Boston Celtics wygrywają 111-92 na Brooklynie, piekąc tym samym dwie pieczenie na jednym ogniu i wchodząc w Święto Dziękczynienia jako trzecia siła Wschodu. NBA nie gra w czwartek 24 listopada, ale dzień później na parkiet wybiegną zawodnicy z wszystkich 15 drużyn. Celtowie zwyciężyli w trzecim kolejnym meczu i odkąd grają w pełnym składzie to nie zaznali jeszcze smaku porażki. Najlepszym strzelcem bostońskiego zespołu ponownie był Isaiah Thomas, a swoje cegiełki do zwycięstwa jak zwykle dołożyli m.in. Avery Bradley czy Al Horford. Teraz przed Celtami powrót do Bostonu, gdzie już w piątek o 19:00 czasu polskiego czeka ich starcie z trudnym rywalem, jakim niewątpliwie są San Antonio Spurs.
Nets nigdy w tym meczu nie prowadzili i tylko dwa razy remisowali – przy stanie 2-2, a potem gdy udało im się końcu dogonić Celtów przy stanie 60-60, mimo że jeszcze w pierwszej kwarcie to goście prowadzili 17 punktami. Poza tą małą czkawką na przełomie połówek, kiedy to do gry Celtics wkradło się zbyt dużo nonszalancji, był to jednak dość jednostronny mecz. Bostończycy zdołali ponownie odjechać rywalom w trzeciej kwarcie, gdy trafili sześć trójek, a spotkanie domknęli popularnym ostatnio ustawieniem „IT&D”.
Marcus Smart i Al Horford mieli wspólnie osiem asyst każdy, a ten pierwszy dołożył jeszcze kilka znakomitych zagrań w defensywnie i znów pomimo bycia 2/10 z gry miał bardzo duży wpływ na przebieg tego meczu. Ten drugi jak zwykle był natomiast solidny, trafił też znakomite 3/4 zza łuku i potwierdza się tylko, że Boston Celtics z grającym Alem Horfordem to jest zupełnie inny zespół. Dość powiedzieć, że Celtowie wracają z 3-meczowego wyjazdowego tripu z kompletem zwycięstw i bardzo dobrymi nastrojami w zespole.
Czas na oceny, znów trochę tego jest:
- Al Horford (17 punktów, 7/12 FG, 3/4 3PT osiem asyst, dwa bloki): 5
Horford ma za sobą trzy bardzo dobre mecze po powrocie na parkiet i naprawdę nie wygląda na to, aby to mocne uderzenie w głowę pozostawiło jakikolwiek ślad. 30-latek jest pewnym punktem bostońskiej drużyny, a Brad Stevens doskonale wie, czego spodziewać się od Horforda każdej nocy. Skuteczny w ataku, solidny w defensywie. Na plus także osiem asyst, jak również trzy trafienia zza łuku, które stają się małą specjalnością Ala.
- Isaiah Thomas (23 punkty, 8/21 FG, 5/9 3PT, pięć asyst): 4+
Tym razem troszeczkę niewidoczny, bo miał jednak sporo problemów przy wejściach pod kosz, gdzie zazwyczaj bryluje. Rzucał też tylko dwa rzuty wolne, ale ani razu po faulu. Trafił za to aż pięć razy zza łuku i uzbierał ostatecznie 23 punkty, co jest najlepszym wynikiem wśród Celtów, dlatego z pewnością można być zadowolonym z jego postawy. Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie palec przestanie mu dokuczać.
- Avery Bradley (22 punkty, 10/22 FG, siedem zbiórek, pięć przechwytów): 4
Uzbierał tylko jedno oczko mniej od Thomasa i robił rzeczy, których nigdy bym się nie spodziewał, że zrobi. Taki jest właśnie Avery Bradley w tym sezonie, który znacząco poprawił m.in. swoje wejścia pod kosz i to głównie tym straszył Nets, bo trafił przecież tylko jedną z siedmiu prób zza łuku. Wrażenie robi pięć przechwytów, choć jak na razie Bradley swoją postawą w defensywie wcale nie zgłasza kandydatury do najlepszego obrońcy sezonu.
- Jae Crowder (15 punktów, 6/11 FG, pięć zbiórek): 4
Solidny mecz Crowdera, z pewnością najlepszy od czasu powrotu na parkiet po urazie kostki. Przed meczem nie wiadomo było tak w zasadzie, czy Jae w ogóle w tym spotkaniu wystąpi i patrząc przez pryzmat przeciwnika można było chyba założyć, że Celtics dadzą sobie radę bez niego. Crowder jednak na parkiet wybiegł, zagrał co prawda tylko 22 minuty, ale były to bardzo efektywne minuty na 15 punktów i kilka fajnych trafień.
- Marcus Smart (4 punkty, osiem asyst, osiem zbiórek): 4-
Smart trafił tylko dwie z dziesięciu prób, ale co z tego, jeśli i tak dał w tym meczu Celtom naprawdę wiele? Jasne, że ta skuteczności musi się poprawić, ale jeśli tak się stanie to Smart z miejsca zostanie jednym z najważniejszych graczy w Bostonie, a przecież już teraz jest dla Stevensa bardzo ważny. Niesamowicie poprawił rozgrywanie, daje wsparcie na tablicach i zmienia przebieg meczu swoją obroną i intensywnością gry.
Po dziesięć oczek z ławki zdobyli także Kelly Olynyk oraz Jonas Jerebko i szczególnie ten drugi w ostatnich trzech meczach pokazuje, że chyba najmocniej z wszystkich tęsknił za Horfordem, a teraz może już skupić się na solidnej grze. I nawet Tyler Zeller dał całkiem solidną zmianę w te swoje osiem minut gry. Celtowie wygrali walkę na tablicach, zanotowali też 26 asyst i wymusili 19 strat przeciwników. Gdzieś powoli wracają do swojego grania po bronionej stronie parkietu. Kolejny sprawdzian w piątek, rywal już znacznie trudniejszy.