Celtics rozmawiają z 76ers

Jeszcze przed północą w piątkowy wieczór zalały nas raporty dot. zaawansowanych ponoć rozmów Boston Celtics z Philadelphia 76ers, w ramach których Celtowie mieliby oddać swój pierwszy pick w tegorocznym drafcie. Co mieliby dostać w zamian? Najważniejsi dziennikarze w USA zgodnie pisali, że Szóstki wysłałaby do Bostonu swoją „trójkę” w tegorocznym naborze oraz przynajmniej jeden przyszłościowy pick. Ale choć na samym początku wszystko zdawało się dziać bardzo szybko i wiele wskazywało na to, że transfer dojdzie do skutku to jednak po paru godzinach cały ten dym gdzieś opadł, a bostońscy reporterzy ostudzili nastroje kibiców, pisząc że tu jeszcze nie ma nic pewnego i wszystko wyjaśni się najpewniej w poniedziałek.

Raportował Wojnarowski, raportowali także Marc Stein czy Zach Lowe. Coś rzeczywiście musiało być więc na rzeczy, a Lowe podawał nawet szczegóły wymiany, czyli „jedynka” Celtów w zamian za „trójkę” Sixers i jeden przyszłościowy pick. Co więcej, Lowe wprost mówił, że wszystko jest już dogadane i że sam transfer ma naprawdę bardzo duże szanse na przejście. Wojnarowski pisał z kolei, że rozmowy są na tyle zaawansowane, że Sixers na szybko starali się zorganizować sobotni przylot Fultza do Filadelfii i jego workout.

David Aldrdige pisał potem, że tego nie udało się Sixers sfinalizować, a jest to konieczne, zanim ostatecznie zdecydują się na transfer. Ramona Shelburne stwierdziła tymczasem, że wszyscy, z którymi rozmawiała, odnoszą się do tego transferu tak, jak gdyby to było już ukute w kamieniu. Ale z „odsieczą” przyszły bostońskie źródła: rozmowy wcale nie są zaawansowane, nie ma ustalonych żadnych szczegółów i wymiana nie jest wcale nieuchronna, a wszystko wyjaśni się najprawdopodobniej dopiero w poniedziałek.

Pojawiły się także raporty, że to może być część większego planu Celtics, którzy chcieliby od razu przejść do transferowania pickami dalej, uderzając np. po Jimmy’ego Butlera z Chicago Bulls. Co więcej, według niektórych źródeł może dojść po prostu do trójstronnej wymiany między Celtics, Bulls i Sixers, w którą prócz picków i Butlera mógłby zostać włączony także Jahlil Okafor. Z drugiej strony, Celtowie na pewno chcieliby zachować sobie pozyskaną od Sixers „trójkę”, a coraz częściej słyszy się, że chcą postawić na Josha Jacksona.

OK, sporo tego jak na jeden wieczór. W co tak w zasadzie gra więc Danny Ainge?

  • Nikogo nie zaskakuje, że Ainge sprawdza wartość tego picku – przecież sam mówił, że tak zrobi i to ma po prostu miejsce. Warto dodać, że w Fultzu zakochał się ponoć Magic Johnson i także Lakers mogą włączyć się do walki o ten pierwszy pick. Mówi się, że mogą oddać swoją #2 oraz Juliusa Randle’a.
  • Jonathan Givony z DraftExpress słusznie zwrócił uwagę, że Ainge chce być w wymianie wyraźnym zwycięzcą. Wprost szuka więc dealu w typie transferu z Nets, gdzie Celtics dostali w zamian ogromnie dużo. Fani Sixers boją się na samą myśl o tym, że Colangelo miałby dealować z Ainge’em.
  • Raporty od Woja, Steina czy Lowe’a nie zawsze się sprawdzają – wystarczy przypomnieć, że nawet ten najbardziej wiarygodny się myli, czego najlepszym dowodem jest sytuacja z Alem Horfordem sprzed roku, gdy Woj pisał, że Celtics stracili już nadzieję, by dosłownie chwilę później poszło info, że Horford jest Celtem.
  • Ale z tych raportów można sporo wywnioskować – pamiętając oczywiście, że większość „źródeł” donosi o transferach, które w ponad 90 procentach nie przechodzą, są niepełne w informacjach i mogą być tym, o czym zespoły rozmawiały dawno temu. Daje to jednak jakiś pogląd na sytuację.
  • Wnioski są więc następujące: Celtics sprawdzają, co Sixers są w stanie dać. Ci w zasadzie na pewno zaoferowali #3 oraz jeden przyszłościowy pick, ale skoro Ainge chce oskubać Colangelo tak jak oskubał Nets to nie obejdzie się bez kolejnych picków. Sixers mają wybór Lakers w 2018 i wybór Kings w 2019.
  • Jeśli więc przyjąć, że Sixers zgodziliby się oddać pick Lakers w 2018 to kością niezgody może być wybór Kings w 2019. Sixers będą musieli się więc poważnie zastanowić nad tym, czy rozmieniać wszystko to, co zebrał Sam Hinkie na pierwszy wybór w tegorocznym drafcie, oddając przy okazji także „trójkę”.
  • Celtics z kolei z jednej strony sprawdzają wartość tego picku i jeśli znaleźli kupca w Filadelfii to starają się jak najbardziej podwyższyć cenę (także po to, aby na przykład zainteresowani Lakers włączyli się do walki). Jeżeli Ainge byłby w stanie wyciągnąć #3, przyszłościowy pick Sixers, pick Lakers 2018 i pick Kings 2019 w zamian za #1? Wtedy wymiana miałaby sporo sensu, tym bardziej gdy Celtics nie są przekonani do Fultza i chcą kogoś innego, dzięki czemu mogą zejść w drafcie niżej i wyrwać kolejne assety.
  • Ale z drugiej strony, jeśli Fultz okaże się być w Filadelfii superstarem…  Trzon Fultz-Simmons-Embiid… Ainge ryzykuje bardzo dużo i wciąż pozostaje też pytanie, na kogo miałby postawić z trzecim numerem. Jackson zyskuje ponoć coraz więcej uznania i coraz częściej określa się go mianem gracza z ogromnym potencjałem, być może nawet kimś w rodzaju „difference-makera”, dlatego też wcale nie jest pewne, czy Jackson – jeśli to rzeczywiście on jest przez Celtów pożądany – będzie dostępny z trzecim pickiem.
  • Pojawia się też kwestia tego, dlaczego do tej wymiany miałoby dojść na kilka dni przed draftem – czy to po to, aby Celtics jeszcze przed naborem mogli puścić pozyskane wybory dalej? Może da się wymienić je na Jimmy’ego Butlera, zostawiając sobie wybór numer trzy, a ten rozmienić na #5 i #10 od Sacramento.
  • Co więcej, już pojawiają się teorie, że Celtics zrobią matematyczne czary-mary i nie tylko będą chcieli sprowadzić Butlera, ale też potem wyciągnąć latem jeszcze Gordona Haywarda lub Blake’a Griffina, albo nawet obu – tym bardziej, że zejście z #1 na #3 zaoszczędza Celtom nieco ponad milion dolarów, być może kluczowy przy tworzeniu sobie miejsca na kontrakt maksymalny.
  • Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że Ainge mimo ogromnej presji ze strony fanów nie zrobił żadnego ruchu przed trade deadline (i zresztą okazało się potem, że miał rację), dlatego też ciekawe jest, że teraz ci sami fani już wieszają na nim psy, nawet jeśli do żadnego transferu jeszcze nie doszło.
  • Na ten moment zdaje się, że wymiana z Sixers ma spore szanse przejść, ale nie ma nic pewnego. Ainge zdaje się po prostu sondować wartość tego pierwszego picku, a jeśli uważa, że Fultz nie jest taki super to ma tylko ułatwione zadanie – ten draft zresztą jest naprawdę głęboki. Warto pamiętać o tym, że zespoły NBA wiedzą od nas znacznie więcej i warto pamiętać, kto sprawił, że Celtics są w obecnie w takiej pozycji, że mogą w ogóle sprawdzić wartość posiadanego wyboru numer jeden.
  • Najlepszy scenariusz: Celtics dostają co chcą, wybierają np. Jacksona, który tworzy z Brownem znakomity duet skrzydłowych w kolejnych latach, a od przyszłego sezonu w Bostonie grają też jakimś cudem Griffin, Butler oraz Hayward. Tymczasem Markelle Fultz okazuje się być drugim Johnnym Flynnem i jest nawet gorszy niż Lonzo Ball. Najgorszy scenariusz? Wybrany przez Celtów z #3 gracz okazuje się bustem, a Fultz pewnie kroczy do Galerii Sław w barwach Sixers. Jest ryzyko, jest zabawa – draft już w czwartek.