Jak spisują się Zizic i Yabu?

Przed miesiącem po raz pierwszy w tym sezonie sprawdziliśmy, jak na europejskich parkietach spisywał się Ante Zizic. Pod koniec października swoje zmagania w chińskiej lidze CBA rozpoczął także Guerschon Yabusele i teraz możemy już obserwować nie jednego, a dwóch zawodników, których Boston Celtics wybrali w pierwszej rundzie tegorocznego draftu i których rozwijają poza granicami USA. Obaj ci gracze prezentują spory potencjał, potwierdzając go wręcz znakomitymi czasem występami, co sprawia, że wielu bostońskich kibiców wprost nie może się już doczekać ich przenosin do NBA. Co więcej, zdaniem wielu fanów Celtowie mogliby skorzystać z obu nawet w tym trwającym sezonie.

Jest to dość daleko idące stwierdzenie, bo trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że ani Zizic, ani Yabusele nie grają w ligach nawet zbliżonych poziomem rywalizacji do NBA i w związku z tym nie jest powiedziane, że tak samo dobrze wyglądaliby grając w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej strony, obaj prezentują sporo umiejętności, które rzeczywiście mogłyby się teraz Celtom bardzo przydać i są też takie rzeczy, dzięki którym Celtics w ogóle zdecydowali się postawić na nich w tegorocznym drafcie, widząc w nich fajną przyszłość.

To nie był kolejny tak udany miesiąc dla Zizica, który miał trochę problemów ze zdrowiem i opuścił parę spotkań ze względu na kolano. Warto przypomnieć, że w październiku Ante był najlepszym graczem ligi ABA, a jego spotkanie, w którym zdobył 37 punktów i 20 zbiórek, zapisało się jako jeden z najlepszych występów w historii byłej Ligi Adriatyckiej. Tak czy siak, w sześciu meczach w listopadzie Zizic wciąż był solidny i notował średnio 16.0 punktów (61.5 FG%) oraz 5.8 zbiórek, spędzając na parkiecie przeciętnie nieco ponad 27 minut.

Najlepsze spotkanie zaliczył zaraz na początku listopada, gdy zaliczył 28 oczek, lecz potem już tylko raz przekroczył granicę 20 punktów i nie zanotował też ani jednego double-double. Odczuł to także jego zespół, który w bardzo dużym stopniu na nim polega – Cibona nie miała zbyt dobrego miesiąca, choć w lidze ABA wciąż zajmuje niezłe piąte miejsce z bilansem 7-4. Znacznie gorzej idzie im jednak w koszykarskiej Lidze Mistrzów, gdzie z bilansem 2-5 zajmują dopiero siódme miejsce w 8-zespołowej grupie D.

Zizic momentami wciąż potrafi być dominatorem, spędzając większość czasu w paint, gdzie swoim fizycznym stylem gry i świetną motoryką radzi sobie ze wszystkimi rywalami. Gra w post nie jest jeszcze zbyt rozwinięta, ale Chorwat pokazuje od czasu do czasu dobry rzut hakiem i świetną pracę nóg. Jest też bardzo silnym 19-latkiem, który bardzo dobrze potrafi zająć pozycję i zyskać dzięki temu sporą przewagę pod koszem przeciwnika. W listopadzie zbierał stosunkowo słabo, ale właśnie ta fizyczność sprawia, że przydałby się teraz Celtom.

Skróty z wszystkich sześciu spotkań Zizica z listopada do obejrzenia poniżej:

Wzloty i upadki w swoim pierwszym pełnym miesiącu gry miał także Guerschon Yabusele, który świetnie (bo od dwóch double-double) rozpoczął sezon w Chinach, by potem miewać nieco słabsze mecze, choć miesiąc zakończył w bardzo dobrym stylu, rozgrywając zdecydowanie swój najlepszy jak do tej pory mecz w CBA. 26 punktów, 14 zbiórek i trzy asysty, będąc wszędzie i robiąc na parkiecie wszystko, począwszy od wsadów, poprzez trójki, a skończywszy na ratowaniu wychodzącej piłki na aut podaniem między nogami.

Tylko w drugiej kwarcie Francuz zapisał na konto 21 oczek oraz siedem zbiórek, pokazując tym samym, dlaczego w Bostonie zdecydowali się na niego postawić z 16. numerem tegorocznego naboru. Celtics mają bowiem nadzieje, że Yabusele stanie się zawodnikiem, który nie tylko będzie wnosił na parkiet mnóstwo energii, ale też będzie potrafił trafić zza łuku, wejść pod kosz i do tego jeszcze wykreować partnerom kilka akcji. Skrzydłowy w Chinach pokazuje więc spory potencjał, ale z drugiej strony CBA jest chyba nawet słabsza niż ABA.

Jasne, że w Chinach mamy do czynienia z wieloma zawodnikami z przeszłością w NBA. Wciąż gra przecież Stephon Marbury, a Yabusele mierzył się jak do tej pory z takimi zawodnikami jak m.in. Josh Smith, Hamed Haddadi, Yi Jianlian, bostońska legenda Shavlik Randolph czy Ben Bentil, który nie załapał się do Indiana Pacers, zagrał jeden mecz w D-League i ostatecznie wylądował w Chinach. Nie zapominajmy także o koledze Yabu z Sharks: Jimmer Fredette jest tam jak Michael Jordan ze średnią 38.3 punktów i skutecznością 50/40/90.

Poza tym jest tam jednak mnóstwo rodzimych zawodników, którzy pozwalają Jimmerowi na przykład na zbieranie ponad ośmiu piłek na mecz, przy czym jeśli zsumować jego średnie zbiórek z każdego sezonu w NBA to nie wyjdzie nawet osiem. Zdaje się więc, że CBA nie jest do końca najlepszym miejscem, aby rywalizować wśród mocnych przeciwników, ale Yabu przynajmniej ma szansę sporo pograć. Jego średnie to 17.2 punktów (45.6 FG%, 76.8 FT%), 8.8 zbiórek oraz 1.8 asyst, które wykręca w nieco ponad 27 minut, jakie spędza na parkiecie.

Jest pierwszym rezerwowym Sharks, zazwyczaj wchodzi do gry pod koniec pierwszej kwarty, a potem spędza na parkiecie calutką drugą i trzecią odsłonę. W czwartej pojawia się rzadko, a jeśli już to tylko w wypadku blowoutu. Te się zdarzają, bo Jimmer dominuje i Sharks po 12 meczach jako jedna z dwóch drużyn w lidze mają najlepszy bilans (11 zwycięstw i tylko jedna porażka). Niemała w tym zasługa Yabusele, który odnalazł się w Chinach całkiem nieźle, choć zdarza mu się być niezdarnym i zdarza mu się popełniać proste błędy.

Z tego, co można jednak zaobserwować w skrótach, bardzo mu się tam podoba i kibice szybko go polubili. Jeśli natomiast chodzi o samą grę to Yabu potrafi przymierzyć zza łuku, choć czeka go jeszcze wiele pracy w tym elemencie (skuteczność 31.7 procent przy pięciu trójkach na mecz). Potrafi dobrze kończyć przy obręczy, wykorzystując swoją mobilność, siłę oraz atletyzm. Fajnie biega do kontrataków, nie jest też czarną dziurą i całkiem nieźle podaje. W obronie ma problemy, ale pokazał też kilka razy aktywne ręce i timing przy blokach.

Momentami zbytnio się rozluźnia, pozwala rywalom na zbyt dużo na własnej stronie boiska, a jeśli chodzi o zbiórki to nie zawsze pamięta o tym, aby zastawić, ale bardzo często zdaje się, że ma po prostu nosa do tego, gdzie poleci piłka. Z drugiej strony, tam nawet Jimmer zbiera prawie dziewięć piłek na mecz… Co by jednak nie mówić, Sharks ogląda się całkiem przyjemnie i to wcale nie jest tak, że ich atak to tylko i wyłącznie Fredette, jak zdawało się to jeszcze przed startem sezonu, gdy Rekiny docierały się na jakimś turnieju w Singapurze.

Skróty wszystkich 12 spotkań Yabusele z ostatniego miesiąca poniżej:

Sezon CBA nie zwalnia, Yabusele swój mecz grał także dzisiaj i w kolejne wygranej Sharks zapisał na konto 20 punktów oraz pięć zbiórek. Zdaje się, że Sharks mają w tym sezonie szansę zajść naprawdę daleko, tak więc nie jest wcale powiedziane, że Yabu swój sezon zakończy już w lutym – wtedy kończy się co prawda sezon regularny w Chinach, ale finały rozegrane zostaną dopiero w kwietniu. Tak czy siak, warto dalej obserwować Yabusele i Zizica, bo obaj dają wszystkim bostońskim fanom wiele powodów do optymizmu.