Nader i Yabusele dają wygraną

Koszykarze Maine Red Claws (9-8) na początku trzeciej kwarty prowadzili z Fort Wayne Mad Ants (10-5) różnicą dwudziestu punktów, jednak w ostatniej minucie spotkania to oni musieli odrobić dwa posiadania przewagi, co udało się dzięki fenomenalnej postawie Abdela Nadera i Guerschona Yabusele. Ostatecznie podopieczni Brandona Bailey’a wygrali 110:107 i zrewanżowali się afiliacji Pacers za niedawną porażkę. Zawodnicy Celtics po raz trzeci w sezonie zagrali w barwach MRC i był to ich zdecydowanie najlepszy występ – Egipcjanin miał game-high w postaci 35pts i szczególnie w pierwszej połowie imponował swoją grą, zaś Francuz zgromadził linijkę 23/6/5 i to on był najważniejszym graczem w końcówce.

BOXSCORE

Red Claws trafiali na skuteczności 53%, rozdali 24 asysty, wygrali walkę o zbiórki, a w początkowych fragmentach 3Q byli +20. Pomimo tych faktów, afiliacja Celtics nie potrafiła na spokojnie rozstrzygnąć starcia z Mad Ants, a jej momentami fatalna grze w drugiej połowie, doprowadziła do tego, że to goście jeszcze na pół minuty przed końcem spotkania byli bliżej wygranej.

Pierwsza połowa to był prawdziwy one man show. Abdel Nader zdobył w tej części 24pts na skuteczności 9/12FG i był bezbłędny w obrębie łuku. Egipcjanin imponował pewnością siebie i łatwością z jaką przychodziło mu zdobywanie kolejnych punktów. Kilkakrotnie zaskakiwał akcjami coast-to-coast, kończonymi czy to euro-stepem, czy spin movem. Niemal każda akcja ofensywa Red Claws przechodziła przez niego, a on sam momentami chętnie brał na siebie ciężar rozgrywania akcji pozycyjnych, prezentując bardzo solidny kozioł przeciwko niskim graczom Mad Ants.

Świetna dyspozycja Nadera poskutkowała siedemnastoma punktami przewagi po zakończeniu 2Q i perspektywą szybkiego zamknięcia spotkania po przerwie. Jednak po zmianie stron goście złapali wiatr w żagle, a Red Claws problemami ze skutecznością oraz momentami dość niefrasobliwą grą po obu stronach parkietu, pozwolili zawodnikom afiliacji Pacers uwierzyć w skuteczny comeback.

W trzeciej kwarcie MRC nie trafili żadnej z sześciu prób dystansowych i w tej części zanotowali tylko 9/24FG. Dzięki temu przyjezdni odrobili z deficytu siedem punktów i przed ostatnią odsłoną byli już tylko -10. A w tej szybko wykorzystali kilka prostych błędów gospodarzy i przeprowadzili run 11:4, a na niespełna dwie minuty przed zakończeniem spotkania Jarrod Uthoff wyprowadził Mad Ants na prowadzenie.

Była więc końcówka, którą kochają kibice. To była prawdziwa wojna w ciągu ostatnich kilkudziesięciu sekund, którą ostatecznie wygrali Red Claws. Kapitalnie w decydujących akcjach spisywało się trio Nader, Kadeem Allen i Guerschon Yabusele. Francuz przez cały mecz zaskakiwał skutecznymi podaniami do lepiej ustawionych partnerów i na niespełna minutę przed końcem jego świetne podanie w narożnik wykorzystał Nader, trafiając z dystansu i niwelując stratę do jednego punktu. Ale wcześniej to on osobiście w bardzo ważnych akcjach kapitalnie spisywał się na atakowanej tablicy i dwukrotnie zamienił zbiórkę ofensywną na punkty, podtrzymując szanse MRC na wygraną.

Kluczowa dla losów spotkania była jednak postawa defensywna gospodarzy, którzy znakomicie zneutralizowali dwa ostatnie posiadania Mad Ants. Najpierw Allen mocno naciskał na rozgrywającego gości i wytrącając go z płynności kozłowania zanotował świetny przechwyt, który łatwym dunkiem na punkty zamienił Yabusele, dając MRC +1. Następnie Nader zablokował próbę game-winnera Bena Moore’a, a Allen dał się sfaulować i pewnie wykorzystał dwa osobiste, czym przypieczętował wyszarpaną, urodzoną w bólach wygraną.

Pierwsza piątka afiliacji Celtics zdobyła aż 94 z puli 110 punktów. Nader miał game-high 35pts, 13/22FG i 8reb i w drugiej połowie był już zdecydowanie mocniej pilnowany przez rywali, co przełożyło się na pięć strat. Egipcjanin miał problemy na dystansie, będąc 2/7 zza łuku, jednak najważniejszą trójkę trafił. Drugi z zawodników Celtics – Yabusele uzbierał 23pts, 10/17FG, 6reb i bardzo fajne 5ast. Devin Williams tym razem nieco schowany pośród bardziej uznanych kolegów z drużyny i finalnie miał 6pts-12reb, skupiając się głównie na grze defensywnej i powstrzymywaniu wysokich graczy Mad Ants w paint. Allen na 17pts, 7/12 FG z sześcioma asystami i czterema przechwytami, natomiast Jabari Bird tym razem nie miał zielonego światła od Bailey’a na swobodną grę w ataku, co ostatecznie przełożyło się na jego efektywność – 13pts, 6/9FG.

Słabo zaprezentowali się zmiennicy, którzy łącznie zdobyli szesnaście punktów na skuteczności 6/19FG. Co prawda Bailey nie miał zbyt wielu zapasowych atutów, gdyż z powodu mniejszych lub większych urazów nie zagrali Jonathan Holmes, Andrew White, DeAndre Daniels, Jose Adeyeye oraz Drew Barham. W związku z powyższym siła rażenia drugiego unitu była mocno ograniczona, zaś rotacja Red Claws była zawężona do ledwie dziewięciu zawodników. L.J. Peak, który miał świetny start sezonu, od kilku dobrych meczów nie potrafi pokazać na parkiecie swoich atutów. Z kolei Trey Davis po świetnym występie w Newark przeciwko 87ers, tym razem zagrał niespełna trzynaście minut, podczas których uciułał 5pts.