Brown uczy się na błędach

Jaylen Brown mocno ucierpiał na tym, że Boston Celtics od kilku spotkań grają w pełnym składzie i nie mają problemów zdrowotnych. Wcześniej mógł liczyć na około 15 minut w każdym meczu, natomiast od około dwóch tygodni jego średnia minut spadła o prawie połowę. Dopiero w sobotnim starciu z Sixers udało mu się spędzić na parkiecie nieco więcej czasu i w kwadrans gry miał cztery punkty, asystę i blok. Brad Stevens powiedział po meczu, że jego zdaniem Jaylen zagrał całkiem nieźle i pochwalił młodego zawodnika przede wszystkim za aktywność. To właśnie bowiem aktywna postawa Browna bardzo często pozwala mu naprawiać błędy, które jako rookie wciąż popełnia dość często.

Tak było również w przypadku tego efektownego bloku w Filadelfii, po którym Celtics przeprowadzili udaną kontrę zakończoną celnym rzutem za trzy Jonasa Jerebko w połowie ostatniej kwarty. Brown zgubił krycie, nie upilnował Geralda Hendersona, ale zdążył w czasie naprawić swój błąd – z jednej strony przypomniał więc wszystkim, że jest pierwszoroczniakiem, któremu te błędy się zdarzają i zdarzać się będą, jednak z drugiej strony niewielu zdołałoby wyjść ostatecznie z tej sytuacji obronną ręką, co samo w sobie przypomina o potencjale Browna.

Po 1/4 sezonu właśnie tego typu przypomnienia o potencjale 20-latka są najczęstszym obrazkiem, gdy Brown pojawia się na parkiecie. Wybrany z trójką w tegorocznym drafcie zawodnik pokazał już naprawdę wiele, ale jednocześnie przeplatał to wszystko prostymi błędami czy nieprzemyślanymi decyzjami. Sam zresztą przyznał, że na starcie sezonu skupiał się przede wszystkim na tym, aby tych pomyłek nie popełniać, ale na całe szczęście szybko zrozumiał, że przecież tego typu myślenie nie jest dobre i może przynieść odwrotne efekty:

„Teraz czuje się znacznie bardziej komfortowo i wchodzę na parkiet z myślą, aby po prostu grać w basket i wnieść trochę energii. Wejść do gry i zrobić to, co do mnie należy. Wiele razy próbuje się mówić sobie, aby czegoś nie spieprzyć, a wychodzi na odwrót. Bardzo ciężko jest po prostu nie popełnić żadnego błędu.

Skrzydłowy przyznaje również, że od samego początku wiedział, że będzie miał w NBA problemy i starał się być na to przygotowany, bo jak sam mówi – nie na płytkim morzu rodzą się utalentowani żeglarze. Sam zapowiedział, że w tym sezonie chce poprawić jeszcze wiele aspektów w swojej grze, wskazując m.in. na rzut – na treningach rzuca ponoć lepiej niż kiedykolwiek w karierze, ale nie pokazuje jeszcze tego w trakcie meczów i musi popracować przede wszystkim nad lepszą koncentracją. Brown dodaje także:

„Jestem w takim miejscu, gdzie po prostu ufam sobie i się nie waham. Staram się grać tak dużo jak tylko mogę. A jeśli popełnię błąd no to popełnię błąd i tyle. Koniec końców, muszę przede wszystkim grać, bo tylko w ten sposób mogę rozwijać się jako zawodnik.”

Trudno się z tym nie zgodzić, tym bardziej, że nic nie zastąpi prawdziwego meczu NBA, nawet najbardziej zacięta gierka treningowa, która gierką treningową jednak pozostanie. Przed Brownem jeszcze sporo pracy, ale w trakcie tych pierwszych tygodni w lidze widzieliśmy już naprawdę sporo umiejętności i duży potencjał 20-latka. Jasne jest, że nieraz jeszcze się pomyli i popełni błąd, ale najważniejsze jest, aby z każdym kolejnym tygodniem zaliczał progres i stawał się coraz lepszym zawodnikiem. A graczem może być naprawdę wielkim.