Isaiah: Zapanuję nad DMC

Isaiah Thomas tak jak najprawdopodobniej większość fanów Boston Celtics nie ma nic przeciwko pozyskaniu DeMarcusa Cousinsa. Jak sam mówi, byłby to „bardzo, bardzo dobry ruch” i dodaje, że byłby w stanie nad nim zapanować, gdyż cieszy się jego szacunkiem. Wszystko to sprawia, że jak bumerang powracają plotki na temat ewentualnego transferu DMC do C’s, gdzie ponownie zjednoczyłby się z Thomasem. Obaj panowie znają się z czasów wspólnej gry w Sacramento Kings – dziś Cousins wciąż jest liderem drużyny z Sac-Town, ale to Isaiah święci znacznie większe sukcesy zespołowe niż Królowie, którzy cały czas nie potrafią zbudować na tyle silnej drużyny, aby awansować do fazy play-off.

Plotki o transferze Cousinsa były, są i będą, gdyż sytuacja w Kings cały czas nie jest zbyt dobra, a co za tym idzie albo to Cousins może zażądać w końcu transferu, albo też sami Kings mogą zdecydować się na transferowanie swoją gwiazdą, póki ten jest jeszcze pod kontraktem. A jeśli w lidze ktoś będzie gwiazdą transferował to pewne jest, że gdzieś blisko tego będą Celtics, którzy mają do zaoferowania i fajnych zawodników, i młodzież z potencjałem, i dobre kontakty, ale też przede wszystkim wartościowe wybory w drafcie od Nets.

W kontekście przenosin Cousinsa do Bostonu cały czas pojawiają się jednak głosy dotyczące dość wybuchowego charakteru tego zawodnika, który co prawda jest maszyną do double-double i jednym z najlepszych ofensywnie podkoszowych w lidze, ale musi być zaangażowany w grę i nie dawać się ponieść emocjom. Danny Ainge znany jest z tego, że w ostatnich latach sprowadza do Bostonu zawodników raczej niedocenianych niż z temperamentem, ale z pomocną dłonią może przyjść Thomas, który mówi tak:

„Kiedy z nim grałem to nigdy się nie wycofywałem z mojego zdania. Jestem rozgrywającym i to jest moja praca. Niezależnie od tego, czy dogadywaliśmy się poza parkietem to na parkiecie musieliśmy się dogadywać i ja go z tego rozliczałem. Tak po prostu jest, tak zawsze było. Dzięki temu mam jego respekt.”

Thomas wielokrotnie podkreślał też, że choć wiele osób chciało doszukać się jakiegoś konfliktu między nimi, to on i Cousins wciąż pozostają przyjaciółmi i sporo ze sobą rozmawiają. Czyżby więc rzeczywiście Celtics mieli swoistego asa w rękawie, który pomógłby Bradowi Stevensowi w zapanowaniu nad Cousinsem? Taka stara znajomość z pewnością by nie zaszkodziła. Pozostaje więc tylko czekać na to, jak Kings zaprezentują się pod nowym trenerem i czy Cousins w okolicach lutego znów nie stanie się głównym obiektem plotek.