Rozgrywki przedsezonowe już za nami, Boston Celtics zakończyli je z bilansem 5-2 i niestety jedną kontuzją, do której doszło już w ostatnim spotkaniu preseasonu. Czas więc ocenić, jak w tych ostatnich tygodniach poczynali sobie Celtowie i czy w odpowiedni sposób przygotowali się do rozpoczynającego się już w środę sezonu. To też dobry moment, aby zobaczyć, jak w zespół wkomponowali się nowi gracze. Al Horford grał stosunkowo mało, ale gdy już był na parkiecie to Celtics wyglądali naprawdę dobrze. Jaylen Brown z kolei dostał sporo minut na pokazanie swoich umiejętności i zostawił głównie dobre wrażenie. Do oceny jest jednak znacznie więcej zawodników, czekamy też na Wasze oceny.
Wiadomo, to tylko preseason, ale tak czy siak jakieś wnioski można z niego wysnuć i spojrzeć na grę zawodników przede wszystkim przez pryzmat tego, jak prezentowali się na boisko, a niekoniecznie zwracać dużą uwagę na cyferki czy wyniki zespołu. Choć te bywały przecież całkiem dobre, bo Celtowie z siedmiu meczów przegrali tylko dwa, wygrywając przy okazji pięć spotkań z rzędu, co z pewnością dobrze nastroiło zespół przed startem sezonu regularnego. Tyle wstępu, czas przejść do ocen dla poszczególnych graczy.
Avery Bradley: 5
Piątka dla Bradleya, który jako prawie 26-letni zawodnik jest zawodnikiem będącym w Bostonie zdecydowanie najdłużej stażem, ale nie oznacza to, że on się nadal nie rozwija. Wręcz przeciwnie – Bradley nie jest już tylko znakomitym obrońcą i kimś, kto trafia z rogów boiska, bo w ostatnim sezonie potwierdził też, że potrafi bardzo dobrze grać na mid-range i coraz lepiej czuje się jako gracz rzucający po jednym, dwóch kozłach. A w tym preseasonie dołożył do tego jeszcze znacznie lepszą wizję gry i dobre podanie.
Kiedyś sam myślałem, że Avery Bradley nigdy nie będzie rozgrywającym, ale po dwóch pierwszych meczach tegorocznego preseasonu szybko zdanie zmieniłem. Bradley poprawił bowiem kozioł i już samo to sprawiło, że znacznie bardziej komfortowo czuje się z piłką w rękach. Wciąż zdarza mu się po prostu źle podać (za wysoko, za nisko, nie w tempo), ale te dwa pierwsze spotkania to łącznie 11 asyst i kilka naprawdę dobrych akcji, w których to mądrze uruchamiał swoich partnerów. To wielka rzecz dla pierwszej piątki C’s.
Isaiah Thomas: 4
Tylko dwa dobre ofensywnie mecze, ale poza tym był to całkiem typowy Isaiah, który momentami szukał przede wszystkim swoich partnerów, a kiedy indziej sam jak ten buldożer wbijał się pod kosz i łatwo zdobywał punkty. Zabrakło mi trochę nieco więcej prób tych rzutów po wybiciu z jednej nogi, o których Thomas mówi już od jakiegoś czasu, ale przeżyjemy, bo on i tak zna mnóstwo sposobów na zdobycie punktów. Avery Bradley z piłką w rękach to rzecz wielka głównie dla niego, bo Brad Stevens potrafi doskonale uruchomić go off-ball.
Jae Crowder: 4+
Prawie 43 procent zza łuku przy ponad trzech próbach na mecz potwierdza tylko, że przed Crowderem być może najlepszy ofensywnie sezon w karierze. Bo defensywnie to on już zresztą kolejny raz pokazał, że jest dla bostońskiej obrony kimś w rodzaju Kevina Garnetta, a więc generałem i centralną postacią tejże obrony. NBA od tego sezonu już na pełną skalę będzie prowadzić statystyki hustle i nie spodziewam się niczego innego jak wysokich miejsc Crowdera w niektórych klasyfikacjach. Po kontuzji kostki nie ma już najmniejszego śladu.
Amir Johnson: 4
Słaba jak na niego skuteczność, ale też kilka fajnych bloków i ogółem dobra gra w obronie obok Ala Horforda, z którym to ma szansę stworzyć naprawdę fajną parę podkoszowych. Stevens w ostatnim meczu chciał też zobaczyć, jak Amir będzie wyglądał w ustawieniu z Jonasem Jerebko, bo ta para ma szansę sporo ze sobą grać, gdy na parkiet wróci Kelly Olynyk, a w zeszłym sezonie Jerebko więcej niż z Johnsonem grał nawet z Davidem Lee, który to przecież w styczniu stracił miejsce w rotacji, a potem został przez Celtów pożegnany.
Al Horford: 5+
Jeśli ktoś spodziewał się, że Al Horford łatwo odnajdzie się w Bostonie to chyba nie przypuszczał, że pozyskany latem zawodnik poradzi sobie tak łatwo. Statystyki Horforda per36 to jakaś pomyłka: 21.9 punktów, 12.9 zbiórek, 2.6 asyst oraz 1.7 bloków. Dołóżmy do tego ponad 63-procentową skuteczność z gry i ponad 71-procentową (!) zza łuku, skąd Horford trafił pięć z siedmiu rzutów. Wspomniałem jednak, że to tylko cyferki, dlatego spójrzmy na prawdziwą wartość 30-latka dla zespołu: +64 w 84 minuty, jakie zagrał w całym preseasonie.
Horford wnosi do zespołu wiele rzeczy, będąc przede wszystkim tym drugim all-starem u boku Isaiaha Thomasa i kimś, kto jest w stanie również pociągnąć bostoński atak. Martwiliśmy się o to, czy Celtics z Alem na parkiecie nie będą przypadkiem gorzej zbierać, ale statystyki per36 wcale tych obaw nie potwierdzają, podobnie zresztą jak test oka. No i jest jeszcze jedna ważna rzecz z tego wynikająca: Al Horford jest dobrym zbierającym, ale też dobrze czuje się z piłką w rękach i jest to świetna rzecz dla lubiących szybko biegać Celtów.
To jest tylko kilka akcji, ale każda z nich kończy się stosunkowo łatwymi punktami, a rozpoczyna je właśnie Horford od razu po swojej zbiórce. Celtics w zeszłym sezonie żywili się ze strat, po których szybko i łatwo zdobywali punkty, ale okazuje się, że teraz mogą tego typu kontrataki uruchamiać także od razu po zbiórce. Często robił tak Evan Turner i gdy wydawało się, że ciężko będzie go zastąpić to okazuje się, że w zespole jest kilku zawodników, którzy pojedynczo Turnera nie zastąpią, ale wspólnymi siłami odejście E.T. niwelują.
Horford w ataku jawi się też jako dobra opcja na prawym czy lewym bloku i zawodnik, który może nie tylko dodać kilkanaście punktów na mecz, ale też bardzo dobrze wpasować się w ofensywę Celtów, która to lubi wymieniać podania i szukać tej idealnej pozycji do rzutu. Wspomniałem też już o trójkach – Horford trafił pięć z nich, ma już nawet jedną akcję pod siebie, gdzie dostaje zasłonę od rolującego do kosza Johnsona, będąc tym samym w stanie wyskoczyć na obwód i zdobyć trzy punkty – i dobrze, bo może też wtedy zrobić tak:
Jest też wartość Horforda dla defensywy – doskonale potrafi bowiem przejąć krycie i choć nie jest najwyższy, ani też nie ma najdłuższych ramion to jednak świetnie stoi na nogach, dobrze się porusza i jest po prostu mądrym defensorem. Bostońska defensywa naprawdę zyskała kolejnego znakomitego obrońcę i pod tym względem zamiana Sullingera na Horforda to jak niebo a ziemia. Nikogo nie powinno więc dziwić, że Horford zdaniem wielu jest tym zawodnikiem, który swoim dołączeniem do C’s zmieni w przyszłym sezonie bardzo dużo.
Marcus Smart: 4+
Smart jawi się jako pierwszy rezerwowy Celtics i wielka szkoda, że na początku sezonu będzie miał przeszkodę w postaci kontuzji, która zapewne utrudni mu nieco wejście w rozgrywki. Rozgrywki, które powinny być dla niego przełomowe, bo to trzeci sezon w lidze i w wielu przypadkach to właśnie ten trzeci sezon jest tym, w którym to zawodnik dokonuje w swojej grze przełomu. Smart w preseasonie pokazał, dlaczego można sądzić, że tak rzeczywiście będzie również w jego przypadku, choć zza łuku nadal jest dość kiepsko.
To, co jednak ważne to fakt, że znacznie lepsza była selekcja rzutowa Smarta – większość tych trójek to były dobre rzuty, forma wygląda na nieco zmienioną i lepszą, ale ostatecznie były tylko… trzy trafienia na 22 próby. Ale była też znacznie lepsza gra na półdystansie, więcej wejść pod kosz, dobre decyzje z piłką w rękach i jak zawsze świetna obrona, dzięki której Smart pozostaje plusowym zawodnikiem. Wśród rezerwowych miał najlepsze w preseasonie +40, podczas gdy kolejny zmiennik w osobie Jordana Mickey’ego miał +18.
Tu powyżej widzicie zlepek kilku wybranych przeze mnie akcji, gdzie przewijają się lepsze decyzje Smarta, dobre zachowania przy wejściach pod kosz i ta wspomniana defensywa, która po prostu „robi” niektóre akcje i przynosi wiele punktów bostońskiej drużynie. Było też w tym preseasonie kilka akcji wyprowadzających Smarta na grę tyłem do kosza, tu wyżej była taka próba na słabszym fizycznie Jenningsie, którego Smart ostatecznie nie przepchnął, lecz po prostu ominął. A tu poniżej taka sama akcja w dwóch równie skutecznych odsłonach:
Terry Rozier: 5
Przeniósł swoją dobrą grę z lata na preseason i miejmy nadzieję, że nadal będzie prezentował się tak dobrze. Jest przede wszystkim pewny siebie, co naprawdę stanowi wielką różnicę w jego grze. Zupełnie inaczej ogląda się Roziera teraz niż oglądało się przed rokiem i widać, że te minuty w fazie play-off bardzo zadziałały na jego korzyść. Dziewięć trafień zza łuku na 60-procentowej skuteczności, do tego dobre minuty jako rozgrywający i zaledwie cztery straty w 120 minut gry. Ma wielką szansę zostać bardzo ważnym rezerwowym w Bostonie.
Jaylen Brown: 4+
Brown bardzo fajnie przywitał się z NBA, choć oczywiście jako 19-latek popełniał masę błędów i przed nim jeszcze wiele pracy. Ale już w pierwszym meczu miał kilka bardzo efektownych akcji, pokazując przy okazji mnóstwo zagrań, dzięki którym w przyszłości może być z niego pierwszoplanowy zawodnik Celtics. Mimo tych błędów i tak wyglądał bardziej NBA-ready niż chyba ktokolwiek przypuszczał, a w samym Bostonie zaczęli zastanawiać się, czy przypadkiem już w debiutanckim sezonie Brown nie dostanie dużych minut w rotacji.
W ataku brakuje lepszej skuteczności, ale 19-latek już teraz dostaje się na linię rzutów wolnych na elitarnym wręcz poziomie (6.0 per36 w preseasonie). Dodatkowo, jego dużą wartością będzie – a może nawet już jest – fakt, że bez problemu poradzi sobie w niskich ustawieniach jako czwórka. Co ciekawe, w siedmiu meczach to właśnie on zdobył łącznie najwięcej punktów dla Celtics. W obronie za to jest sporo dobrego, trochę do poprawy i duży potencjał na fajnego, wszechstronnego gracza. Jeśli jeszcze nie widzieliście, po prostu obejrzyjcie.
Jonas Jerebko: 3
Liczymy na to, że w sezonie regularnym będzie trafiał na znacznie lepszym procencie, szczególnie zza łuku, gdzie w zeszłym sezonie był do spółki z Olynykiem wśród najlepszych bostońskich zawodników. Na pewno zyskał sobie wielu fanów swoją bardzo solidną postawą w fazie play-off, ale pamiętajmy o tym, że było to spowodowane głównie znacznym zwiększeniem minut (11.1 punktów i 6.8 zbiórek per36 w preseasonie). Na Jerebko liczymy chyba bardziej niż na Zellera, szczególnie w pierwszych tygodniach pod nieobecność Olynyka.
Gerald Green: 3+
Miał jeden znakomity mecz, w którym pokazał, jak łatwo może samemu wykreować sobie pozycję do rzutu, ale poza tym spisywał się raczej przeciętnie – trafił też tylko jedną z 11 prób zza łuku i pod tym względem zdecydowanie oczekujemy poprawy. Cudów nie ma, był jeden przebłysk, ale poza ofensywą – gdzie Green pokazał też parę razy, że potrafi fajnie kreować dla swoich partnerów, na czym korzystał głównie Jaylen Bown – widzieliśmy również całkiem solidną postawę 30-latka w obronie. Na plus także to, że jest weteranem.
Tyler Zeller: 3-
Ma zdecydowanie za wysoki kontrakt, bo w preseasonie nie pokazał tak w zasadzie nic nowego i z nim na parkiecie Celtowie byli łącznie aż 48 punktów na minusie. Jego wartość to przede wszystkim kontrakt, czyli spadające w teorii $8 milionów, bo drugi rok tej umowy jest w pełni niegwarantowany. Lepiej od niego zaprezentował się młodszy i mniej doświadczony przecież Jordan Mickey, który co prawda nie błysnął niczym specjalnym, ale był przynajmniej plusowym graczem i parę razy popisał się efektownym wykończeniem akcji.
James Young: 4
To były najprawdopodobniej najlepsze tygodnie w karierze Jamesa Younga, który to w końcu pokazał, że jakiś progres poczynił – pytanie tylko, czy nie za późno, bo w momencie, gdy piszę te słowa to Danny Ainge może właśnie uzgadniać z Bradem Stevensem, że Young pożegna się z zespołem. 21-latek był aktywny w obronie i na tablicach, trafił kilka trudnych rzutów i choć nie błysnął skutecznością zza łuku (6/18) to akurat w tym elemencie był od RJ Huntera nieco lepszy. Naprawdę trudny wybór przed bostońskim GM-em.
RJ Hunter: 4
Ocena taka sama jak w przypadku Younga, bo obaj zaprezentowali się podobnie i obaj zagrali w tych kilku październikowych meczach po prostu przeciętnie. Hunter trafił siedem z 24 trójek i miał jeden bardzo dobry mecz przeciwko Knicks, gdy w zasadzie samodzielnie odparł atak Nowojorczyków i zapewnił Celtom zwycięstwo. Poza tym raz jeszcze pokazał swoją dobrą wizję gry, ale nawet jeśli zostanie w Bostonie lub też zagra dla jakiegokolwiek innego klubu to w przyszłym sezonie i tak nie będzie odgrywał w NBA znaczącej roli.
Jordan Mickey: 3+
W niczym się nie wyróżnił, ale też nie zagrał wcale źle – ot, po prostu kilka przeciętnych występów. Był obok Browna najbardziej efektownym graczem Celtics w tym preseasonie, ale też po raz kolejny zobaczyliśmy, że nie jest jeszcze gotów na poważne minuty w rotacji drużyny NBA i w przyszłym sezonie znów będzie przyciągał kibiców do hali Maine Red Claws. Niemniej jednak to wciąż bardzo ciekawy projekt, który może sporo się nauczyć od Ala Horforda, jeśli tylko rzeczywiście będzie trenował w Bostonie, a nie z drużyną D-League.
Demetrius Jackson: 3+
O wiele bardziej wolałbym, aby w drużynie pozostali Young i Hunter, lecz pozostanie w niej Demetrius Jackson. Rozgrywający nie zagrał wcale źle, bo miewał dobre momenty i niekiedy przypominał Rajona Rondo nie tylko ze względu na dziewiątkę na plecach, natomiast tylko Tyler Zeller miał gorszy wskaźnik „+/-„, a poza tym to wydaje się, że Jackson jest w tym zespole po prostu zbędny. Najprawdopodobniej może być nieco lepszą wersją Phila Presseya, na ten moment jest zabezpieczeniem na ewentualne kontuzje tysiąca bostońskich guardów.