#162 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Na razie HCA z Indianą utrzymujemy, ale do końca tygodnia jeszcze dwa mecze – oba wyjazdowe i zobaczymy. Miami u siebie pokonane, dobre spotkanie w 1pierwszej połowie, ale druga jak zawsze ostatnio słabsza. Dwane Wade dostał kawałek parkietu w ramach pożegnania z TD Garden. Ta stara gwardia powoli odchodzi i jednak wielu z nich będziemy sympatycznie wspominać z uwagi na rywalizację z naszym Big 3 w okresie 17 Mistrzostwa.

[Timi] Wade’a akurat sympatycznie raczej nie, chociaż wielu kibiców w TD Garden zgotowało mu owacje – za całokształt kariery na pewno mu się należy, ale jednak nie zapomnieliśmy o tych bataliach, o czym przed meczem przy okazji wręczania tego kawałka parkietu wspomniał sam Danny Ainge, przywołując na myśl „incydent” z Rajonem Rondo. Tak czy siak, coraz bardziej się wykrusza ta stara gwardia i odchodzą kolejne legendy, lecz na całe szczęście widać już nowych idoli, którzy będą budować swoje własne legacy w tej lidze.

[Adrian] To prawda, jednak w szeregach Miami ciężko poszukać materiał na nowego idola. Jest ten Bam Bam – tylko w XXI wieku taki środkowy, to jednak pewien archaizm. Brylantowy Pat wiele razy wychodził z opresji, ale teraz chyba nic go nie uratuje przed totalną przebudową i tankowaniem. Czy u siebie, czy na wyjeździe – oklepaliśmy Miami. Niewiele mają oni do zaoferowania w PO.

[Timi] Pytanie, czy w ogóle się tam zakwalifikują, choć ten sezon to też nie do końca były jakieś wielkie oczekiwania w Miami. Miał być miły pożegnalny rok Wade’a, a jak się uda awansować do fazy play-off to będzie nawet milej. Heat mają jednak tę przewagę, że plaże South Beach przyciągają wciąż tak samo jak wtedy, gdy przenosił się tam LeBron, a to na pewno jest spory plus, jeśli chodzi o kuszenie wolnych agentów.

[Adrian] Jeden wolny agent tego wszystkiego nie rozwiąże. Dragić cięgle się leczy, a i tez szybko się zestarzał. Hassan ma absurdalny kontrakt i pożytku z niego dużego też nie ma. Plaże piękne, podatku stanowego nie ma – tylko wciąż tych wolnych agentów złowić nie mogą. Przepłacają swoich, w dodatku dość przeciętnych zawodników, no i tyle jest z tego, że to cudowna Floryda. Jednak masz racje, że jeszcze nie wiadomo czy oni wywalczą to PO. Będzie niesamowity tydzień na Wschodzie.

[Timi] Fakt faktem, że złowić nie mogą, ale na pewno mają sporo do zaoferowania – więcej niż wiele innych klubów. Trafił im się fajnie taki Josh Richardson, natomiast rzeczywiście sporo przepłaconych zawodników w składzie się znalazło, ale Riley cały czas ma sporo możliwości. Awans do playoffs to na pewno byłaby fajna historia, ale to samo można powiedzieć także o pozostałych walczących na Wschodzie klubach – powrót Orlando, Kemba i Blake, a może jednak Nets. Swoją drogą, Brooklyn oddał do Bostonu aż cztery wybory w pierwszej rundzie draftu w tej dekadzie, a mimo to może znaleźć się w fazie play-off szybciej niż Lakers czy Knicks. To trzeba docenić!

[Adrian] To porozmawiajmy o dwóch naszych zawodnikach. Marcus Morris i Terry Rozier – jeszcze niedawno trudno było sobie bez nich wyobrazić naszą rotację, a aktualnie Morris zaczyna być hamulcowym, natomiast Rozier to jest zarzucona kotwica. Aktualnie nasza ławka to Brown i Hayward, bo Morris naprawdę zaczyna przeszkadzać, no a Rozier…. słów brak co się z nim stało. Trochę za późno na jakieś eksperymenty, a chyba nie ma co już oczekiwać, ze Terry nagle w PO odpali.

[Timi] Wiesz co, tak sobie myślę, że Scary Terry nigdy nie był sobą po tamtym koszmarnym G7 przeciwko Cavaliers, gdzie po znakomitej grze na przestrzeni całych playoffs totalnie zawalił tamto spotkanie. Nie wiem, czy na tę ogromną zniżkę formy tak duży wpływ miał tylko tamten jeden mecz, natomiast rzeczywiście zjazd jest potężny i to jest zła informacja zarówno dla Celtów, jak i dla samego Roziera, który chciał przecież duży kontrakt tego lata. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że Stevens usilnie na tego Roziera stawia, jakby wciąż czekając na przełamanie – nie wiem, być może T-Ro świetnie wygląda na treningach, ale to się zupełnie nie przekłada na mecze i ja w tej chwili też nie oczekuje już tego przełamania. Natomiast co do Morrisa: przez pierwsze miesiące tego sezonu był świetny, był znakomity i był jednym z najrówniej grających Celtów. I tak samo jak był świetny w tej pierwszej połowie sezonu, jest tak samo zły w drugiej. Równowaga zachowana…

[Adrian] Osobiście wolałbym, żeby Morris był słaby w pierwszej połowie sezonu, a rewelacyjny w drugiej. Niby w przyrodzie nic nie ginie i równowaga musi być, ale po tych wszystkich wypowiedziach jakie udzielał prasie, myślałem, że on będzie w tym sezonie walczył do upadłego, a ostatnio jakby odpuszczał. Terry – kurcze, być może masz racje, ze coś siadło mu w głowie po tamtym meczu z Cavs. Mnie nie dziwi, że Stevens cały czas szuka minut dla Roziera – bez niego zostajemy bez rozgrywającego na ławce w PO. Choć koniec końców myślę, że jeśli Rozier nagle nie wróci cudowanie do jakiejś sensownej dyspozycji, to w PO piłkę z ławki będzie miał Haywrad i tyle. Tak naprawdę za tydzień wszystko zweryfikuje pierwszy mecz z Indianą w PO.

[Timi] W playoffs rotacja się skróci i nie widzę problemu żeby tę piłkę dać Haywardowi, tym bardziej, że to działa całkiem fajnie. Rozier tak czy siak rozgrywającym nie jest – to cały czas rzucający obrońca w ciele rozgrywającego. Z sezonu na sezon były pod względem rozegrania i dyrygowania grą postępy u Roziera, jednak w tym sezonie jakiegoś dużego progresu w tym elemencie nie ma. No i co nam po takim rozgrywającym, który cały czas jest po prostu na minusie. Brad Wanamaker nie ma dużego doświadczenia w NBA, ale w tych ograniczonych minutach pokazuje ostatnio dużo pewniejszy basket niż T-Ro.

[Adrian] Masz rację, że T-Ro typowym rozgrywającym nie jest, ale gdy wchodzi na parkiet to piłka ląduje w jego rękach, nawet jeśli na placu pozostał Irving. Zawsze przeprowadza piłkę i ustawia akcje. Zastanawiam się, czy Danny żałuje teraz, że odrzucił propozycje Suns domagając się picku bez protekcji. Nie bardzo widać sens przedłużania Roziera latem – musiałby znowu zagrać doskonałe PO. Przyjdzie nam latem szukać dobrej jedynki.

[Timi] Pewnie żałuje, patrząc na ten przykry zjazd. Mimo wszystko nie jestem jednak pewien, czy my tej jedynki będziemy szukać – uważam, że wystarczyłyby ktoś pokroju Shane’a Larkina albo nieco większa rola dla Brada Wanamakera. Więcej piłki w rękach Haywarda, bo to naprawdę dobrze wygląda, a przecież Gordon po dobrze przepracowanym okresie letnim powinien być w przyszłym sezonie dużo, dużo lepszy.

[Adrian] NBA zawita do Europy w przyszłym roku dwa razy, bo nie tylko Londyn dostanie swój mecz, ale również Paryż. Hornets zmierzą się z Bucks i to jest nie lada gratka. Wprawdzie wątpię żeby w Hornets nadal był w przyszłym sezonie Kemba, ale Giannis będzie i to naprawdę spory prezent dla europejskich fanów koszykówki. Poza tym – Jordan na hali, to jest to o czym marzą duże dzieciaki jak my – choć zastanawia mnie – dlaczego nie Dallas i ich europejski zaciąg? To chyba byłby lepszy zestaw na Europę.

[Timi] Bucks to fajny wybór, natomiast też nie rozumiem dlaczego Hornets – to przecież nie jest jakoś mocno popularna drużyna w Europie, a nie wiadomo nawet, czy w przyszłym sezonie nadal będzie tam Tony Parker. Dla niego to byłoby na pewno niesamowite przeżycie zagrać u siebie w kraju, jednak wydaje mi się, że można było lepiej dobrać te zespoły. Tak czy siak, nie ma co wybrzydzać, bo kolejny już raz NBA będzie na wyciągnięcie ręki i oby tych meczów było z roku na rok coraz więcej. Może kiedyś każdy europejski fan będzie zadowolony, gdy liga postanowi rozegrać na Starym Kontynencie aż 15 meczów sezonu regularnego? To by było coś :)

[Adrian] Mnie dziwi, że NBA nie ustawiła kalendarza tak, żeby zagrać więcej spotkań w Europie. Skoro ściąga tu przez ocean aż 4 drużyny, to spokojnie te 4 drużyny mogłyby rozegrać między sobą kilka spotkań. Ściąganie drużyny do Europy na 1 mecz jest pomysłem dobrym dla europejskiego kibica, ale 2-3 mecze każdej z tych drużyn byłoby pomysłem lepszym. Rzym, Madryt czy Monachium też mają doskonałe hale i chyba NBA powinna iść w tym kierunku.

[Timi] Tym bardziej, że takie rozwiązanie stosuje na przykład NHL – w 2017 roku wrócili do grania w Europie i znów mamy serie dwóch meczów między różnymi zespołami, a przy okazji niektóre drużyny mierzą się jeszcze z europejskimi klubami. To jest świetne rozwiązanie, bo tych meczów jest więcej, więc nawet przy dużym zainteresowaniu wszyscy kibice będą mieli szansę zobaczyć swoich ulubieńców w akcji.

[Adrian] Pamiętasz jak Danny przehandlował dwa wybory w drugiej rundzie, za pick Clippers? Jakie było larum, że ten Deyonta Davis to gość którego potrzebujemy, a ten pick LAC to bezwartościowy śmieć. Deyonta jest niespełnionym talentem w NBA i tuła się od klubu do klubu, a pick LAC stał się właśnie wyborem w 1 rundzie silnego Draftu. Danny ma nosa – jak prawie zawsze, a my zyskaliśmy kolejny wybór, którym chcemy handlować, bo nie wiem czy kolejny młody zawodnik jest nam potrzebny w rotacji.

[Timi] Wybór w pierwszej rundzie draftu – nawet chroniony – prawie zawsze jest lepszy od dwóch wyborów w drugiej rundzie. Tym bardziej w 2016 roku, kiedy tych picków Ainge miał dużo i ostatecznie nie wszyscy załapali się wtedy do składu. Deyonta Davis miał fajny potencjał, ale to kolejny przykład na to, że przed draftem zbyt mocno ekscytujemy się właśnie potencjałem, a tu potrzeba znacznie więcej rzeczy, by wszystko kliknęło i zagrało.

[Adrian] Tak przy okazji tego picku LAC – już rok temu chciałem w Bostonie Jontaya Portera, to młodszy brat dużo bardziej znanego Portera z Denver. Niestety rok temu złapał ACL i zakończyło to marzenia o szybkim wejściu do NBA. W tym roku z niższymi pickami mieliśmy na niego realną szanse, bo to taki wysoki jakich lubimy w Bostonie, ale on ponownie zerwał ACL. Koniec marzeń o nim, ale chyba on też już nie ma co myśleć o NBA. Szkoda, bo ma chłopak niesamowity talent.

[Timi] Utalentowana rodzina, to na pewno, ale nie mają szczęścia chłopaki – wszak starszy brat też cały czas czeka na debiut po tych problemach z plecami. Niby mówiło się, że jest gotów do gry, ale koniec końców nic z tego nie wyszło (tym bardziej, że Nuggets spisywali się na tyle dobrze, że nie potrzebowali za bardzo niczego przyspieszać).

[Adrian] Wizards zwolnili managera – nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, że w sumie to nie było żadnych przesłanek, żeby go zwolnić. Wcześniej – to można było poszukać wielu argumentów za wywaleniem go natychmiast, ale ostatnio podejmował raczej sensowne decyzji w oparciu o to co miał do dyspozycji. Nowy GM dostaje bardzo trudną sytuację z połamanym Wallem i jego absurdalnym kontraktem. Widzisz jaką perspektywę na cokolwiek poza tankowaniem w Waszyngtonie? Ja nie bardzo – jak dla mnie, wymienić wszystkich i zacząć od nowa.

[Timi] Tam tego GM-a trzeba było wymienić lata temu, więc dla fanów Wizards to sytuacja z gatunku „lepiej późno niż wcale”. Sytuacja dla nowego menedżera nie będzie łatwa, to na pewno, natomiast jest ponoć bardzo duże zainteresowanie tą posadą. Na całe szczęście nie ma wśród plotek nazwiska Mike’a Zarrena, ale do tego chyba już się przyzwyczailiśmy. Ciekawe natomiast, co się stanie z Bradleyem Bealem, który ma za sobą naprawdę dobry sezon (szczególnie dobry po kontuzji Walla) i na pewno będzie łakomym kąskiem dla wielu drużyn, jeśli nowy GM rzeczywiście zdecyduje się zburzyć to wszystko co zrobił jego poprzednik i zacznie budować koszykówkę w stolicy od nowa.

[Adrian] Ktokolwiek nie zostanie nowym GM’em ma sporo do myślenia – przede wszystkim nad Jaśkiem. Jeśli zdecyduje się ruszyć Beala, to Wall też natychmiastowo powinien polecieć – gdziekolwiek. Myślę, że kilka drużyn nawet teraz by zaryzykowało, bo zwyczajnie nie mają szansy na takie nazwisko z FA. Cokolwiek za jego kontrakt to i tak będzie sukces. Bo gdy Jasiu wróci, to im popsuje tankowanie, a przecież Wizards muszą się przebudować, bo ta formuła wyczerpała się jakiś sezon temu. Być może powodem do wymiany GMa był fakt, że ten sezon stracili, a mogli zatankować już teraz – zaraz po kontuzji Jasia.

[Timi] Mogli zatankować, ale Beal był za dobry – tymczasem w połączeniu z Wallem ten zespół jest za słaby, by ugrać cokolwiek więcej. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że ta formuła się wyczerpała: Wall jest w D.C. od 2010 roku i cztery awanse do fazy play-off wyglądają dość blado, bo nie ma się czym więcej pochwalić. Nie wydaje mi się jednak, aby tak łatwo mogli się go pozbyć – pytanie, czy to nie będzie drugi DMC, którego nikt za bardzo u siebie nie chciał, tym bardziej po takiej kontuzji.

[Adrian] Vucević będzie chyba bardzo rozchwytywanym zawodnikiem w lipcu. Dallas bardzo ponoć chce go u siebie, a teraz Kings zaczynają coraz głośniej mówić o zainteresowaniu jego osobą. Obie organizacje nie maja nic do stracenia, bo dopiero będą budować swoją tożsamość, a taki Vuc może im się przydać w walce o PO. Kiedyś jego obrona była problemem, ale teraz NBA stawia tak bardzo na atak, że zespoły chcące awansować do PO spokojnie zaoferują mu 30 mln.

[Timi] Tym bardziej po takim sezonie, gdzie zagrał w Meczu Gwiazd i przez całe rozgrywki prezentował naprawdę dobrą formę. Dla niego to jednak jeszcze nie koniec, bo Magic cały czas walczą o fazę play-off i to byłaby kolejna okazja, by pokazać swoją wartość. Vuc tylko raz w karierze poznał smak PO i było to jeszcze w Filadelfii, więc awans z drużyną Magic na pewno byłby wyjątkowym zakończeniem tego etapu, jeśli rzeczywiście miałby odejść po sezonie.

[Adrian] Sporo zależy od nas, bo przedostatni mecz sezonu gramy właśnie z Orlando i możemy pogrzebać ich nadzieje na PO. No a pamiętamy, że w tym sezonie to nie mamy szczęścia do Orlando, więc może jednak ten ostatni mecz  z nimi wygramy. A skoro już jesteśmy przy Orlando – Timi, oni złożą ofertę Rozierowi po sezonie czy nie? Będą mieć sporo pieniędzy i być może jednak skuszą się na innego obrońce.

[Timi] To już zdecydowanie bardziej wolałbym poeksperymentować z Fultzem – przecież po coś go wzięli i na ten moment nawet przy tych wszystkich jego problemach jest to co najmniej tak samo ciekawa opcja jak Rozier. Może się okazać, że Ja Morant wyląduje w czerwcu w Phoenix i nagle na usługi Roziera nie będzie już za bardzo chętnych. Koniec końców może być tak, że T-Ro wróci do Bostonu, tyle że zamiast $20 milionów rocznie w umowie będzie znacznie, znacznie mniejsza kwota.