#165 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] No to Indiana zaliczona i to dość efektownie bo 4-0 zawsze cieszy. Z tym, że to była nudna seria – bo cokolwiek by się przez 3 kwarty nie działo, to w 4 kwarcie najczęściej Irving z Tatumem robili im z dupy jesień średniowiecza i kończyło się zwycięstwem Bostonu. Wielu komentatorów obstawiało, że Indiana jako zespół wygląda dużo lepiej i pokona nas w 7 meczach. Tymczasem Indiana była niesamowicie bezsilna, gdy Boston włączył obronę, a nasze gwiazdy włączały atak – no nie było co z Indiany zbierać.

[Timi] Ja aż tak wielu głosów na Pacers nie widziałem – sami stawialiśmy przecież na Boston w pięciu meczach, a tu się okazało, że Pacers nie byli w stanie urwać nawet jednego spotkania. To pierwszy sweep od 2011 roku i rzeczywiście trochę nuda, natomiast nie ma co narzekać. Inne zespoły ze Wschodu najadły się trochę wstydu/strachu, bo tylko Bucks równie pewnie awansowali do kolejnej rundy. Zdaje się, że Celtics złapali formę w idealnym momencie sezonu, choć oczywiście trochę rzeczy jest jeszcze do poprawy.

[Adrian] Tych typów na Indianę było naprawdę sporo – np Michał Kajzerek na swoim portalu obstawiał Pacers w 7 i nie był w tym odosobniony w redakcji. Jednak muszę przyznać też, że w pewnym momencie mocno się przestraszyłem, bo Maciej Kwiatkowski obstawiał Boston w 4, a przecież do tej pory on zawsze się mylił w przypadku Celtów. Zaraz pewnie napiszesz, ale po co czytać polskie portale  – no ja lubię poznawać zdanie ludzi, nawet tych z którymi praktycznie zawsze się nie zgadzam. Lubie wychodzić z naszej bostońskiej optymistycznej strefy komfortu.

[Timi] Tych polskich typów nie widziałem, natomiast ciekawa sprawa w USA, bo eksperci ESPN zgodnie i jednogłośnie wytypowali w tej serii Celtics, choć nikt nie miał Bostonu w czterech meczach. Tak szybkiego końca tej serii mało kto się więc spodziewał, ale moim zdaniem nie było żadnych wątpliwości, kto jest faworytem. Nie pykło natomiast ekspertom ESPN typowanie serii OKC-Portland, bo tam tylko jeden postawił na Blazers, podczas gdy cała reszta na Thunder…

[Adrian] Co ciekawe w każdym meczu był zupełnie inny lider w zdobywaniu punktów. Nie jesteśmy uzależnieni od jednego czy dwóch zawodników – wprawdzie ten Irving i Tatum brali piłkę w swoje ręce, gdy przychodziła pora ostatecznego rozwiązania, ale Stevens nie musi nimi orać parkiet przez 48 minut. Zastanawialiśmy się ile to minut dostanie Rozier i dlaczego aż tak dużo ;)  a tymczasem on wcale nie był tak bardzo słaby – pozytywne zaskoczenie.

[Timi] To prawda, bardzo dobrze było w tej serii widać naszą głębię składu – nawet ten Rozier spisał się naprawdę dobrze i miejmy nadzieję, że tak pozostanie także w kolejnej rundzie. Tak sobie myślę: jak by to wszystko wyglądało, gdyby grał jednak Marcus Smart. Bez niego Brad Stevens poszedł w ośmioosobową rotację i ten rozkład minut + rzutów wyglądał mniej więcej tak jak wyglądać powinien. Pytanie, czy ze Smartem nie byłoby tego problemu zbyt dużej liczby zawodników przy jednym stole, chyba że wtedy zmniejszyłaby się znacznie rola T-Ro.

[Adrian] Wiesz co – nie ma sensu rozkminiać rozkład minut, bo Indiana nie postawiła żadnych warunków, a dzięki temu Stevens mógł oszczędzać najważniejszych zawodników i ich kolana. Pewnie gdyby Smart był zdrowy wyglądałoby to zupełnie inaczej, tylko moim zdaniem to nie będzie miało żadnego przełożenia na serie z Bucks na która czekamy. To będzie zupełnie nowe rozdanie i inaczej ułożą się minuty i rotacje.

[Timi] To prawda, bo tutaj zmienią się rolę, natomiast nie da się ukryć, że ta skrócona rotacja wyglądała bardzo dobrze i zastanawiam się po prostu, czy kontuzja Smarta nie jest w pewnym sensie szczęściem w nieszczęściu. Nikt nie daje tego co on, natomiast jeden zawodnik mniej i ośmiu graczy w rotacji to zdaje się idealna dla Celtów rotacja, bo to naprawdę dobrze funkcjonowało – tak w ataku, jak i w obronie. I ze Smartem mogłoby to wyglądać podobnie, bo przed playoff myśleliśmy, że minuty tracić będzie Rozier.

[Adrian] Nie zgadzam się z opiniami, że gdyby grał Oladipo, to Indiana byłaby lepsza. Moim zdaniem nawet bez Smarta, ale z Oladipo na parkiecie Indiana może urwałaby jeden mecz i skończyłoby się tak jak obaj obstawialiśmy – Boston w 5. Nie było w nich tego ognia, jaki mieli w sobie rok temu i tak się zastanawiam – Boston grał tak dobrze (a dobrze wg mnie nie graliśmy – pojedyncze kwarty, to i owszem wypadały imponująco), czy oni byli tacy słabi?

[Timi] A ja się z tym mocno zgadzam – nie wiem, czy Pacers byliby w stanie wygrać całą serię, ale oni z Oladipo w składzie byli przecież w top3 na Wschodzie, notując lepszy bilans niż Celtics czy Sixers. No i ten Oladipo to był dokładnie ktoś, kogo im brakowało w czwartych kwartach: zobacz, że Pacers z reguły byli blisko lub nawet prowadzili po trzech kwartach we wszystkich czterech spotkaniach, lecz mimo to każde kończyli jako strona przegrywająca. Teraz dodaj do ich składu Oladipo i oni co najmniej dwa z tych meczów wygrywają. Przecież od czasu jego kontuzji Pacers to był zespół mocno średni, a od marca wprost jeden z gorszych w lidze pod wieloma względami. I to głównie dlatego obstawiałem Boston w pięciu meczach, czego nie zrobiłbym, gdyby Oladipo był zdrowy (druga sprawa to że Pacers mogliby wtedy wcale nie skończyć sezonu na piątym miejscu).

[Adrian] Serio wierzysz, że Indiana z Oladipo byłaby od nas lepsza? Ja tego kompletnie nie widzę. Oczywiście to zawodnik, który im brakował, ale zobacz jak oni srali w gacie w 4 kwarcie… Jeden zawodnik tego nie zmieni. Przypomnij sobie mecz w RS, gdzie Rozier zaliczył przechwyt i zapakował im na koniec piłeczkę. Tu widzieliśmy takie same błędy. Oladipo jako najważniejszy zawodnik tak, ale reszta jak Bojan nie ma psychiki w końcówkach spotkań. Nie widzę nic poza Boston w 5, a już kompletnie nie widzę awansu Indiany.

[Timi] Czy lepszą – pewnie nie, natomiast ta seria na pewno byłaby bardziej wyrównana, przede wszystkim ze względu na to jak dobrze Pacers wyglądali w tym sezonie z nim w składzie. I to rzeczywiście jest tylko jeden zawodnik, ale Dipo robił im naprawdę ogromną robotę. Poza tym, jak wyjmiesz najpewniejszy punkt ataku w drużynie, gdzie drugą opcją jet Bogdanović, a potem długo długo nic to jednak ciężko jest wygrywać te zacięte końcówki. Błędy błędami, natomiast Pacers nie byli w tej serii bynajmniej takim chłopcem do bicia jak Pistons, dlatego uważam, że jeśli dodasz do tej drużyny Oladipo to na pewno byliby w stanie zrobić więcej.

[Adrian] Dobra – czas na Bucks. Z ciekawości obejrzałem sobie na żywo ostatni jak się okazało ich mecz z Pistons, bo chciałem zobaczyć, czy Bucks takie silne, czy Pistons takie słabe. Pistons było żałosne – potrafili w 6-7 minut stracić ponad 30 pkt. Później obejrzałem jeszcze dwa wcześniejsze spotkania i Bucks grali z drużyna amatorską tak naprawdę. Nie bardzo można z ich serii wyciągnąć jakieś konstruktywne wnioski, poza tym, że Kemba na PO zasłużył bardziej.

[Timi] Dokładnie tak. Trochę szkoda, ale można było się tego spodziewać, biorąc pod uwagę to, że najlepszy gracz Pistons dwa pierwsze mecze przesiedział na ławce, a jak wrócił to miał sprawną tak w zasadzie tylko jedną nogę. Z nim czy bez niego Tłoki nie miały jednak żadnych szans, natomiast warto dodać, że Milwaukee wszystkie mecze wygrało z ogromną łatwością, a żaden z zawodników nie zaliczył nawet średniej 30 minut na mecz. Idealne przetarcie przed cięższymi bojami dla najlepszej drużyny sezonu regularnego.

[Adrian] Jaki plan na Bucks? Nie wierzę, że tak jak rok temu Stevens wyciągnie Ojeleye na Giannisa, bo Semi rozegrał w 1 rundzie aż jedną minute. Być może się zdziwię, ale rok temu w serii z Bucks zagrał 127 minut. Teraz tych skrzydłowych jest więcej i jednak to Morris będzie bił po rękach Giannisa. Właśnie – faule, w serii z Pistons Giannis stawał na linii rzutów osobistych 43 razy, a dla  porównania – cały Boston w serii z Indiana tylko 87 razy. Giannis trafia wolne ze skutecznością 63% i chyba będziemy dość często oglądać gdy dostaje rzuty po mocnym faulu, choć część gwizdków jednak ma kompletnie z czapki.

[Timi] Semi to na pewno opcja, ale wydaje się, że to nadal Al Horford będzie obrońcą numer jeden na Greka. Wygląda na to, że najlepsza szansa Celtów to pójście w niższe ustawienia, a więc zrezygnowanie z duetu Baynes-Horford, który w pierwszej rundzie efektywny zbytnio nie był. Dodatkowo, to także okazja do tego, by wyciągnąć Brooka Lopeza z pomalowanego Bucks. Co ciekawe, w sezonie regularnym Celtics wygrali te 44 minuty, gdy Lopez i Horford byli na parkiecie różnicą 28 punktów.

[Adrian] Nie jestem przekonany do niskiego ustawienia przeciwko Bucks, bo może i Lopez słabo zbiera, ale Lopez i Giannis na desce mogą nam zrobić spory bałagan, jeśli na przeciw będzie tylko Horford bez Baynesa. Aron z Bucks zagrał tylko raz i to w tym wygranym meczu – jednak nie przykładajmy do tego wielkiej wagi. Zbiórki w ataku – Bucks w tym elemencie są poza konkurencja w NBA – robili tych zbiórek o ponad 11% więcej niż drugi zespół w tym rankingu. Bardzo ważne jest powstrzymać Middletona i jego strzeleckie zapędy, bo rok temu robił nam straszne rzeczy. Giannisa powstrzymać się nie da, więc zadbajmy o powstrzymanie tych, których się da – greka można tylko ograniczyć.

[Timi] Trudno jest wracać do tych meczów z sezonu regularnego po jakieś wskazówki, bo dziś rzeczywistość jest inna w obu zespołach, choć parę rzeczy można z tych starć wynieść. Bucks kompletnie zdominowali wtedy pomalowane, często stawali też na linii rzutów wolnych i trzeba się liczyć z tym, że Giannis będzie dostawał gwizdki. Grek ma zresztą dużo lepsze wsparcie niż przed rokiem, więc w tym pojedynku z Bostonem powinien wyglądać znacznie lepiej. Middleton zapewne jak zawsze będzie jak ogień przeciwko Celtics, ale my musimy liczyć, że kontrą będzie Gordon Hayward, który w serii z Pacers wyglądał solidnie w porywach do znakomicie.

[Adrian] To jeszcze to co pewnie będzie ważnym elementem tej serii – rzuty zza łuku obu drużyn. Boston trafiał 40% swoich rzutów za 3 punkty, natomiast Bucks 37%. Obie drużyny trafiały lepiej niż w sezonie zasadniczym, ale to Boston poprawił się odrobinę lepiej. Jeśli do tego dodamy fakt, że sezonie zasadniczym Boston był w topie drużyn broniących na obwodzie, a Bucks bronili te trójki na poziomie NYK, Chicago czy Phoenix – to jednak chyba tutaj można oczekiwać naszej przewagi.

[Timi] Przewaga będzie, jeśli tylko Celtics nadal będą trafiać na dobrym procencie – to jest jeden z kluczy dla Celtów w tej serii. Live by the three, ale też die by the three. Bostończycy musieli trafić rekordowe w historii klubu 24 trójki, by pokonać Bucks w sezonie regularnym, a było to jedyne ich zwycięstwo z Milwaukee.

[Adrian] No i tu wracamy do faktu, że Bucks fatalnie bronią na łuku, bo w meczach przeciwko Bucks aż 5 naszych zawodników ma skuteczność zza łuku powyżej 40% przy przynajmniej 2 próbach na mecz, jak do tego dodamy Horforda i Haywarda, którzy trafiali na 36% to jest to naprawdę siła ognia spora. Natomiast w druga stronę zagrażało nam zawsze 3 zawodników, poza Middletonem był to Maker, którego już tam nie ma oraz Snell, który stracił minuty i w serii z Pistons był niewidoczny.

[Timi] Nie ma Makera, ale jest za to Lopez, który nadrabia to z nawiązką: w sezonie regularnym oddawał średnio ponad sześć trójek na mecz, a w czterech meczach serii z Pistons trafił niezłe 6/16, co dało ponad 37-procentową skuteczność. Koniec końców absencja Brogdona może się dla Celtów okazać niezwykle ważna, bo to nie tylko rozgrywający zdolny dostać się pod kosz i solidny defensor, lecz również pewny strzelec zza łuku, który w tym systemie Budenholzera świetnie odnalazł swoje miejsce.

[Adrian] Wyścig z czasem – Smart vs Brogdon. Rozmawiamy o tym, nie wiedząc nie tylko czy Smart wystąpi w meczu otwierającym tę serie, ale nawet nie wiedząc kiedy ten mecz się odbędzie. Gdy wydawało się, że jednak nie ma szans, żeby Smart zdążył na G1, to w poświąteczny wtorek on zaczyna biegać na bieżni. Tego samego dnia jest raport, że jednak Brodgon po kontuzji stopy, jest nadal kilka dni od dopuszczenia do treningu. Na razie Smart jest bliżej dołączenia do drużyny, ale… ja bym nie naciskał na przyspieszenie jego powrotu, bo być może ta seria znowu potrwa 7 spotkań. mam nadzieje, że ukąsimy Bucks już w pierwszym lub drugim meczu i zakończymy to w 6 spotkaniach – no i wyszło – Celtics w 6.

[Timi] Od biegania na bieżni do powrotu na parkiet wciąż jednak daleka droga, choć fakt faktem, że Smart sam w piątek mówił, że biegać to on spróbuje za jakieś dwa tygodnie, a na bieżni wylądował ledwie cztery dni po wypowiedzeniu tamtych słów. Trudno mi jednak wierzyć, aby Smart wrócił już w Milwaukee – może uda się na któryś z meczów w Bostonie. Tak czy siak, to będzie bardzo trudna seria dla Celtów, tym bardziej, że Bucks nawet bez Brogdona spisują się bardzo dobrze. Chyba nie można też liczyć na to, że i w tym roku zniknie nam Eric Bledose. Mój typ: Boston w siedmiu, bo po pięciu meczach będzie jednak 3-2 dla Bucks. Wtedy nie zostaje nic innego jak wygrać G6 u siebie, a potem postawić wszystko na szali, by zwyciężyć także w G7, choć to w ekipie z Wisconsin będzie grał najlepszy zawodnik w tej serii.

[Adrian] Ja właśnie liczę, że Bledsoe znowu zapadnie się pod parkiet – Eric w meczach z Bostonem w tym sezonie był -35. Nic mu nie wychodziło, chyba ten Boston nadal siedzi w głowie. Robił tyle samo strat co asyst – więc ja jednak nie niego liczę. I nie wiem co masz na myśli, że najlepszy zawodnik tej serii będzie grał w Bucks – przecież Danny nie wymienił do nich Irvinga. Myśle, że to będzie prawdziwa okazja, żeby Kyrie pokazał całego siebie. On tez na to czekał całe dwa lata.

[Timi] Giannis to jednak jeden z dwóch głównych kandydatów do MVP i choć doceniam sezon regularny w wykonaniu Irvinga (przez wielu jest to sezon mocno niedoceniony) to jednak Grek naprawdę wszedł na nowy poziom w tym sezonie. Wiadomo, że playoffs to inna bajka, lecz tak jak pisałem przed sezonem: już sam Budenholzer to ogromny upgrade dla Bucks, a ten historycznie dobry RS to coś, czego nie można już bagatelizować. Jasne, że liczę na Irvinga, ale dla Greka to tak samo wielka okazja, by wreszcie pokazać, że ten przeskok dokonał się naprawdę, nie tylko w sezonie regularnym. Pytanie, czy i jak skuteczne będzie to, co wymyśli na tę serię Stevens przeciwko Giannisowi.

[Adrian] Podstawowa różnica pomiędzy Kyrie a Giannisem jest taka, że Giannis jeszcze nie był tam, gdzie Kyrie czuje sie jak ryba w wodzie. Doświadczenia nie kupisz, musisz je nabrać – Giannis ma niesamowity talent, ma niesamowite warunki, ale zobaczymy czy będzie tez takim liderem gdy Irving będzie cisnął. Do tej pory Bucks grali beż ciśnienia, teraz są faworytem, teraz mają na głowie nie tylko swoich kibiców, ale całe NBA, bo od nich oczekuje się czegoś równie spektakularnego jak w RS, a jak wiemy do tego poziomu dochodzą nieliczni. Na pewno będzie to jeden z najciekawszych pojedynków trenerskich ostatnich lat na Wschodzie.

[Timi] No i może to i lepiej dla Celtów, że nie będą faworytami, bo oni w tej roli od lat czują się znakomicie. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, w Milwaukee będzie im wygrać ciężko, bo Bucks w przekroju całego sezonu przegrali tam tylko sześć razy na 41 spotkań. Okazją będą te dwa pierwsze spotkania, kiedy nieobecny będzie Brogdon – dobrze byłoby wtedy przejąć inicjatywę.

[Adrian] Wyjaśniły sie też ostatecznie dwa inne pojedynki na Wschodzie i tu bez niespodzianek – Toronto zagra z Sixers. Trochę szkoda, że Nets zostało przez sędziów lekko wyujane w g4, no ale nic nie zrobisz. Mielibyśmy przynajmniej dłuższą serie i więcej emocji. Czy Phila da radę Leonardowi i spółce? Czy kolejny raz zaliczy klapsy w 2 rundzie? Toronto wcale nie zachwyca i pomimo przewagi parkietu to Sixers mogą wyrwać awans.

[Timi] Liczę na wyrównaną serię, choć faworytem dla mnie są Raptors z dwóch względów: doświadczenie i defensywa. Raptors bardzo szybko udało się posprzątać po tej wpadce w pierwszym meczu przeciwko Magic. Może potem nie zachwycali, ale do kolejnej rundy awansowali jednak bez problemu. Dodatkowo, Sixers mimo wszystko cały czas wydają się mieć zbyt wiele wad, by poradzić sobie z Toronto.

[Adrian] Statystyka jest taka, że Kawhi przeciwko Sixers grał 13 razy w swojej karierze i wszystkie 13 spotkań wygrał, a w koszulce Raptors trzykrotnie z nimi wygrywał. Dość masakrujące cyferki. No, ale trzeba pamiętać, że jednak w Sixers tego talentu jest więcej – tylko tak jak piszesz – mają zbyt wiele wad. Natomiast Raptors maja Lowry’ego, który dodatkowo kontuzjował sobie palec w ostatnim meczu z Orlando.

[Timi] Ale te statystyki spoza tego sezonu (czyli tego 3-0 w koszulce Raptors) to niewiele znaczą, bo przecież poprzednim klubem Leonarda byli Spurs. Na dodatek, spora część tych meczów to były starcia z regularnie tankującą Filadelfią. Ja nadal mimo wszystko najbardziej boję się właśnie Raptors, tym bardziej, że Kawhi się dopiero rozkręca.

[Adrian] Jest jeszcze jedna rzecz o której warto wspomnieć – Horford potrafi ograniczyć Embiida, ale jeszcze lepiej potrafi to zrobić Gasol. Jeśli Embiid znowu da się ograniczyć do kilkunastu punktów na mecz, Sixers nie maja co myśleć o wygranej. Joel ma strasznie dużo do powiedzenia, ale niech wreszcie zagra dobrą serię przeciwko dobrej drużynie. Wolałbym po naszym ewentualnym awansie do ECF zmierzyć się tam z Sixers niż z Raptors, ale… Simmons i Embiid musieliby zagrać swoje maksy, a  po drugiej stronie będzie Green i Gasol, żeby ich zatrzymać.

[Timi] Green albo jeszcze lepszy Kawhi, który już w sezonie regularnym pokazał młodemu, że nie będzie miał łatwego życia. Obie drużyny mają w tej serii sporo do udowodnienia, dlatego zapowiadają nam się naprawdę wspaniałe półfinały na Wschodzie – nie ma LeBrona, ale jednocześnie tak ciekawie nie było tutaj od dawna. Każdy mecz w obu seriach będziemy oglądać z wypiekami na twarzy.

[Adrian] Houston już czeka na GSW, a tymczasem zespół z San Francisco ma problemy z chłopakami od Riversa. Wszyscy chyba liczyli na szybkie 4-0 mistrzów, a tymczasem oni już dwa razy przegrali u siebie i teraz zapowiada się niesamowity mecz w piątkowa noc w Los Angeles. Druga para na Zachodzie, która jeszcze została w rywalizacji to najbardziej wyrównany pojedynek, czyli Denver z San Antonio i tu będzie mecz numer 7.

[Timi] Warriors uniknęli meczu numer siedem i wygrali po raz kolejny w Los Angeles, lecz po tej serii nie można być już tak pewnym obrony tytułu, tym bardziej, że Rockets wyglądają na wygłodniałych i żądnych rewanżu za to, co stało się w tej siedmiomeczowej batalii przed rokiem. Jak nie teraz to kiedy? Warriors jak widać są do ruszenia, choć KD w zamykającym serię G6 przypomniał jak bardzo potrafi dominować. Tam też będą lecieć grzmoty.

[Adrian] Oklahoma… Lillard zniszczył system!! Chcesz coś dodać?

[Timi] Kosmos. To ja zakończę w stylu Lillarda: 👋