#12: Błąd przez który szorujemy dno

Przed Celtics wyjazdowe starcia z dywizyjnymi rywalami. Na początek podopieczni Brada Stevensa pojadą na Brooklyn, aby w hali Barclays Center zmierzyć się z kompletnie rozbitymi Nets, którzy po fatalnym początku roku, w którym zanotowali kompromitujący bilans 1-29, w marcu notują zwyżkę formy i potrafili dwukrotnie pokonać w derbowych pojedynkach New York Knicks oraz utrzeć nosa Memphis Grizzlies. Na temat odbudowy nowojorskiej organizacji, pamiętnej wymiany z 2013 roku i scoutingu rozmawiałem z redaktorami dawnej strony HelloBrooklyn.pl – Wojciechem Dobrowolskim oraz Łukaszem Stopą, którzy wciąż z zainteresowaniem spoglądają na zachodnią część Long Island.

Krzysztof Mielczarek (BostonCeltics.pl): Naprawdę nie dało się niczego więcej wycisnąć z graczy Nets niż marne trzynaście zwycięstw w ciągu prawie pięciu miesięcy tego sezonu?

Wojciech Dobrowolski (HelloBrooklyn.pl): Wydaję mi się, że zawsze można było więcej wycisnąć, ale musimy zwrócić uwagę, że skład Brooklynu mocno się zmienił przez ostatnie lata. Niestety, dla Nets sezon dawno się zakończył, ale to nie znaczy, że zanotują bilans tylko z 13 zwycięstwami. Podejrzewam, że w ostatnich szesnastu meczach rozgrywek sezonu regularnego Nets będą próbowali pokazać się z jak najlepszej strony. Ważne jest to, aby po sezonie skupić się na wyeliminowaniu błędów, których było bardzo wiele…

Łukasz Stopa (HelloBrooklyn.pl): W mojej opinii powinniśmy wziąć pod uwagę skład, którym obecnie dysponują Nets. Nie można osiągać sukcesów z drużyną, której większa część rosteru prezentuje umiejętności na poziomie drużyn D-League. Sama liczba dwunastu wygranych meczów jest dla mnie zaskoczeniem, gdyż spodziewałem się około 20 zwycięstw drużyny z Brooklynu. Do końca sezonu pozostało jeszcze jednak kilkanaście spotkań, ale nie sądzę, że Nets dobiją chociaż do 15 wygranych.

To przerażające, ale od 21 grudnia do 01 marca Nets wygrali ledwie jeden mecz i ostatecznie w tym okresie zanotowali bilans 1-29. Mieliście na tyle cierpliwości, żeby oglądać te spotkania?

Wojciech: Niestety, strasznie ta statystyka wygląda. Szkoda tylko tej przegranej po dogrywce z drużyną Marcina Gortata. Tak jak już wspomniałem w poprzednim pytaniu, należy jak najszybciej zapomnieć o tym sezonie, aby móc spokojnie skupić się na nowym i zacząć od zera. Trzeba pamiętać też o tym, że to jedno zwycięstwo w tym okresie było po rzuceniu 143 punktów drużynie Pelicans. Myślę, że nie tylko ja pomyślałem po tym meczu, że może teraz czas na serie zwycięstw. Cierpliwość? To jest właśnie piękno NBA, nawet gdy drużyna przegrywa, to dalej chcesz oglądać i kibicować swoim!

Łukasz: Statystyka ta wygląda okropnie, jednak kilka porażek było odniesionych niską ilością punktów, więc przy odrobinie szczęścia ten bilans mógłby wyglądać o te kilka wygranych więcej. Warto też zwrócić uwagę na to, że 143 punkty rzucone New Orleans Pelicans robią wrażenie. Co do oglądania spotkań, to zawsze było miło rzucić okiem na to, czy któryś z młodych zawodników czymś pozytywnym zaskoczy.

Można kogokolwiek z ekipy Nets pochwalić za ten sezon?

Wojciech: Zdecydowanie tak – jest to Brook Lopez. Stara się jak może ciągnąć ten „wózek”. Od kilku lat trzyma swój wysoki poziom i zawsze widzimy go, jak stara się dać jak najwięcej swojej drużynie.

Łukasz: Brook Lopez, który od kilku lat sam „ciągnie wózek” z napisem Brooklyn Nets. Jest to obecnie jedyny gracz w drużynie, który był w składzie podczas planowanego ataku po mistrzostwo, gdy drużyna była zbudowana na wymianie z Bostonem. Chociaż na słowa uznania zasługuje również Sean Kilpatrick.

Organizacja z Brooklynu wygląda na totalnie rozbitą. Problemy Nets zaczęły się po wymianie z Celtics, czy jednak mają swoje źródło w późniejszych decyzjach? 

Wojciech: W mojej opinii wszystko niestety zaczęło się od wymiany z Boston Celtics. Można powiedzieć, iż był to mały „gwóźdź do trumny” dla Nets.

Łukasz: Włodarze Nets postanowili zbudować mistrzowski team na „tu i teraz”. Poświęcenie czterech swoich picków bez żadnej protekcji było chybionym pomysłem z tego względu, że Garnett, Pierce i Terry w momencie trade’u nie byli pierwszej młodości. Należało liczyć się z tym, że po maksymalnie 3 sezonach Nets będą potrzebowali nowych graczy, którzy będą mogli zrobić sporą różnicę w grze.

Przypomnijmy – Kevin Garnett, Paul Pierce i Jason Terry do Nets w zamian za Krisa Humphriesa, Geralda Wallace’a, MarShona Brooksa, Keitha Bogansa + pierwszorundowe picki z roku 2014, 2016 i 2018 oraz prawo C’s do wymiany pierwszorundowych picków w 2017 roku. Po prawie czterech latach brzmi to jak kradzież w białych rękawiczkach i wszyscy wiemy, jakie ten trade ma konsekwencje. Chcę jednak zapytać jakie były Wasze odczucia i reakcje w 2013 roku po tej bombie transferowej?

Wojciech: W tamtym czasie każdy myślał, że jest to interes życia dla Nets. Niestety, czas pokazał, że był to błąd. Podejrzewam, że to wszystko działo się zbyt szybko i nikt do końca nie przemyślał tego, jakie mogą być minusy transferów oraz oddawania pierwszorundowych picków.  Każdy zastanawiał się tylko nad tym, aby jak najszybciej zdobyć mistrzostwo.

Łukasz: Wiele ludzi twierdziło, że finał Konferencji Wschodniej był znany już przed startem sezonu. “Big 3” z Miami Heat miało zmierzyć się z “Big 5” Brooklyn Nets. Osobiście podchodziłem do tego sceptycznie, gdyż nie byłem pewien, czy drużyna oparta tylko na gwiazdach w pierwszej piątce bez wsparcia z ławki, może osiągnąć sukces.

W 2009 roku Michaił Prochorow został właścicielem Nets. W dniu przejęcia nowojorskiej organizacji złożył trzy obietnice – brak finansowych ograniczeń w funkcjonowaniu klubu, awans do PlayOffs do 2013 roku i tytuł mistrzowski do 2015 roku. Pierwsze dwa zobowiązania zostały odhaczone, natomiast ostatnie dawno wylądowało w koszu. Rosyjski miliarder to człowiek z pasją do koszykówki, któremu zwyczajnie nie wyszło, czy jednak potraktował Nets jako swoją kolejną biznesowo-rozrywkową zachciankę?

Wojciech: Według mnie, właściciel Nets potraktował klub jako kolejną biznesowo-rozrywkową zachciankę, ponieważ chciał mieć wszystko na przysłowiowe „już”. Niestety, nie zawsze pieniądze oznaczają mistrzostwo.

Łukasz: Kolejna biznesowa zachcianka jakich wiele w sporcie. Trzeba mieć nadzieję, że podobnie jak inny Rosjanin, który również miał kryzys w swojej drużynie – Dmitry Rybolovlev  w AS Monaco – Nets za kilka sezonów ustabilizują swoją sytuację i będziemy mogli ich oglądać w rozgrywkach PlayOffs.

Oceniając z perspektywy czasu, macie poczucie, że sezon 2013/14 to sezon niewykorzystanej, jedynej realnej szansy Nets na osiągnięcie znaczącego sukcesu?

Wojciech: Patrząc na to teraz, powiedziałbym: pół na pół, ponieważ w mojej opinii w tamtym czasie zespół Brooklyn Nets powinien spotkać się z Miami Heat dopiero w finale Konferencji Wschodniej.  Niestety, miejsce jakie zajmowali w sezonie regularnym było porażką – szkoda, że nie udało się wtedy zdobyć 45 zwycięstw w sezonie.

Łukasz: Myślę, że to zależy od oczekiwań jakie każdy z kibiców zakładał. Dla mnie, jak już wspomniałem, pomysł “jednosezonowej” drużyny był niewypałem przez który teraz wszyscy ludzie związani z Brooklynem muszą ponosić konsekwencje w postaci szorowania dna ligi.

Perspektywa rozwoju Nets w najbliższych latach wygląda słabo. Jakie kroki Waszym zdaniem należy podjąć, aby nowojorską organizację wyprowadzić na prostą? Jak ta odbudowa powinna przebiegać?

Wojciech: Przede wszystkim należy dawać więcej czasu na grę młodym, aby mogli zdobywać doświadczenie, co może zaowocować w przyszłości oraz nie naciskać aż tak mocno na drużynę Nets – mam na myśli kibiców.

Łukasz: Draft, ściąganie wyróżniających się zawodników z D-League i mądre podpisywanie kontraktów w okresie Free Agency. O ile na wysoki numer w drafcie można liczyć dopiero w 2019 roku, to pozostałe dwie opcje są jak najbardziej do wykonania.

Jest w ogóle jakakolwiek szansa, aby w ciągu najbliższych 5-10 lat Nets zbliżyli się do sukcesów z początku XXI wieku?

Wojciech: Myślę, że może być ciężko, ale patrząc na inne kluby i na to, że jest to NBA, to wszystko jest możliwe. Ważne jest to, aby wszystkie decyzje były dobrze przemyślane, a nie podejmowane „z gorącą głową” – mam na myśli pick jaki posiada zespół z Brooklynu na rok 2017.

Łukasz: W ciągu najbliższych pięciu lat nie. W 2022 roku Nets nie będą mieli na tyle talentu w drużynie, żeby móc grać o chociażby awans do PlayOffs. Co innego jeżeli weźmiemy perspektywę 10 lat, gdy młodzież z wyborów z lat 2019+ nabierze doświadczenia i będzie mogła walczyć o pierwszą czwórkę na Wschodzie.

Kenny Atkinson, delikatnie mówiąc, nie był zawodnikiem z najwyższej półki i większość kariery spędził na parkietach we Francji, Włoszech, Hiszpanii, Niemczech i Holandii. Jego kariera trenerska zaczęła się od roli asystenta w New York Knicks i Atanta Hawks, a następnie samodzielnego prowadzenia reprezentacji Dominikany. Czy w tak trudnych czasach, facet z takim CV jest w stanie zbudować na Brooklynie poważną drużynę, czy może takowe zadanie powinno powierzyć się bardziej uznanej postaci?

Wojciech: Wszystko zależy od tego jaki trener Atkinson ma pomysł na przyszłość klubu. W mojej ocenie jest w stanie zbudować drużynę jeszcze lepszą niż dotychczas, ale na to trzeba czasu. Bardziej uznanej postaci? Raczej nie, ponieważ byłby to raczej krok w tył. Wiadomo, świeży umysł i nowa osoba, ale nie wydaje mi się, aby w obecnej sytuacji wiele to zmieniło.

Łukasz: Ciężko powiedzieć, gdyż Brooklyn Nets nie dysponują obecnie składem, który byłby chociaż zalążkiem drużyny walczącej o awans do PlayOffs. Trudno oceniać trenera, który dysponuje składem na poziomie D-League, a przyszło mu mierzyć się w NBA. To tak, jakby oceniać umiejętności kierowcy na podstawie jego występu na torze wyścigowym, gdy jedzie on Fiatem Multiplą, a jego rywale mają w posiadaniu sportowe samochody.

Zwolnienie Luisa Scoli jest związane z rozpoczęciem przebudowy, czy jednak włodarze Nets uznali, że Argentyńczykowi brakuje mobilizacji do gry na Brooklynie?

Wojciech: Zdecydowanie z rozpoczęciem przebudowy, ponieważ Luis Scola zabierał minuty młodym graczom Nets. Według generalnego menedżera Nets, Scola powinien znaleźć się w zespole, w którym mógłby walczyć o mistrzostwo.

Łukasz: Rozpoczęciem przebudowy. Scola jest wiekowym zawodnikiem, który w żaden sposób nie pomagał organizacji z Nowego Jorku. Sam GM Nets powiedział, że chce dać możliwość Scoli, aby trafił do jakiegoś klubu, który będzie contenderem do mistrzowskiego tytułu.

Jeremy Lin stracił prawie cały sezon. Waszym zdaniem jego brak miał kluczowe znaczenie dla fatalnych wyników BKN, czy jego obecność nie miałaby większego wpływu na poprawę postawy zespołu?

Wojciech: Miało to kluczowe znaczenie dla zespołu z Brooklynu, gdyż Lin w 22 spotkaniach notował 14.3 punktu na mecz oraz miał 4.9 asyst. Gdyby był, ten sezon dla Nets mógłby wyglądać inaczej, ale to tylko gdybanie.

Łukasz: Myślę, że z Linem gra wyglądałaby odrobinę lepiej, ale nie oszukujmy się – to byłoby tylko kilka zwycięstw więcej.

Dobrym ruchem była wymiana Bojana Bogdanovicia i Chrisa McCullogha do Washington Wizards w zamian za Andrew Nicholsona, Marcusa Thorntona i pierwszorundowy pick w tegorocznym drafcie?

Wojciech: Mam mieszane uczucia. Wszystko będzie zależało od tego kogo Brooklyn Nets będą mogli pozyskać w drafcie 2017. Jak na razie Andrew Nicholson nie pokazał wiele w zespole, zaś Marcus Thornton został dzień po transferze zwolniony przez Nets. Czas pokaże, czy był to dobry ruch.

Łukasz: Nets pozyskali to czego potrzebują obecnie najbardziej – pick w drafcie i z tej perspektywy wymianę mogą uznać za udaną, bo właśnie wybory w draftach są obecnie najpotrzebniejsze.

Jak to możliwe, że nikt na Brooklynie nie zauważył potencjału jednej z rewelacji rozgrywek, aktualnego startera w Dallas Mavericks – Yogi’ego Ferella, który w grudniu zagrał w dziesięciu meczach NBA, a przez kolejne tygodnie był wiodącą postacią brooklyńskiej afiliacji Long Island Nets w D-League?

Wojciech: Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Taka sytuacja nie powinna w ogóle się wydarzyć, ale niestety… Teraz można tylko żałować i pogratulować Dallas, że obdarzyli młodego Ferella zaufaniem.

Łukasz: Niestety, ale to pytanie powinno być kierowane do włodarzy zespołu. Sam zastanawiam się jak to możliwe, że Ferell został odpuszczony przez kierownictwo klubu, tym bardziej, że w Dallas poczyna sobie bardzo dobrze.

Po zaledwie jednym sezonie, Nets pożegnali Shane’a Larkina. Aktualnie 25-letni rozgrywający występuje w barwach hiszpańskiego Baskonia Vitoria Gasteiz i radzi sobie naprawdę solidnie notując średnio 13,0 PPG, 45,5% FG, 2,9 RPG, 5,9 APG w Eurolidze oraz 14,0 PPG, 48,0% FG, 3,1 RPG i 5,4 APG w hiszpańskiej ekstraklasie. Co więcej, kilka dni temu zdobył nagrodę Player of the Month ACB. Waszym zdaniem włodarze Nets popełnili błąd, nie dając Larkinowi jeszcze jednego sezonu w NBA?

Wojciech: Tutaj znowu muszę wrócić do swoich poprzednich wypowiedzi. Uważam, że polityka Nets w kwestii podejmowanych decyzji musi się zmienić. Nie należy podejmować decyzji pochopnie, a przemyśleć niektóre sprawy w stu procentach, by później nie żałować.

Łukasz: Uważam, że Larkin powinien dostać szansę na rozegranie jeszcze jednego sezonu w barwach Nets. Tak się jednak nie stało i teraz ten zawodnik występuje w Europie. Trudno powiedzieć cokolwiek na temat tego, jak wyglądałaby jego gra w NBA w porównaniu z tym co prezentuje na parkietach Starego Kontynentu. Za przykład można podać Nikolę Miroticia, który był gwiazdą w Europie, a w Bulls ma przebłysk jednego spotkania na kilkanaście występów.

W afiliacji Nets występuje były gracz C’s – RJ Hunter, który w swoim debiutanckim sezonie w NBA spisywał się całkiem nieźle. W barwach Long Island Nets w D-League notuje średnio w 30 minut 18,1 PPG, 2,4 RPG, 3,4 APG i 1,2 SPG. Nie macie wrażenia, że na Brooklynie brakuje dobrych scoutów/obserwatorów, skoro pod nosem macie gracza perspektywicznego, z dobrym rzutem i co prawda rocznym, ale jednak doświadczeniem w NBA, a mimo wszystko w sezonie spisanym na starty nie otrzymuje on szansy?

Wojciech: Ciężko powiedzieć co włodarze Nets mają teraz w głowie. Czy brakuje dobrych scoutów/obserwatorów? Wydaje mi się, że nie. Brakuje zaś odwagi, aby móc zaryzykować co do niektórych spraw. Do końca sezonu zostało jeszcze szesnaście spotkań, zobaczymy czy coś się zmieni.

Łukasz: Jak najbardziej. Scouting w NBA jest niezwykle ważny i nie wiem dlaczego na Brooklynie nikt nie dał mu szansy na pokazanie się, tym bardziej, że nie walczymy przecież o nic. W obecnej sytuacji powinniśmy dać możliwość gry jak największej ilości zawodników, aby sprawdzić, czy przypadkiem w D-League nie ma kogoś, kto mógłby poprawić grę Nets.

Przeniesienie organizacji z New Jersey na Brooklyn w 2012 roku było dobrym rozwiązaniem, czy jednak sentyment do starych czasów powinien być wówczas silniejszy i decydujący?

Wojciech: W mojej opinii było to dobre rozwiązanie, ponieważ zespołowi potrzeba było czegoś nowego, aby móc odrodzić się, jak przysłowiowy „feniks z popiołów”. Nowa nazwa, nowa hala, wszystko zrobione od początku – wydaję mi się, że był to wielki plus dla klubu. Teraz musimy jedynie czekać, aż zespół Brooklyn Nets napiszę swoją historię, którą w przyszłości będziemy wspominać.

Łukasz: Sentyment pozostaje zawsze. Dlaczego ludzie nie chcą drużyny w Las Vegas tylko wolą utworzenie takowej w Seattle? Wszyscy są sentymentalni, niezależnie czy chodzi o sport, pracę, szkołę, miejsce zamieszkania i inne. Przesiadka na Brooklyn w moim odczuciu miała tchnąć nowoczesność w tę ekipę, pokazać, że to nowa siła, która będzie liczyła się w lidze. Z perspektywy czasu widzimy jak to wygląda i miejmy nadzieję, że to się zmieni.

Brook Lopez ma ważny kontrakt na kolejny sezon, jednak bądźmy szczerzy – jego ambicje sięgają znacznie wyżej niż jedynie walka o własne statystyki. Uda się włodarzom Nets przekonać Lopeza do wypełnienia umowy, czy jednak 28-latek postawi veto i będzie naciskał na transfer?

Wojciech: Będzie to bardzo trudne dla włodarzy Nets, aby jednak zatrzymać Brooka u siebie z racji tego, że taki gracz zasługuje na to, aby grać w PlayOffs.  Brook wiele daje od siebie dla zespołu jak i dla  młodych graczy. Jego doświadczenie i zachowanie w szatni jest bezcenne. Wszystko się okaże, ale niestety wydaje mi się, że od przyszłego sezonu Brooka zobaczymy już w innym zespole.

Łukasz: Nie wiemy jak wyglądają rozmowy na linii Lopez – zarząd. Uważam jednak, że zrobią wszystko, aby Brook pozostał w klubie, a on sam chyba wie, jak wygląda sytuacja i nie wiemy co siedzi w jego głowie.

Celtics prowadzą z Nets w sezonowej serii 2-0. W obu dotychczasowych spotkaniach podopieczni Brada Stevensa mecz rozstrzygali jeszcze przez startem 4Q. Podobny scenariusz czeka nas w sobotnim meczu w Barclays Center?

Wojciech: Marzy mi się, aby tak nie było. Wiadomo, zależy to także od dyspozycji dnia, ale tak jak już wspominałem – mam nadzieję, że chłopaki z Nets mocno zmobilizują się na końcówkę sezonu. Jeśli  przegrana z C’s, to po wyrównanej walce.

Łukasz: Myślę, że tak. Boston według mnie ma parcie na to, aby dać prztyczek w nos Cavs i wygrać Konferencję Wschodnią. Nets nie mają warunków, aby przeciwstawić się zawodnikom Celtics i być może mecz rozstrzygnie się już w połowie 3Q.

Po takim sezonie trudno będzie przekonać kogokolwiek wartościowego do wizji zespołu, jeżeli takowa w ogóle istnieje, oraz podpisania kontraktu. Mimo wszystko wierzycie, że wydarzy się coś ciekawego na Brooklynie w trakcie offseason?

Wojciech: Wierzyć zawsze trzeba, a co będzie to się okaże. Miejmy nadzieje, że mimo wszystko Brooklyn Nets zaczną myśleć mocno o przyszłości, co jest jednoznaczne z daniem szansy i zaufania młodym zawodnikom, którzy są głodni gry.

Łukasz: Nie. Jedyne obawy jakie można mieć to takie, że pieniądze zostaną wydane na przepłacenie kogoś, kto nie będzie zasługiwał na kontrakt, który otrzyma. Nie spodziewam się bomby transferowej w stylu przejścia topowego wolnego agenta na Brooklyn, ale być może przyjdzie jakiś solidny wyrobnik, chociażby w postaci Taja Gibsona.

Jaki jest realny cel Nets na kolejny sezon?

Wojciech: Realny? Aby sezon 2017/18 był mimo wszystko lepszy od obecnego.

Łukasz: Ogrywanie młodych zawodników, nabieranie przez nich doświadczenia, które w przyszłości może zaprocentować. Podpisanie kogoś z Free Agency, ale oferta musi być złożona z chłodną głową, bez pochopnego działania. Nic więcej zrobić nie można.

Dziękując za rozmowę i poświęcony czas, życzę cierpliwości i wytrwałości w obserwowaniu przebudowy nowojorskiej organizacji.