Porażka na start preseasonu

Boston Celtics przegrali swoje pierwsze spotkanie w tegorocznym preseasonie, ulegając osłabionej drużynie Philadelphia 76ers i choć smak porażki zawsze jest nieprzyjemny to jednak nie o zwycięstwa w meczach przedsezonowych chodzi. Udany debiut w barwach Celtics zaliczył na przykład Al Horford, a rookie Jaylen Brown po raz kolejny dostarczył nam kilka bardzo efektownych akcji. Samo spotkanie było dość zacięte w końcówce, kiedy to Sixers dwa razy stracili piłkę po wyprowadzeniu jej z autu, ale Celtowie dwa razy nie potrafili doprowadzić do remisu – najpierw drogi do kosza nie znalazła trójka Marcusa Smarta, a potem także dobrze wyglądająca próba Jordana Mickey’ego.

BOXSCORE | TORRENT

Podczas hymnu miała natomiast miejsce pewna manifestacja – Celtics nie poszli w ślady futbolisty Colina Kaepernicka, który na znak protestu klęczy w trakcie hymnów przed spotkaniami NFL, lecz zamiast tego zrobili to, co m.in. drużyna Celtów z sezonu 1960/61, a więc skrzyżowali nawzajem ręce, wyrażając w ten sposób nie tylko swoją jedność, ale też wołanie o jedność w USA. Powstał też specjalny filmik na twitterze, w którym wzięli udział wszyscy zawodnicy, a który to kończy się hashtagiem #UNITY. Obejrzycie to tu.

Sam mecz miał jednostronny przebieg, dopóki grali w nim podstawowi zawodnicy Celtics. Od samego początku bardzo dobrze spisywał się Al Horford, który nie tylko już w pierwszej akcji zdobył swoje pierwsze punkty dla Celtics, ale też po prostu solidnie wyglądał po obu stronach parkietu, a jeszcze lepiej, gdy przechodził z jednej strony na drugą – kilka razy rozpoczynał bowiem akcje po zbiórce i jest to bardzo dobra rzecz dla lubiących szybko biegać Celtów. Horford w ledwie 15 minut gry był +19, miał osiem punktów i osiem zbiórek.

Zdaje się więc, że już tym meczem potwierdził tylko, że będzie bardzo dobrym fitem dla Celtics. W ataku dobrze uruchamiał go przede wszystkim Avery Bradley, który zaskakująco okazał się być najlepszym playmakerem bostońskiego zespołu i wyglądał w tej roli naprawdę znakomicie. Czyżby więc to jednak Bradley miał przejąć obowiązki Evana Turnera? Było też kilka dobrych akcji Horforda z Isaiahem Thomasem i miejmy nadzieję, że ta współpraca będzie się dobrze rozwijać. Thomas sam był jednak dość nieskuteczny.

Sixers nie mieli więc szans z bostońską obroną, tym bardziej, gdy Jae Crowder znów pchał ręce wszędzie, a do tego był jeszcze bardzo skuteczny zza łuku – wraz z Bradleyem złożyli się wspólnie na pięć trójek w pierwszej kwarcie, po której Celtics prowadzili 25-15. Joel Embiid nie zachwycił, ale przypomniał, dlaczego został wybrany z trzecim numerem draftu, a fani Sixers z wypiekami na twarzy czekali na jego debiut. Zagrał dobre zawody jak na ten ograniczony czas, a od drugiej kwarty Brad Stevens wysyłał na niego podwojenia.

I tak, Celtowie prowadzili nawet 15 punktami, jednak gdy pierwszy unit usiadł na ławce to rezerwowi mieli spore problemy, co skończyło się utratą przewagi w kwarcie, a potem oddaniem prowadzenia w czwartej kwarcie. Z czasem rozkręcił się Terry Rozier (najlepiej punktujący we wtorek zawodnik Celtics), nieźle wyglądał również Marcus Smart, a po paru błędach w pierwszej połowie Jaylen Brown rozegrał naprawdę dobrą drugą połowę, popisując się m.in. wsadem, po którym obręcz aż krzyknęła. Przyzwyczajcie się do takich obrazków.

Brown miał swoje problemy, czasem za bardzo forsował grę, parę razy został zablokowany, ale hej – to jest pierwszoroczniak, który jednak już teraz pokazał spory potencjał i to, że w przyszłości może być znakomitym graczem na obie strony parkietu. Tam zebrał, tu przechwycił i miał też przede wszystkim kilka dobrych podań, z czego wyszły fajne cztery asysty. Taki mały reminder w tym miejscu: w teorii Brown wciąż ma ledwie 19 lat, bo 20. urodziny będzie obchodził 24 października. Sprawdźcie uaktualniony skład oraz profile zawodników!

James Young dostał większy kredyt zaufania od Stevensa niż Hunter i zaprezentował się znacznie lepiej, trafiając trzy rzuty i zdobywając siedem punktów, czyli dokładnie o siedem więcej niż RJ. Demetrius Jackson zagrał trzy minuty i były to bardzo niewidoczne trzy minuty, Jordan Mickey nie miał ani jednego bloku, a Jonas Jerebko oraz Tyler Zeller, czyli rezerwowy frontcourt, trafili tylko trzy z 13 rzutów. Ben Bentil nie zagrał, bo nie, a Gerald Green oraz Kelly Olynyk nie grali z powodu kontuzji. Kolejny mecz w czwartek z Hornets.