Boston Celtics przegrywają kolejny już w tym sezonie mecz z mocnym rywalem, ulegając u siebie 94-101 drużynie Toronto Raptors. Znów nie udało się bostońskiemu zespołowi zagrać dobrze przez 48 minut spotkania, bo po zbudowaniu sobie nawet 14 punktów przewagi w pierwszej połowie, w trzeciej kwarcie Raptors łatwo odjechali Celtom, by potem móc spokojnie zamknąć ten mecz w ostatnich minutach. Najwięcej punktów dla Celtics pod nieobecność Isaiaha Thomasa zdobyli Avery Bradley oraz Al Horford (obaj po 19), a kolejną dobrą zmianę dał m.in. Jaylen Brown. Tak czy siak, wciąż nie udaje się Celtom odnieść zwycięstwa w starciu z silnym przeciwnikiem jak Toronto Raptors, którzy umacniają się na fotelu lidera dywizji.
Można mówić, że wyszedł Celtom mecz bez Thomasa w Orlando, ale już spotkanie z Raptors pokazało, że brakuje kogoś, kto mógłby pociągnąć zespół w czwartej kwarcie, a akurat w tym Isaiah jest bardzo dobry. Celtics wyglądali naprawdę dobrze przez kilkanaście minut pierwszej połowy, a w kolejnym meczu z rzędu fajnie spisała się ławka, w tym m.in. Brown, Terry Rozier czy Kelly Olynyk. Ale od trzeciej kwarty coś się zacięło i to coś miało oczywiście dużo wspólnego z dobrą obroną Raptors oraz przejęciem gry przez Lowry’ego.
Nie miał bowiem swojego dnia DeMar DeRozan (zdobył co prawda 24 punkty, ale z 25 rzutów), a więc najlepszy punktujący w Konferencji Wschodniej (drugi jest Thomas), ale za to Lowry wyczyniał cuda i ostatecznie zdobył aż 34 punkty z 18 rzutów. Kanadyjczycy wygrali więc trzecią kwartę aż 33-18, objęli prowadzenie i trzymali je już do końca meczu, bo Celtowie w końcówce nie byli skuteczni, czego najlepszym przykładem były aż trzy niecelne rzuty z daleka Jae Crowdera, które już ostatecznie dobiły gwoździa do trumny.
Czas na oceny, dziś trójka zawodników:
- Avery Bradley (19 punktów, 7/11 FG, 5/7 3PT, 5 zbiórek, 2 asysty): 4+
Byłaby piątka, gdyby nie te cztery straty, a piątka z plusem gdyby udało się wygrać. C’s zbliżyli się bowiem jeszcze na cztery punkty i można było myśleć o wygranej, gdyby piłka częściej wędrowała do gorącego w piątek Bradleya. Pięć trójek, ale też problem z faulami i cztery straty. Z nim na boisku Raptors byli o 13 punktów lepsi.
- Marcus Smart (12 punktów, 3/11 FG, 3/7 3PT, 5 asyst): 4-
Kolejny niezły mecz Smarta, choćby ze względu na fakt, że jako jedyny bostoński zawodnik był tak bardzo na plusie (+12). Z drugiej strony, oddał aż siedem rzutów zza łuku i to znów było dużo za dużo, choć na całe szczęście trafił trzy razy, ale to może oznaczać tylko, że w kolejnych meczach najpewniej znów będzie próbował…
- Al Horford (19 punktów, 5/13 FG, 3/8 3PT, 6/9 FT, 7 zbiórek, 6 asyst): 4-
I znów świetnie spisał się jako dystrybutor piłki, notując sześć asysty, ale potrzebna jest jego lepsza skuteczność Celtom, bo tylko pięć trafień z gry nie robi wrażenia. Aż 8-krotnie próbował zza łuku po dobrym starcie, kiedy trafił dwie trójki na początek meczu, ale potem był już tylko 1/6. Co ciekawe, ponad połowa wszystkich rzutów Celtics to były próby trzypunktowe i aż pięciu graczy oddało co najmniej pięć takich prób.
To nie był najlepszy mecz Crowdera, który trafił tylko dwa z 11 rzutów. Terry Rozier z ławki dorzucił 12 oczek, a Kelly Olynyk pięć punktów, dziewięć zbiórek, trzy asysty oraz dwa przechwyty. Jaylen Brown na solidne siedem punktów, Jerebko dołożył osiem, a Amir Johnson grał tylko niecałe 13 minut. Pięć z sześciu kolejnych meczów to spotkania na wyjeździe, a wśród rywali m.in. Thunder, Spurs czy Grizzlies. Isaiah może wrócić już w Oklahoma City, a może dopiero po starciu w San Antonio. Trudne dni przed bostońskim zespołem.
UPDATE: Nope, Isaiah się w Oklahoma City nie pojawi… No to dajesz, Marcus!