Stevens: Nie ma rozmów o powrocie

Bostońscy kibice cały czas z nadzieją patrzą w stronę Gordona Haywarda, licząc na to, że skrzydłowy wybiegnie jeszcze na parkiet w obecnym sezonie. Pod koniec stycznia otrzymaliśmy sporą dawkę optymistycznych obrazków trenującego Haywarda, natomiast droga do powrotu cały czas daleka. Jak zresztą zdradza coach Brad Stevens, w jego podejściu nadal nic się nie zmieniło i nie oczekuje on powrotu swojego gracza. Z drugiej jednak strony, zaraz po kontuzji wszyscy zgodnie wykluczali w ogóle taką możliwość, a dziś nikt już nie zamyka drzwi do samego końca, lecz zostawia je lekko uchylone. W związku z tym większość kibiców odlicza już do 23 marca, choć trudno sobie wyobrazić, aby to rzeczywiście mogło się stać.

„To”, czyli powrót skrzydłowego na 23 marca, kiedy zarówno on, jak i Kyrie Irving świętują swoje urodziny. Wszystko przez wpis Irvinga na instagramie, gdzie wielu dopatrzyło się wskazówki, aby wyczekiwać powrotu Haywarda właśnie na 23 marca – jest to nie tylko dzień urodzin tej dwójki, ale również dzień meczu Boston Celtics z Portland Trail Blazers. Warto jednak tutaj wspomnieć, że data ta przypada za niewiele ponad miesiąc, a dokładniej mówiąc za pięć i pół tygodnia, tymczasem Gordon Hayward wciąż nie może jeszcze nawet normalnie trenować.

Choćby dlatego wszelkie domysły o ewentualnym powrocie uwzględniają ten comeback raczej dopiero w okolicach fazy play-off, jeśli w ogóle Hayward wróci w tym sezonie. Brad Stevens w jednym z wywiadów stwierdził bowiem, że cały proces rehabilitacji opiera się na założeniu, że 27-latek w trwających rozgrywkach już nie zagra. W związku z tym, coach Celtów i skrzydłowy nie rozmawiali nawet o comebacku. Trudno się jednak dziwić, bo dokładnie takie podejście jest tutaj najzdrowsze – nie ma co myśleć o powrocie, kiedy najpierw trzeba skupić się na czym innym.

Jeszcze nie tak dawno, Danny Ainge sam mówił, że luty będzie niezwykle ważnym dla Haywarda miesiącem , dlatego na razie pozostaje nam jedynie wyczekiwać na najnowsze informacje o stanie zdrowia skrzydłowego. Wiele osób zastanawia się jednak, czy Gordon może wrócić po tym urazie silniejszy. Dana Barros, ex-zawodnik Celtics, obecny zresztą na niedzielnej ceremonii zastrzeżenia numeru Paula Pierce’a, uważa na przykład, że Hayward wróci do gry jako lepszy strzelec – tak przynajmniej było w jego przypadku, a pomogło rzucanie na siedząco.

Tak też przez większość dotychczasowej rehabilitacji rzucał Hayward, choć kilka tygodni temu najpierw na dobre porzucił but, a potem także specjalny stabilizator, dzięki czemu może już trenować „na stojąco”. Barros w podobny sposób popracował nad swoją techniką na początku swojej kariery – jak sam mówi, jego mechanika mocno przypominała Lonzo Balla, natomiast po treningach udało mu się to naprawić, czego efektem była całkiem udana kariera w NBA okraszona występem w All-Star Game. Niziutki obrońca trafił w NBA grubo ponad 1000 trójek.

To także do niego należał rekord ligi pod względem meczów z co najmniej jednym trafieniem zza łuku, pobity dopiero kilka lat temu przez Kyle’a Korvera. O tym, że rzucanie z pozycji siedzącej może pomóc Haywardowi myśli także coach Stevens, który słyszał to samo w przypadku Paula George’a – ten w 2014 roku także złamał kostkę, a teraz przeżywa najpewniej jeden z najlepszych okresów w karierze, grając świetny basket w barwach Oklahoma City Thunder. Hayward co prawda już jest znakomitym strzelcem, ale miejmy nadzieję, że wróci nawet lepszy.