Daniel Theis i reprezentacja Niemiec na ćwierćfinale zakończyli zmagania w tegorocznym Eurobaskecie. Zbyt silna okazała się drużyna Hiszpanii, gdzie przecież aż roi się od zawodników zespołów NBA. Hiszpanie wygrali więc 84-72 po eksplozji Marca Gasola w trzeciej kwarcie, kiedy to podkoszowy Grizzlies trafiał trójkę za trójką, a Hiszpania przejmowała kontrolę. Theis spisał się jednak całkiem nieźle, zdobywając 15 oczek. 25-latek ma więc za sobą naprawdę udany turniej, który dla Niemców zakończył się zresztą najlepszym wynikiem na wielkiej imprezie od 2007 roku. Niepokonani do tej pory Hiszpanie w półfinale zmierzyli się tymczasem z także niepokonaną Słowenią, która niepokonana pozostała i sprawiła niemała niespodziankę.
Słoweńcy prowadzeni przez Dragica (15 punktów) i Doncica (11 oczek, 12 zbiórek, 8 asyst) wygrali 92-72 i w wielkim finale zmierzą się ze zwycięzcą piątkowego pojedynku między Rosją a Serbią. Brakuje w tym gronie Niemców, ale reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów tak czy siak może być zadowolona z wyniku, jaki zrobiła na tym turnieju. Zadowolony może być także Daniel Theis, który przed swoim debiutem w NBA miał okazję pokazać się kibicom na dużej imprezie i bardzo fajnie tę szansę wykorzystał. Swoje zrobił także przeciwko Hiszpanom:
15 punktów (6/11 z gry) i cztery zbiórki w starciu z tak mocnym rywalem, w szeregach którego gra tak wielu zawodników z NBA to solidny wynik, nie pierwszy zresztą Theisa na tym zakończonym już dla Niemców turnieju. Ogółem, w siedmiu spotkań 25-letni podkoszowy notował średnio 10.9 punktów oraz 6.3 zbiórek (2.3 w ataku), trafiając 56 procent rzutów z gry i 50 procent zza łuku, spędzając na parkiecie niecałe 24 minuty na mecz. W przeliczeniu na 36 minut to będzie 16.5 punktów, 9.5 zbiórek oraz 1.1 bloków i 1.1 przechwytów.
Theis jawi się więc jako kolejny, typowy ruch Danny’ego Ainge’a z gatunku “low-risk, high-reward”. Swoimi występami na Eurobaskecie już zdążył sobie zaskarbić sympatię wielu kibiców, którzy widzą w nim przede wszystkim gracza wnoszącego na parkiet wiele energii. 25-latek rzeczywiście tej energii sporo wnosi, ale do tego potrafi też rozciągnąć grę, dobrze roluje do kosza (szczególnie dobrze wyglądała jego współpraca z Dennisem Schroderem) i całkiem nieźle broni. Zdaje się więc, że ma sporą szansę, aby w takiej właśnie roli odnaleźć się w Bostonie.