Thomas znów przeszedł do historii

Boston Celtics to drużyna z taką historią, że bardzo trudno jest się w tej historii zapisać jakimikolwiek zgłoskami. Isaiah Thomas nieraz udowodnił nam już jednak, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Trzy lata temu, kiedy rozgrywający przychodził do Bostonu, nikt chyba nie przypuszczał, że Thomas ma na to w ogóle szansę. Tymczasem w trwającym sezonie Isaiah robi rzeczy wielkie i robi rzeczy wprost historyczne. No bo nie da się inaczej nazwać bicia kolejnych rekordów, dzięki którym 28-latek na stałe wchodzi do historii bostońskiej drużyny. W środowym starciu z Milwaukee Bucks – choć przegranym ostatecznie przez Celtów – filigranowy point guard mógł świętować nie jeden, a aż dwa „kamienie milowe”.

Isaiah przystępował do tego meczu, mając na koncie 1980 punktów we wszystkich dotychczasowych meczach sezonu, jak również 218 trafionych trójek. W historii Boston Celtics było tylko pięciu graczy, którym udało się przekroczyć granicę 2000 punktów w jednym sezonie i byli to Larry Bird (cztery razy), Paul Pierce (cztery razy), John Havlicek (dwa razy), Sam Jones (raz) oraz Kevin McHale (raz). I tylko jeden zawodnik miał więcej trafień zza łuku dla Celtics w jednym sezonie – nie, nie był to Ray Allen, lecz Antoine Walker z sezonu 2001/2002.

Miał, bo Isaiah ten rekord Walkera – wynoszący 222 trójek – pobił (ciekawostka: Ray w najlepszym swoim sezonie miał 199 trafień za trzy), podobnie jak dołączył do wyżej wymienionej piątki bostońskich legend i przekroczył granicę 2000 punktów. W obu przypadkach zrobił to w wielkim stylu: granicę przekraczał po rajdzie przez całe boisko w ostatnich sekundach pierwszej połowy, a rekord trójek bił niemożliwym wręcz rzutem ponad wyciągniętymi rękoma Malcolma Brogdona. I szkoda tylko, że nie udało się do tego wszystkiego dopisać zwycięstwa.

W podobnym tonie wypowiadał się sam Thomas zaraz po meczu, który zdradził dziennikarzom, że nie był nawet świadom tego wszystkiego i dodał:

„W tym momencie to nie smakuje tak dobrze. Ale jak spojrzę na to po sezonie to docenię te momenty odrobinę bardziej. W tym momencie chcę jedynie grać jak najlepiej i być jak najlepszym liderem, by odnieść jak najwięcej zwycięstw z tym zespołem.”

A w ostatnich meczach rzeczywiście bardzo widać, jak ważnym graczem tej drużyny jest Thomas. Pomijając już niedawną wpadkę w Filadelfii, gdzie drużyna musiała radzić sobie bez odpoczywającego ze względu na kolano 28-latka, Celtics są po prostu znacznie gorszą drużyną bez I.T. na parkiecie, co ma swoje potwierdzenie w statystykach: od czasu przerwy na Mecz Gwiazd, bostoński zespół jest +13.9 punktów na 100 posiadań z Thomasem na parkiecie (424 minuty) oraz -11.5 punktów na 100 posiadań bez Thomasa na parkiecie (296 minut).

Brad Stevens próbuje różnych rozwiązań, wliczając w to m.in. więcej minut Ala Horforda z rezerwowymi unitami, ale żadne rozwiązanie na razie nie pomaga i bostoński atak wciąż jest niesamowicie wręcz uzależniony od Thomasa. Obrona wygląda już znacznie lepiej z nim na parkiecie niż miało to miejsce na początku sezonu, ale Celtics cały czas nie wiedzą, jak sobie radzić bez Thomasa w ataku. W nieco ponad 11 minut, jakie spędził na ławce w meczu z Bucks, bostoński atak zdołał zrobić zaledwie osiem punktów, trafiając ledwie trzy z 19 rzutów.