na mecz, trafiając na 38% zza łuku. Pewnie nigdy byśmy na to nie zwrócili uwagi, ale jest 3 najlepszym zawodnikiem wg statystyk w poprzednim Drafcie, a warto pamiętać, że pośrednio oddaliśmy tego zawodnika za Irvinga, bo został on wybrany jako pick Nets. Ten 21 latek idealnie chyba by pasował do Browna i Tatuma, no ale nie ma co płakać – wtedy była to niska cena za Irvinga, a teraz mamy Kembe. Czy może jednak żałujesz?
[Timi] Według statystyk jest trzecim najlepszym, ale pytanie, na ile jest to efekt gry w tak słabym zespole jak Cleveland Cavaliers. Moim zdaniem ma to na Sextona spory wpływ, tym bardziej, że to jest jeden z niewielu graczy w składzie Cavs, który potrafi w ogóle dostać się samodzielnie pod kosz. Poprzedni sezon nie napawał optymizmem, ale w trwających rozgrywkach Sexton coraz częściej wyglądał na takiego, co ma fajną przyszłość w NBA – natomiast żałować na pewno nie żałuję.
[Adrian] Trochę sam sobie odpowiedziałeś czy jest dobry, bo zauważyłeś, że to jedyny zawodnik Cavs co potrafi się dostać pod kosz. Pewnie wszystko ułożyłoby się inaczej, gdyby Thomas nie rozwalił biodra. Mielibyśmy teraz Sextona, lub innego zawodnika z tego Draftu w swoich szeregach i przyszłość byłaby jeszcze bardziej świetlana. Te dwa lata z Irvingiem, trochę nas kosztowały, ale też nie można zapominać, że dzięki temu Tatum i Brown są w tym miejscu mentalnie, w jakim są. Na pewno ich to zahartowało.
[Timi] Dostać się pod kosz to jedna sprawa – Sexton to najczęściej blokowany zawodnik w tym sezonie w NBA (trochę to pokłosie tylko 40 spotkań Isaiaha Thomasa w tym sezonie, ale i tak nie jest to statystyka, w której chcesz widzieć swoje nazwisko). Moim zdaniem warto było ten pick oddać nawet jeśli Irving odszedł po dwóch latach, bo tak jak mówisz to doświadczenie wiele nas wszystkich nauczyło.
[Adrian] Rozmawialiśmy też ostatnio o Igrzyskach Olimpijskich, no i zostały przesunięte o 12 miesięcy. Kilka krajów zapowiedziało, że nie wyśle swoich zawodników, nie będzie ryzykować ich zdrowiem a może nawet życiem. No i decyzja zapadła o przesunięciu nie o 2-3 miesiące a o cały rok. Coraz ciemniejsze chmury zbierają się nad sportem – a to tak naprawdę dopiero początek zawirowań, jak nastąpi spory kryzys to czeka nas odchodzenie wielkich sponsorów.
[Timi] To bodaj pierwszy przypadek w historii, gdzie igrzyska są przesuwane i odbędą się w roku nieparzystym. Jeśli to nie jest znak, że sytuacja jest piekielnie poważna to ja już nie wiem, co takim znakiem może być. Sport może poczekać, choć tak jak mówisz – może jednak nie do końca może, bo ta wymuszona przerwa będzie miała ogromne konsekwencje. No ale nie ma innego wyjścia, gdy chodzi o ludzkie zdrowie i życie. Natomiast z punktu widzenia NBA – przedłużono już współpracę z Popovichem o ten jeden rok, natomiast pytanie czy przy zmianach w kalendarzu Pop będzie miał w ogóle możliwość powołania graczy NBA i pojechania do Tokio z mocną ekipą.
[Adrian] Jeśli przesunięty zostanie ten sezon, to następny z automatu też zostanie przesunięty o kilka tygodni, żeby dać zawodnikom odpoczynek między jednym a drugim. Być może wtedy kolejne Finały NBA, lub jeszcze PO i tak się nałożą na Olimpiadę. W najlepszym wypadku pojedzie ekipa bez zawodników grających nadal w NBA, czyli bez największych gwiazd.
[Timi] W teorii to teraz mały problem w porównaniu z dograniem tego sezonu i organizacją kolejnego, ale z drugiej strony Amerykanie na pewno chcieliby potwierdzić swoją dominację, tym bardziej po porażce na mistrzostwach świata. Być może ten przyszły sezon zostanie trochę „na próbę” skrócony – zaczniemy w grudniu, żeby terminarz nie kolidował z meczami NFL, a skończymy i tak w czerwcu, tyle że po 60 meczach sezonu regularnego. W sumie te około 60 mecze, które zawodnicy zdążyli rozegrać w sezonie 2019/20 to jest całkiem rozsądna liczba. Wiem, że to utrata kilkuset meczów i $$$ ale NBA i tak musi na poważnie pomyśleć o skróceniu rozgrywek.
[Adrian] Nie wydaje mi się, żeby NBA skracała kolejny sezon – bo ta zapaść finansowa by się pogłębiła. Mogę się założyć o cokolwiek, ze jak znowu nie będzie jakiejś pandemii – to nawet kosztem powrotu do wielu b2b – kolejny sezon będzie miał 82 mecze. Pieniądz rządzi światem – nikt się nie zgodzi na kolejny rok ograniczonych wpływów.
[Timi] Wszystko prawda, natomiast w dłuższej perspektywie trzeba mieć to na uwadze – teraz byłaby wymówka, aby to po prostu zrobić, choć oczywiście będzie to równoznaczne z mniejszymi przychodami i zdaję sobie sprawę z tego, że to raczej życzeniowe myślenie.
[Adrian] Ingram nie do ruszenia z Nowego Orleanu. Jak twierdzą źródła zbliżone do sztabu Pelsów, w lutym była spora ilość zapytań o Ingrama, ale on jest w NOLA nietykalny. Ma z Zionem w przyszłości stanowić o sile tej drużyny. Kompletnie to nie dziwi, bo Ingram zrobił naprawdę spory postęp w swojej grze i uwolniony z macek Miasta Aniołów gra swój najlepszy basket, mając przy okazji trochę zapasu do sufitu. Jeśli Lakers nie zdobędą pierścienia, to kibice pewnie będą mocno pluć na wymianę za Davisa.
[Timi] Ta wymiana to był win-win dla obu stron, bo Ingram nigdy by tak nie błyszczał przy Jamesie, a jednak LeBron potrzebował kogoś takiego jak Davis na tu i teraz. Pels zyskali naprawdę fajnego zawodnika z ogromnym potencjałem, o którym trochę się chyba zapomniało przez wszystko to, co działo się w Los Angeles – więc ja się nie dziwię ani temu, że jest spore zainteresowanie Ingramem, ani temu, że Pelikany zamierzają na nim opierać drużynę i odmawiają jakichkolwiek rozmów o transferze.
[Adrian] Czy win-win, to zobaczymy, bo dla Lakers liczy się tylko kolejny baner, każde inne rozwiązanie jest porażką. Jeśli Davis z Jamesem nie przyniosą tego 17 mistrzostwa, to tego „win” nie będzie, a wtedy kibice w Los Angels mogą za Ingramem zatęsknić bardzo szybko. LBJ ma już niewiele lat grania – 2?? No może 3 lata – a wiemy, ze Davis sam niczego nie ociągnie, nawet do PO.
[Timi] Nadal nie będę się porywał z motyką na określenie ile jeszcze sezonów pogra LeBron, bo gość wrócił do bycia maszyną. Natomiast tamta wymiana to i tak był dla Lakers mus, więc „win”, że udało się ją przeprowadzić, bo to że James z młodymi za bardzo nie powalczy też już widzieliśmy. Poza tym nie ma tej pewności, że gdyby Ingram w Lakers został to rozwijałby się tak samo jak w Nowym Orleanie, gdzie jest jednak pierwszą opcją i jednocześnie nie ma presji oraz reflektorów Miasta Aniołów na sobie.
[Adrian] Brady odchodzi z New England i będzie grał na Florydzie. Dokładnie tak wygląda koniec świata. Nie jacyś Jeźdźcy Apokalipsy, nie jakiś meteor uderzający w ziemie, nie biblijne powodzie i ataki szarańczy niczym z plag egipskich. Brady odchodzi z New England Patriots. Kończy się pewna era, zobaczymy kiedy zacznie się nowa.
[Timi] Nie jestem aż tak wielkim fanem futbolu amerykańskiego, ale nawet ja nie mam wątpliwości, że ta informacja to rzecz niezwykle dużej wagi. Zobaczymy jednak czy Brady w ogóle w Buccaners zagra, bo może się okazać, że sport w Stanach Zjednoczonych jeszcze długi czas będzie na wstrzymaniu.