Boston Celtics odnoszą swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznym preseasonie, pokonując wynikiem 107-92 zespół Charlotte Hornets. O wszystkim zadecydowała świetnie rozegrana przez Celtów trzecia kwarta, wygrana przez nich aż 40-19, dzięki czemu bostońska drużyna miała już zwycięstwo w kieszeni przed ostatnią odsłoną spotkania. Kolejny dobry mecz rozegrała pierwsza piątka, a najwięcej oczek zdobył Isaiah Thomas. Rozgrywający doznał jednak lekkiego urazu lewego nadgarstka i od połowy trzeciej kwarty siedział na ławce z wielkim opatrunkiem, choć według pierwszych doniesień nie jest to nic poważnego. Kolejny mecz także z Szerszeniami, ale tym razem już o 21:30 czasu polskiego.
Bostońscy starterzy zdają się naprawdę dobrze ze sobą współpracować – zaraz na początku meczu był taki okres, gdy trafili siedem z 10 rzutów i znów wydawało się, że Celtics przynajmniej na początku zdominują rywali, ale Hornets bardzo dobrze rozciągnęli grę duetem Kamińsky/Hawes i gdyby nie Isaiah Thomas (11 punktów do przerwy) to Celtowie zdecydowanie przegrywali jeszcze bardziej do przerwy (44-51). Sporo w tej pierwszej połowie było błędów, fauli ofensywnych i niecelnych rzutów, co Zieloni wymazali w trzeciej kwarcie.
Jae Crowder jest liderem bostońskiej defensywy, a wspólnie z Amirem Johnsonem, Alem Horfordem oraz Averym Bradleyem (3xA!) tworzą naprawdę mocny blok obronny, z którym Hornets po prostu nie mogli sobie poradzić. Dodatkowo, brak Sullingera przy wyprowadzaniu szybkich ataków nie jest wcale widoczny, bo Horford jak na razie zbiera bardzo dobrze, a kontry wyprowadza jeszcze lepiej (nie wspominając o tym, że broni też znacznie lepiej). 40 punktów w 3q po 44 w pierwszej połowie i 84-70 przed ostatnią odsłoną spotkania.
A w tej obudzili się nieco rezerwowi, którzy nie dawali rady w drugiej kwarcie i szczególnie Terry Rozier miał sporo problemów, był mocno na minusie i ostatecznie na tym minusie pozostał, ale zdołał zdobyć 14 punktów (tyle samo co Bradley). Marcus Smart znów był 0/3 zza łuku, ale poza tym miał dobre zawody. Jaylen Brown tym razem bez efektownego wsadu, ale za to z ogromną pewnością siebie, dwoma trójkami i 12 oczkami na koncie, jak również z najlepszym wskaźnikiem „+/-” wśród wszystkich bostońskich rezerwowych.
Crowder był +24, Horford oraz Thomas byli +23, w dalszej kolejności Amir (+18) oraz Bradley (+17), a potem długo długo nic i dopiero Brown (+7). Tak dobre wyniki graczy pierwszej piątki pokazują zresztą, jak dobrze to wszystko zaskoczyło w zasadzie od pierwszego wspólnego grania. Bardzo dobry ruch piłki, dobre pozycje rzutowe i solidna skuteczność. Bradley znów miał pięć asyst, po trzy dołożyli Crowder czy Horford, a trójkę dzięki temu wszystkiemu trafił nawet Johnson. Obejrzyjcie początek meczu i trzecią kwartę, naprawdę warto.
James Young tym razem bez błysku, Demetrius Jackson miał dwa punkty, a RJ Hunter i Jordan Mickey najprawdopodobniej w tym meczu nie grali. Jonas Jerebko trafił zza łuku, ale zszedł przedwcześnie za sześć fauli. Stevens szuflował ustawieniami, momentami było naprawdę ciekawie (i nisko), natomiast bez wątpienia to ta startująca piątka jest obecnie najsilniejszym składem Celtics, który ma sporo umiejętności na obie strony parkietu. Tymczasem wciąż 25-letni Avery Bradley stał się przez lato naprawdę solidnym playmakerem.