Red Claws nadal bez rytmu

Afiliacja Celtics nadal nie może odzyskać formy z pierwszej części sezonu NBA Development League. Zawodnicy prowadzeni przez Scotta Morrisona przegrali na wyjeździe z niżej notowanym Windy City Bulls 89:103 i potwierdzili, że wpadli w dość głęboki dołek. W 2017 roku Red Claws są 12-11, a od 12 lutego zaledwie 5-8. Ale najbardziej martwi kontuzja, której doznał Abdel Nader. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem MRC we wczorajszym meczu był Demetrius Jackson, który podejmuje jeszcze jedną próbę przekonania Brada Stevensa do obdarzenia jego osoby większym zaufaniem i dania mu szansy na parkietach NBA. Regular Season wkracza w decydującą fazę.

BOXSCORE 

W decydującą fazę, ponieważ do zakończenia Regular Season pozostało ledwie jedenaście spotkań, z których aż osiem Red Claws rozegrają na własnym parkiecie w Portland Expo Building. I taki terminarz może być zbawieniem dla naszej afiliacji, która zgubiła dobrą dyspozycję z początku rozgrywek i w ostatnim czasie gra bardzo przeciętnie. Potknięcia MRC wykorzystuje afiliacja 76ers – Delaware 87ers, która niebezpiecznie zmniejszyła dystans w klasyfikacji Dywizji Atlantyckiej do zaledwie dwóch zwycięstw straty, dlatego ryzyko utraty rozstawienia i przewagi parkietu w fazie PlayOffs urosło do niepokojących rozmiarów. Zapowiada się więc ciekawa końcówka sezonu zasadniczego.

Podopieczni Scotta Morrisona wczorajsze spotkanie przegrali już w pierwszej połowie, po której tracili do gospodarzy aż 27 punktów. Być może mecz potoczyłby się inaczej, gdyby nie kontuzja, której w połowie 2Q doznał Abdel Nader. Egipcjanin przy próbie akcji coast-to-coast zderzył się kolanami z rywalem i dość długo nie podnosił się z parkietu. Z wyraźnym grymasem bólu na twarzy, przy pomocy członków sztabu medycznego, Nader udał się do szatni i nie powrócił już do gry. Szkoda, bo nasz #58 pick w zeszłorocznym drafcie zdobył w pierwszej kwarcie 10 z 13 punktów drużyny i miał wielką ochotę do wzięcia na własne barki ciężaru odpowiedzialności za grę zespołu. Na razie nie wiadomo jak poważny uraz odniósł zawodnik rodem z kraju Faraonów.

W pierwszej połowie MRC grali fatalnie i ostatecznie na przerwę schodzili przy stanie 30:57. Liczy? Katastrofalne – 12/43 FG (27,9%), 3/17 3pFG (17,6%), tylko dwie wizyty na linii osobistych, zaledwie osiem asyst i osiem zbiórek mniej od rywali. Zawodnicy z Portland w stanie Maine nie umieli zatrzymać Aleca Browna, który był świetnie dysponowany w strefie podkoszowej oraz Aarona Thomasa, kłującego nas na półdystansie.

Na nic zdały się obie wygrane kwarty po zmianie stron i finalnie Red Claws udało się jedynie zniwelować rozmiary porażki. W tym mizernym spotkaniu w barwach przyjezdnych wyróżniał się Demetrius Jackson, który po powrocie do rotacji Morrisona prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Po świetnym występie z Iowa Energy, tym razem nasz rozgrywający zanotował 17 pts, 6 reb, 10 ast, 1 TO, oraz zanotował jedyny dodatni wskaźnik PER wśród starterów (+6).

Nieźle wyglądał również Marcus Georges-Hunt, ale pomimo linijki 17 pts, 13 reb, 6 ast, 3 stl, 1 TO, nie był tak efektywny w obronie jak Jackson. Najgorszy mecz od kilku tygodni przytrafił się Jalenowi Jonesowi, który tym razem uciułał słabiutkie 11 pts, 4/12 FG, 0/3 3pFG, 4 reb, 2 ast, 3 TO. Cieszyć może postawa rezerwowych – Cameron Ayers (11 pts, 4/7 FG, 3/6 3pFG), Josh Hagins (8 pts, 3/6 FG, 2/4 3pFG, 3 reb, 3 ast) oraz Asauhn Dixon-Tatum (6 pts, 3/4 FG, 6 reb i najwyższy w zespole PER +15).

Przed Red Claws dwa spotkania we własnej hali z Westchester Knicks – w nocy z czwartku na piątek oraz w niedzielę. Wykorzystanie własnych ścian i dwie wygrane z Knicks są dla podopiecznych Morrisona obowiązkiem.