Mecz w Detroit jakiś czas temu udało się Celtom wygrać, ale Pistons przyjechali do Bostonu i wzięli rewanż, zaliczając swoje najlepsze jak do tej pory spotkanie w tym sezonie pod względem ofensywy. Poprawiająca się ostatnimi czasy bostońska obrona pozwoliła rywalom zdobyć aż 121 punktów, choć nie broniła wcale słabo – to po prostu Pistons trafiali rzut za rzutem, kończąc starcie z 55-procentową skutecznością. Nie bez powodu Stan Van Gundy powiedział więc po meczu, że był to zdecydowanie najlepszy występ jego zespół, jeśli chodzi o grę w ataku. Najwięcej punktów w całym spotkaniu zdobył Isaiah Thomas i w drugim meczu z rzędu aż sześciu graczy Celtics miało 10 lub więcej oczek. W piątek DeMarcus Cousins w Ogródku.
Celtics tak w zasdzie przez cały mecz gonili, dopiero w czwartej kwarcie po dobrej zmianie Terry’ego Roziera wyszli na jeden punkt prowadzenia, ale Pistons trafiali i trafiali i przestać nie mogli. Dość powiedzieć, że trafili aż 28 z 51 prób dobrze kontestowanych przez Celtów. Nie dało się wygrać z tak skutecznymi w środę Tłokami, a na domiar złego po raz kolejny było w tym meczu kilka kontrowersyjnych decyzji i zdaje się, że Bostończycy nawet u siebie nie mają co liczyć na nieco większą przychylność ze strony sędziów. Dziwna sprawa.
Zabolało też oczywiście Celtów starcie z Drummondem, który sam zebrał ponad połowę (17) tego, co zebrał cały bostoński zespół (33), ale akurat zbiórki nie okazały się w tym meczu aż tak ważne. Po raz kolejny za to wydaje się, że Celtics zbyt mocno liczą na trójki – aż 42 próby zza łuku, z czego wpadło 15 rzutów. Al Horford zagrał 32 minuty i oddał tylko pięć rzutów (pierwszy taki raz od pięciu lat), podczas gdy Marcus Smart trafił 4/14 z gry i tylko 2/8 za trzy. Tak czy siak, to był fajny do oglądania mecz i tylko porażki szkoda.
Dziś oceny tylko dla dwójki zawodników:
- Isaiah Thomas (27 punktów, 10/20 FG, 3/7 3PT, cztery asysty): 4+
Ciągnął bostoński zespół przez trzy kwarty, by w czwartej zniknąć i nie zdobyć ani jednego punktu. Zabrakło więc jego ofensywy, gdy zmieniał Terry’ego Roziera w ostatniej odsłonie. Roziera, dzięki któremu Celtowie odrobili straty i wyszli nawet na prowadzenie. Poza tym był to jednak dobry występ Isaiaha, który miał nawet kilka bardzo dobrych akcji w obronie i znów robił momentami magiczne rzeczy.
- Kelly Olynyk (19 punktów, 7/9 FG, 3/4 3PT): 4
Drugi z rzędu solidny mecz Kelly’ego i choć nie można jeszcze mówić, że to powrót tego Olynyka to jednak na pewno te dwa ostatnie starcia napawają optymizmem. Pewny siebie, szukający rzutu, agresywny w ataku i poprawny w obronie, gdzie sędziowie cały gwiżdżą mu czasem tak, jak gdyby wciąż był w rookie-sezonie. Trafił trzy trójki i był w tym spotkaniu najbardziej “plusowym” (jednym z dwóch) graczem Celtics (+10).
Avery Bradley był kompletnie w tym meczu zimny i nie zmienią tego trzy trójki trafione pod koniec meczu, kiedy było już za późno. Crowder przerwał dobrą serię i spudłował aż osiem rzutów zza łuku. Zaskakująco solidny był Amir Johnson, choć na tablicach wciąż jest katastrofa. To naprawdę nie był więc słaby mecz Celtics, a defensywa nie grała tak słabo, jak wskazuje na to wynik. Pistons mieli po prostu dzień konia, trafiając z mid-range, trafiając przez ręce i trafiając prawie zawsze o tablicę jak Ish Smith. W piątek w Bostonie grają Kings.