C’s z szansą na pierwszy seed?

Do końca sezonu regularnego pozostało już niewiele. Jesteśmy coraz bliżej ostatecznych rozstrzygnięć, a Boston Celtics po 65 spotkaniach mogą pochwalić się bilansem 41-24, dzięki któremu zajmują bardzo dobre drugie miejsce w swojej konferencji. Brad Stevens przypomina oczywiście, że ten bilans niekoniecznie jest odzwierciedleniem siły bostońskiego zespołu, co jednak nie zmienia faktu, że jest szansa na pierwszy seed. O tej szansie głośno mówią m.in. projekcje CARMELO od FiveThirtyEight oraz ESPN-owskie BPI, ale nie trzeba wyliczeń czy maszyn, aby rzeczywiście zobaczyć, iż bardzo wiele spoczywa w rękach Celtics, przed którymi stosunkowo łatwy terminarz i naprawdę spora okazja na prześcignięcie Cavaliers.

Być może trochę za wcześnie jeszcze na tego typu przewidywania, ale niesieni zwycięstwem nad Golden State Warriors możemy sobie pogdybać i pomarzyć o tym, że Boston Celtics zakończą tegoroczny sezon regularny w absolutnym topie Wschodu. Na ten moment przewaga parkietu w pierwszej rundzie wydaje się być już na wyciągnięcie ręki, bo Celtics mają ponad pięć meczów przewagi nad piątymi w tabeli Hawks i *puk, puk* tylko totalna katastrofa w ostatnich tygodniach sezonu mogłaby sprawić, że zaczęlibyśmy martwić się o miejsce w top4.

Na ten moment o wiele bardziej fascynują nas dwie rzeczy – z jednej strony Celtics starają się nie dać dogonić Washington Wizards, którzy co ciekawe wyprzedziliby Celtów już w środę, gdyby podopieczni Brada Stevensa nie wygrali w Oakland. Celtics stanęli jednak na wysokości zadania i obronili drugie miejsce, choć Wizards są bardzo blisko. Z drugiej strony, słaba ostatnio forma Cavaliers (5-5 w ostatnich 10 meczach, trzy z rzędu porażki) powoduje, że przed Celtami otwierają się także drzwi do ataku na pierwsze miejsce w konferencji wschodniej.

I tu dochodzimy do projekcji, bo FiveThirtyEight przewiduje, że Celtowie zakończą sezon z bilansem 53-29, dając drużynie z Bostonu aż 50 procent szans na topowy seed na Wschodzie. Z kolei według wyliczeń BPI bostońska drużyna ma przewidywania tylko o włos gorsze od obecnych mistrzów NBA: 52.6-29.4 dla Celtics i 53.4-28.6 dla Cavaliers. To gdybanie to oczywiście jedno, bo rzeczywistość nam wszystko zweryfikuje, tym bardziej, że w tak nieprzewidywalnej lidze jak NBA. No ale co by nie mówić, przed Celtami naprawdę bardzo duża szansa.

Da się to zauważyć choćby patrząc na pozostałe mecze bostońskiego zespołu w trwającym sezonie regularnym, przynajmniej w porównaniu z drużyną goniącą (Wizards), jak i drużyną gonioną (Cavaliers). Otóż według statystyk Celtowie mają jeden z najłatwiejszych terminarzy do końca tego sezonu, a najlepszym tego dowodem jest fakt, że po powrocie z Denver zagrają łącznie jeszcze 16 spotkań, z czego aż 11 we własnej hali, podczas gdy na przykład Wizards dopiero przed sobą mają bardzo ciężkie wyjazdowe mecze z mocnymi rywalami. Ze szczegółami:

Cleveland Cavaliers (42-21)

  • Dom (8): Pistons, Jazz, Wizards (back-to-back), Sixers (back-to-back), Pacers, Magic, Hawks, Raptors
  • Wyjazd (11): Magic, Rockets (back-to-back), Clippers, Lakers (back-to-back), Nuggets, Hornets, Spurs, Bulls, Celtics (back-to-back), Hawks, Heat

Boston Celtics (41-24)

  • Dom (11): Bulls, Wolves, Wizards (back-to-back), Pacers, Suns, Heat, Bucks, Magic, Cavs, Nets, Bucks
  • Wyjazd (6): Nuggets, Nets, Sixers, Knicks, Hawks (back-to-back), Hornets

Washington Wizards (39-24)

  • Dom (6): Mavericks, Bulls, Hawks, Nets, Hornets, Heat
  • Wyjazd (13): Kings, Blazers (back-to-back), Wolves, Hornets (back-to-back), Celtics, Cavaliers (back-to-back), Lakers, Clippers (back-to-back), Jazz, Warriors, Knicks, Pistons, Heat

Celtics mają przed sobą jeszcze 11 meczów u siebie, podczas gdy Cavs osiem, a Wizards tylko sześć. Jeśli chodzi o wyjazdy to tutaj także Zieloni są w teorii w najlepszej sytuacji, podobnie zresztą, jeśli chodzi o tzw. back-to-back, bo przed Bostończykami jeszcze tylko dwie serie meczów dzień po dniu. Kursywą zaznaczone są natomiast starcia z zespołami, które są obecnie w topowej ósemce którejś z konferencji – Celtics mają takich rywali sześciu, Wizards o dwóch więcej, a Cavaliers aż dwa razy więcej od Celtów. Terminarz wyraźnie sprzyja więc Celtom.

Warto jednak przy tym pamiętać, że o wszystkim zadecyduje parkiet i postawa bostońskiego zespołu. Po ostatnim meczu z Golden State Warriors kilku zawodników wprost powiedziało, że teraz każdy mecz jest bardzo ważny i choćby dlatego bardzo bolą takie przegrane jak przed kilkoma dniami w Phoenix, tym bardziej, kiedy Cavaliers są w takim dołku. Ale nawet pomimo takich wpadek Celtowie cały czas stoją przed bardzo dużą szansą i można powiedzieć, że wszystko spoczywa w ich rękach. Dobre zakończenie sezonu może skutkować pierwszym seedem.

Gdyby udało się dokończyć rozgrywki ze zdrowym składem i bez żadnych niespodzianek po drodze to Celtics mogliby zacząć playoffs jako drużyna numer jeden w konferencji wschodniej. Prawdą jest, że Bostończycy cały czas nie wyglądają jak taki zespół, natomiast byłby to z pewnością ogromny zastrzyk pewności siebie przed fazą play-off, nie wspominając o przewadze parkietu w stosunku do każdej drużyny w konferencji wschodniej. Byłoby to tym bardziej niesamowite, gdy Brooklyn Nets z bezpieczną „przewagą” okupują ostatnie miejsce w całej lidze.

Trzymajmy więc kciuki za to, aby Celtowie rzeczywiście w pełnym składzie dokończyli sezon, bo wtedy są po prostu bardzo dobrym zespołem, co potwierdzają tylko statystyki – pierwsza piątka w osobach Thomasa, Bradleya, Crowdera oraz Johnsona i Horforda zagrała w tym sezonie tylko w 25 meczach, ale Celtics wygrali aż 19 z tych spotkań, podczas gdy ta właśnie piątka pod względem efektywności przegrywa tylko z Warriors i Spurs. Ten pierwszy seed wcale nie musi być więc mrzonką. Co o tym sądzicie? Myślicie, że Bostończycy dadzą radę?