„Ray Allen. Za trzy” – premiera!

Ray Allen: „Kolega rozpowiadał wszystkim, że będę alkoholikiem”. Dwukrotny mistrz NBA w autobiografii o wymownym tytule „Za Trzy. Moja podróż przez życie i grę, którą kocham” pokazuje kibicom swoją drogę na szczyt. Praca, poświęcenie, odwaga – to dla niego więcej niż tylko słowa. Książka nakładem Wydawnictwa SQN trafiła już do dobrych księgarni w całej Polsce. Słowo od redakcji BostonCeltics.pl: choć odejście Raya Allena z Bostonu w 2012 roku nie było idealne to nie ma żadnych wątpliwości, że bez niego nie byłoby mistrzostwa NBA w 2008 roku. Allen jako część Big Three na stałe zapisał się w historii bostońskiego klubu, a z książki dowiecie się wiele rzeczy na temat jego pięciu lat w Beantown. 

Książkę aż o 38% taniej i z dodatkowym, rosnącym rabatem na pozostałe książki koszykarskie (do 20%) kupisz tutaj: www.idz.do/boston-allen


Fragment książki:

W  kolejnym meczu, wygranym 98:95  z  Raptors w  Toronto, trafiłem swój pierwszy wielki rzut jako zawodnik Celtics – trójkę z rogu na 2,6 sekundy przed końcem, którą doprowadziliśmy do dogrywki. W całym meczu zaliczyłem siedem trójek.

Przez wiele lat, zanim jeszcze dołączyliśmy razem z KG do ekipy z Bostonu, zawodnicy drużyny przeciwnej zmuszali Paula, żeby to on sam próbował ich pokonać. Ale teraz obrona nie mogła mieć pewności, kto będzie oddawał decydujący rzut: Paul, KG czy ja. A jeśli próbowali któregoś z nas podwoić, piłka trafiała do niekrytego zawodnika.

To mi przypomina rozmowę, którą odbyliśmy w trójkę z jedną z bostońskich dziennikarek przed rozpoczęciem sezonu.

„Mam pytanie, na które chciałabym, żebyście odpowiedzieli wszyscy w tym samym momencie – powiedziała. – Kto będzie dostawał piłkę, żeby oddać decydujący rzut?”.

Ja odpowiedziałem, że ten, kto będzie niekryty. Paul odpowiedział: „Ray”. A KG: „Jeden z nich”.

Uderzyło mnie, jak bardzo różniłaby się odpowiedź na to pytanie rok wcześniej albo w którymkolwiek z poprzednich sezonów. Żaden z nas nie zawahałby się ani na chwilę i wszyscy odpowiedzielibyśmy: „Ja”. I każdy miałby rację.

Jechaliśmy dalej: wygraliśmy sześć kolejnych spotkań i rozpoczęliśmy sezon od ośmiu zwycięstw. Potem przegraliśmy na wyjeździe 104:102 z Orlando Magic. Jakiś tydzień później mieliśmy zagrać z Cavs w Cleveland.

Na 23,1 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry był remis 92:92, a ja stanąłem na linii rzutów wolnych, żeby oddać dwa rzuty wolne. Nie ma problemu. Pierwszy wpadł… ale odbił się od obręczy i wypadł! Co? Jak mogłem spudłować w takiej chwili?

Ale nietrafienie pierwszego wolnego to nie była jeszcze ta chwila, w której nawaliłem. Problemem było to, że zacząłem się nad tym pudłem z a s t a n a w i a ć, szykując się do oddania drugiego rzutu.

Wciąż byłem na siebie zły i niewystarczająco skoncentrowałem się na swojej przedrzutowej rutynie, a przecież – jestem pewien – teraz już doskonale wiecie, że rutyna jest w  każdej dyscyplinie sportu najważniejsza. Przy rzutach wolnych ustawiałem starannie prawą nogę na parkiecie, naśladowałem oddawanie rzutu bez piłki, łapałem piłkę, którą podawał mi sędzia, obracałem ją w dłoniach, trzykrotnie kozłowałem, raz jeszcze obracałem, po czym oddawałem rzut.

Za każdym razem. Wszędzie. Był to mój sposób na oderwanie się od lęku, który mógłbym odczuwać. No i znowu spudłowałem. Ostatecznie przegraliśmy po dogrywce 109:104, a LeBron zaliczył 38 punktów i 13 asyst. Jak możecie sobie wyobrazić, byłem wściekły, ale uderzyło mnie też to, że była to bardzo dobra lekcja i że jej już nie powinienem zignorować.

Mój ulubiony cytat pochodził z przemowy Mężczyzna na arenie Teddy’ego Roosevelta z 1910 roku:

Nie krytyk się liczy, nie człowiek, który wskazuje, jak potykają się silni albo co inni mogliby zrobić lepiej. Chwała należy się mężczyźnie na arenie, którego twarz jest umazana błotem, potem i krwią, który dzielnie walczy, który… w swych najlepszych chwilach poznał tryumf wielkiego wyczynu, a w najgorszych, gdy przegrywa, to przynajmniej przegrywa z odwagą, nie chcąc, aby jego miejsce było wśród chłodnych i nieśmiałych dusz, które nigdy nie poznały ani smaku zwycięstwa, ani smaku porażki.

Wybór należy do ciebie. Możesz być jak Kenny, chłopak, który powiedział, że nie przyjmą mnie do reprezentacji gimnazjum, albo mój kolega z Hillcrest, który rozpowiadał wszystkim, że będę alkoholikiem.


O książce:

Świat NBA według Raya Allena. Poznaj historię rekordzisty w rzutach za trzy punkty!

Grając w NBA przez osiemnaście lat, zdobywał mistrzostwa w barwach Boston Celtics i Miami Heat. Dzięki swojej ciężkiej pracy i zmysłowi do trafiania z dystansu zdobył także coś znacznie cenniejszego – szacunek fanów koszykówki na całym świecie.

W swojej autobiografii Ray Allen pochyla się nad własnym życiem i karierą, opowiadając zakulisowe historie i dzieląc się przemyśleniami na temat gry, która pochłonęła go bez reszty. Z tej książki dowiesz się między innymi o jego złodziejskim wybryku, panicznym strachu trenera Bucks przed jednym z zawodników czy zachowaniu Kevina Garnetta wobec młodych zawodników.

Ray-Ray trafiał „trójki” z niespotykaną skutecznością. Jako autor „Za trzy” na pewno trafi też do ciebie.


Autor: Ray Allen, Michael Arkush

Cena okładkowa: 39,99 zł

Format: 150 x 215 mm

Liczba stron: 320 + 8