RJ Hunter podtrzymuje klątwę Vipers

Koszykarze Maine Red Claws przegrali na własnym parkiecie 110:118 z Rio Grande Valley Vipers, która jest obecnie najgorętszą ekipą w całej G-League i odniosła dziesiąte zwycięstwo z rzędu. Afiliację Houston Rockets do wygranej poprowadził stary-dobry znajomy Boston Celtics – RJ Hunter, który podobnie jak kilkanaście dni temu James Young w barwach Wisconsin Herd, w starciu z MRC osiągnął granicę 40pts. Red Claws wyraźnie zabrakło sił w drugiej połowie, którą przegrali 48:66 i stracili kilkunastopunktową przewagę z pierwszej kwarty. Tym samym afiliacja Celtics, choć trudno w to uwierzyć, nie odniosła pierwszego w swojej historii zwycięstwa nad Vipers i od 2009 roku jest w starciach przeciwko ekipie z Teksasu 0-16.

BOXSCORE

O przerwanie tej katastrofalnej serii mocno starał się Andrew White, który zanotował najlepsze w karierze 38pts (14/17 FG) i trafiając dziewięciokrotnie zza łuku wyrównał rekord organizacji z Portland w stanie Maine. 24-latek grał znakomicie i do imponującego dorobku punktowego, osiągniętego na skuteczności 83%, dodał 6reb, 4ast i stl, a nadto jako jedyny z zespołu miał dodatni PER. Od samego początku czuł, że to jego dzień i w pierwszej kwarcie nastrzelał szesnaście punktów, właściwie w pojedynkę wyprowadzając Red Claws na +15.

Podopieczni Brandona Bailey’a rozpoczęli mecz naprawdę dobrze – prezentowali zorganizowaną defensywę w pomalowanym i odrzucili gości na dystans, z którego w 1Q ci byli ledwie 2/10. Afiliacja Celtics ograniczała do minimum akcje izolacyjne dla Jabariego Birda czy Kadeema Allena i skoncentrowała się na grze zespołowej (27ast), opartej na szybkiej wymianie podań między strefami i dużej ilości ruchu bez piłki. Jednak narzucenie wysokiego tempa w połączeniu z faktem, że w nogach gospodarzy był mecz przeciwko Raptors 905, spowodowało, że po zmianie stron jakość gry drużyny wyraźnie spadła i brakowało efektywności. Dość powiedzieć, że w trzeciej kwarcie Red Claws przegrali walkę na tablicach 2:14!

Goście prowadzeni przez RJ Huntera zaczęli w 3Q odrabiać straty dzięki zmianie taktyki i napędzaniu gry szybkimi przejściami z obrony do ataku, zaś w ostatniej odsłonie kompletnie zdominowali afiliację Celtics, otwierając 4Q runem 15:3, czym ostatecznie podcięli skrzydła zmęczonym gospodarzom i rozstrzygnęli losy spotkania. Były gracz Boston Celtics miał ostatecznie 40pts z siedmioma trójkami i widać było, że mocno zależało mu na dobrym występie „na starych śmieciach”. 24-latek wyraźnie nabrał masy mięśniowej i stał się graczem bardziej atletycznym niż ten, którego pamiętamy z występów w zielonej koszulce C’s. Dzięki temu rozszerzył swój repertuar o dynamiczne wejścia pod kosz, podczas których nie boi się kontaktu z przeciwnikiem, często samemu szukając starcia celem dostania szansy na akcję „and one”.

W 4Q do punktowania dla Vipers włączył się solidny przez cały mecz Monte Morris (24/4/6), a skuteczną obronę paint prezentował Chinanu Onuaku, który ma chyba najdziwniejszą technikę rzucania osobistych, jaką kiedykolwiek widziałem. Warto też przy okazji drużyny RGVV wspomnieć o Tony’m Wrotenie – byłym graczu Grizzlies i 76ers, notującym trzy lata temu w NBA sezonowe średnie na poziomie 17/3/5/2 – który po kontuzji więzadeł próbuje odnaleźć swój potencjał na parkietach G-League. W starciu w Portland Expo Building jako zmiennik zanotował double-double z 11pts i 10ast. Może coś jeszcze z niego będzie, zobaczymy.

W przeciwieństwie do Huntera, w decydujących momentach fenomenalnemu tego dnia White’owi zabrakło wsparcia od pozostałych zawodników. Jabari Bird (19pts) w czwartej kwarcie miał serię siedmiu pudeł z rzędu i łącznie był wtedy ledwie 1/8 FG, a jedynym celnym rzutem okazała się być jego trójka na ponad dziesięć minut przed końcem meczu. Z kolei Kadeem Allen skoncentrował się głównie na dostarczaniu piłki, co zaowocowało nieśmiałą próbą flirtu z triple-double (9/8/8), ale przez pierwsze trzydzieści sześć minut zdobył ledwie dwa punkty, co jak na lidera zespołu brzmi komicznie. Jonathan Holmes miał w całym meczu trzy oczka i wspólnie z Joshem Adeyeye nie mógł przebić się w pomalowanej strefie afiliacji Rockets. Zabrakło na pewno mocnego wsparcia z ławki, które mógłby dać zawsze żywiołowy na boisku L.J. Peak, który jednak nie był dostępny do gry z powodów rodzinnych.

Dobre zmiany dawał jedynie Devin Williams, który miał 10pts i 7reb. Najskuteczniejszym zmiennikiem był jednak zdobywca 15pts Daniel Dixon, choć potrzebował do tego aż jedenastu rzutów. Trey Davis prezentował taką technikę rzutu, że można być wręcz zszokowanym, że udało mu się dwukrotnie trafić z gry i zdobyć ostatecznie pięć oczek.