Nie udało się Celtom zrobić prezentu pod choinkę to zrobili go przynajmniej w dzień Bożego Narodzenia, wygrywając 119-114 w świątecznym starciu z New York Knicks. Jest to bardzo ważna wygrana, gdyż Knicks to bezpośredni rywal Celtics w Konferencji Wschodniej, a na dodatek zespół, który naprawdę dobrze spisuje się w tym sezonie u siebie – tymczasem Bostończycy wywieźli z MSG jakże cenne zwycięstwo. Najlepiej punktującym Celtem jak zwykle był Isaiah Thomas, ale tym razem to nie on odegrał główną rolą w końcówce – to bowiem Marcus Smart trafił trójkę, po której Celtics wyszli na trzypunktowe prowadzenie, a potem świetnie w obronie zagrali najpierw Avery Bradley i następnie Al Horford.
Po przespanej pierwszej kwarcie Celtics odpowiedzieli w drugiej świetnym dzieleniem się piłką, wygrali te 12 minut aż 34-20 i na przerwę schodzili z prowadzeniem, ograniczając Melo do 1/9 z gry. Zadziwiająco dobrze wyglądali na tablicach, w szczególności pod koszem rywali, choć ostatecznie to oczywiście właśnie rywale mieli znacznie więcej zbiórek w ataku, a co za tym idzie także znacznie więcej punktów drugiej szansy. Tak czy siak, to Celtowie kontrolowali to spotkanie, nawet jeśli Derrick Rose miewał swoje przebłyski.
Na trzy minuty przed końcem było 110-101 i wydawało się, że nic złego już się Bostończykom nie zdarzy, ale wyszło odwrotnie – kilka złych decyzji Isaiaha Thomasa, ale także trójki Anthony’ego czy Porzingisa sprawiły, że znów był remis i inicjatywa jakby przeszła na stronę gospodarzy. Nie wiedzieć dlaczego piłka po dobrej ofensywnie akcji znalazła się u Marcusa Smarta, ale ten na całe szczęście pokazał wielkie jaja i trafił wielki rzut. W odpowiedzi Avery Bradley wybił piłkę z rąk Melo, a na deser Horford zablokował Kristapsa. Wesołych Świąt!
Mamy radosne święta, więc dziś oceny aż dla siódemki zawodników:
- Marcus Smart (15 punktów, 5/9 FG, 2/4 3PT, 7 asyst) : 5+
Oceny dziś będą przyjemne, bo jest się z czego cieszyć – Knicks to jednak trudny rywal, tym bardziej u siebie, a tu udało się Celtom w dobrym stylu (pomijając te kilkadziesiąt sekund, kiedy NYK zrobili run 11-2) ich pokonać. Wielka w tym zasługa Smarta, który dwoił się i troił, zaliczył 15 punktów, w tym te trzy bardzo ważne, które run Knicks zatrzymały, jak również siedem asyst, świetnie grając tyłem do kosza. Z nim na parkiecie C’s byli najlepsze +17. A jakie piękne mieli te świąteczne stroje bostońscy zawodnicy!
- Al Horford (15 punktów, 7/13 FG, 7 zbiórek, 5 asyst, 3 przechwyty): 5
Piątka dla Horforda, który po raz kolejny zaprezentował się po prostu solidnie i zrobił dla drużyny wiele dobrego. Linijka statystyczna będzie wyglądała jeszcze ładniej, jeśli dołożymy tam dwa bloki, a to także do Horforda należy chyba najładniejszy wsad tego meczu, którego nie zatrzymał nawet Porzingis.
- Jae Crowder (16 punktów, 5/9 FG, 3/6 3PT, 6 zbiórek): 5
To on w drugiej kwarcie trafił trzy trójki z rzędu, dzięki którym Celtics obrócili wynik i z kilku punktów straty zrobili sobie kilka oczek przewagi – tę trzymali już do końca spotkania, bo Knicks do remisu wprawdzie doprowadzili, ale prowadzenia nie objęli. Melo zdobył co prawda 29 punktów, ale trafił tylko dziewięć z 24 rzutów i duża w tym zasługa Crowdera, który bardzo często mocno utrudniał życie liderowi Nowojorczyków.
- Kelly Olynyk (16 punktów, 7/9 FG, 2/3 3PT): 5
Świetne wsparcie z ławki od Kanadyjczyka, który zagrał naprawdę dobry mecz na bardzo efektywne 16 punktów i był po prostu pewnym punktem bostońskiej ofensywy. A ta zagrała na ponad 45-procentowej skuteczności z gry i trafiła prawie 40 procent swoich trójek, rozdając ogółem 25 asyst i tracąc piłkę ledwie sześć razy.
- Isaiah Thomas (27 punktów, 9/23 FG, 6/8 FT, 3 asysty): 5-
Minus za aż trzynaście oddanych trójek, bo wiele z nich to po prostu nie były dobre rzuty – Isaiah trafił trzy razy zza łuku, ale jego decyzje mogły Celtów kosztować w tym meczu sporo. Niemniej jednak był to solidny występ najlepszego bostońskiego strzelca, dlatego piątka się zdecydowanie należy.
- Avery Bradley (11 punktów, 5/12 FG, 6 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty): 4+
Zdobył tylko 11 punktów, trafiając pięć z 12 rzutów, a więc nie dał w ataku takiego wsparcia jak zwykle, ale miał też trzy przechwyty, w tym ten jeden najważniejszy na Anthonym, kiedy to Knicks specjalnie chcieli zmienić krycie. A tu niespodzianka, Avery Bradley wyciągnął Melo piłkę jakby to był ostatni prezent pod choinką.
- Gerald Green (8 punktów, 3/6 DF, 2/3 3PT, 4 zbiórki): 4
Wszedł z ławki w meczu, w którym Terry Rozier nawet z niej nie wstał, i o dziwo dał naprawdę solidną zmianę. Osiem punktów, dwie trójki i ogólnie solidna postawa Greena to naprawdę fajny świąteczny prezent dla wszystkich bostońskich fanów. Podobnie jak w przypadku Smarta, z nim na parkiecie Celtics byli +17.
Pięciu graczy Celtics miało więc 10 lub więcej punktów i jest to doskonały obraz tej zespołowej gry podopiecznych Brada Stevensa, tym bardziej jeśli przeciwstawimy ofensywę Celtów z mocno indywidualnym atakiem Knicks. Można trochę psioczyć na te emocje w końcówce, zupełnie niepotrzebne, ale koniec końców to Bostończycy wygrywają kolejny bliski mecz i to fakt, że dopisują kolejne zwycięstwo do swojej rubryki liczy się najbardziej. Czas na powrót do Bostonu i starcie z Grizzlies – oby i u siebie C’s zagrali w końcu porządnie.