#209 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA.  Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Niedzielne spotkanie z Lakers mogłoby być dla nas trochę bardziej szczęśliwe, ale przeszkodzili sędziowie. Nie wiem czy byśmy wygrali gdyby nie ich debilowate decyzje, ale na pewno mecz byłby uczciwszy. Kilka sytuacji wołało o pomstę do nieba – szczególnie ta, gdy zagwizdano Brownowi wyjście poza linie, gdy on oddawał piłkę będąc jakiś 25 cm od linii. Graliśmy bez Kemby, a oni i tak musieli płakać przy każdej okazji sędziemu w rękaw, żeby dostać dodatkowe posiadanie. Najzabawniejsza sytuacja, gdy Davis po rzucie sędziowskim łapie piłkę, choć mu nie wolno było, bo skakał do tego rzutu, a następnie wykłóca się o to przez 30 sekund. Szybko przejął najgorsze nawyki od LePłaczka.

[Timi] Wywieranie presji na sędziach to też jakaś tam sztuka, szkoda tylko że w tym meczu to wpłynęło na ostateczny wynik – bo jednak było bardzo blisko i dwa punkty albo jedno posiadanie mogło naprawdę zrobić różnicę. Co by jednak nie mówić, Celtics mogli po tym meczu czuć się naprawdę dobrze. W tym sezonie w meczach z Bucks, Clippers i Lakers mamy bilans 3-3. Z każdym z tych zespołów przynajmniej raz już wygraliśmy, a te trzy przegrane to łącznie ledwie dziesięcioma punktami. Celtics naprawdę potrafią bić się z najlepszymi.

[Adrian] Punkty jak punkty – ale okoliczności porażek z drużynami z LA były w obu przypadkach takie same – sędziowie mieli za dużo do powiedzenia. Ogólnie w NBA niestety jest sytuacja, że sędziowie są zwyczajnie słabi i mało asertywni. Nawet nie chodzi mi o polemikę z zawodnikami, czy też ich wymuszanie konkretnych decyzji, ale o niesprawiedliwie rozdawane przewinienia techniczne. Jeden może pyskować do woli arbitrom, a drugi dostaje dach za uśmiech, ruch ręka, czy też jakiś komentarz, którego sędzia nawet nie usłyszał, a dał dacha tak na wszelki wypadek – jak Stevensowi. Ja tu widzę pole do ukonkretyzowania przepisów – bo reguły gry powinny być dla wszystkich takie same, a skoro nie są, to znaczy, że grupa arbitrów dostała zbyt szerokie pole do interpretacji.

[Timi] Zbyt szerokie pole do interpretacji to właściwe określenie tego problemu, ale nie wiem, czy to kiedykolwiek się zmieni – jednak liga od lat zmaga się co roku z tymi samymi problemami i na razie nie widać żadnych skutecznych rozwiązań. Nawet powtórki czasami nie przynoszą efektu w postaci właściwej decyzji… Kiedy indziej te powtórki nawet nie są dozwolone! Pozostaje jeszcze kwestia fauli technicznych, gdzie tak jak piszesz jednym wolno więcej, innym wolno mniej i w zasadzie zależy to od dnia jaki ma sędzia albo od jego osobistych upodobań bądź animozji w kierunku konkretnych graczy.

[Adrian] Na plus –  Jayson Tatum kompletnie nic sobie nie robi z tego, że wychodząc na przeciwko zespołom z LA, wychodzi na zawodników pokroju Jamesa, czy Leonarda – zawsze w tych meczach błyszczy najbardziej. W 4 meczach z zespołami z Los Angeles, zdobywał średnio ponad 34 pkt. Daniel Theis kolejny raz świetne zawody, choć po drugiej stronie było dwóch kolosów. Gordon na rozegraniu wyglądał niesamowicie, ale… znajdzie się tez w minusach.

[Timi] Tatum był znakomity i to powoli przestaje już zadziwiać. Zyskał taką pewność siebie, że o ja cię. To już nawet nie tylko te trójki, ale też to z jaką łatwością mijał LeBrona czy Davisa przy wejściach w pomalowane. Szkoda tylko, że nasi trochę pogubili się w momencie jak Lakers zaczęli nam Tatuma podwajać, no ale tutaj też zabrakło Kemby.

[Adrian] A mnie cieszy, że zaczęło się teraz podwajanie Tatuma, bo Stevens ma czas na opracowanie kilku sztuczek, jak wykorzystać to dla rozwoju własnych zagrywek na parkiecie. Do PO zostało jeszcze sporo czasu i można nad tym pomyśleć, ale także przetrenować to nie tylko w hali, także podczas meczów. Dla samego Tatuma to też dobrze, że zacznie sie w wieku 21 lat oswajać z podwajaniem – na pewno analitycy przygotują mu masę materiału wideo, jak sobie z tym radzili najlepsi zawodnicy w historii koszykówki i on sam wyciągnie sporo konstruktywnych wniosków. Zawsze może też zadzwonić do Pierca :D

[Timi] Jasne że może, zresztą ja nie mówię, że to źle, bo to też pokazuje jak defensywy przeciwnych drużyn zaczęły respektować Tatuma, a to może otworzyć Celtom zupełnie nowe możliwości, natomiast w tym jednym konkretnym meczu zabrakło większej skuteczności podczas takich sytuacji. Tak jak jednak mówisz: to jest poligon doświadczalny i zresztą już kilka dni później w Utah wyglądało to dużo, dużo lepiej.

[Adrian] Na minus – skuteczność Haywarda, no bo gdyby trafił choć jedną trojkę… Jednak to nie on jest problemem, zdarza się. Natomiast nasza ławka rezerwowych to katastrofa. Kanter po kontuzji wygląda fatalnie, Wanamaker był 6 zawodnikiem Lakers na parkiecie. Najmniej pretensji można mieć do Romeo i Granta – robili co mogli.

[Timi] Jednak trochę jest problemem, bo jednak często w tych starciach z najlepszymi brakuje tej skuteczności, a jednak GH to jest gość, który potrafi robić różnicę i powinien ją w takich pojedynkach robić. Pisałem tam wyżej, że trzy przegrane z LAL, MIL i LAC to łącznie dziesięć punktów. Hayward przeciwko Clippers w pierwszym meczu nie zagrał, potem z Bucks zdobył ledwie siedem oczek (1/10 z gry) i teraz przeciwko Lakers też tylko dziesięć punktów. A w zwycięstwach? 21 punktów przeciwko Bucks, 16 punktów przeciwko Lakers i 21 punktów przeciwko Clippers.

[Adrian] Dobra – zgadzam się, że powinien w tych spotkaniach być jednym z najlepszych, bo jednak ma chyba największe doświadczenie w drużynie, w takich spotkaniach z dobrymi zespołami. Jednak nie ma co wieszać na nim psów, bo nie możemy oczekiwać, że każdy zawodnik zawsze będzie w niesamowitej formie podczas RS. Z taką krytyką poczekam do PO. RS ma swoje prawa i tutaj gra się dużo ławką – dlatego dla mnie nieskuteczność Gordona teraz, jest mniejszym zmartwieniem, niż mega ujowa gra ławki rezerwowych.

[Timi] Ja psów nie wieszam, choć widzę sporo osób, które zawsze w Haywardzie znajdą sobie kozła ofiarnego przegranych meczów. Po prostu te mecze z najlepszymi dobitnie pokazują jak rośnie potencjał Celtics w momencie, gdy GH gra swoje i dlatego jest to trochę frustrujące, gdy zdarzają mu się te słabsze mecze.

[Adrian] Nie ma co narzekać, że jednemu zawodnikowi przydarzają się słabsze mecze, gdy innym zawodnikom dobre nie przydarzają się wcale :D Wartość Gordona tak naprawdę poznamy dopiero w PO, bo on jeszcze nie miał okazji zagrać dla Bostonu w pełnym zdrowiu i przygotowany w PO. Poniekąd tegoroczne PO dadzą nam też odpowiedź, co dalej z Gordonem w Bostonie – ja uważam, że powinien zostać – nie ma co szukać wymian, zastępstwa – on  ma jeszcze wiele lat grania przed sobą, a w wielu meczach widzieliśmy, że Gordon na piłce to jest coś niesamowitego.

[Timi] Czy zostanie to kwestia dwóch rzeczy: formy w PO właśnie, ale też pieniążków. Celtics mogą spróbować dać mu dłuższy kontrakt, ale rocznie płacić mniej, natomiast moim zdaniem jest też spora szansa, że Hayward po prostu podejmie tę opcję w umowie. Taka kasa piechotą nie chodzi i choć on sam dobrze już wie, że jedna kontuzja może dużo zniweczyć to jednak łatwo mi sobie wyobrazić, że będzie miał ponad 30 milionów bardzo dobrych powodów, aby z tej opcji po prostu skorzystać.

[Adrian] Po meczu LBJ nazwał na TT Jaysona Tatuma – YOUNG KING. Wspomniał też coś o tym, że jest on ABSOLUTE PROBLEM. Gdy my, jako kibice zachwycamy się jakimś zawodnikiem, to jest to poniekąd normalne, ale gdy robią to najlepsi zawodnicy w lidze i w dodatku zachwycają się rywalem, a nie kolegą z drużyny, jest to spore wyróżnienie. Tatum wkracza na terytorium zarezerwowane dla największych gwiazd ligi, które w meczu z bardzo dobrymi drużynami potrafią zrobić różnice.

[Timi] Aż się przypomina ten tweet Tatuma do LeBrona z prośbą o follow na twitterze – fantastyczna droga JT, który gra ostatnio na bardzo wysokim poziomie i widać, że wybór do All-Star Game podziałał na niego bardzo pozytywnie. Jak tak patrzę w statystyki to ostatnie 14 meczów to zaledwie 26 rzutów z mid-range, a zamiast tego to, co zawsze przynosiło najlepsze efekty, czyli trójki i wejścia pod kosz. Zbliżamy się do takiego momentu, gdzie po każdym rzucie Tatuma za trzy będziemy spodziewać się punktów, a więc jednym zdaniem: superstar in the making.

[Adrian] Spotkanie z Portland i kolejna wygrana na wyjeździe. Znowu zagraliśmy bez Kemby, niech wyleczy to kolano – tym bardziej, że to nie jest nic szczególnie groźnego, ale najlepszym lekarstwem jest odpoczynek. Sześciu zawodników zdobyło przynajmniej 10 pkt i gdy objęliśmy prowadzenie w połowie pierwszej kwarty, to już nie oddaliśmy.

[Timi] Akurat trafiło nam się w środku wyjazdu takie spotkanie, które nie wymagało od nas zbyt dużego wysiłku – Blazers zagrali bez Dame’a, a co za tym idzie CJ McCollum musiał dwoić się i troić, no ale na Celtics to było za mało. Walker w sumie jest coraz bliżej powrotu, ale pytanie czy nie lepiej jednak wstrzymać się jeszcze moment i mieć pewność, że to kolano problemem już nie będzie.

[Adrian] Na plus – Jayson Tatum i Jaylen Brown – razem 60 pkt. Jest to duet, jakiego dawno w Bostonie nie mieliśmy, a trzeba pamiętać, że obaj są nadal na debiutanckich umowach. Tak wygląda nasza przyszłość, ale też i teraźniejszość, bo obaj już teraz grają na niesamowitym poziomie.

[Timi] I jakże znakomicie ta dwójka się uzupełnia – w tej chwili to Tatum gra pierwsze skrzypce, ale Brown też robi swoje i świetnie wykorzystuje fakt, że niemal wszyscy skupiają się na Jaysonie. Ten z kolei nic sobie z tego nie robi i nadal trafia niesamowite trójki – po tej z ósmego czy nawet dziewiątego metra ponad bezradnym Whiteside’em opadła mi szczęka, po raz kolejny. Osiem trójek, rekord kariery i nie mogę się doczekać co dalej.

[Adrian] Na minus – zawsze się jakiś minus znajdzie, no prawie zawsze. Romeo i Grant raz na wozie raz pod wozem – tym razem pod wozem, taki urok młodych zawodników. Dla obu jednak mam dużo więcej cierpliwości, niż do Ojeleye, który nawet trafił w tym meczu, a ja z uporem maniaka domagam się jego odejścia.

[Timi] No bo ta dwójka gra z nami pierwszy rok, a Semi to już przecież trzeci sezon i nadal nie widać za bardzo tego progresu, którego się mimo wszystko spodziewaliśmy. Powiem tak: na pewno nie będziemy za Ojeleye płakać…

[Adrian] No grają pierwszy rok, ale Grant już teraz ma więcej dobrych zagrań i fajnych spotkań, niż Ojeleye zgromadził przez te wszystkie lata inwestowania w niego w Bostonie. My tam sobie możemy pierdolić pod noskiem, że on się przyda na kilka minut w meczu z Bucks, ale to tak naprawdę tania wymówka.

[Timi] Fakt faktem, że Semi na skrzydle nie ma łatwo w takim ścisku, natomiast było w tym sezonie kilka takich okresów, gdzie wypadali z gry Hayward czy Brown, a Ojeleye mimo to swojej szansy nie wykorzystał. Myślę że to już ostatnie jego miesiące w Bostonie i bardzo się zdziwię jak się okaże, że Semi zostanie w składzie na kolejny sezon.

[Adrian] Po tym meczu nasz bilans to 40 zwycięstw i 17 porażek, a jak ktoś mądry powiedział – contenderem jesteś wtedy, gdy wygrasz 40 spotkań wcześniej, niż zostaniesz 20 razy pokonany. No to spełniliśmy ten warunek jako jeden z 5 zespołów w lidze. Boston należy traktować poważnie, ale moim zdaniem brakuje jednego punktującego zawodnika z ławki, żeby być pewnym swojej siły w PO.

[Timi] Też tak uważam, choć miejmy nadzieję, że zdrowie nam w tej najważniejszej części sezonu dopisze, bo wtedy ta ławka nie powinna być problemem, tym bardziej jak skróci się rotacja. Ale takiego przebiegu tych rozgrywek mało kto się chyba spodziewał, a tymczasem Tatum i Brown zrobili spory krok naprzód, Hayward ustabilizował formę, a Kemba okazał się być fantastycznym liderem i Celtics rzeczywiście już teraz są w gronie contenderów.

[Adrian] Rotacja się skróci, ale nadal będzie brakowało na ławce jakiegoś skrzydłowego, co potrafi zapunktować. Aktualnie nasza rotacja na PO to 7 zawodników, bo z ławki wchodzi Smart i Kanter. Jakby na to nie spojrzeć, brakuje kogoś na pozycje 3/4. Na tym powinien się skupić Danny, bo pozyskanie z rynku skrzydłowego, nadal jest możliwe.

[Timi] Danny w jednym z wywiadów wprost stwierdził jednak, że dodania do składu kogoś z rynku wykupionych kontraktów raczej się nie spodziewa – no chyba że znajdzie się ktoś, kto realnie będzie w stanie pomóc tej drużynie. Typowa gadka, choć dodał też ważną rzecz: wielu fanów zbyt mocno rozpamiętuje przeszłość tego typu zawodników, podczas gdy z reguły ten rynek buyoutów nie ma koniec końców aż tak dużego znaczenia, no bo ilu tak pozyskanych graczy odgrywa potem kluczowe role w fazie play-off? To jest bardzo mały jednak procent.

[Adrian] Tania wymówka Danny’ego… bo taki zawodnik nie jest od odgrywania kluczowej roli w PO, on ma zasypać potencjalne dziury. Taki zawodnik ma też zapierdalać pod koniec RS za dwóch, żeby gwiazdy drużyny sobie odpoczęły przed PO, żeby zminimalizować ryzyko potencjalnych urazów i kontuzji przed PO. Od kluczowej roli to będzie Kemba  czy Jayson, a taki np Burke to miał wejść, pierdolnąć 8 punktów z ławki, gdy reszta odpoczywała i usiąść znowu na ławce w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Aktualnie Ojeleye czy Green to jak już wejdą, to mają problem, żeby zdobyć 3-4 punkty, a gdzie 8… to chyba w b2b2b. Kompletnie nie kupuje tego tłumaczenia… przecież nikt z fanów nie oczekiwał, że w lutym, lub marcu Danny doda do składu kogoś na miarę Leonarda.

[Timi] Wiadomo że nie, w tym kontekście jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Zwolnienie takiego Ojeleye czy Greena nie bolałoby tak bardzo pod względem finansowym, gdyby zamiast nich miał pojawić się ktoś, kto rzeczywiście będzie stanowił lepsze wsparcie i swego rodzaju zabezpieczenie gdzieś tam pod koniec sezonu. Myślę, że jeśli pojawi się okazja kogoś takiego pozyskać to Celtics będą w rozmowach, ale w tej chwili jesteśmy już lada dzień od deadline’u i nikogo takiego nie widać – jednak większość wybrała Clippers albo Lakers, ewentualnie Bucks, czyli tych topowych contenderów. Ainge raczej starał się więc wskazać na to, że w tym momencie nawet jakby chciał to za bardzo nie ma z kogo wybierać…

[Adrian] Ostatni mecz na Dzikim Zachodzie to konfrontacja  Utah i kolejna wygrana. Nie podobała mi się jedynie zapaść w 2 kwarcie, gdzie roztrwoniliśmy przewagę i pozwoliliśmy wyjść Jazz an prowadzenie, ale jakoś to ogarnęliśmy. W 4 kwarcie  Smart zapodał kilka trójek, no i to by było na tyle. Część zawodników Jazz już w połowie 4 kwarty zwiesiła głowy.

[Timi] Znów sporo szczęścia mieli Celtics, bo trafili na Jazz w kryzysie, ale oczywiście nie samym szczęściem się takie mecze wygrywa. Tak jak przeciwko Lakers ganiłem zespół za słabą odpowiedź na podwojenia Tatuma, tak w Salt Lake City było już dużo lepiej, a Stevens bardzo dobrze wprowadził w takich sytuacjach Jaylena Browna z zasłoną dla JT.

[Adrian] Na plus – Tatum kolejny raz postanowił postrzelać z każdej możliwej pozycji i znowu prawie wszystko trafiał. Jednak nie o tym, chciałem poświęcić kilka słów o naszej grze w obronie, bo Jazz gra naprawdę dobrze w obronie, a pomimo tego my graliśmy w tym elemencie lepiej. Taki Gobert, ostatni raz nie przekroczył 10 punktów, lub 10 zbiórek  w październiku.

[Timi] Bostońska obrona od jakiegoś już czasu może się bardzo podobać, a indywidualny rozwój takich graczy jak Tatum czy Brown to w tym kontekście rzecz niezwykle ważna. Przecież taki Tatum prócz tego, że trafia skąd chce i jak chce to jeszcze znakomicie spisuje się po drugiej stronie parkietu, korzystając ze swoich długich ramion, by blokować i zbierać. Te zbiórki w tym sezonie to wreszcie nie jest pięta Achillesowa bostońskiego składu. Pochwalić znów trzeba więc Daniela Theisa, który od czasu powrotu do gry po kontuzji kostki gra chyba najlepszą koszykówkę w swoim życiu.

[Adrian] Na minus – ciągle przytrafiają nam się przestoje, gdzie drużyna przeciwna potrafi zrobić kilkanaście punktów, bez żadnej odpowiedzi. Strasznie mnie to irytuje, bo to nie jest jednostkowy przypadek, a obserwujemy to w prawie każdym spotkaniu.

[Timi] Jeśli jest jeden spory problem jaki Celtics w tym sezonie muszą cały czas rozwiązać to jest to właśnie ta kwestia – Bostończycy zbyt często dają rywalom rozwinąć skrzydła, co skutkuje takimi właśnie przestojami. Stevens też nie za bardzo chce wtedy brać przerwę na żądanie i woli, aby drużyna w jakiś sposób sama odpowiedziała na zryw przeciwnika, co niestety nie zawsze się udaje. Nadal trzeba nad tym pracować, bo w fazie play-off te 3-4 minuty przestoju mogą zadecydować o wyniku, nawet jeśli przez pozostałe 45 minut będziemy grali najlepszy basket.

[Adrian] Jayson zdominował ten Tygodnik, ale tak przy okazji, wykorzystam jego osobę do pokazania, że powiedzenie, iż czasami najlepsze wymiany to te, które nie dochodzą do skutku to prawda. Pomyślcie – Danny jednak postawił na swoim, wymienił Tatuma i inne assety, oraz picki na Davisa, który nawet od razu przedłużył z nami kontrakt o kolejne lata. W drużynie został też Irving, który bardzo chciał wzmocnień, a przeszkadzali mu młodzi gracze i został też Horford. Jak by wyglądał ten sezon? Połamany Irving, wypierdujący dalej swoje brednie w prasie, Horford starzejący się w zastraszającym tempie, a mający jeszcze 100 mln do odebrania, oraz Davis, który w Lakers bez LBJ na parkiecie tylko przegrywa (tak, wiem, że to był  jeden mecz, ale jak pięknie brzmi to zdanie). A przecież taki był plan, to był cel – to był ten „święty graal” koszykówki. Zresztą sam Tatum powiedział,  że on sam siebie by wymienił na Davisa – na szczęscie ta wymiana była doskonała, bo nie doszła do skutku.

[Timi] Alternatywa rzeczywistość mogłaby też wyglądać dużo inaczej – Irving z Davisem dogadują się znakomicie, AD gra sezon na miarę MVP, a Horford dzięki temu nie jest już na tyle eksploatowany i starzeje się dużo, dużo wolniej… Nigdy nie wiadomo co by było gdyby – dziś wiemy tylko tyle, że cena za AD była za duża, mając na względzie brak jakichkolwiek gwarancji o pozostaniu w Bostonie dłużej. Myślę sobie jednak, że dziś wszyscy są zadowoleni, także ci, którzy wymianę klepnęli, czyli Lakers i Pelicans:)

[Adrian] Tylko Ty zakładasz, że Irving zmądrzał i jest zdrowy, a Horford przestał się starzeć. Ja natomiast biorę ich takimi jakimi są w nowych zespołach – Kyrie się połamał, a Horford człapie po parkiecie. W przypadku Horforda, to on bardziej byłby eksploatowany u nas, bo tam na piątce gra Embiid, a Al już nie musi się tyle masować pod koszem, u nas by musiał, bo Davis grałby na czwórce. Natomiast zgadzam się, że dziś wszyscy są zadowoleni – z tym, że Lakersi mają zadowolenie krótkoterminowe, natomiast pozostałe drużyny mają fajną perspektywę na lat kilkanaście.

[Timi] Pytanie czy Lakers mimo tego krótkoterminowego zadowolenia nie są w tej chwili najbliżej mistrzostwa:) Mnie najbardziej cieszy jednak fakt, że Celtics wygląda dziś dużo lepiej niż Nets, moim zdaniem także pod względem przyszłościowym. Wiele osób twierdziło latem 2019 roku, że po sześciu latach od transferu Celtics-Nets nagle to na Brooklynie stworzyła się lepsza sytuacja, ale rozwój Tatuma i Browna sprawiają, że no nie do końca jest to prawda.

[Adrian] No ja tych Lakers z pierścieniami na palcach za ten sezon to nie widzę… w naszej hali ich zdemolowaliśmy, a w ich potrzebowali pomocy sędziów, żeby wygrać minimalnie – mnie Lakers w kontekście Finału nie martwią, po pierwsze ich tam nie będzie, a po drugie nawet jakbyśmy i my, i oni tam awansowali, to Young King zdetronizuje starego. W PO gra się defensywą, a pod tym względem Lakers mocno odstają od czołówki ligi. Natomiast co do Nets – latem 2019 roku oni jeszcze nie odczuli na własnej skórze, że Irving jest największym dzbanem w lidze. Teraz już to wiedzą :D Tak długo jak Durant nie wróci w pełni zdrowy, jak nie rozegra 20-30 meczów na dawnym poziomie, tak długo nie ma co mówić, że na Brooklynie stworzyła się lepsza sytuacja. A przypomnę, że George jak wrócił, to cały sezon dochodził do siebie, jak Hayward wrócił, to sezon dochodził do siebie, jak Oladipo teraz wrócił, to dochodzi do siebie – jak Durant wróci, to ten kolejny sezon wcale nie będzie usłany różami. On dopiero w 2021/22 będzie sobą, o ile oczywiście będzie sobą – bo to wcale nie jest pewne.

[Timi] Sporo więc leży na barkach Duranta, pytanie też jak bardzo będzie sfrustrowany tym Kyrie, gdy okaże się, że KD w tym pierwszym sezonie po powrocie też jednak potrzebuje czasu:) Natomiast co do Lakers to ja nadal uważam ich za zespół, który w fazie play-off zacznie grać lepiej, a to dość straszna perspektywa, patrząc na to jakim w tej chwili legitymują się bilansem. Nie chcę też nie docenić siły przebicia LeBrona, któremu liga nie raz zapewne pomoże w tegorocznych playoffs.

[Adrian] To jeszcze słów kilka odnośnie niechęci Danny’ego do oddawania picków. Tak patrząc na to, jak rośnie w oczach Tatum, ale też i Brown, zaczynam rozumieć, dlaczego Danny tak bardzo chce mieć wybory w Drafcie. Tatum ma jeszcze kilkanaście lat kariery przed sobą, ba… do swojego okresu, uważanego za prime dla koszykarza ma jeszcze 5-6 lat – bo rozmawiamy o zawodniku, który nadal ma 21 lat. Oddając je teraz za krótkotrwałe wzmocnienie, pozbywa się potencjalnych posiłków dla Tatum, które on będzie potrzebował prze kolejne naście lat. Może 12, a może nawet 14. Taki Romeo ma naprawdę fajną przyszłość w NBA – wystarczy zobaczyć jak ten chłopak ostatnio broni. To, że nie trafia za 3 pkt… Smart też nie trafiał, ale to jak Romeo atakuje kosz, to czysta przyjemność w oglądaniu. Grant ma momenty lepsze i gorsze, ale on nie ma być gwiazdą ligi, ma być ciężko zapierdalającym na parkiecie człowiekiem, dzięki któremu Tatum i Brown będą mogli wygrywać mecze. Brakuje nam jeszcze pełnowymiarowego rozgrywającego, oraz pełnowymiarowej czwórki, mogącej też grać na piątce. Najbliższy Draft jest przeładowany obiecującymi silnymi skrzydłowymi – to wszystko układa się w PLAN. Memphis przegrywa teraz mecz za meczem, ten pick będzie w loterii – a ja już zacieram rączki na kolejny steal, bo ktoś dostanie flagę.

[Timi] Duża wartość tych wyborów w drafcie to także niskie kontrakty i długa kontrola nad przyszłością wybranego gracza. W obliczu sporych rozmiarów przedłużenia dla Browna, ale też zapewne maksymalnego przedłużenia dla Tatuma to na pewno jest spory plus. Trzeba jeszcze co prawda ustrzelić dobrego zawodnika, choć przykłady Williamsa i Langforda pokazują, że da się wybrać solidne talenty nawet w drugiej czy trzeciej dziesiątce draftu. Pytanie jednak, czy Tatum nie rośnie nam tak w oczach już w tym sezonie, że może jednak trzeba było zaryzykować i rozstać się z jednym choć wyborem, aby wzmocnić się na te rozgrywki, kiedy to okienko otwiera się coraz szerzej, właśnie za sprawą postępów JT czy JB.

[Adrian] Teoretycznie zgoda – rozstać z jednym wyborem, tylko inne drużyny mając do wyboru 3 nasze picki w pierwszej rundzie, nie chciały sie zgodzić na ten pick Bucks i był po prostu pat, bo ten scenariusz przerabialiśmy już wielokrotnie. Trzeba też pamiętać, że sztab nie przygotowuje się do Draftu 2020 od kilku miesięcy, a od kilku lat. Być może Danny ma upatrzonych kilku zawodników i liczy, że choć jeden z dobrych zawodników dołączy do Bostonu, 3 picki mogą to ułatwić, bo dają szansę przesunięcia się w górę o kilka miejsc. Cały czas liczę, że pick Memphis będzie w okolicach 12-14 wyboru (przegrywają mecz za meczem) – wtedy będziemy mieli szanse Careya z Duke lub McDanielsa z Waszyngtonu. Okienko otwiera się coraz szerzej, ale nasz czas dopiero nadchodzi.

[Timi] Poczekam więc na to, co stanie się z tymi wyborami w drafcie i jaki będzie efekt, natomiast nie będę zbyt zadowolony jeśli okaże się, że Celtics w czerwcu dodadzą trzech kolejnych młodych zawodników do składu…

[Adrian] A ja będę zadowolony, pod warunkiem, że w lipcu dodamy jednego dobrego skrzydłowego i zatrzymamy wszystkich ważnych zawodników – Kantera także do nich zaliczam. Pozbędziemy się 4 zawodników – Wanamaker, Ojeleye, Green i Poirier – wtedy jest miejsce dla doświadczonego skrzydłowego, oraz 3 zawodników z Draftu. Najtrudniej będzie się pozbyć Poiriera, bo jego kontrakt pewnie trzeba będzie rozciągnąć na kilka sezonów, tak jak zrobiliśmy to z Yabusele. No i Danny powinien zakodować – nie podpisujemy żadnych nowych  Francuzików ;) Trzeba też pamiętać, że nawet wybranie 3 czy 4 zawodników w Drafcie, bo mamy też fajny pick w drugiej rundzie, nie oznacza, że oni we wrześniu będą w składzie – mogą być jakieś wymiany, a taki wybrany zawodnik, jest sporo wart wraz z jego niskim kontraktem.  I jeszcze jedno zdanie wcisnę o Drafcie – ten pick Memphis, pewnie będzie w okolicach 12-14 jak pisałem wcześniej, no chciałbym jak najlepiej, ale… te wybory w tych okolicach, to bardzo często są doskonałe – 2014 – Saric, LaVine, Warren – 2015 – Booker – 2017 – Kennard, Mitchell, Adebayo -2018 – Bridges, Porter Jr. Patrząc z czysto statystycznego punktu widzenia – to w ostatnich latach, więcej bardzo dobrych zawodników jest wybieranych pod koniec „loterii”, niż w okolicach 9-10 picku.

[Timi] O i widzisz, to jest super punkt widzenia:) Grizzlies tymczasem rzeczywiście przegrywają ostatnio na potęgę, ale nadal zostają na ósmym miejscu ze względu na te kilka meczów przewagi jakie mieli przed przerwą na All-Star Game. Wciąż mają jednak najtrudniejszy kalendarz w całej lidze.

[Adrian] Rozmawialiśmy ostatnio, że Indiana z powracającym do formy Oladipo spisuje się mocno poniżej oczekiwań, a tymczasem doznali kolejnego osłabienia, bo sezon z kontuzją zakończył Lamb, który naprawdę dobrze się spisywał w tym sezonie. Nie bez kozery tak często poruszam temat Pacers, bo oni najprawdopodobniej będą naszym rywalem w pierwszej rundzie PO.

[Timi] Spory cios dla Pacers i teraz jeszcze więcej zależy od tego jak spisywać będzie się w kolejnych tygodniach Oladipo, a patrząc na jego początki nie wygląda to zbyt optymistycznie dla ekipy z Indianapolis. My zresztą będziemy jeszcze mieli okazję nieco bliżej przyjrzeć się Pacers, bo zagramy z nimi jeszcze dwa spotkania w marcu i kwietniu, natomiast nie miałbym nic przeciwko powtórce z ubiegłorocznej fazy play-off, bo jednak pierwsza runda wtedy nam wyszła bardzo dobrze.

[Adrian] Tak, wyszła świetnie i możemy liczyć na powtórkę, ale… wciąż jest spora szansa, żeby jednak mieć HCA także w 2 rundzie. Toronto niedługo zacznie trip po Zachodzie i tam mają 2 trudne mecze, 2 niewygodne bo z Kings i Suns, którzy to wciąż chcą zagrać w PO, no i tylko spacerek z GSW. Tracimy 1 zwycięstwo, mamy jeszcze jeden mecz z Rapsami do rozegrania, a w bezpośredniej rywalizacji prowadzimy 2-1. Ja już tak trochę pogodziłem się z tym 3 miejscem na Wschodzie, ale jest naprawdę duża szansa na 2 seed. Toronto ma jeszcze do rozegrania mecze z Lakers, Houston i dwa z Denver, natomiast nam z Zachodu pozostały już tylko mecze we własnej hali, gdzie tylko Houston jest szczególnie groźne, bo z Jazz i OKC powinniśmy sobie spokojnie poradzić. Wszystko może się rozstrzygnąć dopiero na poczatku kwietnia – między 1 a 5 kwietnia, my gramy we własnej hali z Miami, Orlando i Bucks, a Toronto ma wyjazdy do Bucks i Houston, oraz domowy z Bucks. To będzie 5 dni, które ustawi kolejność na Wschodzie.

[Timi] Szansa jest cały czas, bo mimo że Raptors wygrywali na potęgę to przecież Celtics cały czas czaili się tam gdzieś z tyłu i w tej chwili te straty do Toronto nadal są do odrobienia. Tym bardziej szkoda tej przegranej w Los Angeles z Lakers, ale 3-1 w tych czterech meczach na Zachodzie to i tak jest dobry wynik. Co do pozostałych w kalendarzu meczów to wydaje się być to całkiem wyrównana kwestia w przypadku Celtics i Raptors, więc koniec końców kluczowe będzie to kto uniknie jakichś przykrych wpadek oraz bezpośrednie starcie. No i Celtics też mają jeszcze dwa spotkania z Bucks…

[Adrian] OKC gra nadspodziewanie dobrze, a Gallinari mówi, że może przedłużyć umowę z Oklahomą latem. No spadli na cztery łapy, a może być tylko lepiej, bo Shai wygląda imponująco, a mogą jeszcze jednego z rozrywających wymienić na skrzydłowego, którego trochę im brakuje. A trzeba pamiętać, że do 2026 roku mają 10 przychodzących picków w pierwszej rundzie – przychodzących, bo oprócz nich to jeszcze 5 swoich.

[Timi] Znakomity start przebudowy, zresztą chyba nawet w OKC nie przypuszczali, że CP3 będzie takim fajnym liderem dla tej paczki, a tu się okazuje, że Thunder zrobią lepszy bilans niż w sezonie gdy Westbrook zdobywał statuetkę MVP. Shai + te wybory w drafcie to jest coś, co chciałaby mieć każda przebudowująca się drużyna, choć pozostaje jeszcze kwestia gdzie te wybory koniec końców wylądują, bo jednak Presti to mistrz wybierania w samym topie draftu – im gorszy pick, tym więcej niewypałów.

[Adrian] Z pustego to i diabeł nie wybierze, a tego Prestiego nie ma co szkalować za późne wybory w Drafcie. Z drugiej dziesiątki wyciągnął  Adamsa czy Bledsoe, a z trzeciej dziesiątki to przecież wyciągnął Ibakę i chyba Reggiego Jacksona. Kilka wpadek miał, ale chyba było ich mniej niż dobrych wyborów. Daj Zeusie taką skuteczność w późnych wyborach Danny’emu.

[Timi] Daj, daj – to mógłby Ainge wziąć od Prestiego, tak jak Presti trochę wziął od Danny’ego odważne decyzje w momencie końca pewnego etapu – bo Presti przecież rozwalił duet Westbrook-George bez większego żalu, zdając sobie sprawę, że ta formuła nie ma szans zadziałać. Tak jak Danny w 2013 roku podjął więc odważną decyzję, a patrząc choćby na problemy George’a w LAC (a zaraz będziemy jeszcze rozmawiać o tym jak trudne potrafią być kontuzje barków) to chyba nie może dziś żałować.

[Adrian] W Sixers sraczka – Ben Simmons ma problemy z bólem placów i nie są to problemy które można bagatelizować. Nie będzie na razie grać, a kiedy wróci? Nikt tego nie wie, nikt nie chce cokolwiek powiedzieć. Problem wydaje się być spory, bo Phila wygląda źle, a dodatkowo posypał się ten, co niby miał mieć lepsze zdrowie od Embiida. Horford zanotował 5 meczów pod rząd, gdzie nie potrafi zdobyć więcej niż 9 pkt. Dłuższą taką serię (6 takich spotkań), miał tylko raz – w 2009 roku – na początku swojej przygody  z NBA.

[Timi] Niby sraczka, ale u siebie nadal dominują, a Embiid poza tym spotkaniem z Bucks wygląda znów bardzo dobrze. Zobaczymy gdzie ich teraz poprowadzi, a Simmons może w trakcie tej przerwy zmądrzeje i dojdzie do wniosku, że jednak ta trójka to by się drużynie przydała.

[Adrian] Embiid wyglądał bardzo dobrze, bo właśnie sobie na Ziziciu uszkodził bark. Nie wiadomo w tej chwili jak poważnie, ale takie urazy potrafią zakończyć sezon. Pamiętamy jakie problemy miał Fultz właśnie z barkami, czy ostatnia kontuzja Irvinga, która zakończyła jego sezon. Z jeszcze bliższych przykładów – Avery Bradley miał wiecznie problemy z barkami. Sytuacja Sixers wyglądała źle przed kontuzją Simmonsa, potem wyglądała bardzo źle, a teraz są jeden krok od kompletnej katastrofy.

[Timi] Wedle wstępnych raportów nie jest to nic aż tak poważnego, natomiast rzeczywiście zaczyna to wyglądać nieciekawie. Mimo wszystko ta znakomita gra u siebie sprawiła, że 76ers są w tej chwili bezpieczni w kontekście fazy play-off, więc teraz jedyne co im pozostaje to mieć nadzieję o dobre zdrowie i szybkie powroty Simmonsa oraz Embiida na boisko.