#163 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Sezon zasadniczy za nami, choć jak zaczynamy Tygodnik, to pozostaje jeszcze jeden mecz – z Wizards, ale wszyscy zawodnicy ważni dla rotacji w PO dostali wolne. Nie dobiliśmy do 50 zwycięstw w sezonie i to martwi, bo jednak jest spory niedosyt. Wchodzimy do PO z 4 miejsca, z kontuzją Smarta, bo Tatum najprawdopodobniej będzie do pełnej dyspozycji już od pierwszego meczu z Indianą. Nie znam jeszcze kalendarza rywalizacji w 1 rundzie, ale ten Tygodnik ukaże się przed pierwszym meczem, być może wyjątkowo w sobotę. To przy okazji od razu prognoza – Boston w 5. Liczę, że jeden mecz na wyjeździe urwiemy, a u siebie zagramy pewnie, 4-1 i czekamy na Bucks.

[Timi] Ukradłeś mi typ, bo też stawiam na Boston w pięciu meczach – ukraść jedno zwycięstwo w Indianapolis i powinno być dobrze. Nie mam pojęcia, co musiałoby się stać, żeby Celtics w tej serii przegrali. Przewaga głębi, talentu jest bardzo duża i choć Pacers nie można w żaden sposób lekceważyć to jednak wydaję mi się, że nasi trafili z formą. Horford, Hayward, Kyrie – wszyscy grają ostatnio bardzo dobrze. Do tego byleby tylko zdrowie dopisało i nie powinno być problemów, żeby pokonać Pacers. Liczę na to, że TD Garden nadal pozostanie taką samą twierdzą jak przed rokiem.

[Adrian]  Zakończyliśmy zwycięstwem z Wizards, czyli bilans końcowy to 49 zwycięstw. Teraz już pozostaje tylko PO. Najważniejsze, że przystąpimy do nich chyba w absolutnym zdrowiu, bo uraz Smarta nie okazał się na szczęście, aż tak groźny jak się to wydawało. Przystępujemy do PO w zupełnie innych nastrojach niż rok temu, ale też i pełni obaw. Z drugiej strony – nie jesteśmy faworytem, nie ma na nas presji, teraz inni (no może poza pierwsza runda) maja ciśnienie na wynik, bo trzeba potwierdzić to co się ugrało w sezonie zasadniczym.

[Timi] I może się okazać, że w takiej pozycji znów uda nam się zaskoczyć – no bo co by nie mówić, właśnie w roli underdoga czujemy się chyba najlepiej. Przy tym wszystkim ten zespół wciąż ma wiele do udowodnienia, bo to nie jest tak, że szybka porażka nie będzie taka zła. Przed rokiem mogliśmy sobie mówić „jest kolejny sezon”, ale teraz stawka jest znacznie większa. Ważne, że udało się dotruchtać do playoffs bez poważniejszych kontuzji – jak sam stwierdził Danny Ainge, tak zdrowa ta drużyna jeszcze w tym sezonie nie była.

[Adrian] Nie była, aż do czwartkowego poranka, gdzie przeczytaliśmy wiadomość, że Marcus Smart będzie jednak odpoczywał od koszykówki od 4 do 6 tygodni, a to oznacza, że nie zagra nie tylko w 1 rundzie PO, ale też i w ewentualnej drugiej rundzie nie wystąpi. Co można napisać w takiej chwili… nie wiem… chyba tylko – kur… mać. Świetnie, że tym razem w PO zagra Irving, zagra Hayward, ale los wyrwał nam nasze serce przed tymi pojedynkami. Liczę, że spokojnie awansujemy do 2 rundy i tam będziemy bić się z Bucks, bez przewagi parkietu, ale Smart to był ten zawodnik, który potrafi w takich wojnach zrobić różnice. Rok w rok to samo gówno – nie potrafię sobie nawet przypomnieć, kiedy ostatni raz Boston zagrał w absolutnym zdrowiu PO.

[Timi] Niestety to prawda. Rok w rok los daje nam w pysk. To tym bardziej zaskakujący zwrot sytuacji, bo jeszcze kilka godzin przed tweetem Woja były doniesienia, że ten uraz nie jest aż tak poważny i wszyscy spodziewaliśmy się, że Marcus wybiegnie na parkiet już na G1 w niedzielę. Pozostając optymistą: ten zespół powinien sobie poradzić z Pacers bez Smarta, a w Bostonie pojawiają się głosy, że to nie musi być wcale sześć tygodni przerwy, bo może wystarczą trzy… To by oznaczało, że Smart wróci gdzieś w trakcie ewentualnej serii z Bucks. Chociaż tyle, choć tak jak mówisz – to jest serce naszego zespołu i ktoś, kto w fazie play-off naprawdę robi różnice. A jak dodamy do tego wszystkiego jeszcze fakt, że absencja Smarta oznacza większą rolę Roziera…

[Adrian] Smart jest skurczbykiem i pojawiają się głosy, że on pewnie wróci szybciej,ale… Stevens powiedział, że te 4 tygodnie to i tak jest optymistyczna i bardzo agresywna prognoza. Trudno tez powiedzieć, od kiedy liczyć te 4 tygodnie? Czy od czasu ostatecznej diagnozy, czy od czasu kontuzji? Logicznie byłoby od czasu kontuzji, wtedy rzeczywiście te 3 tygodnie maja jakiś większy sens, bo to by oznaczało 1 tydzień do diagnozy i 3 tygodnie od diagnozy, czyli razem 4 tygodnie. Tylko żeby to się spięło w czasie z pojedynkiem z Bucks, to pierwsza runda czy w naszej parze, czy w parze Bucks-Pistons musi potrwać do 7 spotkań. Smart kontuzję odniósł 7 kwietnia, spotkanie nr 7 jest zaplanowane na 28 kwietnia, czyli dokładnie 3 tygodnie po meczu z Orlando. Wtedy te 4 tygodnie przypadałoby na mecz nr 3 w Bostonie – oczywiście zakładając, że awansujemy do 2 rundy.

[Timi] Czyli z Pacers warto się jednak pomęczyć?;) No zobaczymy, przed rokiem ta przerwa miała być dłuższa, ostatecznie Smart wrócił odrobinę szybciej i miejmy nadzieję, że w tym roku czeka nas podobna historia. Słyszałem po tej kontuzji wiele głosów, że Marcus nie jest aż tak kluczowym graczem dla Celtów w tym ewentualnym starciu z Bucks, ale przypomina mi się ten ubiegły rok i myślę, że jest odwrotnie, tym bardziej przy tak grających w tym sezonie Kozłach. Trzymajmy więc kciuki na jakieś pozytywne wiadomości z Bostonu w kolejnych tygodniach, a na razie walczymy bez Marcusa.

[Adrian] To porozmawiajmy o rotacji w PO. Czy Rozier straci minuty? Bedzie takim Larkinem ubiegłorocznych PO – dostanie naście minut na mecz i tyle? Nie wydaje mi się, żeby przy jego aktualnej dyspozycji miał szanse na większą rolę. Jeśli nie będzie kontuzji, jeśli Smart wróci szybko – miejsce Roziera jest poza drużyną w ważnych minutach. Poza wyjściowym składem, który aktualnie to Irving/Smart/Tatum/Horford/Baynes spore minuty dostana Hayward/Brown/Morris i to tyle. Reszta będzie wchodzić w zależności od sytuacji na parkiecie.

[Timi] Nie wiem, czy straci, bo powinien był stracić już dawno temu, a jednak się to nie stało. Rozier mimo tego nadal spisuje się słabiutko i nie daje żadnych powodów do tego, by dawać mu większą rolę. Rotacja w fazie play-off powinna się skrócić, nie będzie też meczów back-to-back i w związku z tym będzie można sobie pozwolić na to, by ci najważniejsi zawodnicy grali nieco więcej. Na ten moment T-Ro do tej grupy niestety nie należy, a czas na przebudzenie już minął – pytanie tylko, czy tak samo czuje Stevens.

[Adrian] Gdybyśmy mieli teraz dać nową umowę Rozierowi, to jaka on ma aktualnie wartość? Przed sezonem myślał Terry o 20 mln – ile milionów z tych 20 zostało na stole? Wyszło Ci więcej niż 10? Bo mi nie – nie dałbym za jego aktualna dyspozycje więcej niż 6-8 mln i to po starej znajomości. Nie wydaje mi się też, żeby ktokolwiek zgłosił się po niego z workiem pieniędzy. Suns chcą w Drafcie brać Moranta, Orlando chyba postawią na Fultza, być może Hornets jeśli straci Kembe. Nie lekceważyłbym NYK – w końcu oni grubsze numery wykręcali.

[Timi] Trudno jest powiedzieć, ile z tego zostało na stole – szukając jakichś pozytywów w tym sezonie Roziera to można wskazać na to, że gdy występował w roli startera to spisywał się jednak całkiem solidnie. 13/5/5 i skuteczność 43/41/90 w roli startera (14 meczów) wygląda jeszcze jakoś przy 8/4/3 i skuteczność 38/34/76 w roli rezerwowego (79 meczów). T-Ro to nadal słaby finisher, nadal słaby rozgrywający i nadal ktoś, kto opiera się głównie na szybkości oraz rzucie za trzy, a to jednak za mało, aby wbić się do topu rozgrywających w dzisiejszej NBA. Ciężko jest mi sobie więc wyobrazić, by ktokolwiek dał mu te $20 milionów, a nawet z połową tej kwoty mogą być problemy.

[Adrian] Do dyspozycji wraca Brown i o nim sporo mówił ostatnio Stevens. Jego rola w PO to będzie przede wszystkim obrona, oraz ścinanie do kosza. Nie wiem czy jest sens go tak ograniczać, bo zza łuku w ostatnim miesiącu to on trafiał na ponad 42%. Osobna sprawa to Hayward – Gordon znowu jest Gordonem. Wreszcie gra prawie na miarę swoich możliwości i będzie najważniejszym elementem tej układanki. Tak naprawdę, wszystko zależy od ławki rezerwowych – jeśli Jaylen i Gordon zagrają to co potrafią, to będzie bardzo dobrze. Nasza ławka moim skromnym zdaniem jest najlepsza w lidze i to oni będą decydować gdzie skończymy w tym roku.

[Timi] Ale trójki dla Browna na pewno się znajdą – on nie raz w tym sezonie zaczynał nam duże zrywy, trafiając seryjnie za trzy w czwartych kwartach. W przeciwieństwie do poprzednich playoffs jego rola rzeczywiście się jednak trochę zmieni, ale mam nadzieję, że Brown doskonale sobie poradzi i po raz kolejny udowodni, że jest wśród najlepszych zawodników młodego pokolenia. Sporo do udowodnienia będzie mieć też Gordon Hayward – tak jak się tego spodziewaliśmy, pod koniec sezonu gra swój najlepszy basket, akurat na rozpoczęcie fazy play-off. No i to jest bardzo dobra wiadomość, bo Hayward to chyba największy x-faktor tej drużyny.

[Adrian] Mniej więcej wiemy jak będzie wyglądał skład na serie z Indianą. Zważywszy, że jesteśmy dobrej myśli odnośnie tej rywalizacji, to czy na ewentualną serię z Bucks coś się zmieni w składzie? Czy Aron powędruje na ławkę, a Giannisa będzie starał się pilnować Morris, który chyba najlepiej w drużynie sprawdza się w obronie takich wybryków natury? Warto też obserwować ławkę Bucks w PO, bo im się sporo zawodników połamało pod koniec sezonu zasadniczego i być może nie wszyscy wrócą na PO. Kluczowy chyba tu będzie Brogdon.

[Timi] Aron niekoniecznie w takiej sytuacji musi powędrować na ławkę – swoją drogą pojedynek Baynes v Lopez to byłaby ozdoba tej serii. Ale już w zeszłym sezonie z Giannisem całkiem nieźle radził sobie Horford, a jak Stevens dorzucił jeszcze Ojeleye czy Morrisa (a czasami także Baynesa) to się okazało, że Greka dało się spowolnić. Tyle tylko, że w tym sezonie Giannis jest już na kolejnym poziomie. To spore zmartwienie, bo wydaje się, że Milwaukee w każdej serii na Wschodzie – niezależnie od rywala – będzie miało najlepszego gracza po swojej stronie. No i jest jeszcze ten Middleton, który na mecze z Celtics zawsze daje te dodatkowe 15 procent. Ale o tym wszystkim pomyślimy po serii z Pacers, obyśmy tylko dalej byli wtedy w grze:)

[Adrian] To skoro już wiemy, że Smart nie zagra z Indiana, oraz w ewentualnej drugiej rundzie z Bucks – to jak teraz wygląda nasza rotacja? Brown wraca do wyjściowego składu? Ławka zostanie ograniczona do Haywarda i Morrisa, oraz znowu ten Rozier dostanie szanse na większe minuty, ale niestety z przymusu. Tak ładnie mieliśmy wszystko poukładane i cały plan w piz… No a może ten Rozier zaskoczy nas znowu w PO, może będzie tak jak powiedział na koniec sezonu w wywiadzie – zapomniał już o sezonie zasadniczym, liczy sie tylko to jak zagra w PO.

[Timi] Nie wiem, czy Terry Rozier jest zawodnikiem, w którego powinniśmy pokładać nadzieje, ale w tej chwili nic innego nam nie zostało. T-Ro musi odpowiedzieć znacznie lepszą grą w tych playoffs, jeśli chce z powrotem zostać ulubieńcem kibiców i wywalczyć sobie fajniutki kontrakt tego lata. To jest jego szansa i miejmy nadzieję, że ją wykorzysta. Natomiast miejsce Smarta w pierwszej piątce raczej zajmie Brown, a Hayward nadal będzie playmakerem z drugiego unitu. Nie zdziwię się jak mecze zaczynać będzie na przykład Semi Ojeleye, który swoje zrobi w defensywie, a w ataku nie będzie dziurą tak jak jest nią w ostatnich miesiącach Morris. Opcji nadal jest sporo.

[Adrian] Sprawa picków na nadchodzący Draft. Dośc niesamowita sytuacja – bo w przypadku wszystkich 4 wyborów jakie może mieć do dyspozycji w czerwcu Boston, potrzebne jest losowanie. Pick Memphis – 7/8/9 seed, bo identyczny bilans ma Jeszce Dallas i Nowy Orlean. Pick Kings – 12/13/14 bo identyczny bilans ma jeszcze Miami i Charlotte. Pick Clippers – 18/19/20, bo identyczne bilanse maja jeszcze San Antonio i Indiana. No i nasz pick – 21/22 bo OKC ma taki sam bilans. Takiej sytuacji chyba, a być może nawet na pewno nie było nigdy wcześniej w NBA. Drużyna ma potencjalne 4 wybory i w przypadku każdego jest potrzebne losowanie rozstawienia przed Draft Lottery i Draftem.

[Timi] Rzeczywiście jest to coś niebywałego. Liczymy na szczęście w każdym z tych losowań, a Celtics z pewnością liczą, że Grizzlies wylądują na siódmym miejscu, bo oni bardzo nie chcą, aby ten pick od Memphis trafił do Bostonu już teraz – tymczasem tam to siódme a dziewiąte miejsce robi naprawdę dużą różnicę. Fajnie byłoby też mieć 12-tkę zamiast 14-tki od Kings, choć oczywiście liczymy, że te kilka procent szans drużyny z Sacramento na wybór w przedziale 2-4 będzie wystarczające…

[Adrian] Chyba warto w tym miejscu napisać, dlaczego Boston nie chce realizować tego picku Memphis w tym roku. On może być 9 lub 10, ale w przyszłym roku będzie chroniony już tylko Top6, a na Draft w 2021  roku nie będzie chroniony wcale. W obliczu przebudowy Memphis, on jest zwyczajnie cenniejszy jako niezrealizowany przy ewentualnych wymianach – podobna sytuacja do picku Nets, za którego dostaliśmy Irvinga – zapowiadał się cudownie, a koniec końców to był tylko 8 wybór, no ale Cavs się na niego połasili.

[Timi] Te protekcje – a w 2021 roku brak protekcji – to też jest coś, co działa na korzyść Celtics, bo stwarza pewne „możliwości” i powoduje, że ten wybór to naprawdę ważna rzecz pod względem wartości transferowej. Ale nawet jeśli on jednak trafi do Bostonu w tym roku to wciąż będzie to wybór w top10, a te swoją wartość mają. Swoją drogą, w piątek jeszcze przed losowaniem okazało się, że David Griffin – były asystent wideo u Danny’ego w Phoenix – obejmie posadę GM-a w Nowym Orleanie i jakoś trudno mi sobie wyobrazić, by jego pierwszy ruch miał być „przysługą” dla LeBrona, a tak by to właśnie wyglądało, gdyby Griffin oddał jednak Davisa do Los Angeles.

[Adrian] No i wszystkie 4 losowania nie poszły po naszej myśli. Chyba nie powinienem być zaskoczony, bo losowania seed praktycznie zawsze przegrywamy. Pick Memphis bedzie 8, pick Kings – 14, pick Clippers – 20, a nasz pick to pick 22. Wszystko co mogło iść przy losowaniu źle, dokładnie tak poszło. Najbardziej oczywiście szkoda picku Sacramento, bo jednak 12 to byłby naprawdę fajny wybór.

[Timi] Nie do końca wszystko – pick Memphis mógł być dziewiąty przed loterią, a to by oznaczało, że jest niewiele ponad 17 procent szans na to, że Celtics  go w tym roku nie dostaną. Teraz jest ósmy i to już zmienia rzeczy diametralnie, bo teraz jest 42.6 procent szans, że ten pick trafi do Celtics i aż 57.4 procent szans, że nie trafi. Najlepiej byłoby gdyby Grizzlies wylosowali siódmy numerek przed loterią, ale w tym przypadku nie było najgorzej. Koniec końców o wszystkim tak czy siak zadecyduje sama loteria.

[Adrian] Pierce powiedział kilka słów i zrobiła się z tego drama. Tam jednak padło jedno dość znaczące zdanie – gdybym grał z Jamesem i Shaqiem – miałbym z 5-6 pierścieni. Z Shaqiem to on faktycznie grał i niestety nie dość, że Shaq był już u schyłku kariery, to w dodatku się połamał. Natomiast Waldek miał przez wiele sezonów do dyspozycji LBJ i tego chyba do końca nie wykorzystali w Miami. Koniec końców Wade ma 3 pierścienie, a Pierce tylko 1 i tutaj dyskusji nie ma.

[Timi] Drama niepotrzebna, choć wydaję mi się, że Pierce’owi troszeczkę o to chodziło – on nigdy się nie bał akcentować swoich opinii, a też zawsze stawiał na siebie i to po części także dlatego odniósł taki sukces w NBA. Teraz jest jednak osobą medialną i tego typu szum wokół jego osoby wcale nie musi być taki zły dla niego. Tak czy siak, Pierec miał sporo racji, natomiast mimo wszystko trzeba powiedzieć, że to Wade miał lepszą karierę, choćby patrząc na cyferki i takie czysto sportowe osiągnięcia. Z drugiej strony, Boston kocha Pierce’a bardziej niż Miami kocha Wade’a, o!

[Adrian] Celtics na Twitterze wrzuciło zdjęcie grafikę koszulki „Davis #23” – opera mydlana zaczyna się od nowa. Nie wiem tylko czy to jest ten czas? Czy kilka dni przed walka w PO, to czas na internetowa agitację. Pomijając fakt, że Davis nie obserwuje naszego TT – to obserwują go nasi zawodnicy i znowu ktoś poleciał im po psychice. Kompletna głupota jak dla mnie.

[Timi] Ktoś dał się podejść, bo tam chodziło o to, że Celtics zrobią ci tapetę na telefon w stylu koszulki z twoim nazwiskiem i numerem. No a jeden z fanów poprosił o koszulkę z nazwiskiem Davis oraz #23 i wyszło co wyszło. Koniec końców tweet usunięto, a pracownika za to odpowiedzialnego podejrzewam spotkała ostra reprymenda za to, że nie wyłapał kontekstu tej sytuacji i popełnił taki błąd.

[Adrian] Chicago ponoć tankuje ostatni sezon – będą szukać dobrych wolnych agentów, oraz zamierzają ponownie dać szansę swojej byłej gwieździe – tak Rose ma wrócić do Chicago.  Zważywszy ilu oni tam mieli rozgrywających których praktycznie kolekcjonowali, a żaden z nich nie okazał się nawet dobrym materiałem na wyjściową piątkę, to chyba nie jest to chybiony pomysł. Rose w tym sezonie odżył i znowu może dać drużynie sporo – o ile będzie zdrowy. Na pewno w tej chwili już nie zaszkodzi przebudowie.

[Timi] Fajna byłaby z tego historia, tym bardziej że Rose się odrodził w Minneapolis i rozegrał naprawdę solidne rozgrywki, choć co prawda znów przedwcześnie zakończone z powodu problemów zdrowotnych. Pytanie tylko, czy to rzeczywiście jest zawodnik, na którym Bulls powinni się skupić. Wiele zależy od tego, jak im pójdzie w loterii draftu i co tak w zasadzie zrobią latem, natomiast sam Rose nie zamyka drzwi na taki powrót.

[Adrian] Ani Rose, ani Chicago na takim układzie dużo do stracenia nie ma. Nie wydaje mi się, żeby wielcy wolni agenci chcieli tam teraz grać, więc pozostaje uzupełniać skład zawodnikami, na których ma się szanse. Rok temu zaryzykowali z Jabarim, kompletnie się to nie udało, ale przejęli Otto Portera z Wizards, więc finalnie nie wyszli na tym źle. Na pewno przydałaby im się zdrowsza jedynka niż Rose, ale na bezrybiu i rak ryba.

[Timi] Bulls skończą sezon jako czwarta najgorsza drużyna w lidze, no i może się okazać, że nie dostaną żadnego z trójki Zion-Barret-Morant, a którykolwiek z nich byłby bardzo fajnym elementem w tej układance obok Fina czy LaVine’a. Pytanie tylko, kto będzie ich wszystkich od przyszłego sezonu trenował, bo to kwestia niemniej ważna niż uzupełnienie składu.

[Adrian] Czy jak Lakers mają źle, to my mamy dobrze? No coś w tym jest. Tak ni z gruszki, ni z pietruszki  Magic Johnson postanowił zrezygnował ze swojej funkcji. Zapowiada się na kolejna drame w LA. Właściwie to można byłoby tę dramę zatytułować – „Czy leci z nami pilot?”. Sezon zakończył się fatalnie, perspektyw na przyszłość zbyt różowych nie widać, skoro LBJ w mediach ogłasza, że zaprasza do Lakers gwiazdy koszykówki. Znaczy się, że co? Że nikt tam nawet nie chce podjąć rozmów latem i robi się samozwańczemu Królowi ciepło?

[Timi] Ta konferencja Johnsona była ostatnim szalonym akordem tego niesamowitego sezonu regularnego, który jak zwykle dostarczył nam mnóstwo zabawy, dram i rzeczy niepojętych. Magic nie chciał już dłużej się „bawić” w Lakers, bo to miało mało wspólnego z zabawą, ale mi się wydaję, że w Los Angeles bardziej by skorzystali, gdyby odszedł także Pelinka. Ta dwójka przez ostatnie lata zrobiła znacznie więcej złego niż dobrego dla Lakers, bo samo sprowadzenie LeBrona z marketingowego punktu widzenia na pewno było sukcesem, ale nic poza tym. I pomyśleć, że James mógł latem wybrać 76ers albo Rockets…

[Adrian] To jeszcze Kings – Vlade Divac dostał nowy 4 letni kontrakt jako szef wszystkiego, no i postanowił działać. Zwolnił razem kilkanaście osób w organizacji – tam nawet ludzie z dział prasowego czy działu marketingu potracili stanowiska. Najważniejsze jednak, że pożegnał też Joergera, który przecież zrobił wynik ponad stan. Ile ponad stan? Moim skromnym zdaniem tak z 10-15 zwycięstw ponad stan. Ponoć chce on zatrudnić Luka Waltona, który mając chyba lepszy skład w Lakers zrobił jednak 2 zwycięstwa mniej, a co najważniejsze, że w grze Lakers nie było widać żadnej myśli przewodniej. Da się to jakoś usprawiedliwić w tym sezonie, bo tam był LBJ.

[Timi] Trudno stwierdzić, co się zadziało w Kings, bo to chyba jakieś pozakulisowe gierki i starcia zadecydowały o tym, że Joerger po takim sezonie stracił fuchę. Fakt faktem, że fazy play-off wciąż w Sacramento nie ma, ale przecież Kings byli jedną z tych drużyn, która przeszła najśmielsze oczekiwania – nie bez powodu wielu widziało w nich najgorszy zespół w lidze w tym sezonie. A tutaj zagrali nie tylko fajną, miłą dla oka koszykówkę, ale też przez długi czas byli w walce o ósemkę ZACHODU. Czasem jak tak sobie patrzę na poczynania innych zespołów to przypominam sobie jak duże mamy szczęście w Bostonie posiadając taki, a nie inny zarząd.

[Adrian] Kto najlepszym debiutantem sezonu? Simmons ma jakieś szanse? A poważniej – Young czy Doncić. Jakby dali im obu tę nagrodę, to chyba nikt o zdrowych zmysłach by nie marudził. Oni są tak blisko siebie jeśli chodzi o poziom gry i potencjał, że spieranie się, który lepszy jest bez sensu. Natomiast ciekawa sytuacja jest w przypadku pytania, kto na tej wymianie picków rok temu wyszedł lepiej, bo zanosi się, ze Atlanta ten dodatkowy pick od Dallas zrealizuje już w tym roku i to będzie pick w Top10 Draftu.

[Timi] Doncić nieco lepiej wyglądał na przestrzeni całego sezonu, natomiast w drugiej części sezonu Young był chyba trochę lepszy, choć Luka cały czas grał przecież bardzo dobrze. Myślę, że najważniejsze dla nich samych oraz dla ich klubów jest fakt, że obaj świetnie odnaleźli się w NBA i doskonale czują się w swoich miejscach, w swoich rolach. Zarówno Mavs, jak i Hawks mogą być zadowoleni z tych początków. To może zróbmy tak: statuetka ROY do Dallas, a ten pick do Atlanty? Dla Hawks to będzie kolejny ważny offseason, w trakcie którego mogą wykonać następny duży krok w kierunku budowy bardzo dobrej drużyny.

[Adrian] Ostatnie miesiące sezonu należały do Younga, bez dwóch zdań. Na pewno Luka lepiej zaczął rozgrywki i poniekąd ustawił ten wyścig ROY pod siebie, ale to co Trae grał pod koniec sezonu zasadniczego, to go kwalifikuje do meczu All Star. Tak przy okazji – która z drużyn będących w przebudowie, a właściwie to z tych tankujących, wyglądała najlepiej? Moim zdaniem Atlanta, grali naprawdę dobrze. Jak dla mnie niewiele im już brakuje, żeby mieć okres przegrywania za sobą – to może być ich ostatni sezon poza PO. Mają jeszcze ten Draft i sporo pieniędzy, żeby podpisać dobrych weteranów dla swoich młodych przyszłych gwiazd, bo nie mam wątpliwości, że Young i Collins to będą gwiazdy ligi.

[Timi] Też postawiłbym na Hawks, którzy w zasadzie jako jedyni wśród czerwonych latarni ligi mieli swoje naprawdę fajne momenty, głównie za sprawą Younga i Collinsa właśnie. Gdyby w loterii szczęście się do nich uśmiechnęło to na Wschodzie będzie nam się tworzyć kolejna fajna paczka – tym bardziej, że Jastrzębie mogą mieć dwa picki w top10, w tym ten jeden wciąż ma spore szanse na bycie jedynką.

[Adrian] Znamy już pary w PO – zaczniemy od Wschodu – rywalizacje Bostonu z Indiana już omówiliśmy, bo w końcu ona interesuje nas najbardziej. Bucks pogra z Pistons i czy Pistons ma jakiekolwiek szanse na urwanie choćby jednego meczu, tym bardziej, że przystąpią do rywalizacji bez Griffina – przynajmniej w pierwszym meczu. Bucks w 5. Druga para to Toronto i Orlando, no i tu tez nie ma co liczyć na cud – może Orlando wygra jeden mecz u siebie i seria potrwa do 5 spotkań. (Już wiem, że jednak Orlando w pierwszym meczu zrobiła niespodziankę.) Najciekawiej zapowiada się rywalizacja Sixers z Nets, choć na papierze faworyt jest jeden. W RS oni grali 4 razy i było remisowo. Wątpię, żeby Brooklyn wyeliminował Phile, ale może im sporo krwi napsuć. Sixers w 6, a  może nawet w 7 – ja naprawdę dobrze życzę Nets.

[Timi] Bucks w 4, Raptors w 6, Sixers w 6 – wierzę w Magic trochę bardziej, bo oni w ostatnich tygodniach grają naprawdę dobry basket i jak złapią wiatr w żagle to mogą sprawić Raptors sporo kłopotu. Trochę szkoda, że nie zagrają z Bucks, bo to byłby znacznie trudniejszy dla nich rywal niż Pistons. Ekipa z Detroit w starciu z #1 seedem jest bez szans, no a Nets i Sixers to na pewno najciekawsza seria na Wschodzie i już nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Bena Simmonsa w akcji.

[Adrian] W pierwszym meczu może nie zagrać Embiid, a bez Embiida w tym sezonie to oni są 8-10, czyli pewnie mogliby nie awansować do PO. Tylko tu Brooklyn ma problem, bo Jarrett Allen jeszcze nie jest gotowy by zatrzymać JoJo, a to może być kluczowe, to świetny dzieciak, ale ma dopiero 20 lat.  Chyba szefostwo Nets nie przewidziało, że ten sezon może iść tak doskonale, że w kwietniu będzie potrzebny jakiś środkowy z doświadczeniem.

[Timi] Allen ogólnie miał trochę problemów z bardziej doświadczonymi środkowymi w tym sezonie i musiałby naprawdę zagrać świetne minuty żeby rywalizować z Embiidem, ale gdyby się okazało, że Joel tej serii nie zacznie na parkiecie to rosną szanse Nets na urwanie jednego meczu w Filadelfii już na starcie pojedynku.

[Adrian] To jeszcze Zachód. GSW z Clippers i chyba koniec pięknej przygody Doca z ferajną – GSW w 5? Denver i San Antonio – teoretycznie Denver powinno ich zjeść patrząc na RS, ale PO…. no ja nie wiem, ja nie wiem. Denver w 7? Ciężko o większy optymizm, bo jednak  San Antonio nie ma już takiej siły w ławce jak kiedyś. Teraz dwie najciekawsze i najbardziej wyrównane pary – Portland z OKC – tutaj wbrew temu co działo się w RS stawiam na OKC w 6. Houston z Utah – to chyba absolutnie najciekawsza para tych PO w 1 rundzie i kurcze, jak ja bym chciał, żeby Nutki wysłały w kosmos Rakiety. Jednak zdrowy rozsądek podpowiada – Houston w 6 i to oni zagrają w drugiej rundzie z GSW.

[Timi] Warriors w 4, Nuggets w 6, Thunder w 7 i Houston w 6. Clippers pocieszyli się awansem do playoffs, ale to by było na tyle. Nuggets też nie powinni mieć problemów, żeby urwać San Antonio chociaż jeden mecz. A w dwóch pozostałych parach liczę na to, że seria potrwa do siedmiu spotkań, bo to powinny być naprawdę fascynujące pojedynki. Stawiam jednak na awans Thunder po zaciętym meczu numer siedem w Portland i na Rockets domykających serię w szóstym meczu w Salt Lake City. Oj, będzie się działo!