Zach Lowe jak co roku przewiduje przeróżne rzeczy, które mogą wydarzyć się w NBA na przestrzeni kolejnych kilkunastu miesięcy. Wśród tych przewidywań znajdziemy m.in. jedno odnośnie przyszłości Gordona Haywarda – zdaniem Lowe’a skrzydłowy podpisze przyszłego lata nowy kontrakt z Utah Jazz, choć jak się okazuje zainteresowanych jego usługami cały czas jest sporo drużyn. A jedną z tych drużyn jest ta prowadzona przez “ukochanego trenera” Haywarda, która to na dodatek łatwo może zrobić sobie sporo miejsca w swoim salary cap. Nie trudno jest się więc domyślić, że chodzi tutaj o Boston Celtics, którzy rzeczywiście od kilku już lat mają 26-latka gdzieś na swoim celowniku.
Na ten moment najbardziej prawdopodobne jest to, że Hayward pozostanie w Utah, którzy to w przyszłorocznym offseasonie będą po prostu mogli zaoferować mu największe pieniądze. Ale zdaniem Lowe’a sporo się jeszcze może zmienić, bo Jazz mogą zdecydować, że Hayward jest do zastąpienia, a on może pamiętać o tym, że dwa lata temu jego obecny klub zwlekał z zaoferowaniem kontraktu aż do momentu, w którym to skrzydłowy porozumiał się z Charlotte Hornets i dopiero ta oferta została przez Jazzmanów wyrównana.
Hayward ma na sezon 2017/18 opcję zawodnika, ale biorąc pod uwagę, jaką zyskał renomę – czy słuszną, czy nie to już drugorzędna sprawa – to na rynku może liczyć nawet na większe pieniądze niż $16.7 milionów dolarów, jakie ma właśnie we wspomnianej opcji zawodnika. Raczej na pewno się więc z kontraktu wyoptuje, a co za tym idzie wejdzie na rynek i poszuka po prostu kontraktu maksymalnego. Celtics rzeczywiście będą mogli zrobić sobie przyszłego lata sporo miejsca w salary cap, ale czy Hayward to byłby rzeczywiście tak dobry cel?
Celtowie byli nim zainteresowani już w 2014 roku, gdy ten był jeszcze zastrzeżonym wolnym agentem i próbowali zrobić z Utah jakiś transfer, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Powiązania z Bradem Stevensem są oczywiste, a do tego Hayward jawi się jako naprawdę uniwersalny zawodnik, który potrafi nieźle bronić, punktować i rozgrywać. Tu jednak nasuwają się dwa pytania: 1) czy jest to gracz warty maksymalnego kontraktu oraz 2) dlaczego wydawać na niego tak duże pieniądze, gdy w składzie jest znacznie mniej zarabiający Jae Crowder.
Nie można również zapominać o tym, że do drużyny dołączył tego lata Jaylen Brown, który w przyszłości może stanowić o sile Celtics, a jego nominalna pozycja to również pozycja numer trzy. Oczywiście, faktem jest, że Hayward jako 26-latek byłby w stanie pomóc bostońskiej drużynie w zasadzie od zaraz i to na pewno ciekawa opcja, ale raczej nie powinno być dla Celtów priorytetem jego pozyskanie. Zdaje się jednak, że koneksje Haywarda z trenerem Stevensem będą tym powodem, dla którego te plotki w najbliższym czasie nie umrą.