Danny Ainge zabrał przed kilkoma dniami głos na temat zbliżającego się trade deadline – to bowiem już w najbliższy czwartek mija ostatni dzień, w którym to kluby NBA mogą przeprowadzać w tym sezonie wymiany. Boston Celtics jak zawsze wymieniani są wśród tych zespołów, które tego dnia mogą być bardzo aktywne, jednak z wypowiedzi GM-a Celtów czy też coacha Brada Stevensa wynika, że tak niekoniecznie musi być. Ainge sam powiedział bowiem, że nie szuka “wypożyczenia”, mówiąc to przede wszystkim w kontekście transferu Serge’a Ibaki do Toronto Raptors, a Stevens dodał, iż nie powinniśmy raczej oczekiwać zbyt wielkich zmian w składzie. Czego więc spodziewać się przed tegorocznym trade deadline?
Warto zebrać wszystkie ostatnie plotki oraz wypowiedzi w kolejnych punktach:
- Zacznijmy więc od słów Danny’ego Ainge’a, który wprost powiedział, że Boston nie szuka ani wypożyczenia (a więc transferu po zawodnika, któremu kończy się kontrakt i latem może on z zespołu odejść – przykład pierwszy z brzegu to wspomniany Ibaka), ani też “plastra” na obecne problemy. W Bostonie mają plan, w Bostonie patrzą na szerszą perspektywę i mają swoje priorytety, choć GM Celtów przyznał, że jest świadom sytuacji w Konferencji Wschodniej i tego, że rywalizacja o pierwsze miejsce jest całkiem otwarta.
- Ainge powiedział również, że odkąd wszyscy doskonale znają assety, jakie mają w Bostonie, to cena bardzo często rośnie w górę w trakcie rozmów, bo GM-owie innych drużyn chcą wyciągnąć jak najwięcej. Jest to więc wyzwanie dla zespołu, tym bardziej, że Danny wprost mówi, że stara się przede wszystkim trzymać planu. Ale jeśli pojawi się deal, w ramach którego będzie można pozyskać kogoś, kto w tych planach będzie miał miejsce (a nie zagra w ledwie 20-kilku spotkaniach) to Ainge w taką wymianę pójdzie.
- Generalny menedżer Celtics zaadresował także największe potrzeby jego zespołu: zbiórka oraz obrona obręczy. Jednocześnie, po raz kolejny Ainge wskazał na fakt, że dodanie gracza rozwiązującego jeden problem może spowodować pojawienie się kolejnych, bo dobry zbierający nie zawsze jest dobrym rzucającym czy w ogóle dobrym zawodnikiem w ofensywie, stąd też taki transfer nie zawsze wychodzi na dobre.
- Tymczasem zaraz przed rozpoczęciem All-Star Weekend trener Brad Stevens powiedział, że nie powinniśmy spodziewać się wielkich zmian. Z drugiej strony, w ostatnich plotkach nt. Celtics pojawiają się takie nazwiska jak m.in. Danillo Gallinari (jego ojciec powiedział, że syn z chęcią zagrałby m.in. dla Clippers czy właśnie Celtics), Andre Drummond (w ostatnich dniach Pistons sondowali możliwość jego transferu) czy może przede wszystkim Paul George (sam zainteresowany miał powiedzieć Larry’emu Birdowi, że chce grać w drużynie, która wygrywa i z tego powodu wstrzymuje się na razie z negocjacjami w sprawie nowej umowy).
- Wyc Grousbeck, który chyba nie powinien się już jednak wypowiadać w tematach transferowych od czasu słynnych słów o fajerwerkach, uważa z kolei, że Celtowie mają tyle assetów, że są w stanie ściągnąć dobrego zawodnika bez oddawania picku Nets. Ten wzbudza ponoć wielkie zainteresowanie – co zdradził Ainge – ale też nie wydaje się, aby Celtowie byli chętni ten wybór oddawać. Grousbeck dodał również, że spodziewa się napływu dobrych ofert do Bostonu na kilka godzin przed godziną deadline.
Wynika więc z tego tyle, co zawsze – Celtics będą aktywni, Ainge będzie szukać ofert, ale to nie znaczy, że Celtowie zrobią jakikolwiek ruch. I chyba rzeczywiście o wiele bardziej prawdopodobne jest, że Celtics żadnego ruchu nie zrobią, a jeśli już to będzie to raczej małe wzmocnienie składu. Danny Ainge zdaje się mieć bowiem szerszy plan i nie chce na siłę szukać krótkoterminowych rozwiązań kosztem długofalowego planowania, tym bardziej, że zdaniem niektórych ekspertów jest w doskonałej pozycji, aby stworzyć w Bostonie potęgę na długie lata.