#161 Bostoński Tygodnik

Pomysły są po to, żeby je realizować. Jakiś czas temu wpadła mi do głowy myśl, żeby w formie wymiany zdań z Timim pozostawiać w formie pisanej masę myśli jakie przebiegają przez głowę przy okazji meczów, czy też innych wydarzeń związanych z Celtami. Myśli są ulotne, naszych rozmów i rozważań na czacie nie widać już po godzinie plotkowania – dlatego taka forma zagości (myślę, że na stałe) na naszej stronie. Dziś kolejny odcinek, w którym porozmawiamy o naszej drużynie. Jak zawsze będzie to zbiór myśli ważnych, mniej ważnych, kompletnie nieistotnych i tych które Adaś skomentuje. Zawsze dobrze jest pogadać, poplotkować i zostawić coś po sobie. Taki bonusik od nas dla was – bo „Dzień Święty należy Święcić”.

[Adrian] Powiedzieć, że gramy tak sobie to nic nie powiedzieć. Brad Stevens rozważa zmiany w wyjściowej piątce i to chyba oznaka tego, że nie jest dobrze. Wprawdzie w ważnych meczach potrafimy spiąć tyłki, ale nie zawsze potrafimy utrzymać koncentrację przez 48 minut, a PO zaczyna się za równe dwa tygodnie. Nie zostało dużo czasu na poprawienie elementów, które szwankują. Mieliśmy na koniec sezonu zasadniczego pracować na obroną i tej poprawy kompletnie nie widać.

[Timi] Ba, tu nawet nie tyle nie ma poprawy co jest zjazd totalny, bo w ostatnich tygodniach Celtics są jedną z najgorzej broniących drużyn w całej lidze. Przez to wszystko zapominamy już o tym, że przez długi czas byliśmy #1 w NBA pod tym względem, bo teraz wypadliśmy już nawet poza top3 i to jest tylko piąte miejsce. Nie tego się spodziewaliśmy, bo przecież zawsze po przerwie na ASW grało się Bostończykom lepiej. Niestety nie w tym roku. Kolejna rzecz – podobnie jak z roku na rok poprawiany bilans – która była w poprzednich latach, a w tym roku nie ma.

[Adrian] Popatrzmy jak wygląda nasza sytuacja po 74 meczach sezonu zasadniczego na tle poprzednich sezonów. Wygraliśmy 43 spotkania, rok temu wygraliśmy w tym czasie 51 meczów, dwa lata temu 48, a trzy lata temu mieliśmy identyczny bilans 43 zwycięstwa. Jakby nie patrzeć cofnęliśmy się do sezonu 2015/16. To był pierwszy pełny sezon z Thomasem na pokładzie. Spory regres jeśli chodzi o osiągane wyniki. Chcesz przypomnieć wszystkim jak wtedy wypadliśmy w PO?

[Timi] Porażka w pierwszej rundzie, choć co by było gdyby nie uraz Bradleya… Tak czy siak, w tym roku tak szybkie wakacje to byłoby wielkie, ogromne wręcz rozczarowanie. Po kolejnych przegranych Celtics coraz trudniej wierzyć, że uda im się wejść na wyższy poziom w fazie play-off, a tego właśnie będzie trzeba, by powtórzyć choćby sukces z poprzedniego sezonu. Pierwsza runda i Pacers są do przejścia, ale potem Bucks z przewagą parkietu to w chwili obecnej mogą być za wysokie progi dla tak grających Celtów.

[Adrian] Nie bawmy się w co by było gdyby, bo gdyby Bill i Larry nie pokończyli karier, dziś mielibyśmy 50 banerów. Liczy sie tylko wynik, a tego nie było i coraz ciemniejsze chmury zbierają się nad obecnym sezonem. W pierwszej rundzie zagramy z Indianą, otwarta pozostaje już tylko kwestia czy zaczniemy u siebie i będziemy mieli przewagę parkietu czy też nie. Czy są do przejścia? Oczywiście że tak – trzeba tylko na parkiecie pozostawić całe serce i zdrowie – przez całe 48 minut, a z tym mamy problemy. Staramy się zawsze być tu optymistami, tak żeby ktoś miał szanse robić screeny, ale coraz trudniej o ten optymizm.

[Timi] Ta przewaga parkietu może mieć tutaj kluczowe znaczenie, bo ani Celtics, ani Pacers to nie są w tym sezonie zespoły dobrze grające na wyjazdach. Obie drużyny mają ujemny bilans i zdecydowanie lepiej spisują się u siebie, więc przewaga parkietu może być decydująca. Z drugiej strony, to Boston będzie miał w tej serii najlepszego zawodnika w osobie Irvinga, który swoją drogą szykuje się do swoich pierwszych playoffs w barwach Celtics i wszyscy mamy chyba nadzieje, że a) będą to świetne playoffs w jego wykonaniu, b) nie będą to pierwsze i ostatnie playoffs w barwach Celtics…

[Adrian] No i pierwszy krok do HCA w 1 rundzie z Indianą został wykonany. Wygraliśmy u siebie, ale nie był to perfekcyjny mecz w  wykonaniu Bostonu. Aron wskoczył do s5 i o dziwo zagrał ponad pół godziny. Wiesz Timi kiedy ostatni raz Aron zagrał tak duże minuty? 15 marca 2018 roku w meczu z Wizards, ale tam były 2 dogrywki. Trochę się zdziwiłem, że pozostaje on na parkiecie tak długo, po tej kontuzji którą niedawno odniósł. Pozostaje jeszcze kilka spotkań w tym wyjazd do Indiany, który będzie chyba najważniejszym spotkaniem w tym sezonie zasadniczym.

[Timi] Perfekcyjny nie był, potrzeba było trochę szczęścia (to pudło Younga w ostatniej minucie chociażby), ale w tej chwili to Celtics są w nieco bliżej tej przewagi i to się liczy. Pacers tym meczem pokazali jednak, że są w stanie postawić bardzo trudne warunki – warto dodać, że przecież u nich zabrakło największej gwiazdy, a Boston zagrał w pełnym składzie. Fakt faktem, że to ich już szósta porażka na wyjeździe z rzędu (i szósta w ostatnich siedmiu meczach ogółem), ale oni trochę są jak Celtics z zeszłego sezonu: grają bez kompromisu, pokazują sporo fajnej walki i w tej serii naprawdę będzie ciężko, więc trzeba zrobić wszystko, żeby tę przewagę parkietu mieć – nawet jeśli Aron miałby grać po pół godziny w każdym meczu.

[Adrian] RealGM tak nieśmiało zaczął polemikę, czy Tatum nie będzie kolejnym Wigginsem. Trochę to jednak krzywdzące, ale tylko trochę, bo w ostatnim okresie Jayson Tatum rzeczywiście zaliczył zjazd z formą. Nie tego oczekiwaliśmy po tym sezonie i chyba sam Tatum nie tego oczekiwał. Zobaczymy w pierwszej rundzie z Indianą jak to będzie wyglądać, bo on rok temu w PO wszedł an wyższy poziom i chyba pozostaje mieć nadzieję, że jednak nie będzie kolejnym Wigginsem.

[Timi] Jest zjazd, choć tu przede wszystkim trójka nie siedzi. Tak sobie popatrzyłem w kalendarz i się okazuje, że Tatum rzucał dużo lepiej zza łuku zanim Anthony Davis zażądał transferu. 38-procentowa skuteczność Tatuma przed 28 stycznia i ledwie 30-procentowa po 28 stycznia. Tak czy siak, do Wigginsa jeszcze mu daleko, bo Wiggins wygląda tak jakby jemu się po prostu nie chciało, jakby mu nie zależało. Pamiętajmy też o tym, że drugi sezon jest z reguły dużo trudniejszy, a mimo to Jayson wciąż gra całkiem przyzwoicie. Czy powtórzy sukces z poprzednich playoffs? Może być ciężej ze zdrowymi Haywardem i Irvingiem, ale jeśli odzyska pewność siebie na obwodzie to powinno być dobrze.

[Adrian] No niestety, całe to zamieszanie związane z Davisem odbiło się niekorzystnie na kilku naszych zawodnikach, ale na przykładzie Tatuma jest to najbardziej widoczne. To zestawienie z Wigginsem też uważam, że jednak mocno na wyrost – bo Wiggins nie ma charakteru do tego sportu, a może bardziej,  nie ma charakteru do zostania wielką gwiazdą – Tatum ten charakter ma, tylko ten sezon jest koszmarem i składa się na to wiele czynników. Czy w PO będzie ciężej? Dobra gra w pierwszym meczu uskrzydli ich, doda pewności siebie i być może ta maszyna zaskoczy, tak jak zaskoczyła w pierwszym meczu tego sezonu czy spotkaniu z GSW.

[Timi] Koszmar to może za duże słowo, bo mimo wszystko Tatum gra przynajmniej przyzwoicie – miewa lepsze i gorsze mecze, ale raz jeszcze: to jest drugoroczniak, a w tym drugim roku jest jednak sporo ciężej. ESPN zapytało różnych działaczy o to jak oceniają Simmonsa, Mitchella, Tatuma i Foxa. W zestawieniu wygrał Simmons (55 punktów), drugi był Mitchell (48), trzeci Tatum (43) i czwarty Fox (43). Pomijając już komentarze (które na pewno wypłynęły od Lakers), że JT to może być drugi Melo (i do pewnego stopnia co w tym złego tak w zasadzie?) to najwięcej niezgody było odnośnie tego, gdzie znajduje się sufit Tatuma. Trochę to dziwne, biorąc pod uwagę, że wygrał Simmons, choć z drugiej strony wciąż są tacy co wierzą, że Ben doda trójkę do swojego repertuaru. A przypominając sobie ostatnią fazę play-off to kolejność tego rankingu trzeba by jednak trochę zmienić.

[Adrian] Już za dwa tygodnie zacznie się miedzy nimi dogrywka w PO (bez Foxa, a szkoda z perspektywy tej rywalizacji), no i zobaczymy czy ten Simmons wejdzie na jakiś wyższy poziom, bo mi on niespecjalnie imponuje. Ma sporo zalet, ale tez ogromną ilość wad, które są kotwicą dla jego drużyny. Co do sufitu Tatuma – tu trzeba będzie poczekać jeszcze z 2-3 sezony, bo w takiej drużynie jak Boston ciężko mieć piłkę tyle razy w rękach, żeby udowodnić swój poziom notorycznymi występami na 30+ punktów, jak Mitchell, który jest pierwszą opcją w Utah.

[Timi] Sixers w pierwszej rundzie raczej znów nie powinni mieć większych problemów, ale w drugiej najpewniej trafią na Toronto i tam będzie naprawdę ciekawa walka. Taka seria z perspektywy Simmonsa znów może wyglądać źle, a ławka w Filadelfii nadal nie imponuje i znajdzie się tam znów kilku zawodników, którzy – jeśli dostaną minuty – mogą być łatwym celem dla Raptors w konkretnych matchupach. Nie powiem, chciałbym rewanż Celtics-Sixers w tym roku, ale serię Sixers-Raptors też obejrzałbym z wielką chęcią.

[Adrian] Aron Baynes wrócił szybciej niż ktokolwiek by pomyślał i to jest niesamowicie dobra wiadomość, bo nawet sam Horford w wywiadzie przyznał, że z Aronem gra się dużo lepiej, nawet nie tyle łatwiej a po prostu lepiej. Skoro już jesteśmy przy temacie wysokich – zastanawia mnie na ile prawdziwe są plotki, że Gortat jednak odmówił nam i nie był zainteresowany dołączeniem do Bostonu. Na ofertę z GSW nie ma co czekać, tam wszystkie klocki zostały poukładane, a tutaj czy w Bucks mógłby liczyć na jakieś minuty, a w razie kontuzji na dość znaczącą rolę.

[Timi] Raczej bardzo prawdziwe, bo o tym mówił sam Marcin – ale jak sam też przyznał, jego interesowało tylko i wyłącznie granie dla GSW, a skoro oferty nie było to wolnego ciąg dalszy. I ma sporo racji w tym, że w Bostonie raczej grzałby ławę – raz, że zadziwiająco szybko wrócił Baynes, a dwa że Gortat przy swojej charakterystyce byłby tylko polisą ubezpieczeniową w razie naprawdę dużych problemów Celtics pod koszem. Natomiast przy powrocie Baynesa widać, ile minut gra – a raczej nie gra – Greg Monroe, który na razie związał się z Bostonem na 10 dni.

[Adrian] Czy to koniec Gortata w NBA? W GSW po sezonie być może nie będzie już DMC, tylko czy oni będą chcieli zatrudnić Marcina? Wydaje mi się, że popełnił olbrzymi błąd, bo gdyby dołączył do Bucks, miałby otwarta furtkę na przyszły sezon. On już nigdzie nie będzie wyjściowym centrem, ale w kilku drużynach byłby ważnym ogniwem w rotacji. Wielu wysokich zawodników przystosowało się do koszykówki w XXI wieku, a Marcin nadal stawia tylko swoje zasłony, bez rzutu zza łuku coraz ciężej centrom. Podzieli los Melo, którego w NBA już nikt chyba nie chce?

[Timi] Całkiem możliwe, że to koniec – tym bardziej, że jeśli oferta z Milwaukee rzeczywiście była na stole to nie trzeba było się zastanawiać tylko brać, bo Bucks jednak pod wieloma względami zaliczają naprawdę historyczny sezon i kto wie, co przyniesie faza play-off. Zwróciłeś jednak uwagę na to, że Marcin nie za bardzo zdołał przystosować się do tych zmian i trendów w NBA, natomiast wedle plotek było przecież zainteresowanie Celtics, Bucks czy Raptors, a to nie są przecież zespoły z niskiej półki. Te drużyny cały czas widziały w nim przydatne ogniwo w szatni, więc tym bardziej dziwi decyzja, aby czekać na GSW – nawet jeśli w Bostonie, Milwaukee czy Toronto miałby grzać ławę.

[Adrian] Jason Kidd głównym kandydatem do objęcia posady w Lakers w nowym sezonie. Zastanawia mnie tylko ile jeszcze organizacji nabierze sie na jego magiczne nazwisko, bo skoro Lakers chcą zacząć wygrywać w PO, nie tyle w RS co właśnie w PO – no to ta kandydatura jest najdelikatniej rzecz ujmując – chybiona. Nie podobało mi się co robił w Nets, nie podobało mi się co robił w Bucks, ale chyba spodoba mi się co zrobi w Lakers, bo jak Lakers ma źle, to ja mam dobrze.

[Timi] Byłyby to kolejny ruch w stylu Lakers, do jakich nas przyzwyczaili, ale to raczej tylko plotki – pojawiło się już dementi, że Kidd nie jest brany pod uwagę jako opcja. Pojawiła się natomiast inna kandydatura: Tyronn Lue. Tyle tylko, że tam akurat trener to sprawa drugorzędna, bo wymienić trzeba przede wszystkim personel. Sporo tych dziwnych umów zostało podpisanych tylko na jeden rok, więc Pelinka i Magic będą mieli kolejną szansę tego lata. Byleby tylko NBA nie „wynagrodziła” braku fazy play-off na przykład taką jedynką w drafcie dla Lakers…

[Adrian] Teoria spiskowa? Lakers z jedynką, żeby samozwańczy Król mógł awansować do PO? Za Sterna brałbym to bardzo poważnie pod uwagę, ale za czasów Silvera nie było żadnych grubych wałków (o ile jakiekolwiek były) podczas Draft Lottery, więc nie bardzo w to wierzę. Co do nowych zawodników w Lakers – z tych których oni potrzebują w swojej drużynie, to żaden nie zgodzi się na jakąś jednoroczną umowę, tylko dlatego, że Lakers jak co roku, za rok będą polować na wielką gwiazdę. Zobaczymy kogo Lakers w tym roku przepłaci, bo wyczuwam desperację w okolicach 7 lipca.

[Timi] Wiesz, jedynka nie jedynka, to mógłby być po prostu pick w top3, który Lakers ślą w noc draftu do Nowego Orleanu, przejmują Davisa i wtedy nie muszą czekać kolejnego roku, lecz dalej kusić tego Leonarda już teraz. Mało realne, wiem, natomiast tak samo mało realna była faza play-off bez LeBrona Jamesa, a tu proszę :) Na całe szczęście Silver na razie rzeczywiście rączki ma czyste, jeśli chodzi o loterię itp. więc obyśmy dalej się tego trzymali.

[Adrian] Skoro Lakers to nowe doniesienia od Lonzo. Lonzo Bonzo odcina się od marki Big Baller Brand bo…. ponoć wujek, czy tez przyjaciel tatusia okradł go na 1,5 mln dolarów. Mi to wszystko śmierdzi, bo jak cię ktoś okradnie na taką kasę, to najpierw zgłaszasz sprawę na policje, żeby jednak coś odzyskać a dopiero później idziesz do prasy. Instynkt mi podpowiada, że tam sprzedaż była maluteńka i przyszedł czas na bankructwo. Bankructwo źle wygląda, więc rodzinka wymyśliła taka historyjkę.

[Timi] Szczegółów sprawy nie znam, słyszałem tylko, że Lonzo się odcina na maksa – pousuwał wszystkie zdjęcia i nawet tatuaż z logo BBB sobie zamienił. Jakikolwiek nie byłby tego powód, takie odcięcie może przynieść mu tylko same korzyści. Także finansowe, bo LeBron już mu szykuje miejsce w Nike, a zyski z takiej współpracy powinny być jednak znacznie większe niż u firmy tatusia.

[Adrian] LeBron ma dużo do powiedzenia, ale warto pamiętać pewną wypowiedź jednego z szefów Nike, który rok temu powiedział, że nie chce mieć z tą rodziną nic wspólnego. Tu nie ma przypadku, bo każdy taki gigant doskonale zdaje sobie sprawę, że jedna debilowata wypowiedź ojca Lonzo i na giełdzie można stracić miliard dolarów w kilkanaście sekund. No a jak na razie Lonzo zbawcą koszykówki nie jest – tuła się po klinikach od kontuzji do kontuzji. Swobodnie można wymienić nastu ciekawszych dzieciaków w NBA, którzy mają lepsze perspektywy na karierę. Srogo się zdziwię, gdy Nike zaoferuje mu umowę.

[Timi] W tej chwili Lonzo robi wszystko, by się odciąć i jednocześnie pokazać swoje „przywiązanie” do Nike (vel zdjęcie profilowe, gdzie już jako mały dzieciak nosił rzeczy z łyżwą), więc rzeczywiście coś jest na rzeczy, choć przy tatusiu to rzeczywiście rzecz ryzykowna. O tym, jak bardzo różnego rodzaju niespodziewane rzeczy mogą wpływać na notowania Nike przekonaliśmy się zresztą przy kontuzji Ziona. Tu zresztą też będzie ciekawa sprawa, kto będzie miał w swojej stajni ten kolejny wybryk natury, jaki zmierza powoli do NBA.

[Adrian] Toronto podpisało jeszcze Jodie Meeksa, żeby skompletować skład gotowy do walki o Finał. Sensowny ruch, bo Meeks to żadne wielkie nazwisko, ale… potrafi dać dobre minuty, a o to w tym chodzi. Druga sprawa z Kanady, to taka, że oni coraz pewnie wypowiadają się o szansach przedłużenia Leonarda. Pracowali ten sezon na jak najlepsze relacje z zawodnikiem i to ponoć owocuje. Jeśli dobrze wypadną w PO, to jest spora szansa, że Kawhi nie przeniesie swoich talentów do Kalifornii.

[Timi] Muszę pochwalić Raptors za to, że Kawhi opuścił w tym sezonie 20 spotkań, a mimo to oni w tej chwili mają drugi najlepszy bilans w całej lidze. No i sam Kawhi gra świetny basket, mając sporo czasu na odpoczynek w drugich meczach z setów back-to-back. Ta współpraca układa się więc na razie bardzo dobrze i nie dziwię się nikomu w Toronto, że zaczynają wierzyć w przedłużenie tej współpracy coraz mocniej. Dobry wynik w fazie play-off może im tylko pomóc, ale… no właśnie – faza playoffs to od lat największy problem Raptors i pytanie, czy reszta drużyny stanie na wysokości zadania, bo Kawhi powinien być gotów.

[Adrian] Zapytaj się wprost – czy Lowry po raz kolejny się osra w PO czy jednak nie? Zobaczymy, bo Kyle z miesiąca na miesiąc gra lepiej i lepiej. Skuteczność w marcu osiągnął już naprawdę doskonałą i jeśli on to utrzyma, to na Wschodzie Toronto może być królem polowania. Gasol kręci też niesamowite cyferki jeśli chodzi o skuteczność – naprawdę niesamowite. Do systemu jeszcze się w pełni nie wkomponował, ale daje drużynie wszystko to co ma najlepszego – jak drużyna zacznie wyciągać z niego to co on może dać dodatkowo w ich systemie, to nie wiem czy jesteśmy w stanie pokonać Raptors nawet będąc w pełnym gazie.

[Timi] Co by nie mówić o Raptors w tym czy w poprzednich latach, to od jakiegoś czasu jest bardzo trudny dla Celtics rywal, którego na całe szczęście udało nam się omijać w poprzednich edycjach fazy play-off. Wiem, że trudno dziś snuć marzenia o wizycie Celtów w finałach ligi, ale zdecydowanie wolałbym uniknąć Toronto na tej drodze. Jeszcze jedna ważna rzecz: w drużynie wciąż jest Lowry, ale nie ma już DeRozana, a jednak Kawhi i Danny Green mają mistrzowskie doświadczenie… No i nie ma już na Wschodzie największego koszmaru Raps.

[Adrian] Dramatyczna kontuzja Nurkicia i dramatyczny koniec marzeń w Portland o dobrym sezonie. Strasznie to wyglądało i wiemy doskonale jak długa to będzie przerwa, jak długo będzie Jusuf dochodził do siebie. George i Hayward to przeżyli, Nurkić też przeżyje, ale ma ten i kolejny sezon z głowy. Szkoda, naprawdę szkoda, bo lubię to Portland z Lilardem i życzę im jak najlepiej.

[Timi] Kontuzja koszmarna, ale powiem szczerze, że nie oglądałem wideo i nie zamierzam. Nurkić ma o tyle szczęście w nieszczęściu, że nie doszło do złamania kostki ani żadnych uszkodzeń nerwów czy mięśni. Makabryczne złamanie, ale wciąż „tylko” złamanie. Czeka go sporo pracy i długa rehabilitacja, jednak powinien wrócić i to jest najważniejsza wiadomość. Tym bardziej jednak szkoda, bo grał swój najlepszy basket w karierze w tym sezonie i był niezwykle ważnym ogniwem tych Blazers. Niby mają kim go zastąpić, ale nie do końca uda się w pełni zastąpić jego produkcję, więc to jednak spory cios dla drużyny z Portland. Ogromna szkoda.

[Adrian] Kolejne kontuzja, nie tak groźna i dramatyczna, ale… DiVicenzo wypada z rotacji Bucks do końca sezonu. To trzecia kontuzja w tym zespole w ostatnim czasie i drugi zawodnik obwodowy, który na pewnie nie zagra w 1 rundzie PO. Wprawdzie 1 runda PO powinna być dla Bucks spacerkiem, jednak kadra jest coraz węższa i to już tak różowo nie wygląda. Wprawdzie nie wiem czy DeVicenzo dostawałby sporo minut w P, ale jednak to świetny chłopak do zadań specjalnych.

[Timi] Jego różne kontuzje spowalniały w trakcie tego sezonu i ostatecznie nie zagrał nawet w 30 meczach, a ostatnio wcale nie było go w rotacji, więc nie jest to jakiś wielki cios dla Bucks. Fakt faktem, że to fajny gracz, który na dodatek jako MVP Final Four ma sporo dobrego doświadczenia w ważnych momentach, natomiast w fazie play-off tak czy siak nie odegrałby dużej roli w zespole Bucks. Trzeba jednak powiedzieć, że tych kontuzji w Milwaukee jest rzeczywiście coraz więcej i fani Bucks z pewnością chcieliby, żeby DiVincenzo był ostatnim nazwiskiem, które pojawi się na liście kontuzjowanych.

[Adrian] Mówisz, że nie odegrałby dużej roli? Pewnie tak, ale… aktualnie wyjściową dwójką jest Sterling Brown – rookie, na ławce jest jeszcze Pat Connnaughton i żaden z nich nie jest w stanie zaoferować więcej niż DiVicenzo, z tą różnicą, że Donte jest taką małą białą wszą na parkiecie. Mi on przypomina Dellavedove, który właśnie w PO spisywał się doskonale, bo potrafił wyprowadzić przeciwnika z równowagi, wybić go swoją agresją z rytmu. Ja lubię takich skurczybyków, a i w NBA są oni cenieni.