Smart nie przedłużył umowy

Nie udało się Boston Celtics dojść do porozumienia z Marcusem Smartem w sprawie przedłużenia kontraktu. W poniedziałek minął deadline dla zawodników z draftu w 2014 roku, aby takie przedłużenie podpisać. Rozmowy były, natomiast koniec końców nic z tego nie wyszło, a jak doniósł Shams Charania z Yahoo, najpoważniejszą komplikacją w osiągnięciu porozumienia były komplikacje związane z podatkiem od luksusu. Jest to kwestia, przez którą Celtowie muszą bardzo uważnie szachować pieniędzmi i kontraktami, dlatego też ostatecznie Smart nie otrzymał propozycji. To oczywiście spore ryzyko, bo może się okazać, że Smart odejdzie z Bostonu za rok, albo też Celtics będą musieli wyłożyć znacznie więcej pieniędzy, aby go zatrzymać.

O rozmowach pisaliśmy już jakiś czas temu, natomiast już wtedy raczej mało prawdopodobne było, że Marcus Smart propozycję przedłużenia umowy otrzyma. Z jednej strony, Celtowie mówią po prostu „sprawdzam” i chcą przekonać się, czy letnia transformacja obrońcy rzeczywiście jest naprawdę i przyniesie wymierne skutki w postaci znacznie lepszej gry. Z drugiej strony, agent Smarta już odgraża się, że Celtics będą musieli teraz zapłacić znacznie więcej, gdy po sezonie jego klient wejdzie na rynek jako zastrzeżony wolny agent.

Tyle tylko, że to ryzyko może się Celtom opłacić – bo nie wiemy do końca, jak w przyszłym sezonie spisze się Smart. Teraz ma on jeszcze jedną dodatkową motywację, natomiast dobra gra preseason to dopiero pewien wstępniak do miejmy nadzieję jego najlepszego sezonu w karierze. A po takim sezonie będzie oczywiście sporo chętnych na usługi Smarta, natomiast po pierwsze wtedy Celtics będą mieli o wiele większe pojęcie na temat wartości swojego zawodnika, a po drugie zapowiada się na to, że przyszłego lata nie będzie już tylu drużyn z cap space.

Dodatkowo, jeżeli Smart spełni oczekiwania i rzeczywiście wejdzie na kolejny poziom to Celtowie nie powinni skąpić, aby go zatrzymać, bo będzie to po prostu warte swojej ceny. Tym bardziej, że sam fakt, że do porozumienia nie doszło, nie oznacza, że Bostończycy nie chcą dalej inwestować w Smarta, bo chcą. Chcieć to jedno, dojść do porozumienia to oczywiście drugie, o czym mówił w poniedziałek w jednym z wywiadów radiowych Wyc Grousbeck. Właściciel bostońskiej drużyny zapewnił, że Celtics kochają Smarta i dalej chcą z nim współpracować.

Jakie teraz opcje przed Celtami oraz samym Smartem? W poprzednich latach mało który zawodnik Celtów zdążył wejść na rynek jako zastrzeżony wolny agent, a przykłady Avery’ego Bradleya czy Jae Crowdera pokazują, że Celtics potrafią bardzo szybko dogadać się z takim graczem w sprawie nowej umowy. Jest to droga dla Bostończyków także w tym przypadku, gdy na bieżąco będzie można w trakcie sezonu rozmawiać ze Smartem, oceniając jego wartość na podstawie kolejnych występów i tego, czy oczekiwania są przez niego spełniane.

Oczywiście, istnieje także możliwość, że Smart odejdzie z Bostonu przyszłego lata – będzie najpewniej zastrzeżonym wolnym agentem, więc Celtics będą mogli wyrównać każdą złożoną mu ofertę, ale to też jest ryzyko. Dodatkowo, jest jeszcze opcja, że Smart weźmie po prostu wartą około $6 milionów dolarów ofertę kwalifikacyjną, by latem 2019 roku być już niezastrzeżonym wolnym agentem. W taki sposób postąpił w tym roku Nerlens Noel, który… ma tego samego agenta co Smart. Noel odrzucił jednak ponoć ofertę wartą $70 milionów na cztery lata.

Wiele zależy więc od tego, jak w tym sezonie spisze się Smart. Ale nie tylko, bo Celtics mają już w zespole dwa maksymalne kontrakty, a w perspektywie także nowy kontrakt, który będzie musiał podpisać Kyrie Irving. Stracić takiego gracza jak Smart to byłby jednak spory cios dla Celtów, natomiast zastrzeżona wolna agentura daje Bostończykom w tym przypadku sporą przewagę. Ale czy podjęcie ryzyka się opłaci? O tym przekonamy się zapewne dopiero za kilka miesięcy, po miejmy nadzieję najlepszym w karierze sezonie Smarta w barwach Celtics.