Abdel Nader, wybrany pod koniec drugiej rundy ubiegłorocznego draftu, po jednym sezonie w barwach Maine Red Claws, porozumiał się z Boston Celtics w sprawie debiutanckiej umowy. Nader ma podpisać 4-letnią umowę o łącznej wartości $6 milionów dolarów, co w praktyce oznacza, że z bostońską drużyna pożegna się już chyba definitywnie Gerald Green. Nader to najlepszy pierwszoroczniak ostatniego sezonu G-League. O porozumieniu w sprawie kontraktu poinformował Shams Charania z The Vertical, a Celtowie robiąc miejsce dla umowy Gordona Haywarda musieli też przy okazji zrzec się praw do kilku swoich wolnych agentów, w tym właśnie do wspomnianego Greena oraz Jamesa Younga, grającego dla New Orleans Pelicans w lidze letniej.
Nader to gracz, który w ostatnim sezonie G-League (wtedy jeszcze D-League) był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników. Zagrał w Meczu Gwiazd, miał też kilka znakomitych występów na ponad 30 punktów, jak również otrzymał wyróżnienie dla najlepszego debiutanta tamtego sezonu. Nic więc dziwnego, że Celtics pokładają w nim spore nadzieje – tym bardziej, że to przecież gracz wybrany pod sam koniec draftu w 2016 roku, co sprawia, że Celtowie mogą wychować swoją własną perełkę i mieć zawodnika przydatnego w rotacji.
Jak się więc okazuje, Nader będzie kolejnym już skrzydłowym w zespole Brada Stevensa, a to z kolei oznacza, że maleją szanse na powrót do drużyny weterana Geralda Greena. Celtics tak czy siak musieli zrzec się do niego praw, by móc podpisać umowę z Haywardem – to oficjalnie stało się w piątek – ale potem mogliby go sprowadzić w ramach umowy minimalnej. Teraz wciąż jest to możliwe, ale zdaje się, że dla Greena po prostu może nie być miejsca – na ewentualne podpisanie kontraktu czekają też przecież jeszcze Guerschon Yabusele i Semi Ojeleye.