Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy są już na rybach – można krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. A były to najlepsze miesiące w Bostonie od lat, bo Celtics kolejny już rok poprawili swój wynik wygrali aż 53 spotkania, zajmując pierwsze miejsce na Wschodzie, a swój udział w fazie play-off skończyli dopiero na finałach konferencji.Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. W dalszej kolejności oceniamy Isaiaha Thomasa i niesamowity w jego wykonaniu sezon.
PRZED SEZONEM:
Gdy Isaiah po sezonie, w którym załapał się do Meczu Gwiazd, zapowiadał że chce być jeszcze lepszy to mało kto wierzył, że może mu się udać. Jak powszechnie wiadomo, Thomas ma swoje ograniczenia i pewnych rzeczy… nie przeskoczy. Ale filigranowy rozgrywający już nieraz potwierdził, że takie wątpliwości są tylko paliwem zwanym motywacją, dlatego też miał zamiar kontynuować swoją podróż, podczas której został już liderem i twarzą Boston Celtics. Jego przygotowania do nowego sezonu mogliśmy obejrzeć za pośrednictwem serii dokumentów udostępnianych na YouTube i już wtedy widać było, jak mocno pracuje i jak bardzo chce wrócić lepszym zawodnikiem po „największej porażce w karierze”, jak sam nazwał odpadnięcie w pierwszej rundzie playoffs z Hawks w 2016 roku.
SEZON REGULARNY:
To po prostu był sezon Thomasa. Znacznie więcej na ten temat pisałem już tutaj, opisując te legendarne wręcz rozgrywki w wykonaniu I.T. Niesamowite kilkanaście miesięcy, pełne szczęśliwych, ale i bardzo smutnych chwil dla Thomasa. W międzyczasie mnóstwo pobitych rekordów i jeden z najlepszych ofensywnych sezonów nie tylko w historii bostońskiego klubu, ale ogólnie w historii NBA. Isaiah był trzecim najlepszym strzelcem w lidze, był też królem czwartych kwart i poprowadził Celtów do pierwszego miejsca w konferencji. Trafiał najlepsze w karierze 46.3 procent z gry, 37.9 procent zza łuku i 90.9 procent z wolnych. Po raz drugi w karierze zagrał w Meczu Gwiazd, będąc bardzo blisko wyjścia w pierwszej piątce. Tylko pięć razy na 76 meczów miał mniej niż 20 punktów, aż 31-krotnie przekroczył granicę 30 oczek (w tym cztery razy miał 40 lub więcej, no i raz 52 punkty). Takie małe porównanie przede wszystkim pod względem ofensywnym, sezony trzech panów w wieku 27 lat:
Zawodnik | Sezon | MPG | PPG | APG | FG% | 3P% | FT% | ORTG |
Allen Iverson | 2002/03 | 42.5 | 27.6 | 5.5 | 41.4 | 27.7 | 77.4 | 103 |
Steph Curry | 2015/16 | 34.2 | 30.1 | 6.7 | 50.4 | 45.4 | 90.8 | 125 |
Isaiah Thomas | 2016/17 | 33.8 | 28.9 | 5.9 | 46.3 | 37.9 | 90.9 | 122 |
PLAYOFFS:
Wielka tragedia przed rozpoczęciem fazy play-off dotknęła Thomsa jak nic innego. Były to zdecydowanie najcięższe chwile I.T. w życiu, który cały czas bardzo mocno przeżywa utratę tak bliskiej mu osoby. Niesamowite, ile musiał mieć siły, że zdecydował się zagrać pomimo tego, choć przecież sam mówił, że na początku chciał się po prostu poddać. Dostał jednak ogromne wsparcie od kolegów, od zespołu, a także od całej ligi, bo przecież wspierali go także inni zawodnicy jak m.in. Kobe Bryant. Thomas grał więc przede wszystkim dla siostry i robił rzeczy wcześniej niewyobrażalne – zaczął już w Chicago, gdzie znów przejmował mecze jak w RS, potem już na Wizards zrobił aż 53 punkty, aż w końcu mimo kontuzji zagrał świetne zawody w G7 i przypieczętował znakomity sezon nie tylko swój, ale i całego zespołu. To ogromna szkoda, że te rozgrywki skończyły się w tak nieszczęśliwy sposób, czyli urazem biodra, który wymusił przedwczesny koniec sezonu. Ogółem, średnie w tej fazie play-off nieco spadły, na dodatek w siedmiu z 15 spotkań nie udało mu się przekroczyć 20 punktów (to dwa mecze więcej niż w sezonie regularnym), ale to tak czy siak były bardzo dobre i do tego najlepsze w karierze playoffy w wykonaniu I.T.
OCENA: 6
Można by się spierać, natomiast biorąc pod uwagę całokształt, a więc historycznie dobry sezon regularny oraz niesamowity pokaz siły i wręcz legendarne wyczyny w trakcie playoffs, jak również przełożenie tego na wyniki zespołu to nie może być innej oceny dla Thomasa, który już na dobre stał się twarzą bostońskiej organizacji.
CO DALEJ?
Czy ktoś dziś powie, że z Isaiah Thomasem nie da się wygrywać w playoffs? Boston Celtics właśnie byli w finałach konferencji z tym oto Thomasem w roli najważniejszego gracza w zespole. Takie zdanie byłoby herezją jeszcze parę lat temu, bo nawet gdy Thomas przychodził do Bostonu to nikt a nikt nie sądził, że tak się to wszystko potoczy i że w dużej mierze to za jego sprawą Bostończycy tak szybko wrócą do finałów konferencji. Celtowie obrabowali Suns, oddając za all-stara prawdziwą paczkę gruszek. Wciąż najważniejsze jest jednak pytanie, czy z Isaiah Thomasem da się wygrać mistrzostwo – tyle tylko, że tu odpowiedź niekoniecznie zależy od jego samego czy nawet od Celtics. Tak czy siak, 28-latek okrasił swój doskonały sezon wyborem do drugiej piątki All-NBA, co oznacza, że w ubiegłym sezonie był w top10 graczy w lidze – przed nim powrót po ciężkiej kontuzji biodra, ale wszyscy znamy I.T. i wiemy, ile jest w stanie zrobić, aby nawet po takim urazie wrócić jeszcze lepszym graczem niż po takim legendarnym sezonie.