NBA zaakceptowało reformę loterii

28 z 30 klubów zaakceptowało w czwartek zmiany mające na celu reformę loterii draftu, o których pisaliśmy jakiś czas temu. W ten sposób NBA stara się walczyć ze zjawiskiem „tankowania”, wyrównując szanse na topowe wybory w drafcie wśród najgorszych zespołów w lidze. Jest to o tyle ważne, że Boston Celtics cały czas posiadają kilka całkiem wartościowych wyborów od innych drużyn w naborach na kolejne lata. Zmiany mają wejść w życie od draftu w 2019 roku i to właśnie wtedy po raz pierwszy aż trzy najgorsze zespoły w lidze będą miały dokładnie tyle samo szans na pierwszy pick w drafcie. Dodatkowo, bycie najgorszym zespołem wcale już nie zagwarantuje aż 64 procent szans na pick w top3, lecz znacznie poniżej 40 procent.

Po raz pierwszy projekt reformy pojawił się w 2014 roku, ale wtedy nic z tego nie wyszło. Pomysł wrócił jednak na agendę kilka tygodni temu, o czym informowaliśmy na stronie. W ostatecznym głosowaniu zmiany poparło aż 28 z 30 klubów NBA – jedynymi przeciw reformie byli Oklahoma City Thunder, a Dallas Mavericks wstrzymali się od głosu. Nowe reguły wejdą w życie począwszy od draftu 2019, tak więc reforma nie załapie jeszcze picku Brooklyn Nets (obecnie w posiadaniu Cleveland Cavaliers) oraz picku Los Angeles Lakers (obecnie w Bostonie).

Trzeba jednak przy tym pamiętać, że jeśli Celtowie nie dostaną picku od Lakers w przyszłym roku (musiałby on znaleźć się w przedziale 2-5) to wtedy dostają lepszy z picków Sixers/Kings (z wyłączeniem wyboru numer jeden) w 2019 roku, a więc w pierwszym drafcie, kiedy nowa reforma będzie już obowiązywać. Dodatkowo, bostoński zespół posiada wybór od Memphis Grizzlies (chroniony w top8 w 2019, w top6 w 2020 i bez protekcji w 2021). Zmiany mają więc spore znaczenie dla Celtów i zdaje się, że Bostończycy mogą na tym wszystkim całkiem dobrze wyjść.

Jeśli bowiem zamiast picku Lakers mieliby otrzymać pick Kings/Sixers w 2019 roku to wtedy zmiana loterii działa chyba na ich korzyść – chyba, bo nie wiemy co prawda, jak słabi będą gracze Sacramento w sezonie 2018/19, ale też nie muszą wcale być oni najsłabsi w lidze, aby dać topowy pick. Wzrasta także wartość wyboru od Grizzlies, którzy co prawda na ten moment cały czas pozostają solidnym zespołem, ale w przeciągu dwóch-trzech lat sytuacja w Memphis może się diametralnie zmienić, dzięki czemu Celtowie też będą mogli liczyć na fajny pick.

Tak przedstawiają się nowe reguły w porównaniu ze starymi procentami:


Celtics na ten moment posiadają skład złożony w większości z młodych graczy, a sam Danny Ainge mówił podczas media day, że po szalonym tegorocznym lecie w przyszłym roku chciałby nieco więcej stabilności. Dobrze więc, że Celtowie wykorzystali już wszystkie wybory pozyskane w ramach sławnego transferu z Brooklyn Nets – w 2016 roku do Bostonu trafił Jaylen Brown, w tym roku zawodnikiem Celtics został Jayson Tatum. Jest więc w Beantown młoda, perspektywiczna drużyna, dzięki czemu wyrównanie szans w drafcie jest dla Celtów dobrą informacją.