Cavs chcą Tatuma za Irvinga?

Nie ustaje drama z Kyrie’em Irvingiem w roli głównej. Jak donosi Adrian Wojnarowski, Cavaliers coraz bardziej skłaniają się ku temu, aby w ewentualnym transferze za Irvinga otrzymać nie tyle pomocnych weteranów, co młodych graczy, na których będą mogli oprzeć swoją przyszłość – wszystko dlatego, że w Cleveland po prostu nie wiedzą, jakie plany długoterminowe ma LeBron James, który w 2018 roku może opuścić Ohio. Wojnarowski pisze więc, że choć Cavs nie porzucają nadziei, iż Jamesa zatrzymają to jednak nie wierzą już ślepo w to, że ten pozostanie w klubie, dlatego biorąc pod uwagę to, że ten nie zadeklarował się na temat swojej przyszłości, sami chcą się w jakiś sposób zabezpieczyć. Pomóc w tym ma właśnie Irving.

Irving, który przecież kilka dni temu zażądał od Cavaliers transferu. Im się jednak nie spieszy, bo rozgrywający jest pod kontraktem do 2019 roku, tak więc w teorii drużyna z Cleveland nic nie musi. Chce za to otrzymać zapewnienie od Jamesa, że ten pozostanie w klubie, ale ten z kolei nie chce niczego zapewniać, póki nie zobaczy kolejnych ruchów Cavs. Te mogą jednak zależeć właśnie od zapewnienia Jamesa, dlatego też koło się zamyka – Cavs udowodnili już, że zrobią dużo i wydadzą mnóstwo pieniędzy po to, aby bić o mistrza, ale LeBron zwleka.

Głównie z takiego powodu, że uznany GM David Griffin został zastąpiony przez niedoświadczonego Koby’ego Altmana. Ale jak pisze Woj, sporo w tym całym zamieszaniu zmienia fakt, że Cavs zdobyli w 2016 roku tytuł mistrzów i dlatego drugie odejście LeBrona nie będzie już tak bolesne, a ewentualna lekka przebudowa w tym być może ostatnim sezonie LeBrona w Ohio też nie będzie niczym nadzwyczajnym, bo właściciel Dan Gilbert i Cavs mają już jeden tytuł. A to wszystko oddziałuje także na sytuację z Irvingem i żądania Cavs w ramach wymiany.

Ekipa z Cleveland chce bowiem pozyskać za Irvinga młodą gwiazdę i w ten sposób zabezpieczyć się na przyszłość, w której nie ma już LeBrona Jamesa. Wojnarowski wymienia nawet, kim Cavs są najbardziej zainteresowani: Kristaps Porzingis, Josh Jackson, Jamal Murray oraz… Jayson Tatum. Oznacza to, że Cavaliers naprawdę nie wiedzą, czy James zostanie, no bo gdyby wiedzieli to wtedy zapewne staraliby się ściągnąć mu do pomocy kolejnych uznanych weteranów, a partnerem w rozmowach mogliby być na przykład zainteresowani San Antonio Spurs.

Ale zdaniem Wojnarowskiego, to Boston Celtics – którzy także wyrazili swoje zainteresowanie Irvingiem – mogliby jednak zaoferować Cavs najwięcej, zarówno na teraz, jak i na przyszłość. Woj zwraca jednak uwagę, że Celtowie nie złożyli oferty, a do tego strony nawet nie rozmawiały o potencjalnej wymianie. W Bostonie tymczasem dobrze wiedzą, że to Tatum wzbudza największe zainteresowanie Cavs, natomiast Wojnarowski przypomina, że zarząd Celtics nie ma w zwyczaju oferować najlepszej propozycji, lecz rozpoczyna negocjacje od wysyłania tzw. niskich piłek.

Tak czy siak, ewentualny transfer między Celtics a Cavs pozostaje mało prawdopodobny. Jeśli jednak Irving miałby rzeczywiście zostać wysłany do Phoenix za Jacksona czy do Denver za Murraya to byłaby to znakomita informacja dla Celtów, gdyż ich szanse na awans do finałów ligi z miejsca znacząco by wzrosły, skoro Cavs zaczynaliby (lekką, ale wciąż) przebudowę jeszcze z Jamesem w składzie. Dodatkowo, taki ruch zapewne zwiększałaby też szanse na odejście LeBrona z Cleveland latem przyszłego roku. Zdaje się więc, że Cavs znaleźli się pod ścianą.