#201 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA.  Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No to zaczynamy trzecią setkę. To w sumie jedyne setki w moim życiu, bo wódki nie pije :D Zaczynamy od porażki z Raptors, krótko mówiąc zabrakło nam prądu – jednak o kalendarzu porozmawiamy osobno. Fatalna skuteczność zza łuku – Gordon, Kemba i Marcus razem trafili 5 razy z 23 rzutów – pomijam fakt, że tak się nie da wygrać, to ważniejsze jest, że tak się nie powinno grać.

[Timi] O takich meczach mówi się „scheduled loss” – to był trzeci mecz dla Celtics w ciągu czterech dni, na dodatek Raptors byli wyraźnie wkurzeni i zagrali po prostu dużo lepiej, chcąc zrewanżować się za porażkę w święta u siebie. Ale to już chyba lepiej przegrać z mocnym rywalem niż zaliczyć tego typu wpadkę z jedną z czerwonych latarni ligi.

[Adrian] Racja, porażka  z Toronto mniej boli, niż gdyby to miała być wpadka z NYK lub Hornets. Choć jednak boli, bo bardziej to wynik zmęczenia, niż słabości. Nie klękamy w tym sezonie przed nikim i szkoda, że to kalendarz zagrał anie umiejętności. Nie ma co płakać – w sumie przed sezonem 1-1 po dwóch meczach z Raptors byśmy brali w ciemno.

[Timi] Przy okazji zapomniało ci się jeszcze, że już na starcie sezonu wygraliśmy z Raptors u siebie, więc teraz jest bilans 2-1. Na kolejne starcie przyjdzie nam jeszcze poczekać, bo do Toronto wrócimy dopiero pierwszego dnia wiosny, czyli 21 marca. Fajnie, że udało się przynajmniej odczarować trochę Kanadę – tak jak zapowiadał Fred Van Vleet, wtedy Raps powinni być już w pełni sił, a to zwiastuje nam kolejny bardzo ciekawy pojedynek między tymi zespołami.

[Adrian] A wiesz, ze faktycznie zapomniałem o tym pierwszym meczu :D Natomiast Toronto w tym tygodniu zostało zatrzymane na 76 punktach przez Miami i chyba czas zacząć traktować Miami poważnie. Wydają się być zespołem na Top3 Wschodu, a warto przypomnieć, że ten Wschód już nie jest taki słaby.

[Timi] Mimo wszystko Heat jednak wciąż zdarzają się przykre wpadki jak sześć punktów w czwartej kwarcie pojedynku w Orlando – ale z tych zespołów w orbicie Celtics to chyba rzeczywiście Miami trzeba się obawiać najbardziej, choć wcale nie odstają pod tym względem Pacers czy także ci Raptors, bo oni w pełni zdrowia mogą być najgroźniejsi. Paradoksalnie wrażenia nie robią 76ers, choć to z nimi w tym sezonie jeszcze nie mamy choćby jednego zwycięstwa.

[Adrian] Na plus – powrót Smarta. Jakościowo taki sobie ten powrót, bo skuteczność słaba, ale pomimo tego był jednym z dwóch zawodników, którzy nie byli minusowi. Ważne, że wrócił i miejmy nadzieję, że to była ostatnia absencja Smarta w tym sezonie. Kemba, który był świetny blisko kosza i zaliczył mecz na 30 punktów.

[Timi] Nadal zadziwia mnie jak łatwo Kemba jest w stanie dobić do tej granicy 30 oczek, a tym bardziej jest to imponujące przy tylu wjazdach pod kosz, gdzie Walker potrafi znakomicie kończyć te akcje mimo obecności dużo wyższych graczy. Rzeczywiście ma w sobie coś zarówno z I.T. jak i z Irvinga.

[Adrian] Na szczęscie tylko koszykarsko, a nie charakterologicznie. Od Kemby niczego nie wymagam, bo pokazał już nie raz, że potrafi absolutnie wszystko to, co jest tej drużynie potrzebne. Jeśli czasami nie ma dnia, to trudno – to jest sport. Dopiero w okolicy połowy kwietnia, będą od Kemby wymagał kilku rzeczy, ale na to jest jeszcze 4 miesiące czasu, gdzie on nadal musi wejść w system Stevensa i zgrać się z cała drużyną, tak jak oni z nim.

[Timi] To zgrywanie myślę, że już nastąpiło, choć oczywiście cały czas może być lepiej. Mnie najbardziej cieszy fakt, że Walker jest w stanie poczuć jak to jest mieć obok siebie na tyle dobrych kolegów, że czasami wcale nie trzeba od niego wymagać aż tyle co w Charlotte. To ważna rzecz, także w kontekście fazy play-off, gdzie będziemy potrzebowali, aby cała ta bostońska maszyna działała na odpowiednim poziomie.

[Adrian] Na minus – no znowu ławka, bo poza Kanterem i Smartem nie było nikogo, który by pociągnął drużynę w ataku. Ławka zmęczona być nie powinna, więc tym bardziej smuteczek, że młodzi zawodnicy z Bostonu powoli tracą zaufanie Stevensa, który poza Grantem praktycznie w tym meczu z nich nie skorzystał.

[Timi] Brakuje lepszej gry Wanamakera, który przecież miał znakomite tygodnie, ale ostatnio rzeczywiście zgasł i już tego ataku tak nie ciągnie, przez co zdaje się, że w tej chwili bostońska ławka to Kanter, Smart i ewentualnie lepszy mecz któregoś z pierwszoroczniaków.

[Adrian] No właśnie jakiś czas temu w Tygodniku pisałem, ze Brad nam zgasł to troszku go broniłeś. Prawda jednak jest taka, że przed PO musimy ogarnąć jakiegoś rezerwowego co na skrzydle dostarczy punktów – Semi i Grant od czasu do czasu coś pograją, ale bądźmy szczerzy – na PO są za słabi jak na razie. Potrzebny jest jakiś dobry weteran, który zbawicielem nie będzie, ale z ławki te 10 pkt i 3-4 zbiórki wnieść na parkiet musi. Jeden taki został zwolniony z Utah ostatnio – rok temu w Wizards dobrze mu szło, ale nikogo do niego tu nie przekonam, więc nie ma tematu :D

[Timi] Rok temu w Wizards mu dobrze szło, a dwa lata temu to przecież on okazał się być trochę x-faktorem w meczu numer siedem pamiętnych finałów konferencji z Cavaliers. Więc ja mimo wszystko kandydatury Jeffa Greena bym tak łatwo nie odrzucał, choć on z Salt Lake City wyleciał nie bez powodu: ten sezon miał jednak słabiutki i teraz pytanie, czy powrót do Bostonu cokolwiek by w tej kwestii zmienił. Fakt faktem, że per36 minut to Green od lat prezentuje ten sam równy poziom, natomiast trzeba by się z kimś pożegnać, by można w ogóle myśleć o tym powrocie, a myślę, że Celtics cenią sobie jednak innego Greena, który w zespole już jest – Javonte.

[Adrian] Jeff został chyba kozłem ofiarnym słabego sezonu w Salt Lake City, ale obaj wiemy, że to nie on tam zawodził najbardziej. Co do innego Greena – Jevonte to fajny chłopak, sam byłem za tym, żeby to on został w drużynie a nie Max Strus, ale pewnych rzeczy nie przeskoczysz – Jeff jednak daje nawet w takiej formie, o wiele więcej.

[Timi] No właśnie dość boleśnie mi Brad Stevens na moje słowa odpowiedział, bo Javonte w tym piątkowym starciu z Hawks na parkiet nie wybiegł wcale – to pierwsze jego DNP-CD od piętnastu spotkań.

[Adrian] Po meczu z Toronto można się zastanowić – jaki sens jest tych wszystkich reform w NBA, skoro w jednym tygodniu dostajemy 6 dni wolnego, a w okresie świątecznym gramy 3 mecze w 4 dni.  Bo w meczu z Rapsami zwyczajnie nam odcięło prąd w drugiej połowie. Następnego dnia to samo przytrafiło się zespołowi z Toronto, którzy też grali kilka spotkań w krótkim okresie i przegrali u siebie z OKC, właśnie w taki sam sposób – zabrakło im prądu w drugiej połowie.

[Timi] Też się nad tym zastanawiam, patrząc w kalendarz na styczeń, gdzie prócz samego początku (zaraz po sylwestrze) ani razu Celtics nie mają choćby dwóch dni przerwy – mecz, przerwa, mecz, przerwa, mecz, przerwa i tak aż do lutego, a po drodze jest jeszcze kilka back-to-back. Rozumiem, że układanie kalendarza do najłatwiejszych nie należy, tym bardziej gdy mowa o zespołach, które dzielą halę z drużynami NHL, natomiast wciąż zdarzają się tego typu kwiatki, przez które wciąż będziemy kwestionować wspomniane reformy.

[Adrian] Dzielenie hali z Bruins rzeczywiście czasami jest kłopotliwe, ale bez przesady – w Los Angeles w jednej hali grają Lakers, Clippers i Kings i takich kwiatków w ich kalendarzach nie ma. Tutaj zwyczajnie nie tyle zawiódł czynnik ludzki, co chciał zbyt uatrakcyjnić kibicom Święta koszem czołowych drużyn.

[Timi] W kalendarze się nie wpatrywałem, ale podejrzewam, że jednak te kwiatki się zdarzają także w innych zespołach. Co by jednak nie mówić – przeżyjmy ten styczeń i potem powinno być już z górki. Akurat jesteśmy w takim momencie, gdzie drużyna jest całkiem zdrowa, a niedługo do gry powinien wrócić też Robert Williams.

[Adrian] Mecz a Hornets i już na luziku, wygrana, bez zmartwień w trakcie spotkania. Pierwsza i czwarta kwarta, gdzie zatrzymaliśmy Charlotte poniżej 20 punktów były kluczowe. Warto też wspomnieć, ze był to ostatni mecz NBA wg czasu polskiego. Stary rok zakończyliśmy z przytupem i niech nowy zacznie się tak samo.

[Timi] W jakże różnych nastrojach zaczynaliśmy i kończyliśmy ten 2019 rok, iście szalony dla kibica Celtics, bo to był prawdziwy rollercoaster emocji przez te wszystkie miesiące. Oby ten 2020 przyniósł tylko góry, a tych dołów było jak najmniej. Patrząc jednak na to jak nasi się wspólnie bawili w Charlotte po meczu – co zorganizował ponoć sam Kemba – to o przyszłość można być raczej spokojnym.

[Adrian] Na plus – 6 bloków Kantera, a ponoć on się do niczego nie nadaje i już był zwalniany setki razy. Tak jak broniłem go w październiku, w listopadzie, w grudniu – to u mnie ma kredyt zaufania na cały ten sezon, tym bardziej, że z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Gordon też zrzuca rdze i wraca ten Hayward, który na poczatku tego sezonu był przez nas wychwalany pod niebiosa.

[Timi] Przydało się starcie z takim rywalem, bo potrzebny był taki mecz Haywardowi – znów fantastycznie to funkcjonowało w ataku z nim jako dyrygentem, a w drugiej kwarcie był nawet taki okres, że GH w zasadzie co akcja był kluczową postacią, czy to kończąc samemu, czy też kreując pozycje kolegom. Natomiast co do Kantera – jasne, że cieszą takie mecze i ja trzymam kciuki, żeby on nadal spisywał się tak dobrze, choć zdaje sobie sprawę z tego, że w fazie play-off tak różowo to już może nie wyglądać. Nie oznacza to jednak, że trzeba to przyjmować za pewnik, bo Kanter ma jeszcze sporo rezerwy, a za samą postawę na tablicach powinien być ostatnio mocno doceniony.

[Adrian] Na minus – nie chce mi się kolejny raz o tym rozmawiać, na ławce potrzebujemy więcej doświadczenia na skrzydle i tyle.

[Timi] Wiesz, w zeszłym sezonie było tak, że bez problemu mogliśmy wystawić dwie pierwsze piątki, bo mieliśmy nawet dziesięciu dobrych lub bardzo dobrych zawodników. Czy działało to lepiej? Nie do końca, choć zgadzam się z tym, że przydałoby się dodać nieco wartości do tej obecnej ławki rezerwowych. Pamiętajmy jednak o tym, że wraz z sezonem ta rotacja się skraca. Podstawowa piątka + Kanter, Timelord, Smart i jeszcze jeden skrzydłowy plus minuty Wanamakera/Williamsa/Langforda to byłby scenariusz idealny. Zresztą w domyśle to właśnie Langford ma być tym zmiennikiem na skrzydle, ale to melodia przyszłości.

[Adrian] A  dwa sezony temu było podobnie, jak rok temu, gdzie mogliśmy wystawić naprawdę dobrą ławkę, z doświadczeniem i jakością, no  i działało bardzo dobrze, i skończyło się lepiej. Na ławce nie mamy żadnego skrzydłowego, który jest w stanie zapewnić drużynie noc w noc dobre minuty. Musimy to ogarnąć, bo może i młodzi są perspektywiczni, ale grając tak jak w RS, to w PO zostaną zniszczeni przez przeciwników. My jako drużyna też.

[Timi] W fazie play-off raczej nie będą mieli zbyt wielu okazji, by parkiet w ogóle powąchać – na ten moment najbliżej tego jest G. Williams, ale i w jego grze wciąż jest za dużo nieregularności, byśmy mogli liczyć na niego w większym wymiarze.

[Adrian] Mecz z Atlanta – brzydki, co y nie mówić, to był brzydki mecz – na szczęście zakończony zwycięstwem. Pierwsza kwarta to był dramat – w tak krótkim czasie, stracić aż tyle punków do rywala?? Niepojęte… Potem było lepiej, ale też nie rewelacyjnie – męczyliśmy się z Atlantą, a to chwały nie przynosi. Jednak to RS – mecz wygrany, mecz odfajkowany i tyle.

[Timi] Wymęczone, ale zwycięstwo i nadal udaje nam się unikać porażek ze słabymi. Początek meczu był w wykonaniu Celtów fatalny, dlatego brawa za to, że zdołali się obudzić i koniec końców wygrać. Nie było pięknie, ale nie było też wpadki.

[Adrian] Na plus – Brown poprowadził drużynę do zwycięstwa, bo był najskuteczniejszy, ale też i całą szóstka (bez Walkera, który pauzował) zrobiła dwucyfrowy wynik. Przyjmując, że zwyczajnie nie chcieli się zmęczyć z takim zespołem jak Atlanta – było OK.

[Timi] Sześć strat Browna trochę kłuje w oczy, ale nie tak bardzo jak 2/16 z gry Tatuma… Pochwalę jednak naszych podkoszowych, bo sporo się słyszy o problemach Celtics pod koszem, a tymczasem zarówno Kanter, jak i Theis odegrali w piątek kluczowe role. Dwa bloki Niemca na Youngu to była fantastyczna rzecz i bardzo się cieszę, że Theis pokazał się w ten sposób szerszej publiczności, bo rozgrywa naprawdę solidny sezon i takimi występami tylko to potwierdza.

[Adrian] Na minus – ławka (poza Kanterem) wniosła 11 punktów, w tym jedną biedną trafioną trójkę przez Granta.  Ogólnie pomeczowa rubryka „Na minus” staje się monotematyczna, ale co zrobić – jak nie ogarniemy kogoś na ławkę, to tylko czasami będzie tu wpadał taki Tatum, który miał 12% skuteczności – choć jedna akcją odkupił całe winy z tego meczu.

[Timi] Tatum bodaj już trzeci raz zalicza w tym sezonie mecz na tak słabą skuteczność – tym razem problemem znów były rzuty blisko kosza, choć nadrobił to przynajmniej rzutami wolnymi, trafiając dziewięć z dziesięciu prób. Natomiast co do ławki to Smart wyszedł od pierwszej minuty jako zastępstwo Kemby, więc potraktujmy go jako szóstego gracza i uznajmy, że (do spółki z Kanterem) ta ławka nie wypadła tak źle. Miał też wreszcie lepszy moment Brad Wanamaker, choć to nadal nie to samo co jeszcze kilka tygodni wcześniej.

[Adrian] Jaylen Brown został zawodnikiem tygodnia na Wschodzie. Należało mu się, niby takie mało istotne wyróżnienie, ale dobrze, ze w tym okresie gdzie ludzie głosują na ASG. Nie wiem czy to zwiększy jego szanse, ale na pewno nie zmniejszy ich w rywalizacji z innymi zawodnikami ze Wschodniej Konferencji.

[Timi] Niby mało istotne, ale mimo wszystko jest to wyróżnienie dość medialne, więc powinno mu tylko i wyłącznie pomóc. Nie mamy już teraz żadnych wątpliwości, że Jaylen gra ostatnio najlepszy basket w karierze i dzieje się to w idealnym momencie sezonu. Oby tak dalej, zresztą liczymy na jeszcze lepszą grę Browna, który z tygodnia na tydzień staje się coraz pewniejszy, a to procentuje.

[Adrian] Zmarł Stern – były komisarz ligi, który zastał ją biedną, a zostawił bogatą i jedną z najbardziej pożądanych medialnie lig świata. Na pewno NBA zawdzięcza mu bardzo dużo, ale nie będę pisał bezkrytycznej laurki jak to robi większość dziennikarzy, bo jak sobie przypomnę kulisy kilku Draftów… O zmarłym dobrze lub wcale, dlatego RIP i tyle.

[Timi] Stern swoje za uszami miał, to bez wątpienia, ale trzeba mu oddać to, że jego działania bardzo mocno przyczyniły się do rozwoju ligi i wzrostu jej popularności. Miał w tym sporo szczęścia, bo jak w 1984 roku wchodził do ligi to niedługo potem Bulls wybrali MJ’a w drafcie, a przecież parę lat rywalizowali już Bird i Magic. Co by jednak nie mówić, idealnie to wszystko wykorzystał i wyprowadził NBA na salony, za co z pewnością należy mu się ogromny szacunek.

[Adrian] Sporo plotek transferowych – jednak konkretnych wymian brak. Jedyna wymiana Clarksona na Exuma, to taki tam kosmetyczny ruch, dobry dla Utah, bez sensu dla Cavs, bo Exum jest z tego samego Draftu co Marcus Smart, a jednak w tym co pokazują na parkiecie dzieli ich przepaść – traktowanie go jako młodego-perspektywicznego jest kompletnie bez sensu.

[Timi] Dobry transfer dla Utah to na pewno, ale dla Cavs w sumie też nie taki zły – Clarkson przyszłością Cleveland nie był, a tylko piłkę tym młodym zawodnikom zabierał, przy okazji zaliczając niekiedy jakiś dobry występ. Exuma trudno tak traktować, to prawda, ale to mimo wszystko nadal niespełniona nadzieja i być może zmiana otoczenia wreszcie przyniesie mu większy spokój, bo na razie to jednak przede wszystkim kontuzje stopują go przed jakimkolwiek rozwinięciem skrzydeł.

[Adrian] Kontuzje kontuzjami – oczywista sprawa, stopują karierę, bo nic nie zastąpi doświadczenia. Jednak mając już 6 lat za sobą treningów w NBA, bo to już jego 6 sezon, to ten rzut zza łuku, to nawet Marcus Smart wytrenował, a Exum nie potrafi w 6 roku przekroczyć 30%. Bo te kontuzje które miał nie przeszkadzały w trenowaniu rzutów – wiemy to po Gordonie, który zza łuku rzucał nawet siedząc na krześle. Utah trochę zazdroszczę, bo sam bym przytulił w Bostonie Clarksona, a Cavs nie rozumiem.

[Timi] To nawet jeśli w Exuma nie wierzysz (choć dla takiego zespołu jak Cavs zbieranie tego typu graczy, kiedyś z top5 draftu to raczej ruch w typie low-risk, high-rewards), to chociaż spróbuj zrozumieć Cavs w tym sensie, że zwolnili w ten sposób minuty na pozycji dla ich młodych graczy newralgicznej. Pytanie czy za tym pójdą teraz kolejne ruchy, bo ponoć znaleźli już ciekawe miejsce dla Kevina Love.

[Adrian] Dla Lova poszukali fajne miejsce? No to powinni go wymeldować z Ohio natychmiast, bo jest zdrowy. Tu nie ma co czekać, bo on może połamać się w każdej chwili. Być może czekają na 15 stycznia, gdzie będzie można handlować  już wszystkimi zawodnikami – być może to będzie większa wymiana. Cavs nie mają co czekać – wszyscy zawodnicy poza tymi najmłodszymi, powinni być dostępni na rynku i znowu muszą liczyć na cud w Drafcie.

[Timi] Zobaczymy, bo teraz na rynek wszedł jeszcze Andre Drummond, którego Pistons mogą wysłać do Atlanty – będzie miał Trae swoje wzmocnienie:) Zresztą obok nazwiska Dre pojawili się też Celtics, ale nie chce mi się w to wierzyć – raz, że znów jest problem ze skleceniem jakiejś sensownej wymiany, a dwa, że Drummond to nie jest gracz skrojony pod Stevensa i podkoszowy zupełnie innego typu niż ci, na których Stevens jak do tej pory w Bostonie stawiał.

[Adrian] Towns ponoć ma dość Soty – ile w tym prawdy? Nie mam pojęcia, ale coś w tym może być, bo po dobrym poczatku sezonu, oni teraz przegrywają mecz za meczem. On ostatnio nie grał, jednak z nim na parkiecie tez byli w 7 meczowej serii przegranych. Moim zdaniem, nie mamy żadnych szans na pozyskanie KATa, bo trzeba byłoby rozbić duet Fire&Ice – a to kompletnie bez sensu. No chyba, że poleci Kemba, Hayward + wszystkie możliwe picki, oraz pewnie wszyscy młodzi z ostatniego Draftu – a my poza KATem przyjmiemy też kontraktowe śmieci. Eeeee – to się nigdy nie wydarzy.

[Timi] Uważam podobnie, choć oczywiście warto zapytać – na ten moment jednak w Wolves odrzucają jakiekolwiek zapytania i tu się nie ma czemu dziwić, bo jednak Towns jest jeszcze pod umową jakiś czas. Powtarza się jednak historia z Garnettem, ale też uważam, że Celtowie tym razem nie będą w tym wszystkim odgrywać dużej roli, tym bardziej, że jednak w 2007 roku pozycja Bostonu była inna – zespół był po bardzo słabym sezonie, można było kusić wyborem w drafcie i jakoś próbować się przebudować.

[Adrian] A może jakaś umowa trójstronna, choć ciężko uwierzyć, że Boston będzie handlował Haywardem, bo drużyna zbyt dobrze z nim wygląda. Dobra – zostawmy Townsa – to się nie wydarzy. Denver handluje Hernangomezem (mniej mnie interesuje) oraz Beasleyem – ten mnie interesuje, bo potrafi wnieść punkty z ławki. Denver nie chce go stracić za nic, bo mu się kończy umowa – ja bym go brał, no a potem przedłużył. Ma 23 lata więc idealnie wpisuje się wiekowo – wiemy jak gra w PO, bo rok temu trafiał w PO na ponad 40% zza łuku.

[Timi] Jedna jaskółka wiosny nie czyni:) To tak w odniesieniu do formy w playoffs, bo przecież Kyrie też miał zabijać w tej fazie, a jak było to wszyscy wiemy. Beasley na pewno by się ciekawie wpisywał w obecny skład, tym bardziej że istotnie pasuje wiekowo – jak zawsze pytanie jaka by była cena. Trzeba też jednak zwrócić uwagę na to, że ma on swoje za uszami, bo była nawet jakaś bijatyka z graczem NFL w jego wykonaniu, a do tego on odrzucił ponoć propozycję Nuggets, więc chyba dość mocno się ceni i nie jestem pewien, czy Boston to dla niego najlepsze w tym momencie miejsce do walki o nowy kontrakt.

[Adrian] Odrzucił ofertę 30 mln za 3 lata gry. Nic w tym dziwnego, bo ta oferta, to faktycznie taka niezbyt mądra. W lidze, gdzie najbardziej się ceni graczy rzucających zza łuku, on dostał ofertę mocno poniżej średniej ligowej. Nie dość, że niska, to jeszcze krótka. W Denver przede wszystkim chcą odblokować minuty dla Portera, który wraca do żywych po serii kontuzji. My nie mamy na skrzydle dla niego konkurencji z ławki, więc nie wiem czy tak źle by trafił.