#4: Hoiberg to nie trener na NBA

Przed C’s ostatnie spotkanie przed przerwą na tegoroczny All-Star Weekend. W ramach back-to-back już dziś zagramy na wyjeździe z Chicago Bulls, dla których sezon 2016/17 nie układa się najlepiej i wszystko wskazuje na to, że zakończy się sporym rozczarowaniem. Tym razem, na naszych łamach gości Marcin Więckowski – pasjonat basketowego szaleństwa, ale przede wszystkim jeden z redaktorów Chicago-Bulls.pl. W naszej rozmowie poruszyliśmy kwestię przyczyn i skutków aktualnych problemów organizacji z Illinois, pozycji Rajona Rondo, pojawiających się plotek o wymianie na linii Boston-Chicago, a także o wciąż widocznym w naszym kraju efektu złotej dekady Byków z lat 90-tych XX wieku.

Krzysztof Mielczarek (BostonCeltics.pl): Zacznę nieco prowokacyjnie – wierzysz w to, że w Chicago można jeszcze zbudować zespół na miarę ekipy ze złotych lat 90-tych?

Marcin Więckowski (Chicago-Bulls.pl): Dziś – nie, w niedalekiej przyszłości – pewnie. Atutem Bulls dalej jest magia i operowanie na legendzie złotej ery z lat 90-tych. Bulls to dalej dobry rynek dla zawodników – pełna hala, dobra sprzedaż koszulek, gadżetów, kontakt z Pippenem i Kukocem, którzy gdzieś tam codziennie przewijają się po korytarzach United Center. Problemem, i to dużym, jest właściciel i zarząd.

Pytałem o Twoje przewidywania na podstawie faktu, który jest wymowny i ma wyraźny wydźwięk – od sezonu 1997/98 zaledwie raz nawiązaliście do pięknych chwil z ostatniej dekady XX wieku, docierając do finału konferencji przed sześcioma laty. W czym tkwi Twoim zdaniem problem – to słabe zarządzanie organizacją z Illinois, błędne decyzje kadrowe czy może jakiś inny czynnik jest tutaj decydujący?

To skutek i słabego zarządzania i błędnych decyzji. Już Tom Thibodeau mówił, że w kolejnych draftach chciał sięgać po innych graczy, jak m.in. Marcus Teague, a niestety Forman narzucał jemu swoje wybory. Podobnie było i jest z podpisywaniem FA, wcześniej Thibs, teraz Hoiberg nie dostali tego o co prosili – nie podpisano zawodników, którzy choćby na papierze utożsamiają się z filozofią i stylem ich pracy. Różnica jest taka, że Thibs z duetu Nate’a Robinsona i Luola Denga potrafił zrobić w PO duet, przed którym trzęsła się liga.

Jimmy Butler, Dwayne Wade, Rajon Rondo, Robin Lopez, Taj Gibson i Michael Carter-Williams – przeglądając papier zza biurka wydawało się, że taki roster powinien dawać realną szansę na walkę o pierwszą czwórkę na Wschodzie. Tymczasem kilka dni przed weekendem gwiazd, bilans 27-29 wygląda blado i jest gorszy niż w analogicznym okresie przed rokiem. W których aspektach koszykarskich upatrujesz główne przyczyny tej mocno rozczarowującej postawy Byków w obecnych rozgrywkach?

Odpowiedź jest prosta: Chicago to niezmiennie od lat zespół, który jest w czołówce zbiórek i rzutów osobistych. Od lat to też zespół, który stylem gry nawiązuje do początku XXI wieku. Przyjście Hoiberga miało to zmienić, ofensywa Chicago miała dostać powiew nowego, akademickiego spojrzenia na basket, gra miała być szybsza i sprawiać więcej radości. Niestety, patrząc właśnie na ten roster, jedyne co on gwarantuje, to dużo klepania piłki, zasłon i izolacji. Poszczególni gracze po prostu do siebie nie pasują, niektórzy też niestety zawodzą i to mocno, co też ma wpływ na to, że Bulls mają kiepski bilans.

Walka o miejsca 6-8 w Eastern Conference zapowiada się niezwykle ciekawie. Zakładasz w ogóle taki scenariusz, że Byków zabraknie w PlayOffs?

Niestety tak. Bulls mają przed sobą bardzo ciężki terminarz po ASW, chociaż patrząc na bilans Bulls z zespołami powyżej 50% zwycięstw nie powinno być źle, zaś o spotkania z tymi z dolnych części tabeli powinienem być raczej spokojny. Te pojedyncze mecze, które opuszczać będzie Wade mogą być kluczowe. Równie istotne będą te spotkania, w których na fatalnym poziomie zaprezentują się McDermott/Mirotic. W poprzednim pytaniu napisałem, że część graczy zawodzi – duet MM zawodzi najbardziej. Swoją postawą w tym sezonie zarówno Doug, jak i Niko pracują mocno, żeby ich kariera w NBA nie potrwała zbyt długo. Z tych 29 porażek, które Bulls mają na koncie, grubo powyżej 10 można śmiało przypisać dla ławki Chicago. Spotkania, w których cały bench kończył mecz w granicach 20% z gry i większą ilością strat niż asyst, były niestety normą i w grudniu i w styczniu.

W środowym spotkaniu z Toronto właściwie od połowy pierwszej kwarty kontrolowaliście wynik. Zaskoczyło Cię wyraźne zwycięstwo z Raptors przy fatalnej grze Butlera (2/10 FG) oraz braku kontuzjowanego DWade’a? Co było kluczem do wygranej?

Już na Twitterze w pierwszej kwarcie meczu pisałem o tym, że Bulls z Butlerem to dużo większa jakość po obu stronach parkietu. Chicago ma patent na Toronto, bo od lat Bulls mają przewagę w każdym match-upie na pozycjach 1-3-5. Dobra obrona na duecie Lowry/Derozan + dominacja na deskach po prostu wystarczają na Toronto. Raptors do tego nie mają długiej ławki. Z poprzednich lat pamiętam, że Bulls mieli problemy przede wszystkim z Rossem i Amirem Johnsonem, ich w Toronto już nie ma i Raptors zabrakło tak naprawdę jakiegokolwiek elementu zaskoczenia z ławki. Warto tu podkreślić, że ten spokój i kontrolowanie wyniku było możliwe dzięki świetnej grze rezerwowych Bulls. Bardzo dobrą koszykówkę grał Rondo, McDermott, Felicjo, a ważne punkty w Q3 rzucał Valentine. Bez takiej gry ławki, nie byłoby takiej wygranej.

Dwa dotychczasowe spotkania pomiędzy C’s i Bulls odbyły się tuż po starcie rozgrywek. W obu meczach zdominowaliście tablice (67:44 i 60:46), co dało Wam jednak tylko jedno zwycięstwo, gdyż w spotkaniu w TD Garden decydująca okazała się nasza skuteczność zza łuku. Czy po ponad kwartale, powyższe elementy wciąż będą kluczowe dla rozstrzygnięcia rywalizacji, czy może jednak o losach dzisiejszego meczu w Chicago rywalizację zadecydują inne czynniki?

Kluczem do zwycięstwa w przypadku Bulls będzie totalna dominacja w pomalowanym i dobra obrona na obwodzie, czyli nic się nie zmienia. W tym pierwszym przegranym meczu Boston miał zaledwie 3 zbiórki ofensywne i 8 celnych trójek, w drugim spotkaniu, które wygrał, te cyfry były dużo lepsze, bo odpowiednio 10 i 14.

Wiemy już, że w dzisiejszym spotkaniu nie wystąpi Nikola Mirotić. Możemy spodziewać się za to powrotu DWade’a, czy jednak sztab szkoleniowy zdecyduje o odpoczynku dla 35-latka, nie ryzykując ewentualnego pogłębienia urazu prawego nadgarstka przed finiszem Regular Season?

Wade już wielokrotnie mówił, że po tylu urazach i latach na parkietach sam zna doskonale swoje ciało. Jeśli faktycznie jest gotowy, to zagra na pewno, zaś jeśli będzie czuł dyskomfort, to nie podejmie ryzyka. Bulls nie grają o mistrzostwo, nie grają też o przewagę parkietu w PO, tutaj nie będzie dziwnych kalkulacji.

Który z zawodników obecnego roster Bulls zawodzi najbardziej, a który z kolei spisuje się powyżej Twoich przedsezonowych analiz?

Powyżej oczekiwań spisuje się przede wszystkim Jimmy Butler. Z każdym kolejnym sezonem Jimmy stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej. Przyjście Wade’a i nauka gry od weterana rozwinęła u niego myślenie, grę w izolacjach i takie boiskowe cwaniactwo w kończeniu akcji 2+1. Do tego Jimmy w paru meczach miał wielkie czwarte kwarty i niemal w pojedynkę wygrywał spotkania. Na plus zaliczam też Lopeza i Felicio – fajny silny i przede wszystkim zdrowy podkoszowy duet. Poniżej i to grubo poniżej oczekiwań McDermott i Mirotic. Hoiberg dysponuje takim składem jaki jest i od pierwszych spotkań było widać, że duża część ofensywy Chicago opierać się ma właśnie na tym duecie. Niestety, Panowie od początku rozgrywek są bardzo regularni w doprowadzaniu fanów Bulls do białej gorączki.

Szkoleniowiec Fred Hoiberg to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, czy może jednak jego umiejętności były przecenione i został obdarzony zbyt dużym zaufaniem przez włodarzy Bulls?

Fred Hoiberg to nie jest trener, który powinien prowadzić klub NBA. Laurkę samemu sobie wystawił karząc Wade’a i Butlera grą z ławki, po skrytykowaniu przez nich zaangażowania reszty teamu. Hoiberg to miły gość, w czasie każdego treningu gra z Butlerem w futbol, inni zawodnicy też go chwalą za to jakim jest facetem. Nie trenerem, ale człowiekiem, to też wiele mówi o autorytecie w szatni. Z każdym kolejnym miesiącem wychodzą braki komunikacyjne, niedomówienia jak choćby sytuacja z posadzeniem na ławce Rondo, a następnie MCW. Nie ująłbym tego w ten sposób, że został obdarzony zaufaniem – gdyby tak było Forman podpisałby, lub chociaż postarał się ściągnąc do Chicago zawodników, których bardzo chciał Fred. Chicago Bulls jako organizacja popełniła po prostu masę błędów w procesie zatrudnienia, długości kontraktu, doborze graczy i ustaleniu priorytetów dla drużyny na poprzedni, ten i pewnie na kolejne sezony też.

Czy bogatszy o wiedzę na temat obecnej sytuacji w Chicago uważasz, że odejście Derricka Rose’a było dobrym ruchem?

Wydaje mi się, że tak. Chicago wiele zainwestowało w Derricka i wiernie czekało aż Rose wyzdrowieje. Tak było za pierwszym i za drugim razem. Rose wrócił, rozegrał średni sezon, po którym powiedział, że w przyszłe lato (2017) jest sporo kasy do zarobienia. Koszykówka to biznes, nie wiem jak ja bym się zachował na miejscu Formana, ale strzelam, że zapaliła się tam jakaś lampka i po prostu Gar chciał otrzymać za Rose’a cokolwiek, zanim ten albo dozna kolejnej kontuzji, albo po rozegraniu niespełna 2 sezonów i po praktycznie 3 latach absencji zażąda maksymalnego kontraktu. Jestem wielkim fanem Derricka, bardzo chciałbym go jeszcze zobaczyć w Chicago, ale na tamtą chwilę myślę, że rozdzielenie Rose’a od Butlera było dobrym ruchem.

Odebranie rekordowego bilansu w Regular Season przez Golden State Warriors wzbudziło w Tobie złość?

Absolutnie nie. Dla takich historii zarywamy noce i fascynujemy się NBA. A takie historie jak bilans 73-9 zdarzają się raz na 20 lat, jeśli nie na całe życie. Jestem fanem cyfr, liczb itd. Bardzo się cieszyłem, kiedy Butler pobił rekord Jordana rzucając 40 punktów w 1 połowie, ze szczęką na podłodze oglądałbym pewnie mecz, w którym „ktoś” rzuci więcej punktów od Jordana czy Bryanta. To jest sport, z bicia rekordów i wyjątkowych wyników trzeba się cieszyć i podziwiać, że mogło się to oglądać na żywo.

Od dłuższego czasu pojawiają się doniesienia o zainteresowaniu C’s sprowadzeniem Jimmy’ego Butlera. Twoim zdaniem Danny Ainge ma w ogóle szanse go od Was wyciągnąć i jeśli, tak to jakiej trade pack oczekiwałbyś w odwrotnym kierunku?

Jeśli Bulls mieliby jakąkolwiek długoterminową strategię to nie wahałbym się i wymieniłbym Butlera za pick i ten pakiet o którym było głośno tzn. Smart + Crowder. Jimmy ma 27 lat, jeśli Bulls nie zagwarantują mu za chwilę drużyny gotowej walczyć o finały, sam będzie naciskał na wymiany. Patrząc natomiast na to jak zachowuje się zarząd Byków i jakie robi kroki na rynku transferowym od lat, wątpię, żeby Chicago zaryzykowało oddanie Jimmy’ego. Ewentualne odejście Butlera stawia pod znakiem zapytania przyszłość Wade’a na kolejny sezon, a ewentualne odejście Wade’a ogranicza do zera możliwości sprowadzenia topowego FA do Chicago. Tutaj po prostu nie będzie zgadzał się $.

Nie mogę nie zapytać o Rajona Rondo, który z wiadomych względów wciąż jest głęboko w sercach fanów C’s. Jego dyspozycja w trwającym sezonie to niezbyt wyszukany dowcip. Skutki jego formy znamy – to liczby na poziomie 6,6 PPG, 6,5 APG, 5,2 RPG. Ale czy ta koszykarska zapaść 30-letniego rozgrywającego nie ma przypadkiem drugiego dna i jej rzeczywistą przyczyną jest system stosowany przez Freda Hoiberga?

Po tych historiach z wypadnięciem z S5, dwudniowym konfliktem z Wade’m, ciężko się domyślać o co chodzi. W Chicago wiedzą pewnie więcej i lepiej. Rajon w pierwszych spotkaniach sezonu grał dobrze, potem miał trochę fatalnych gier i wypadł ze składu. Od 4 spotkań ponownie gra koszykówkę jaką lubi i którą chce się oglądać. Problem Rajona w tym sezonie jest identyczny jak w przypadku Douga, Nikoli czy MCW – brak systematyczności. Czy to wina trenera czy nie, nie chcę tutaj nikogo oceniać.

Co powinno być priorytetem dla Gara Formana podczas letniego okna transferowego?

Ambitnie to kontrakt dla CP3, ryzyko i podpisanie za minimum Bosha – o ile nadaje się do wyczynowego sportu – plus jakiś handel i sprowadzenie Terrence’a Jones’a. Realnie to marzy mi się Patty Mills i Tim Hardaway Jr. Lineup złożony z rotacji Mills/Butler/Hardaway Jr./Gibson/Lopez + z ławki Valentine/Wade/Portis nie wygląda źle. Oczywiście, to nie zespół na mistrzostwo, ale staram się po prostu myśleć realnie.

Byki to organizacja, która w czasach największej popularności NBA w Polsce, miała największą rzeszę fanów. A jak to wygląda po kilkunastu latach – społeczność polskich zwolenników Chicago Bulls to duża grupa? Organizujecie jakieś spotkania w jej ramach?

To dalej bardzo duża grupa ludzi. Jest sporo ludzi, którzy stale kibicują już od lat 90-tych, a jest też sporo ludzi, którzy zaczęli interesować się Chicago przez fenomen Derricka Rose’a czy teraz Butlera. Na stronie w czasie spotkań jest Nas od kilkunastu do kilkudziesięciu osób, sam mam stały kontakt na facebooku już z ok. setką ludzi, którzy po prostu od czasu do czasu obejrzą mecz, interesują się, śledzą wyniki. Co do spotkań, w styczniu organizowałem pierwszy ogólnopolski zlot fanów Byków. Było Nas ponad 50 osób z całej Polski, był też Czarek Trybański i po feedbacku jaki dostałem od ludzi, na pewno będziemy spotykać się cyklicznie. Mam też w planach dużą imprezę dla fanów po prostu NBA, tak więc na pewno będziemy w kontakcie. Tutaj można przeczytać moją relację z tej imprezy – Podsumowanie Zlotu – To był kosmos

Dziękując za rozmowę i poświęcony czas, pragnę życzyć powodzenia w pozostałych meczach sezonu zasadniczego.

Dzięki i wzajemnie wszystkie dobrego!