Olynyk wraca do treningów

Kelly Olynyk został w końcu dopuszczony do gry na pełnym kontakcie, co oznacza, że może wrócić do treningów z bostońskim zespołem. Wszystko to na kilka dni przed startem sezonu, ale według Danny’ego Ainge’a podkoszowy na parkiet wybiegnie dopiero w okolicy połowy listopada. Nie zastąpi go natomiast Ryan Kelly, który jeszcze w sobotę został przez Celtów zwolniony i teraz wyląduje najpewniej w D-League. Były zawodnik Lakers i Hawks był więc w składzie Celtics przez około 24 godziny, choć zdążył w tym czasie zaliczyć jeden trening z zespołem. Od początku jednak założenie było takie, że zostanie on odesłany do Maine Red Claws, tym bardziej, że w drużynie wciąż jest za dużo zawodników.

Do tej pory nie udało się wytransferować któregoś z dwójki RJ Hunter i James Young, ale tak czy siak najważniejszą informacją soboty był właśnie powrót Olynyka do treningów. Przypomnijmy, że w połowie maja przeszedł on operację kontuzjowanego ramienia i wtedy mówiło się o około 5-6 miesiącach przerwy. Zdaje się więc, że powrót na parkiet w połowie listopada to całkiem rozsądny i realny plan. Sam zainteresowany zdradza, że stara się z każdym dniem robić nieco więcej i z każdym dniem zmniejszać ten dystans do powrotu.

W taki sposób o powrocie Kanadyjczyka wypowiedział się GM bostońskiej drużyny:

„Lekarze powiedzieli, że przerwa potrwa pięć lub sześć miesięcy, a zdaję mi się, że pięć miesięcy minęło 16 października. Mamy więc jeszcze trzy tygodnie, dlatego też ewentualny powrót nastąpi zapewne w połowie listopada, biorąc pod uwagę to, co usłyszeliśmy na początku od lekarzy. Olynyk czuje się dobrze, wraca siła i coraz lepsza kondycja. W tym momencie chodzi już przede wszystkim o to, aby dojść do takiego momentu, w którym sam zawodnik nie będzie miał żadnych obaw i nie będzie żadnego ryzyka nawrotu kontuzji.”

Zbyt wczesny powrót na parkiet zdaje się więc nie wchodzić w ogóle w rachubę i bardzo dobrze, gdyż tego typu kontuzja u zawodnika, którego głównym atutem jest rzut – wszak Olynyk był w czubie najbardziej skutecznych zza łuku graczy podkoszowych w ubiegłym sezonie – musi być do końca zaleczona, aby gracz mógł powoli odbudowywać swój rytm. Kanadyjczyk trafiał w zeszłym sezonie za trzy na ponad 40-procentowej skuteczności, będąc pod tym względem najlepszym graczem Celtics, a co za tym idzie bardzo ważnym ogniwem zespołu.

Jak jednak przypomina Avery Bradley, który sam doskonale wie, jak to jest wrócić do gry po kontuzji ramienia (a Bradley w 2012 roku musiał przejść nie jedną, lecz aż dwie operacje), 25-letni zawodnik będzie miał zapewne problemy ze skutecznością po powrocie na parkiet. Bradley dodaje jednak, że zespół cały czas wspiera i nadal będzie wspierać Olynyka, który to w zeszłym sezonie stał się dzięki temu wsparciu znacznie bardziej pewnym siebie graczem i dopiero kontuzja zatrzymała naprawdę udane dla niego rozgrywki.

Zdaniem Bradleya bardzo ważne jest też, aby Olynyk jak najlepiej przygotował ramię na powrót i był na tyle mocny, aby w trakcie gry nie miał żadnych wątpliwości i nie bał się o swoje zdrowie. Kanadyjczyk sam zresztą doskonale o tym wie i zdradza, że od początku swojej rehabilitacji wraz z odpowiednimi trenerami ciężko nad tym pracował – czy to na siłowni, czy też w basenie. Można więc mieć tylko nadzieję, że sam powrót do gry okaże się dla Olynyka bardzo łatwy i trzymać kciuki za to, aby mimo ciężkiej kontuzji kontynuował rozwijanie skrzydeł.

p.s. Olynyk w meczu otwarcia na pewno nie zagra, ale Celtics wciąż nie wykluczają, że w środę na parkiet wybiegnie Marcus Smart, co oznacza, że jego uraz nie jest aż tak poważny, jak mogłoby się to wydawać.