PS: Amir Johnson

Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy są już na rybach – można krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. A były to najlepsze miesiące w Bostonie od lat, bo Celtics kolejny już rok poprawili swój wynik wygrali aż 53 spotkania, zajmując pierwsze miejsce na Wschodzie, a swój udział w fazie play-off skończyli dopiero na finałach konferencji.Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwanie, co do danego zawodnika oraz jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako kolejny ocenie zostanie poddany Amir Johnson, który być może zagrał już ostatni mecz w barwach Celtics.

PRZED SEZONEM:

Amir Johnson od czasu swojego przyjścia do Bostonu był po prostu solidnym zawodnikiem, który jednak nie okazał się być aż tak przydatnym graczem, jak wszyscy myśleliśmy w 2015 roku, kiedy dość zaskakująco podpisał z Celtami umowę. W swoim pierwszym spisał się dobrze, choć dla wielu od początku był przede wszystkim fajnym trade baitem, którego można by wykorzystać przy ewentualnym transferze, wrzucając jego spadający $12-milionowy kontrakt do dealu po gwiazdę. W międzyczasie pozostawał jednak wartościowym graczem w rotacji bostońskiego klubu, który nawet mimo sprowadzenia Ala Horforda nie mógł pochwalić się zbyt dużą głębią we frontcourcie.

SEZON REGULARNY:

Grał najkrócej od siedmiu lat, a w związku z tym zaliczył też najgorszy statystycznie sezon od siedmiu lat. Wystąpił jednak w 80 meczach (z czego w 77 jako starter), a Celtics wygrali przecież 53 spotkania sezonu regularnego. Johnson w drugim kolejnym sezonie był więc starterem, w dużej mierze także z przymusu, bo Brad Stevens nie mógł bowiem postawić na nikogo innego, al to nie zmienia faktu, że Johnson dawał przynajmniej solidne wsparcie. Fakt faktem, że postarzał się na przestrzeni ostatnich miesięcy o co najmniej kilka lat, stając się najstarszym 30-latkiem w historii ligi. Na plus ponad 40-procentowa skuteczność zza łuku (career-high 27/66), nawet jeśli do rzutów składał się jak prawdziwy 80-latek. Co ciekawe, miał w tym sezonie tylko jeden mecz, w którym zdobył więcej niż 20 oczek: 23 punkty (9/11 FG, 4/4 3PT) w wygranej z Chicago na samym początku rozgrywek.

PLAYOFFS:

Potem w serii z tymi samymi Bulls stracił miejsce w pierwszej piątce, a w ciągu całych playoffs okazał się być małym wsparciem dla drużyny, przy czym trzeba powiedzieć, że ani przez chwilę nie narzekał na utratę swojego miejsca w rotacji, lecz cały czas wspierał swoich kolegów z ławki rezerwowych. Ogółem zagrał w 14 z 18 spotkań, w dziewięciu był starterem, ale na parkiecie spędzał średnio tylko dziesięć minut, a o średnich nawet nie ma co wspominać.

OCENA: 3

W zeszłym sezonie była czwórka, w tym nie może być innej oceny jak trójka, bo był to zdecydowanie słabszy sezon Johnsona, który niestety z tygodnia na tydzień wyglądał po prostu coraz starzej, aż w końcu przestał być w ogóle wartościowy dla bostońskiego zespołu.

CO DALEJ?

Johnsonowi kończy się w lipcu umowa podpisana w 2015 roku i wszystko wskazuje na to, że ma już za sobą ostatni mecz w Bostonie. Faza play-off pokazała, że Amir już się Celtom raczej nie przyda, choć gdyby miał za znacznie mniejsze niż dotychczas pieniądze być takim weteranem to czemu nie – tym bardziej, że od lat nie znalazł się nikt, kto powiedziałby o nim złe słowo. Już jakiś czas temu pojawiły się jednak raporty, że zainteresowani jego usługami mogą być Toronto Raptors, którzy chcieliby Johnsona z powrotem w drużynie po dwóch latach przerwy.