Celtics i nowa nadzieja w Lakers

Kiedy w czerwcu tego roku Danny Ainge wymieniał pierwszy wybór w drafcie, aby zejść dwa picki niżej, wiele osób pukało się w głowę. Boston Celtics otrzymali co prawda także jeszcze inny pick w drafcie, ale wtedy mało kto spodziewał się, że będzie to satysfakcjonująca rekompensata za oddanie tak długo w Bostonie wyczekiwanego wyboru numer jeden. Dziś jednak okazuje się, że są szanse na naprawdę sporą satysfakcję. Wszystko przez problemy Los Angeles Lakers, którzy właśnie przegrali siódmy mecz z rzędu i Nowy Rok rozpoczęli jako drugi najgorszy zespół w całej lidze. Co więcej, na ten moment już tylko Atlanta Hawks mają mniej wygranych niż podopieczni Luke’a Waltona. Nic więc dziwnego, że fani Celtics się radują.

Przez ostatnie lata Celtowie mieli od tankowania w drafcie zespół Brooklyn Nets. Transfer z 2013 roku przyniósł Bostończykom trzy wybory w pierwszej rundzie draftu oraz jeszcze jeden w ramach prawa do zamiany wyborów. Celtics kończyli 2017 rok meczem właśnie z Nets, a w ich wyjściowym składzie pojawili się Jaylen Brown oraz Jayson Tatum, czyli dwójka zawodników pozyskanych właśnie dzięki „staraniom” ekipy z Brooklynu. Mecz rozpoczął także Kyrie Irving, którego Bostończycy w dużej mierze także pozyskali za sprawą picku Nets.

Danny Ainge zdecydował się bowiem oddać ostatni pick od Nets w transferze po Irvinga, choć wtedy wiele osób pukało się w głowę – podobnie jak kilka miesięcy wcześniej, kiedy GM Celtów wymieniał się z Sixers. Dziś jednak nikt już w głowę pukać się nie będzie, bo okazuje się, że Ainge tak łatwo pożegnał się z pickiem Nets, bo w jego miejsce miał już pozyskany od Szóstek pick Lakers. Bostońscy fani nie sprawdzają więc już co noc wyników Nets, lecz zamiast tego ekscytują się wynikami drużyny z Los Angeles, która tankuje teraz dla Celtów.

Ta zamiana wydaje się być kolejnym majstersztykiem Ainge’a – to dopiero połowa sezonu, ale póki co wszystko układa się po myśli Zielonych. Rok kończyli bowiem jako najlepsza drużyna na Wschodzie, podczas gdy Lakers za sprawą serii przegranych plasują się na ostatniej pozycji na Zachodzie. Dodatkowo, lepiej od nich spisują się… m.in. Nets, którzy obecnie legitymują się dopiero 10. najgorszym bilansem w lidze i to pomimo kontuzji kończącej sezon Jeremy’ego Lina oraz długo już przecież trwających problemów z kolanem D’Angelo Russella.

Oczywiście, także w Los Angeles mają swoje problemy, a poza grą pozostaje chociażby Lonzo Ball. Lakers nie wyglądają jednak jak zespół, którym mieli być i marzenia o playoffs trzeba odłożyć na kolejny rok. Zespół gra słabo, zawodnicy denerwują się nie tylko na to, co dzieje się na parkiecie, ale także na rzeczy zewnątrz organizacji. Dodatkowo, jeśli wierzyć statystykom to ekipa z Miasta Aniołów ma w drugiej części sezonu jeden z najtrudniejszych terminarzy w lidze, a na domiar złego gra przecież w silnej i męczącej konferencji zachodniej.

Wszystko to powoduje, że bostońscy fani już ostrzą sobie zęby na kolejny pick w topie draftu. Tak się stanie w momencie, kiedy w loterii przed draftem Lakers wylosują pick w przedziale 2-5. W przeciwnym razie szansa przepada, a Celtowie będą musieli zadowolić się lepszym z wyborów Kings i Sixers w drafcie w 2019 roku (ale z wyłączeniem picku numer jeden). Jak to wygląda w tym momencie? Gdyby sezon miał skończyć się dziś, Lakers plasujący się na drugim miejscu w tankathonie mieliby ponad 80 procent szans na pick 2-5.

1 2-5 6-14
1 25.0 75.0 0.0
2 19.9 80.1 0.0
3 15.6 80.4 4.0
4 11.9 70.9 17.2
5 8.8 46.5 44.8
6 6.3 15.2 78.5
7 4.3 10.7 85.0
8 2.8 7.2 90.0
9 1.7 4.4 94.9
10 1.1 2.9 96.0
11 0.8 2.1 97.1
12 0.7 1.8 97.5
13 0.6 1.6 97.8
14 0.5 1.3 98.2

Jak więc widzimy, jeśli Lakers mieliby zakończyć sezon jako jedna z czterech najgorszych drużyn w lidze to Celtics w najgorszym razie mieliby aż  70.9 procent szans, że pick trafi do nich. Najlepszy scenariusz to Lakers z trzecim najgorszym bilansem w NBA na koniec rozgrywek, bo wtedy ten procent jest największy. Do końca sezonu jeszcze sporo czasu i sporo się może zmienić, dlatego też trudno dziś wyrokować, czy C’s czeka kolejny wysoki pick w drafcie – tym bardziej, że o wszystkim zadecyduje jeszcze magiczna instancja zwana loterią przed naborem.

Nie zmienia to jednak faktu, że jak do tej pory sezon układa się mocno po myśli Celtów. Oczywiście, koniec końców Lakers mogą wylosować pick numer jeden, a wtedy… trafi on do Filadelfii, dlatego też najlepiej dla Bostończyków, aby ekipa z Los Angeles tak nisko nie upadła, bo potem wystarczy tylko trochę szczęścia w loterii. Trzeba przy tym pamiętać, że dopiero przed nami czas prawdziwego tankowania, a Lakers zdążą jeszcze w tym czasie sporo meczów wygrać. Na ten moment swoimi porażkami pracują jednak na zwycięstwa Celtics w przyszłości.

Nie od dziś wiadomo bowiem, że tegoroczny draft stoi wysokimi graczami, a takich właśnie potrzebują teraz Celtowie – topowy pick ułatwiłby Bostończykom pozyskanie do zespołu kolejnego młodego talentu, w którym są już przecież Brown oraz Tatum. Dodatkowo, dopiero w swój prime wchodzą też Kyrie Irving oraz Gordon Hayward, a bostoński zespół ma przecież za sobą jedną wizytę w finałach konferencji i całkiem realną perspektywę na zrobienie co najmniej powtórki w tym sezonie. Lakers tymczasem mogą jedynie o tym pomarzyć i… dalej pomagać Celtom.