Hayward wybrał Boston!

A więc jednak – po szalonym dniu, Gordon Hayward już oficjalnie za pośrednictwem The Players’ Tribune ogłosił całemu światu, że w przyszłym sezonie zagra dla Boston Celtics. Jak sam pisał, była to jedna z najtrudniejszych decyzji w jego życiu, natomiast podkreślił również, jak ważna jest dla niego osoba Brada Stevensa, z którym ma pewne niedokończone sprawy. Jakie? To oczywiście wspólne zdobycie mistrzostwa. Nie udało się to na uniwerku Butler, ale Hayward ma nadzieję, że uda się w NBA. 27-latek ma podpisać umowę na cztery lata (czwarty rok opcją zawodnika), dzięki której zainkasuje łącznie $127 milionów dolarów. Teraz przed Celtami jeszcze kilka ruchów, które umożliwią podpisanie kontraktu z byłym już graczem Jazz.

To były szalone godziny, bo choć raporty o tym, że Hayward zdecydował się na Boston pojawiły się już kilka godzin temu to jednak nie były to informacje do końca potwierdzone, o czym mówił sam agent zawodnika. Hayward odniósł się nawet do tej sytuacji we wpisie na The Players’ Tribune, w którym wytłumaczył swoją decyzję, jak również podziękował całej organizacji Jazz za te siedem lat. Wyjaśnił też, co przyciągało go do Bostonu, przy czym tym najważniejszym czynnikiem jest oczywiście Brad Stevens i pewne niedokończone sprawy…

Cały wpis do przeczytania tutaj, warto.

Celtics tymczasem mogą już oficjalnie cieszyć się z kolejnego topowego wolnego agenta, który dołączy do ich składu. Danny Ainge przed rokiem dodał do drużyny Jaylena Browna i Ala Horforda, w tym roku są to Jayson Tatum oraz Gordon Hayward. Ainge robi to dobrze, a Celtowie mogą pochwalić się od dziś swoim nowym Big Three, jak również znakomicie zapowiadającą się młodzieżą. A przecież jest jeszcze cała ta horda picków w przyszłych draftach, których Ainge oddać nie chciał – no i dobrze zrobił, bo Haywarda ma za darmo.

Bardzo ważne było jednak, aby przekonać Haywarda do dołączenia do bostońskiego zespołu. W tym roku Celtics po raz ostatni mieli bowiem sporo miejsca w salary cap do wykorzystania i kluczowe w trwającej przebudowie było, aby za pomocą tych pieniędzy dodać do składu gracza, który stanowi realne wzmocnienie. Hayward był jednym z najlepszych – jeśli nie wprost najlepszym – graczy dostępnych tego lata na rynku, a od przyszłego sezonu zagra dla Celtics, a więc to ogromny sukces dla Bostonu. Nikt już nigdy nie powie, że Celtowie nie przyciągają gwiazd.

Zanim jednak dojdzie do oficjalnego podpisu, Ainge i spółka mają do podjęcia jeszcze kilka innych decyzji. Kelly Olynyk już stał się niezastrzeżonym wolnym agentem, Terry Rozier także jest na wylocie, a do tego trzeba też oddać jednego z trójki Crowder/Bradley/Smart, by móc podpisać z Haywardem maksymalny kontrakt. W najbliższych dniach, być może nawet godzinach, powinniśmy spodziewać się więc kolejnych ruchów. W międzyczasie można wrócić np. do tekstu o tym, dlaczego tak właściwie Bostończycy celowali w Haywarda.

Na wiadomość o wyborze Haywarda zareagowało już kilku zawodników oraz pracowników Celtics, w tym m.in. Isaiah Thomas, Al Horford czy Marcus Smart. Jego dojście oznacza, że Celtowie mają w końcu w składzie zawodnika, który w znaczący sposób odciąży I.T. w ataku – Ainge drugi rok z rzędu dodaje więc do mocnego już zespołu gracza kalibru all-star. Celtics wciąż mają może za mało na Warriors, ale dziś stali się znacznie trudniejszym przeciwnikiem dla Cavs. A nie trzeba chyba przypominać, co w lidze letniej wyprawiali Brown i Tatum.

To naprawdę dobre czasy dla kibiców Celtics. Witamy w Bostonie, Gordon!