Przegrany spektakl w Newark

Ekipa Maine Red Claws (8-8), osłabiona brakiem Jabariego Birda i Kadeema Allena, którzy zostali kilka dni temu włączeni do kadry Boston Celtics i dostali nawet od Brada Stevensa po kilka minut przeciwko Bulls w Chicago, rozegrała jeden z najlepszych meczów w tym sezonie, jednak ostatecznie po kapitalnym widowisku nieznacznie przegrała 118:121 na wyjeździe z niżej notowaną drużyną Delaware 87ers (4-11). Najlepsze występy w karierze zanotowali Trey Davis, który rekordowe 34pts uzupełnił dziesięcioma asystami, a także Devin Williams, który miał mocne double-double (23pts-23reb) i zapisał się w historii MRC jako gracz z największą ilością zbiórek w jednym meczu.

BOXSCORE

Brandon Bailey miał twardy orzech do zgryzienia i musiał skompletować zupełnie nową piątkę startową, która rozegrała ze sobą pierwsze w tym sezonie minuty. Okazało się jednak, że w obliczu braku Birda i Allena, a także kilku dni odpoczynku dla pozostającego pod formą Jonathana Holmesa, zawodnicy afiliacji Celtics zagrali naprawdę świetny mecz, w którym ostatecznie do zwycięstwa zabrakło koszykarskiego wyrachowania i doświadczenia. Wszak zespół Maine Red Claws dysponuje jednym z najmłodszych składów w lidze, w którym średnia wieku ledwo przekracza 23 lata.

Spotkanie od samego początku stało na wysokim poziomie. Mecz rozpoczął się od przewagi MRC, głównie z uwagi na znakomity start Trey’a Davisa, który zdobył 17 z 19 pierwszych punktów Red Claws. Jednak obraz spotkania zmienił się, gdy po stronie gospodarzy na parkiecie zameldował się Jacob Pullen. 28-latek, który obecnie jest związany z Philadelphia 76ers kontraktem two-way, był nie do zatrzymania dla defensywy bostońskiej afiliacji i co chwila zaskakiwał prezentacją swoich umiejętności, czy to na dystansie, czy w obrębie łuku. Finalnie miał linijkę 35/6/9/3 w nieco ponad pół godziny. To właśnie postawa Amerykanina z gruzińskim obywatelstwem sprawiła, że gospodarze do końca pierwszej części przejęli inicjatywę i byli na plusie.

Red Claws jednak do końca spotkania pozostawali w grze dzięki znakomitej 3Q. Najlepszy basket w karierze grał Devin Williams, a więc zawodnik, który sezon rozpoczynał jako rezerwowy, a w ostatnim czasie trudno sobie wyobrazić starting line-up bez jego obecności. Center MRC miał 23pts, grając na skuteczności 9/11 FG i fenomenalnie czyścił tablice, rozdając cztery bloki oraz zbierając aż dwadzieścia trzy piłki, czym ustanowił nowy rekord organizacji z Portland w stanie Maine. Aż siedem z nich zgarnął w ofensywie, dzięki czemu podopieczni Bailey’a wielokrotnie mogli skutecznie ponawiać akcje. Bezapelacyjnie wygrał match-up z byłym NBA Rookie of the Year – Emeką Okaforem.

Świetnie ze swojej szybkości i dobrego dryblingu korzystał Davis, który co chwila zaskakiwał defensywę rywali skutecznym wjazdem pod kosz. Bardzo dobre momenty miał również dość niespodziewanie Josh Adeyeye, który jako zmiennik dodał do wspólnej puli 17pts, na skuteczności 50%, trafiając cztery trójki w naprawdę istotnych momentach spotkania.

Przed decydującą ćwiartką Red Claws tracili do rywali zaledwie jeden punkt i wydawało się, że rozpędzeni dobrą trzecią kwartą, będą w stanie wywieźć z Newark wygraną. Jednak miejscowi rozpoczęli tę część od runu 11:2, który w ostatecznym rozrachunku okazał się być decydujący. Co prawda w crunchtime świetną dyspozycją zza łuku (łącznie 17 trafień za trzy w całym meczu) potrafiliśmy szybko odrobić znaczną część deficytu i otworzyć sobie szansę na dogrywkę, jednak sami sobie ją zabraliśmy. W ostatnich trzydziestu sekundach meczu L.J. Peak dwukrotnie fatalnie wznowił akcję po przerwie na żądanie zza linii bocznej, co kosztowało Red Claws dwie straty i definitywne pogodzenie się z porażką z niżej notowanym rywalem.

Davis osiągając career-high w postaci 34pts, czuł się momentami zbyt pewnie i oddawał szalone próby z dystansu, które po prostu nie miały prawa zakończyć się punktami. Zaskakiwał jednak łatwością z jaką potrafił samodzielnie wykreować sobie miejsce na parkiecie, a także świetnymi podaniami, z których aż dziesięć zakończyło się asystami.

Słabo wśród starterów wypadli Andrew White i rozgrywający dopiero drugi mecz w czerwonym jersey’u DeAndre Daniels, którzy łącznie jako skrzydłowi zdobyli jedenaście punktów z szesnastu rzutów. Swoją szansę wykorzystał Daniel Dixon, który po kilku meczach strasznego ceglenia, wreszcie miał wyregulowany celownik i trafił 7 z 13 rzutów, z czego cztery na osiem prób obwodowych. Fajnie wyglądał też dość niespodziewanie Drew Barham, który w tracie dziesięciu minut miał 3/5 3pFG i osiągnął najlepszy w zespole wskaźnik PER +10.