Red Claws uciekli spod topora

W trzeciej kwarcie afiliacja Boston Celtics prowadziła w hali Portland Expo Building z Delaware 87ers różnicą dwudziestu pięciu punktów, jednak zwycięstwo wyszarpała dopiero w dogrywce. Przyjezdni z Newark zanotowali jeden z największych comebacków w obecnym sezonie Development League, lecz ostatecznie Maine Red Claws wygrali 131:125 i zrewanżowali się za sobotnią klęskę. Bardzo dobrze zaprezentował się Abdel Nader (25 pts, 5 reb, 9 ast), ale najlepszym graczem MRC był Jordan Mickey, który uzbierał double-double w postaci 27 pts oraz 13 reb, trafiając przy tym na świetnej skuteczności 11/12 FG. MRC nadal zajmują trzecie miejsce w klasyfikacji Eastern Conference.

BOXSCORE 

W sobotę Red Claws nie mieli nic do powiedzenia i zostali kompletnie zdominowani przez 87ers, przegrywając ostatecznie w fatalnym stylu 90:109. Nic więc dziwnego, że afiliacja C’s podeszła do wczorajszego meczu w pełni skoncentrowana i chyba aż nadto żądna rewanżu. Szkoleniowiec MRC Scott Morrison dokonał dwóch zmian w staring line-up i od początku mogliśmy oglądać Corona Williamsa oraz Jordana Mickey’a, odesłanego do D-League przez Brada Stevensa.

Początek nie napawał optymizmem – w pierwszych fragmentach MRC popełnili trzy straty z rzędu i pozwalali gościom na zdobywanie łatwych punktów w pomalowanym. Jednak z każdą chwilą Red Claws nabierali rytmu i przejmowali inicjatywę na parkiecie. W efekcie gospodarze zakończyli 1Q imponującą serią 28:4, osiągając bezpieczną przewagę +23. Ale na uwagę zasługują statystyki, które widniały po stronie miejscowych – 72% FG, 6/8 3P FG, 15 reb i 11 ast! Ponadto, świetnym posunięciem Scotta Morrisona okazało się szybkie wprowadzenie na boisko Ryana Kelly’ego, który zdecydowanie lepiej niż Mickey w pierwszej odsłonie radził sobie w defensywie z Shawnem Longiem, co zmusiło 87ers do szukania swoich szans na dystansie.

W kolejnych dwóch kwartach Red Claws kontrolowali sytuację i trzymali rywali na bezpieczną różnicę, oscylującą w granicach dwudziestu oczek. Bardzo dobrze wyglądała współpraca wysokich graczy – Kelly (23 pts) trafiał z półdystansu i zza łuku (4/8 3P FG), zaś Abdel Nader (25 pts, 9/17 FG) imponował przeglądem pola, rozdając ostatecznie aż dziewięć asyst, choć ponownie irytował koszykarską manierą rzucania trójek z nieprzygotowanych pozycji (2/9 3P FG). Świetna ofensywa przysłaniała problemy w defensywie, gdyż Long robił co chciał w pomalowanym i nikt nie potrafił znaleźć na niego skutecznej recepty. Ostatecznie gracz Delaware 87ers zakończył spotkanie z imponującą linijką 38 pts, 16/23 FG, 15 reb.

Kiedy Mickey trafił trójkę na starcie finałowej ćwiartki i przewaga afiliacji C’s osiągnęła +22, wydawało się, że zwycięstwo jest w kieszeni. Koszykówka ponownie pokazała swoje prawdziwe oblicze i skarciła zbyt dużą pewność siebie gospodarzy. W 4Q przyjezdni byli prawie bezbłędni trafiając 16 z 20 oddanych rzutów, w tym aż 7 z 8 z dystansu. Red Claws byli bezradni wobec szalejących Longa, Devondricka Walkera (24 pts, 9/13 FG) oraz Russa Smitha (17 pts, 10 ast, 5 stl), którzy we trójkę co chwila wyprowadzali dotkliwe ciosy i przeprowadzili imponujący comeback, który faktem stał się na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry.

MRC byli w szoku, ale  kiedy na sześć sekund przed końcem osiągnęli trzypunktową przewagę, za sprawą skutecznie wykonanych osobistych przez Demetriusa Jacksona (19 pts, 5/12 FG, 5 ast), ponownie byli bliżej sukcesu. Jednak był to dopiero początek emocji, gdyż kibiców zgromadzonych w Portland Expo Building uciszył Walker, trafiając niesamowitą trójkę od tablicy, czym doprowadził do trzyminutowej dogrywki.

W dodatkowym czasie gry po obu stronach parkietu dominował chaos, w którym lepiej odnaleźli się Red Claws. Kluczową rolę odegrał Kelly, który najpierw trafił z półdystansu, zaś w kolejnej akcji wymusił faul ofensywny. Losy meczu ostatecznie rozstrzygnął Jalen Jones (21 pts), który trafił zza łuku na niespełna pięć sekund przed końcową syreną.

Maine Red Claws odnieśli 20. wygraną w sezonie i utrzymują trzecie miejsce na Wschodzie, choć trzeba przyznać, iż byli bardzo blisko kolejnej wstydliwej porażki. Do poprawy z pewnością jest koncentracja, bo przy tak wysokim prowadzeniu żadnej drużynie nie powinna zdarzyć się taka zapaść w ostatniej kwarcie. W mojej opinii nie popisał się również sam Morrison, który zbyt długo w finałowej kwarcie trzymał na boisku bezproduktywnych rezerwowych Josha Haginsa oraz Arthura Edwarda.

Co dla nas najważniejsze, bardzo udany występ zanotował Mickey, któremu z pewnością przy tak dużej konkurencji w rotacji Stevensa, przydadzą się każde minuty w D-League. 22–latek świetnie prezentował się w ataku, choć w defensywie było znacznie gorzej i trzeba szczerze przyznać, że nie mógł poradzić sobie z rewelacyjnym Longiem. Jackson nadal jest zagubiony i czasami ma się wrażenie, jakby zupełnie nie rozumiał się z zespołem. Cieszy lepszy występ Nadera, a także solidna postawa Kelly’ego, który oprócz udanej linijki uzyskał najlepszy w zespole Player Efficiency Rating na poziomie +22.

Kolejne spotkanie MRC zagrają w nocy z czwartku na piątek o godz. 01:00 czasu polskiego. Rywalem będzie afiliacja Phoenix Suns – Northern Arizona Suns. Darmowa transmisja tego spotkania na oficjalnym profilu NBA Development League na Facebooku.