Bighorns za mocni dla Red Claws

Triple-double Jalena Jonesa i game-high Abdela Nadera nie uchroniły Maine Red Claws od porażki z afiliacją Sacramento Kings – Reno Bighorns, w ostatnim spotkaniu w Portland Expo Building w sezonie regularnym. Podopieczni Scotta Morrisona potrafili nawiązać walkę tylko na początku pierwszej kwarty i ostatecznie przegrali wyraźnie 115:128. Do końca Regular Season pozostały ledwie trzy mecze. Kiepsko spisali się zawodnicy odesłani przez Brada Stevensa do Maine – Jordan Mickey rzucił 22 pts, na które potrzebował aż 21 rzutów, zaś Demetrius Jackson uzbierał 7 pts, 10 reb, 5 ast. Wsparcia starterom nie dali rezerwowi, którzy łącznie zdobyli ledwie siedemnaście punktów.

BOXSCORE 

Śmiało można zaryzykować tezę, że ten mecz był do wygrania. Co prawda zerknięcie na końcowy wynik może szybko zakwalifikować ją jako absurdalną, ale fakty są oczywiste. Obie drużyny osiągnęły bardzo zbliżone statystyki zespołowe – trafiały na niemal identycznej skuteczności z gry (48,4% FG – 48,8% FG), szesnastokrotnie ukąsiły z dystansu, zanotowały po 27 asyst oraz prowadziły wyrównaną walkę na tablicach (48:41). Ale Red Claws prezentowali momentami chaotyczny i niechlujny basket, popełniając w całym spotkaniu 18 strat, o siedem więcej niż przyjezdni z Reno. Goście z Nevady nie mieli skrupułów i bezwzględnie zamienili podarowane posiadania na 29 punktów. To właśnie w tym aspekcie należy upatrywać głównej przyczyny porażki.

Podobnie, jak w starciu przeciwko Canton Charge, Red Claws jedynie w początkowych fragmentach 1Q potrafili nawiązać walkę – ostatnie prowadzenie w niedzielnym spotkaniu zanotowali w ósmej minucie przy stanie 16:17. Od tego momentu Bighorns zaczęli uciekać i runem 18:5 wypracowali sobie bezpieczną przewagę, której nie oddali już do końca. Scott Morrison miał jeszcze pomysł na powrót do tego spotkania i nakazał swoim graczom nagminne wytrącanie rywali z rytmu, jednak realizowana taktyka nie przyniosła zamierzonych efektów, ponieważ zawodnicy afiliacji Kings właściwie nie myli się na linii osobistych, trafiając 28 z 30 prób (93,3% FT). Trzeba też wspomnieć o tym, że aż 6 z 8 graczy Bighorns zakończyło spotkanie z punktowym double-fingers, a wśród tej grupy byli David Stockton – syn najlepszego rozgrywającego w historii NBA, a także Jaleel Cousins – brat DMC.

Szkoda, że porażka popsuła nastrój Jalenowi Jonesowi, który zanotował jeden z najlepszych występów w karierze i ostatecznie uzbierał triple-double składające się z 25 pts, 12 reb i 10 ast, grając na 50-procentowej skuteczności z gry oraz aż osiem razy zbierając piłkę na atakowanej tablicy. Bardzo dobrze grał również Abdel Nader, który ostatecznie był najskuteczniejszym zawodnikiem wieczoru i zdobył 29 pts (11/20 FG), a przede wszystkim odblokował się na dystansie, na którym był 5/12 3pFG. Na plus można ocenić również Marcusa Georgesa-Hunta (15 pts, 6/10 FG, 3/5 3pFG, 7 reb, 5 ast, 2 stl).

Niestety, tym razem Jordan Mickey i Demetrius Jackson nie dali kibicom C’s powodów do radości. Pierwszy zdobył co prawda 22 pts, jednak potrzebował do tego aż 21 rzutów (9/21 FG), będąc przy tym jedynie 1/6 zza łuku. Mickey był również mało aktywny w grze ofensywnej i w efekcie miał ledwie 8 reb i 2 ast, a do tego popełnił aż sześć strat. Nie tego oczekujemy… Z kolei drugi od początku miał problemy z celnością (3/12 FG) i ostatecznie miał marne siedem oczek, dodając do tego 10 reb oraz 5 ast.

Do końca Regular Season pozostały Red Claws trzy spotkania i wszystkie z nich gracze z Portland w stanie Maine rozegrają na obcych parkietach. Najbliższe starcie już we wtorek z Grand Rapids Drive. Poniżej aktualna tabela Atlantic Division.

AD-tabelaRedClaws