KG bliski końca kariery?

Offseason trwa, już niedługo media day, ale wiele wskazuje na to, że Kevin Garnett w przyszłym sezonie nie zagra – ani w Minneapolis, ani nigdzie indziej. Jak się bowiem okazało w środę, KG oraz Timberwolves są w zaawansowanych rozmowach dotyczących rozwiązania kontraktu, a osoby blisko związane z 40-letnim podkoszowym są przekonane, że Garnett zakończy tym samym karierę. Legenda drużyny Wilków, ale również Boston Celtics, ma za sobą aż 21 sezonów w NBA, co jest wyrównaniem rekordu Roberta Parisha i jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że ten rekord zostanie pobity, ale dni Garnetta w Minnesocie zdają się być policzone. Pytanie tylko, czy to rzeczywiście koniec kariery KG.

Garnett trafił do Wolves półtora roku temu, kiedy to dopełnił się jego powrót do klubu, który wybrał go w drafcie w 1995 roku. Ogromna w tym wszystkim była rola Flipa Saundersa, a więc mentora i przyjaciela KG, który niestety odszedł od nas w 2015 roku. To spowodowało, że zmieniły się nieco plany w Minneapolis – Garnett chciał po zakończeniu kariery pozostać blisko Wolves, miał nawet nadzieję wejść do zarządu, ale bez Saundersa ten scenariusz stawał się z dnia na dzień coraz mniej prawdopodobny. Potwierdzenie tego nastąpiło w środę.

Garnett i Wolves prowadzą bowiem rozmowy na temat rozwiązania kontraktu – i choć Marc Stein donosi, że większość bliskich KG osób wierzy, że ten zdecyduje się zakończyć karierę, to jednak pojawiają się głosy, że Garnett być może chce po prostu wydostać się z Minnesoty, gdzie po prostu nie widzi już swojej przyszłości, a gdzie w przyszłym sezonie mógłby zarobić $8 milionów dolarów. A to wszystko oznacza, że być może 40-latek jeszcze nie zawiesi butów na kołku, lecz spróbuje rozegrać jeszcze jeden sezon w barwach innej drużyny.

Celtics raczej nie są kandydatem ze względu na tłok w zespole, ale wiele klubów skorzystałoby z takiej pomocy doświadczonego weterana – ewentualne odejście z Wolves to też duży cios dla Karla-Anthony’ego Townsa, dla którego KG był ostatnio mentorem. Ale cała sytuacja być może spowoduje, że Garnett wróci jeszcze do Celtics, czyli do drugiej po Wolves ukochanej drużyny: skoro w Minneapolis nie widzą miejsca dla KG w klubowych strukturach to być może Danny Ainge znajdzie takie miejsce w Bostonie. Uważacie, że to dobry pomysł?