I.T. z nagrodą NBA Cares

Isaiah Thomas otrzymał nagrodę NBA Cares Community Assist za swoje działania na rzecz społeczności, będąc tym samym jednym Celtem wyróżnionym podczas poniedziałkowej gali NBA Awards, na której ogłoszono zwycięzców m.in. nagrody MVP, COTY czy DPOY. Na prowadzonej przez Drake’a imprezie nagrodę otrzymał też jednak Bill Russell, uhonorowany za całokształt swojej kariery trenerskiej. Co by jednak nie mówić, najlepszy zespół konferencji wschodniej w sezonie regularnym nie znalazł uznania wśród głosujących, gdyż tylko jedna nagroda – no, w zasadzie to dwie, bo jeszcze Jaylen Brown znalazł miejsce w drugiej piątce rookies – na dodatek mało związana z samą grą, to raczej bardzo słaby wynik.

Thomas został wyróżniony za swoją aktywność dla społeczności w Bostonie czy w rodzinnej Tacomie. Jest to wyróżnienie jak najbardziej zasłużone, bo Isaiah naprawdę bardzo dużo oddaje wszystkim tym, którzy w trakcie meczów mocno trzymają za niego kciuki. Angażuje się w przeróżne akcje, odwiedza szpitale i przeróżne ośrodki, a do tego jest po prostu miłym i uśmiechniętym człowiekiem, ojcem dwójki dzieci, który doskonale zdaje sobie sprawę, jak ważna jest pomoc innym. W przeszłości wyróżnienie to wędrowało m.in. do Johna Walla czy Stepha Curry’ego.

Dowiedzieliśmy się też, na którym miejscu Thomas zakończył głosowanie na MVP. Wygrał oczywiście Russell Westbrook, a I.T. uplasował się na piątym miejscu, wyprzedzając m.in. Kevina Duranta. Biorąc pod uwagę przedsezonowe oczekiwania, chyba nikt a nikt nie spodziewał się, że Thomas w głosowaniu na MVP sezonu regularnego będzie w top5. Można więc stwierdzić, że jest to doskonały wynik bostońskiego rozgrywającego! Tymczasem na czwartym miejscu w swoich kategoriach uplasowali się z kolei Brad Stevens oraz Danny Ainge.

Isaiah miał również szansę na jeszcze jedną nagrodę, czyli Best Playoff Moment, gdzie był nominowany za sprawą swojego 53-punktowego występu w meczu numer dwa w serii przeciwko Washington Wizards. Nagroda powędrowała jednak do Duranta, gdyż fani uznali, że jego wyczyny w crunchtime meczu numer trzy finałów były najlepszym momentem tegorocznych playoffs. No cóż, zostaje nam przynajmniej mowa Billa Russella, który w taki oto sposób odebrał nagrodę NBA Lifetime Achievement, o której pisaliśmy nieco więcej tutaj.