Celtics rozpoczęli obóz treningowy

Po media day zawsze przychodzi najbardziej ulubiony dzień w całym roku dla Brada Stevensa, czyli start obozu treningowego. Boston Celtics tegoroczne przygotowania do nowego sezonu rozpoczęli w Newport, a więc z dala od komfortowego Waltham, by drużyna mogła od razu dobrze się ze sobą zżyć na wyjeździe. Pierwszy mecz preseasonu już w najbliższy poniedziałek, więc Celtowie nie mają zbyt dużo czasu. Ale już pierwszego dnia obozu zawodnicy mieli okazję wspólnie pograć, porzucać i potrenować, dlatego miejmy nadzieję, że camp z dala od Bostonu rzeczywiście pomoże zawodnikom w zbudowaniu dobrej chemii. Przed startem obozu poznaliśmy też ostateczny skład Celtów, do którego dołączyło kilka kolejnych nowych twarzy.

Celtics pojechali na obóz wraz z 14-tką graczy pod umowami na przyszły sezon oraz dwójką zawodników na tzw. two-way kontraktach. To oznacza, że zostały im cztery wolne miejsca w składzie na czas obozu treningowego oraz preseasonu. Już kilka tygodni temu Bostończycy uzgodnili umowy z kilkoma zawodnikami, tak więc ostatecznie na camp prócz 16-osobowej grupy prawowitych członków Celtics pojechali także Andrew White, LJ Peak, Devin Williams oraz stary znajomy Jonathan Holmes, który był z Celtami na lidze letniej w 2015 roku.

Pierwszy dzień był przede wszystkim okazją do tego, aby przekonać się, czy Marcus Smart rzeczywiście jest szybszy i czy cały czas jest tak samo dobrym defensorem jak przed utratą wagi. Potwierdził to chociażby Brad Stevens, który nie omieszkał także pochwalić swojego nowego rozgrywającego, mówiąc że Kyrie Irving jest świetny i na pierwszym treningu wypadł świetnie. Jak jednak dodał coach Celtów, będzie on musiał nauczyć się pewnych nowości, takich jak na przykład… gra w defensywie, bo Celtics robią rzeczy nieco inaczej niż Cavaliers.

Sam Irving mówił, że ten obóz treningowy to przede wszystkim zacieśnianie więzi i nauka siebie nawzajem, natomiast nie ma on żadnej wątpliwości, że będzie to bardzo przyjemny proces, mając w zespole graczy kalibru all-star jak Gordon Hayward oraz Al Horford. Kyrie nie jest zresztą jedynym, który uważa, że Hayward będzie ułatwiał życie innym zawodnikom – myśli tak również coach Stevens, który w tym aspekcie porównał Gordona do Horforda. Były gracz Jazz na razie musi się jednak przyzwyczaić do tego, że znów gra pod Stevensem.

Jak sam bowiem zdradził, to dość dziwne uczucie, znów widzieć jak Stevens rysuje zagrywki, co powoduje, że bardzo szybko wracają wspomnienia współpracy na uniwerku Butler. Miejmy nadzieję, że współpraca obu panów w Bostonie także zaowocuje występami w finałach, tym razem jednak już nie NCAA, a NBA. Zanim jednak do tego dojdzie, przed Celtami bardzo długa droga. Jedynym nieobecnym na obozie pozostaje Marcus Morris, przeciwko któremu nadal toczy się proces sądowy, ale w ostatnich dniach nie poznaliśmy żadnych nowych informacji.