#197 Bostoński Tygodnik

Niedziela, czyli czas na Bostoński Tygodnik, gdzie porozmawiamy nie tylko o Bostonie, ale o NBA.  Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś (nie)skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Mecz z NYK wcale taki łatwy nie był, jak nam się wydawało przed meczem, że będzie. W dodatku Marcus Smart był poza gra – nawet gdy był na parkiecie, to w sumie był poza grą – 6 pudeł i 2 straty, nie pamiętam takie występu Smarta od bardzo dawna. Zobaczymy co wyjdzie finalnie z tego urazu, ale chyba można być dobrej myśli. Knicks pokonani kolejny raz i mecz odhaczony.

[Timi] Niełatwo się nam z Knicks gra w tym sezonie, ale najważniejsze, że mamy już trzy zwycięstwa i nie było ani jednej wpadki. Wygrywanie tego typu meczów jest obowiązkiem dla Celtics, co akurat w przypadku NYK ma miejsce tak często jak byśmy tego chcieli – przecież w MSG mamy lepszy bilans niż w jakiekolwiek innej hali NBA, włączając w to TD Garden.

[Adrian] Na plus – oczywiście duet Brown and Tatum, czyli nasze młode gwiazdeczki. Te 58 punktów jakie razem zdobyli, to mniej znacząca kwestia, od tego, jak ładnie wypełnili swoją linijkę  – bo zaliczali też asysty, przechwyty, bloki i zanotowali tylko po 1 stracie.

[Timi] To ważna rzecz, o której piszesz, bo każdy z tej dwójki ma dużo więcej wymiarów i pomaga drużynie naprawdę w wielu różnych elementach, co może cieszyć. Obaj rozwinęli się pod względem playmakingu, obaj stanowią w tym sezonie solidny punkt zespołu jeśli chodzi o zbiórkę, no i obaj mają wciąż doskonały potencjał w obronie. Cieszy więc, że widzimy to w meczach, bo wtedy obaj udowadniają, że potrafią nie tylko punktować, ale są po prostu utalentowanymi zawodnikami po obu stronach parkietu.

[Adrian] Patrząc na ich wiek, to do tego sufitu mają jeszcze sporo, a do swojego najlepszego wieku, dla gry w koszykówkę co najmniej 5 lat. Dla mnie najważniejsza kwestia, to właśnie to, ze nie są jednowymiarowi. Brown coraz częściej jest porównywany do Pippena i to wcale nie przez bostońskich komentatorów, bo nasi zawsze szukają porównań w swoich starych gwiazdach. Jaylen rozwija się bardzo harmonijnie, obie strony parkietu „wchodzą” mu w krew.

[Timi] Z tego co kojarzę to Brown nawet miał okazję w tym roku zamienić parę słów z Pippenem, a to porównanie rzeczywiście coraz bardziej zaczyna wyglądać na całkiem trafne. Po meczu z Nuggets – drugim i ostatnim starciu Celtics w tym tygodniu – to już szósty w ostatnich siedmiu meczach występ Browna na 20 lub więcej punktów, który złapał wiatr w żagle i idzie po swoje, czyli nominację do Meczu Gwiazd. Obok niego także Jayson Tatum, który z kolei wreszcie łapie lepszą skuteczność i takiego aż chce się go oglądać.

[Adrian] Na minus – tym razem do Stevensa się przyczepię. Od kiedy przyszedł, marudzimy na meczową rotację, zawsze nam sie wydaje, ze można coś inaczej ustawić i będzie lepiej. Oczywiście ja nie zamierzam tu go łajać, bo jednak wyniki zawsze go bronią, ale… Wanamaker jest ostatnio w gazie, kontuzji ulega Smarta a Brad gra Bradem zaledwie 15 minut… Kanter wygląda w meczu z NYK naprawdę dobrze, nawet w obronie nie razi, to Brad gra nim dużo mniej minut, niż Grantem który w ataku i na zbiórce nie istnieje. Ta sytuacja z Grantem zaczyna być ponad moje siły.

[Timi] No czy Grant na zbiórce nie istnieje to nie jestem pewien, nawet w tym meczu miał przecież bardzo ważną wygraną piłkę z wyższym od siebie Mitchellem Robinsonem, co w zasadzie przypieczętowało zwycięstwo Celtów. Bardzo dobrze wyglądał Kanter, który ogólnie pod względem statystyk zaawansowanych jest mocno na plusie, ale myślę, że trzeba tu zaufać Stevensowi i właśnie ten Enes to jest najlepszy ku temu powód – te rotacje nie są do końca zadowalające, ale mimo tego te minuty Kantera są naprawdę spoko i Brad jakby idealnie wiedział, kiedy Turka może wpuścić na dłużej, a kiedy należałoby go zdjąć.

[Adrian] Timi – prośba, nie zaklinaj rzeczywistości jedną zbiórką. Jedną z dwóch – bo on przez 23 minuty miał DWIE zbiórki w tym meczu. Dawno nie wrzucałem cyferek, a że mnie sprowokowałeś – to lecimy. Wiesz ile % szans na zbiórkę Grant wykorzystuje w obronie? 9,5% – ja już nie będę tu go porównywał do TimeLorda, Kantera czy Theisa – oni wszyscy mają powyżej 21%, Hayward ma 19%, Brown ma 16%, Tatum ma 15% – ale teraz uwaga – Kemba 10,5% oraz Carsen Edwards ma 11.9% – gość, który jest niższy od połowy ludzi czytających ten Tygodnik zbiera lepiej od Granta. W ataku zbiera 4 razy słabiej od Kantera, dwa razy słabiej od TimeLorda czy Theisa – nie ma o czym mówić – Grant na desce nie istnieje. Ja ostatnio się zastanawiałem, właściwie, to w czym ten Grant jest dobry i mi wyszło, że w sumie w niczym. Okłamujemy się z tą obroną, bo on najczęściej jest na parkiecie ze Smartem – wtedy każdy zyskuje w def ratingu, ale patrzysz na cyferki bez Smarta i szału nie ma.

[Timi] Ale tu nawet nie chodzi o tę jedną zbiórkę, zresztą cyferki ma kiepskie, ale przynajmniej po części wynika to z faktu, że Williams dużo częściej znakomicie zastawia, a to nie zawsze kończy się zbiórką dla niego, lecz po prostu dla drużyny. Piękne statystyki z NBA.com pozwalają nam nawet sprawdzić, że średnio w meczu tylko Theis takich zastawień ma więcej niż Grant. Co więcej, piłka trafia w ręce Celtics przy zastawieniu Granta dziewięć na dziesięć razy, a do niego samego w zaledwie 28 procentach takich sytuacji. I tu sprawdzam, że REB% drużyny z Williamsem na parkiecie nie jest wcale taki zły (48.8 procent), choć do najlepszego pod tym względem Kantera dużo brakuje (53.2) – tak czy siak staję w obronie Williamsa i przypominam, że to jest rookie:)

[Adrian] Mecz z Miami – moim zdaniem dość ważny, bo oni zadomowili się w tej czołówce Wschodu i to taki pojedynek „czarnych koni”. Przed sezonem nikt z komentatorów ogólnokrajowych, nie stawiał ani Bostonu, ani Miami jako faworytów do czołowych miejsc, a obie drużyny grają bardzo dobrze. Dlatego ta wygrana cieszy i to bardzo – tym bardziej, ze nadal gramy bez Haywarda, a dodatkowo jeszcze Smart dostał odpoczynek po urazie w poprzednim meczu.

[Timi] Celtics w osłabieniu, a Heat w back-to-back po dogrywce w Toronto, ale to zwycięstwo tak czy siak smakuje bardzo dobrze. Miami to nie jest jakiś tam pierwszy lepszy zespół, ale realne zagrożenie dla Celtics w tym sezonie – zresztą Butler był gotów do walki, tylko koledzy nie wytrzymali tempa i zmęczenie dało znać o sobie. Na pewno jest to cenna wygrana, a my nadal możemy liczyć ile to już dni od ostatniej porażki Celtów w TD Garden.

[Adrian] Na plus oczywiście Jaylen Brown, który był nie do zatrzymania, oraz Kemba – obaj zagrali fantastyczny mecz i masakrowali Miami z każdej możliwej pozycji. Razem trafili 11 trójek z 20 rzutów – walczyli nie tylko w ataku. Świetne spotkanie i chciałbym żeby ten duet, jako obrońcy grywał częściej. Pochwalę jeszcze Ojeleye, bo zagrał bardzo dobrze i to w sumie kolejny raz na przestrzeni kilku spotkań.

[Timi] Liczę, że niedługo po Twoim narzekaniu przebudzi się także Grant Williams, bo tutaj pożytek mógłby być nawet większy niż w przypadku Ojeleye:) A tak serio to Semi rzeczywiście zasługuje ostatnio na pochwały, choć nie tak duże jak Jaylen Brown – powoli wchodzi na poziom 20 punktów na mecz i jest coraz bardziej regularny. Tej regularności brakuje mi natomiast trochę u Kemby, który na wyjazdach wygląda dużo gorzej niż w Ogródku. Fajnie że nie musi już dźwigać całej drużyny na swoich barkach, ale w jego przypadku liczymy jednak na dużo lepszą grę na wyjazdach. No bo w domu jest przepiękny, a tak szybkiej trójki po wyjściu z zasłony nie ma w NBA chyba nikt inny.

[Adrian] Wiesz – Kemba nadal jest nowy w tym systemie, ja w ogóle myślałem, ze jego wpasowanie w skład potrwa dłużej, a on tymczasem wjechał na luziku. Ma dobre procenty i spokojnie łapie zgranie, bez grania kosmicznych minut, żeby tylko wygrać kolejny mecz. On mniejsze minuty, ostatni raz grał w swoim debiutanckim sezonie, potem już tylko więcej i więcej. No i nie zapominajmy, że po ASG gramy lepiej ;)

[Timi] Jasne że tak, wszystko racja, tylko człowiek by chciał, żeby hala nie robiła różnicy, tym bardziej że Kemba w TD Garden po prostu już się znakomicie zadomowił – no to chciałoby, żeby tak samo świetnie spisywał się też w innych miastach (poza Madison Square Garden, bo tam od lat gra mu się znakomicie). Nie będę jednak psioczył, bo to koniec końców nie jest aż tak duży problem – choć lepszy Kemba mógłby nam zapewnić już jedną-dwie wygrane więcej, na przykład w Sacramento czy ostatnio na Brooklynie.

[Adrian] Na minus – nie będzie personalnie – będzie pozycyjnie. Otóż ten eksperyment z Grantem w s5 o tyle udany, że pokazał nam, iż bardzo brakuje w składzie klasycznej czwórki. Kogoś kto jest w stanie pomasować się, powalczyć w obronie, wybić z rytmu, zebrać i zapunktować. Sam Grant wypadł przeciętnie, ale zupełnie inaczej wyglądaliśmy z masywnym gościem na czwórce. Tatum to wielki talent i moim zdaniem szkoda go, na zabijanie się  pod koszem. Tak wiem, ze jak wróci Gordon to on wskoczy do s5, ale ja bym jednak domagał się sprowadzenia nawet na te 20 minut w meczu Pfa.

[Timi] Jak pojawią się nazwiska to możemy podyskutować, ale na ten moment nadal uważam, że o wymianę będzie ciężko, biorąc pod uwagę sytuację kontraktową w Bostonie, a dokładniej mówiąc brak tych fajnych umów na transfery. Docelowo tym kimś na pozycji numer cztery może być właśnie Williams, choć to melodia przyszłości – przy czym miał już tego typu momenty w tym sezonie jak choćby w pierwszym starciu Celtów w MSG kilka tygodni temu.

[Adrian] No to nazwisko może się wcale nie pojawić – bo teoretycznie możemy sobie pogadać, ale praktycznie to mamy szanse tylko na zawodników na debiutanckich umowach. Gdyby Romeo nie był wiecznie kontuzjowany, to byśmy mogli przyczaić się na Brandona Clarka – tylko dlatego, że on w Memphis dubluje się pozycją z Jacksonem. Byłby talent za talent, a i pewnie dorzucilibyśmy pick nasz lub Bucks. Swoją drogą – nie wierzyłem w niego przed Draftem i trochę ciężko myśleć, że mogliśmy go mieć z wyborem 20, który posłaliśmy do Phili.

[Timi] Myślę że Celtics decydowali po prostu między Williamsem a Clarkiem, którego zresztą też bardzo chciałem – postawili na Granta i w tej chwili chyba tej decyzji nie żałują, zresztą transfer z 76ers też przyniósł fajne owoce, a Edwards już kilka razy w tym sezonie pomógł nam mecz wygrać (choć ogólna ocena jego dyspozycji jest mocno przeciętna, by nie powiedzieć wprost słaba). W międzyczasie na rynku pojawił się już Kevin Love, ale tu znów dochodzimy do problemu, że nie za bardzo jest jak skonstruować po niego paczkę.

[Adrian] Kevin Garnett mocno uderzył w Irvinga, oj bardzo mocno. „Boston to bardzo trudne miasto. Trzeba mieć duże jaja, żeby tam być” – amen. To jest zasadnicza różnica, pomiędzy Bostonem a Brooklynem – tutaj za mecz na 50 pkt nikt pomników stawiać nie będzie, tutaj trzeba zawiesić baner i być twardym skurwielem, tam wystarczy kilka dobrych spotkań, żeby przejść do historii organizacji. Albo to dźwigasz, albo spierdalasz przy najbliższej okazji.

[Timi] Hmmm, uderzył czy po prostu powiedział prawdę? Po części zrobił tak w zasadzie i jedno, i drugie. Kyrie przede wszystkim nie będzie miał takiej spuścizny w Bostonie, bo katastrofalnie wyglądał jego ostatni rozdział, czyli te kilka meczów z Bucks. To dlatego tak wiele osób wciąż kocha Isaiah Thomasa – tu nie było mistrzostwa, ale było zostawione na parkiecie serducho. W przypadku Irvinga tego nie zobaczyliśmy, a też podejrzewam, że to jego odejście do Brooklynu byłoby postrzegane troszeczkę inaczej gdyby on odszedł po walce i mógłby wtedy powiedzieć, że dał z siebie wszystko. Zamiast tego może dziś powiedzieć, że gra w domu i tyle.

[Adrian] Romeo Langford – czy będzie ktoś zaskoczony jak napiszę iż kolejny raz uległ kontuzji? No tym razem skręcił kostkę, kolejny raz ją skręcił. Pół roku od Draftu, a ja go na parkiecie w NBA widziałem 4 sekundy! Dosłownie CZTERY sekundy! Nie można mieć większego pecha, niż am ten dzieciak, no chyba, że to nie pech a on jest zwyczajnie połamańcem i nic z tego nie będzie.

[Timi] Skreślać go tak szybko nie można, choć oczywiście to martwi, bo to już bodaj czwarty jego uraz odkąd tylko trafił do Bostonu. No nie zapowiada się to optymistycznie, ale przypomina trochę problemy Avery’ego Bradleya w pierwszych sezonach. AB koniec końców potrafił zagrać dwa sezony na 77 i 76 meczów, jednak takim „połamańcem” został aż do dziś, dlatego miejmy nadzieję, że Langford limit pecha wyczerpie już na starcie swojej kariery. Z drugiej strony, te wszystkie kontuzje to dziś oznaka czerwonej flagi, przez którą pominęło go w drafcie kilka klubów.

[Adrian] Zainwestowaliśmy w niego 14 wybór i trzeba być jednak cierpliwym. Tak patrząc już teraz po tych 20 meczach , to za nim, poza Clarkiem to nie ma nikogo, kogo aktualnie bym żałował, że nie przytuliliśmy z tym wyborem. Tylko też nie było sensu z 14 brać zawodnika, którego gdybyśmy chcieli, to mogliśmy mieć z 20 wyborem. Jak na razie ten Draft – to poza Morantem na kolana nie rzucił. Jest on, połamany Zion oraz  kilku zawodników, którzy wystają ponad przeciętność.

[Timi] No ba, przecież główne role z tego draftu na razie odgrywa ktoś taki jak Eric Paschall, który znakomicie wykorzystuje sytuację w San Francisco, a to przecież pick z drugiej rundy. Wśród czołówki pierwszoroczniaków jest też niewybrany w naborze w 2018 roku Kendrick Nunn, no i w sumie wychodzi na to, że wszyscy czekamy na Ziona, bo reszta zawodników szału nie robi.

[Adrian] Kemba Walker aktualnie znajduje się na 3 pozycji w wyścigu o MVP. Przed nim tylko Giannis i LeBron, a za nim Harden. Moim zdaniem mocno na wyrost, nie to, że nie doceniam Kemby, ale ludzie patrzą na nasze wyniki z perspektywy Kemby, a prawda taka, że u nas gwiazdą znowu jest drużyna. Faktem jest, że nawet Stevens podkreśla w wywiadach, ze przy Kembie reszta drużyny gra lepiej, ale to nadal nie jest kandydat do MVP.

[Timi] Mam podobne zdanie, na pewno Kemba nie powinien znaleźć się w samej czołówce i na ten moment trudno sobie wyobrazić, by pod koniec sezonu mógłby dostać się nawet do takich rozmów o MVP. Świetnie odnalazł się w Bostonie, to prawda i to oczywiście nas wszystkich bardzo cieszy, ale gry na poziomie MVP to my dopiero możemy mu życzyć, bo niekoniecznie ją oglądamy.

[Adrian] Gordon Hayward coraz bliżej powrotu i na pewno zobaczymy go już w Święta na parkiecie, a być może nawet wcześniej. Nie ma co ukrywać, brakuje go nam i to mocno, ten system z Gordonem był idealny na poczatku sezonu i gdy tylko wróci, to i nasza ławka będzie wyglądać inaczej, bo tam pojawi się Smart.

[Timi] Dobrych wiadomości jest kilka – raz, że ten powrót może nastąpić już w przyszłym tygodniu, bo bardzo optymistycznie wyglądają te wszystkie wypowiedzi o progresie Haywarda, a dwa, że Celtics nie wyglądają wcale tak źle pod nieobecność Haywarda. Spodziewałem się, że będzie dużo gorzej, bo choć zabrakło Gordona w tych kilku meczach, które można było uszczknąć to jednak koniec końców drużyna nadal potrafi wygrywać i grać bardzo dobry basket. Tym bardziej wyczekujemy powrotu GH do gry.

[Adrian] Graczem tygodnia na Zachodzie został Melo. Serio – Melo. Zagrał kilka spotkań w Portland, nie powiem, bo kilka nawet udanych gdy zrzucił rdzę i zamiast Luki, który zmasakrował Bronka, graczem ostatniego tygodnia został Melo. To jest bardziej niepojęte, niż sukces wyborczy intelektualnych miernot z PiSu.

[Timi] W sumie nigdy się nie zastanawialiśmy kto konkretnie wybiera tych graczy tygodnia – kim są ci ludzie, czym się w życiu zajmują i jak ten cały proces przebiega. No bo chyba nie robi tego Adam Silver? Tak czy siak ta nominacja miała z jednej strony zwieńczyć fajną historię o powrocie Anthony’ego do ligi, a z drugiej strony zapewne też wzbudzić trochę kontrowersji – udało się!

[Adrian] Kibice Lakers pieją z zachwytu nad swoim bilansem, tymczasem oni mieli bardzo łatwy kalendarz, dopiero teraz zacznie się dla nich prawdziwe granie. Gdy to pisze to już czekam na nocny mecz LAL z Denver, czyli dwie najwyżej sklasyfikowane drużyny Zachodu. Zobaczymy bo sam jestem ciekawy, czy nadmuchali sobie ten bilans, czy faktycznie są już tak mocni. Na razie Dallas sprowadziło ich na ziemię, czekam aż powtórzy to Denver.

[Timi] Kalendarz kalendarzem, bo w Bostonie też na ten kalendarz na początku sezonu narzekać nie mogli, natomiast zasadnicza kwestia jest taka, czy Lakers nie idą za mocno i za szybko. Na razie wyglądają bardzo dobrze, momentami wręcz fantastycznie. Nuggets ograli, dzień później wygrali też w Salt Lake City, gdzie przecież w tym sezonie przegrywali już Clippers czy Bucks. Te 20-kilka meczów to już nie jest wcale taka mała próbka, tutaj naprawdę trzeba docenić LAL i powiedzieć otwarcie, że tam naprawdę wszystko całkiem dobrze działa. Pytanie, czy nie za mocno i nie za szybko – na ten moment wciąż czekamy jednak na pierwszy kryzys w Los Angeles:)

[Adrian] No właśnie wszyscy czekają kiedy Lakers zaczną przegrywać – a to kalendarz, a to kontuzje i urazy, a to jakieś niesnaski i nic, a nic się nie sprawdza. Fakt faktem, że Zachód miał być mega mocny, a tymczasem chyba na Wschodzie dzieją się ciekawsze rzeczy i przynajmniej ta czołówka obu Konferencji jest na tym samym poziomie. Gdy zniknęło kosmiczne GSW, to nagle ta przepaść została zasypana.

[Timi] To co – przynajmniej mi – imponuje najbardziej w pierwszej części tego sezonu to w przypadku Lakers znakomita postawa w meczach wyjazdowych. Jednak dużo łatwiej wygrywa się seriami we własnej hali (patrz: Celtics, Heat, Raptors czy 76ers w trwającym sezonie), a tu się okazuje, że Lakers już naście razy z rzędu ograli rywali na wyjeździe, a nic nie pokazuje tej mocy klubu jak właśnie tego typu serie. Przynajmniej to jakaś zmiana dla ligi, a dzięki temu znów jest szansa na finały Celtics-Lakers:)

[Adrian] Rozważałem ostatnio czy nie da się ściągnąć do nas Tristana Thompsona, no i się raczej nie da. Tristan nie tylko gra bardzo dobry sezon, ale też jest świetnym mentorem dla młodych zawodników z Ohio i Cavs rozważają zaoferowanie mu nowej umowy. Tak czy siak, nie ma szans żeby go zwolnili, my nie mamy szans an sensowną wymianę, a po sezonie on ma szanse na spory kontrakt – możemy zapomnieć o pozyskaniu tego podkoszowego.

[Timi] No właśnie te szanse na sensowną wymianę to coś, co będzie nas ograniczało na rynku, nie tylko w kontekście Thompsona, ale też wielu innych zawodników. Bo albo trzeba by pożegnać się z kimś z trzonu (a przecież kontrakt Smarta to absolutny steal), albo rozmienić trochę na drobne, na przykład pakując Theisa czy Kantera – wtedy nie wiem czy jest sens, tym bardziej że Theis naprawdę fajnie się jak na razie odnajduje i trochę żal byłoby się z nim żegnać.