PS: Jaylen Brown

Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy są już na rybach – można krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. A były to najlepsze miesiące w Bostonie od lat, bo Celtics kolejny już rok poprawili swój wynik wygrali aż 53 spotkania, zajmując pierwsze miejsce na Wschodzie, a swój udział w fazie play-off skończyli dopiero na finałach konferencji.Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako kolejny ocenie zostanie poddany Jaylen Brown, czyli gracz wybrany z trójką w ubiegłorocznym drafcie.

PRZED SEZONEM:

Miał być Buddy Hield albo Jamal Murray, a może nawet Dragan Bender. Albo Jimmy Butler. Koniec końców wyszło na to, że Celtics wzięli z trzecim numerem zeszłorocznego naboru Jaylena Browna i choć wiele osób bardzo tego picku nie lubiło to jednak warto było zaczekać i dać najpierw Brownowi szansę na pokazanie się. Nastolatek miał szansę zostawić dobre wrażenie już podczas ligi letniej, kiedy po raz pierwszy założył na siebie bostoński trykot i udało mu się przekonać do siebie większość kibiców po solidnych występach w Salt Lake City i Las Vegas. Z drugiej strony, widzieliśmy jednak, że nie można mieć zbyt dużych oczekiwań co do Browna, który fizycznie może i na NBA był gotów już w czerwcu ubiegłego roku, ale musiał się jeszcze wiele nauczyć.

SEZON REGULARNY:

Opuścił tylko cztery mecze, a 20 zaczął nawet w pierwszej piątce. Przeciętnie grał około 17 minut, natomiast najlepsze mecze notował oczywiście wtedy, kiedy tych szans dostawał więcej. 27 razy zagrał więcej niż 20 minut i wtedy 17 razy zapisał na konto 10 lub więcej oczek. Najlepszy w sezonie wynik to 20 punktów przeciwko Orlando Magic w styczniu, ale były przecież także inne dobre lub bardzo dobre mecze jak m.in. 19 oczek w starcie przeciwko Jamesowi czy 16 oczek zdobyte podczas skakania po Lakers w Los Angeles. Ogółem można stwierdzić, że był to solidny debiut Browna w lidze. Miewał wzloty i upadki, ale koniec końców przez tą ścianę, z jaką mierzy się każdy rookie, dosłownie przeleciał i ostatecznie udało mu się pokazać ogromny potencjał. Ligi nie podbił, ale pokazał, że ma do tego predyspozycje. W ciągu tych kilku miesięcy przeszedł naprawdę długą drogę i z tygodnia na tydzień widać było, że czuje się w NBA coraz lepiej i zyskuje coraz większy komfort gry. Co ciekawe, ani przez chwilę nie był graczem Maine Red Claws, bo Celtics ani razu nie odesłali go do D-League, choć przed sezonem można było oczekiwać takiego ruchu w którymś momencie sezonu. Ale Brown jest na D-League po prostu za dobry. Na plus z pewnością ponad 34-procentowa skuteczność zza łuku (w tym 43.8 procent z rogów), bo przecież rzut miał być problemem. I tak, wyszło na to, że Brandon Ingram wcale nie jest dużo lepszym prospektem.

PLAYOFFS:

Grał nawet mniej, bo średnio niecałe 13 minut na mecz, natomiast tak czy siak wielkie brawa dla niego, bo w tym ograniczonym czasie zdołał dać fajne wsparcie. Najlepszy okres miał na przełomie półfinałów i finałów konferencji, bo najpierw zdobył dziewięć punktów w G7 przeciwko Wizards, a potem był o jedną zbiórkę od double-double w G1 i miał 19 oczek w G2 przeciwko Cavaliers.

OCENA: 4+

Plus na zachętę. I za kilka naprawdę elektryzujących wsadów, jakich w Bostonie nie widzieliśmy od czasu… Jeffa Greena. Jak dobrze, że Brown poza wsadami nie ma z Greenem nic wspólnego.

CO DALEJ?

Liczymy na więcej! Brown naprawdę pokazał bardzo fajny potencjał, natomiast nadal nie ma co oczekiwać cudów. 20-latek po roku od wybrania w drafcie jest znacznie lepszym graczem i rozwija nam się bardzo fajnie, ale trzeba też pamiętać o tym, że on wciąż uczy się NBA. Po pierwszym pełnym roku, okraszonym na dodatek tak długą wycieczką w playoffach, co pomogło zebrać sporo fajnego doświadczenia, w drugim sezonie powinniśmy zobaczyć mniej błędów i większy progres. Tym bardziej, że Brown to gracz bardzo skory do pracy i nauki, dzięki czemu zobaczymy go już niedługo podczas ligi letniej. Takie podejście może naprawdę imponować, a jeśli rok temu ktoś mówił, że Ainge „zjebał” draft to Jaylen w ciągu ostatnich miesięcy zrobił wystarczająco, aby dziś tego typu opinie zweryfikować.