Boston miejscem dla Bosha?

Chris Bosh i Miami Heat w końcu oficjalnie się rozchodzą, dzięki czemu umowa podkoszowego zniknie z salary cap zespołu z Florydy, a sam zainteresowany zostanie wolnym agentem i będzie mógł wrócić do gry. Pozostaje jeszcze kwestia zdrowotna, bo przecież Heat nie dopuścili swojego byłego już zawodnika do gry właśnie z powodów problemów zdrowotnych, a mówiąc ściślej z powodu problemów z krzepliwością krwi. Jak jednak mówił kilka tygodni temu Bosh, czuje się świetnie i jest cały czas gotowy na powrót na parkiety NBA po ponad rocznym rozbracie z ligą. Jako 33-letni zawodnik wciąż mógłby stanowić spore wzmocnienie dla drużyny z czołówki ligi – pytanie tylko, czy znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zaryzykować.

Co by jednak nie mówić, z problemami dot. serca nigdy nie można przesadzić. Bosh nie przeszedł testów przed rozpoczęciem sezonu 2016/17 i zmuszony był opuścić kolejnych kilka miesięcy, gdyż Heat nie mieli zamiaru ryzykować z jego zdrowiem. Bosh przekonuje jednak, że wszystko z nim w porządku, że nieustannie trenuje i że jest zdrowy, dlatego też chce podjąć próbę powrotu do ligi. Ostatnie swoje spotkanie zagrał w lutym ubiegłego roku, ale mimo tej ponad rocznej przerwy nadal powinien być ciekawym wzmocnieniem, jeśli rzeczywiście jest zdrowy.

Ta kwestia z pewnością będzie bardzo mocno zbadana przez wszystkich potencjalnych zainteresowanych, wśród których wymienia się także Boston Celtics. Na razie nie ma jeszcze żadnych „oficjalnych” informacji czy nawet plotek, ale nie jest trudno połączyć Bosha z Bostonem, gdzie potrzeba wzmocnień przede wszystkim pod koszem, w co były zawodnik Toronto Raptors i Miami Heat doskonale się wpisuje. Z drugiej strony, w historii bostońskiej organizacji były już bardzo nieszczęśliwe wypadki dot. problemów z sercem, wspominając choćby Reggie’ego Lewisa.

Każda drużyna zastanowi się więc dwa razy, zanim obierze Bosha na cel transferowy. Co by jednak nie mówić, Celtics rzeczywiście mogą się 33-latkiem zainteresować, choć tutaj sporo też zależy od tego, jak sprawy potoczą się w lipcu. Nie wiadomo też, jakich rozmiarów kontrakt oczekiwałby Bosh, który przecież wciąż najprawdopodobniej ma przed sobą jeszcze 2-3 lata gry na wysokim poziomie. Tak czy siak, warto obserwować tę sytuację, ale też przede wszystkim trzymać kciuki, aby powrót Bosha na parkiety NBA się po prostu udał i aby obyło się bez komplikacji.

Co myślicie? Czy Bosh w ogóle przydałby się w Bostonie? Czy może to jednak za duże ryzyko?