Hayward już oficjalnie Celtem!

Gordon Hayward oficjalnie podpisał w piątek kontrakt z Boston Celtics! Poinformował o tym na specjalnej konferencji prasowej generalny menedżer zespołu Danny Ainge, który w wydarzeniu wziął udział sam – Haywarda nie było bowiem w Bostonie, a Brad Stevens i część sztabu trenerskiego bostońskiej drużyny znajduje się w Las Vegas, gdzie Celtowie już w sobotę powalczą o półfinał rozgrywek tamtejszej ligi letniej. Hayward porozmawiał jednak z dziennikarzami w ramach wideokonferencji i opowiedział m.in. o szczegółach całego zamieszania, do jakiego doszło w dniu ogłoszenia przez niego decyzji, jak również wiele mówił o tym, jak dużo znaczy dla niego Stevens oraz wyraził swoje podekscytowanie grą w tak zorientowanym na sport mieście.

Kilka najważniejszych kwestii z rozmów, jakie z dziennikarzami przeprowadzili wczoraj Danny Ainge w Bostonie, Brad Stevens w Las Vegas oraz Gordon Hayward, gdziekolwiek był i skądkolwiek dzwonił:

  • Ainge oczywiście mówił, że Celtics są bardzo podekscytowani możliwością dodania do składu takiego zawodnika jak Hayward i wszyscy uważają, że będzie to wspaniały fit dla bostońskiej organizacji.
  • GM Celtów przyznał, że nie do końca wiedział, czy relacje Hayward-Stevens to rzecz dobra dla szans Celtics, czy też może jednak coś, co przeszkodzi w przekonywaniu skrzydłowego. Ainge nie był pewien, czy Hayward będzie chciał w pewien sposób „narazić” te relacje w nowym miejscu.
  • Jednocześnie, Ainge zdradził, że podobnie jak w przypadku spotkań z Horfordem i Durantem, prezentacja Celtów skupiała się przede wszystkim na tym, w jaki sposób Hayward zostanie wykorzystany i wpasowany w system. A to głównie dlatego, że to właśnie tego typu aspekty interesują zawodników jak najmocniej. Co więcej, zdaniem Ainge’a to właśnie „fascynacja Bradem Stevensem” jest ogromnym powodem, dla którego cała trójka (Horford, Durant i Hayward) była lub wciąż jest tak podekscytowana i zaintrygowana bostońskim zespołem.
  • Hayward tymczasem przyznał, że te relacje ze Stevensem odegrały niejako kluczową rolę. Skrzydłowy stwierdził, że za każdym razem, kiedy potrzebował wsparcia od Stevensa to ten to wsparcie zapewniał. Był nawet gościem na ślubie Haywarda. Sam proces przekonywania zawodnik nazwał swoistym deja vu.
  • Jak się okazuje, w cały proces zaangażowali się także Isaiah Thomas oraz Al Horford – ten pierwszy zjadł z Haywardem kolację, ten drugi obiad i obaj zrobili bardzo fajne wrażenie na byłym już graczu Jazz. Hayward zdradził tez, że jest wielkim fanem obu zawodników i naprawdę nie może się doczekać wspólnej gry.
  • W trakcie spotkania, Hayward otrzymał więc wiele rozwiązań od Stevensa, który pokazywał, w jaki sposób będzie go wykorzystywał. Była też mowa o pozostałych graczach Celtics, a sam Hayward stwierdził, że „nie mógłby być bardziej podekscytowany” bostońskim składem – tym bardziej, że Brad jest „geniuszem”, jeśli chodzi o wykorzystywanie wszechstronnych zawodników.
  • Koniec końców, najważniejsza była teraźniejszość i to, co teraz Stevens wraz z Haywardem będą wspólnie budować, choć oczywiście nie ma wątpliwości, że przeszłość też odegrała tutaj bardzo dużą rolę – jak zresztą zdradził coach Celtów, to właśnie Hayward był pierwszym rekrutowanym zawodnikiem, kiedy Stevens objął stanowisko trenera na uniwerku Butler.
  • Nawiązując do samego ogłoszenia decyzji, Hayward potwierdził, że była to jedna z najtrudniejszych jego decyzji w całym życiu. Powiedział także, że w momencie, gdy Chris Baynes ogłosił światu, że Hayward wybrał Celtics to ten rozmawiał przez telefon ze swoim agentem i choć rzeczywiście skłaniał się bardziej ku C’s to jednak ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął. Był więc zły, że doszło do takiego zamieszania.
  • Ostatecznie padło na bostoński zespół, a jak mówi sam zainteresowany, jest po prostu pewne wyjątkowe uczucie, kiedy rozmawia się o dołączeniu do Boston Celtics, które pomogło podjąć mu taką, a nie inną decyzję. Spore znaczenie miało także ponoć samo miasto, bo jak mówi Hayward – będąc w tak szalenie zakochanym w sporcie mieście można poczuć się naprawdę wyjątkowo.
  • Na koniec jeszcze jedna ważna informacja: Gordon Hayward pozostaje przy swoim numerzem, co oznacza, że będzie grać z #20 na plecach, a to z kolei powoduje, że Ray Allen nie doczeka się zastrzeżenia numeru, z jakim przez pięć lat grał w Bostonie, zdobywając mistrzostwo w 2008 roku.