Morris celuje w Wizards

Na świąteczny mecz z Washington Wizards swój powrót planuje Marcus Morris. Skrzydłowy pozostaje poza grą od jakiegoś czasu przez problemy z kolanem, a bostoński klub próbuje ułożyć swego rodzaju plan, w ramach którego tych problemów uda się pozbyć. Jak zdradził generalny menedżer Danny Ainge, pozyskany latem z Detroit Pistons zawodnik może sporadycznie grać w ciągu kolejnych tygodni. Sam zainteresowany z wielką chęcią chciałby zagrać w świątecznym starciu ze swoim bratem – Celtowie podejmą bowiem 25 grudnia drużynę Wizards, w której występuje Markieff Morris, brat bliźniak Marcusa. Będzie to zresztą pierwsze od 1964 roku (!) świąteczne spotkanie Celtics w swojej własnej hali i dopiero drugie w historii klubu.

Morris nie poleciał z drużyną do Memphis i mówi się, że jeśli miałby zagrać w Boże Narodzenie to swego rodzaju rozgrzewką przed tym meczem byłoby starcie z Chicago Bulls w najbliższy piątek. Na ten moment, wciąż jednak nie wiemy, co tak właściwie dolega Morrisowi. Problemy z kolanem zaczęły się już po przyjeździe do Bostonu na obóz treningowy. Morris opuścił początek sezonu, a po powrocie nadal co jakiś czas dostawał wolne, jako że kolano dawało się we znaki. W końcu zdecydowano, że skrzydłowy dostanie nieco więcej odpoczynku.

Celtics już od kilku meczów muszą sobie więc radzić bez Morrisa, który grał wymiennie jako starter lub rezerwowy i szczególnie w tej drugiej roli spisywał się bardzo dobrze. Całkiem prawdopodobne, że w trakcie rehabilitacji Celtowie będą mogli korzystać z jego usług co jakiś czas, o czym mówił niedawno Ainge. Sam zawodnik stwierdził, że ma nadzieję, iż uda mu się zagrać w świątecznym starciu z Wizards, które dla bostońskiego klubu będzie starciem z jednym z największych rywali na przestrzeni ostatnich lat, a dla Morrisa pojedynkiem z bliźniakiem.

Skrzydłowy dobrze zdaje sobie jednak sprawę z tego, że na te problemy trzeba coś poradzić, a przy tak dużym natężeniu meczów Celtics – wszak jeszcze w tym roku Bostończycy będą mieli już na koncie połowę sezonu, rozgrywając 41 spotkań – trudno jest znaleźć czas na odpoczynek, który zdaje się działać najlepiej. Wciąż nie wiemy jednak, co tak w zasadzie jest nie tak z kolanem i nie wie tego także sam Morris, który zdradził, że przed przyjazdem do Bostonu wszystko było w porządku i problemy pojawiły się niespodziewanie.

Dla samego gracza jest to dość nowa sytuacja, jako że w poprzednich czterech sezonach opuścił on łącznie ledwie sześć spotkań. W związku z problemami Morrisa pojawia się kwestia użycia wyjątku DPE, który Celtics otrzymali po kontuzji, jakiej doznał Gordon Hayward. GM Celtów tłumaczy jednak, dlaczego na razie bostońska drużyna pozostaje cierpliwa i wyjątku nie używa:

„Musimy być ostrożni, bo nigdy nie wiadomo, co się stanie w kolejnych miesiącach, a będą to dla nas ważne miesiące, które zadecydują o tym, jak skończymy sezon i z czym wejdziemy do fazy playoffs, w przypadku gdyby pojawiły się kolejne kontuzje. W tym momencie, wydaję mi się, że mamy w składzie jeszcze jedną pozycję do obsadzenia, ale jeżeli zdarzyłyby się kolejne kontuzje gdzieś po drodze to musielibyśmy uzupełnić skład gdzie indziej. Dodatkowo, na tę chwilę nie widzimy żadnego ciekawego wzmocnienia.”

Ainge dodaje więc, że tego typu wyjątek zostanie przez Celtics wykorzystany w sytuacji, w której zarząd poczuje, że można go naprawdę dobrze wykorzystać. Jest to sytuacja, gdzie Celtowie znajdują zawodnika, którym można się ekscytować i który może naprawdę pomóc, także w fazie play-off. Warto przy tym wszystkim pamiętać, że na ten moment za nami około 1/3 sezonu i nie do końca wiadomo jeszcze, kto może okazać się dostępny bliżej lutego/marca, kiedy nadejdzie czas trade deadline (początek lutego) oraz wykupywania kontraktów (koniec lutego).